Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

"Piekarnik" na kontrowersyjne tematy
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Viljar »

Scadrial pisze: Zbyt szybko schwytana zwierzyna nie daje satysfakcji. Łowca lubi pogonić za zajączkiem. Podróż ponad celem. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Niedostępność jest atrakcyjna. Itd. Sprowadza się to do tego, że jeśli za szybko dojdzie do seksu, może na tym ucierpieć atrakcyjność partnera, niektórzy wolą zdobywać niż posiadać, wypracowane dobra dają lepszą odpowiedź układu nagrody niż takie, które przychodzą bez wysiłku.
Bez żartów... Jeszcze jakaś kobieta to przeczyta i dojdzie do wniosku, że to dobry pomysł, takie zwodzenie.

A poważnie: Znam pary, które są ze sobą od lat, a na seks zdecydowały się na pierwszej randce. Znam takie pary, które czekały z seksem i szybko się rozstały. Tutaj reguły nie ma, ale tendencja jest taka, żeby pierwszy seks z nowo poznaną osobą był w miarę szybko, bo jest uznawany za tak samo ważny element związku, jak wspólne rozmowy. Nawet na pierwszej randce, a nawet zamiast :)
Scadrial pisze: Co do wymazywania płci kulturowej, uważasz, że zjawisko to będzie dobre dla wszystkich, czy tylko dla osób w Twojej sytuacji? Dobrze przemyślałaś skutki tego procesu? Uznajesz, że wszelkie różnice płci poza fizycznymi są efektem konstrukcji kulturowej?
To dyskusja czysto akademicka, bo do tego zjawiska nie dojdzie nigdy z prostego powodu - ludzi myślących jak Alazala jest jakiś promil i nie bierze się ich pod uwagę, myśląc o zmianach obyczajowych. Zmiany te zaś zachodzą z myślą np. o równouprawnieniu, ale nie spotkałem dotąd nikogo, kto uważałby za korzystne całkowite zniesienie wszystkich różnic.
Panna_x pisze:Viljar, Ty jesteś asem, mówiłam, że wierzę w przyjaźń z asem.
Po pierwsze - nie jestem asem :) Po drugie - ja z kolei nie wierzę w przyjaźń z asem, bo przyjaźń oznacza m.in. swobodną wymianę myśli, a trudno o coś takiego, gdy rozmawia się z osobą, która nie rozumie albo nie chce rozumieć różnych podtekstów, aluzji itp. związanych z seksem :P

A odnosząc się do innych cech "męskich" i "damskich" - spora część znanych mi wegan to faceci. Jeśli miałbym wskazać rzeczy, których faktycznie żaden facet (przynajmniej hetero) nie lubi, to jazda figurowa na lodzie i "Dirty Dancing". :)
Scandrial pisze: Scadrial pisze: ↑
wczoraj, o 19:20

Decadente pisze: ↑
wczoraj, o 17:49
Poza tym pytanie mam - chodzisz na jogę? Wiesz ilu mężczyzn prowadzi treningi?

Mogą w ten sposób pod przykrywką obczajać laseczki, a i powodzenie wysokie #FiltrHeteryka

Haha, ja nie oceniam a nawet za pomysłowość podziwiam :D
Przy wrocławskiej Hali Stulecia regularnie organizowane są spotkania fitness. Mniej więcej 1/3 uczestników to faceci. Dziwnym zbiegiem okoliczności ustawiają się z tyłu sali ;) Ale z drugiej strony, nie obijają się, nie udają, tylko ostro trenują razem z paniami. Przyjemne z pożytecznym ;)

A od siebie dodam, że przyjaźń damsko-męską uważam za jak najbardziej możliwą. Warunek jest wszakże taki, że trzeba sobie pewne sprawy wyjaśnić możliwie szybko, żeby nie doszło do tego, że jedna strona ma nadzieję na to, że coś się zmieni i nagle z przyjaźni zrobi się związek.

Sprawa jest znacznie łatwiejsza, gdy jedna ze stron jest homoseksualna. Taką przyjaciółkę mam teraz. Chociaż.... Raz powiedziała wprost, że strasznie żałuje, że nie jestem kobietą, bo byłby ze mnie partner idealny, a ja jej - że gdyby była hetero, to też bym się nie zastanawiał.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
króliczka
łASuch
Posty: 190
Rejestracja: 20 maja 2017, 21:11

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: króliczka »

Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12
Scadrial pisze: Zbyt szybko schwytana zwierzyna nie daje satysfakcji. Łowca lubi pogonić za zajączkiem. Podróż ponad celem. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Niedostępność jest atrakcyjna. Itd. Sprowadza się to do tego, że jeśli za szybko dojdzie do seksu, może na tym ucierpieć atrakcyjność partnera, niektórzy wolą zdobywać niż posiadać, wypracowane dobra dają lepszą odpowiedź układu nagrody niż takie, które przychodzą bez wysiłku.
Bez żartów... Jeszcze jakaś kobieta to przeczyta i dojdzie do wniosku, że to dobry pomysł, takie zwodzenie.

A poważnie: Znam pary, które są ze sobą od lat, a na seks zdecydowały się na pierwszej randce. Znam takie pary, które czekały z seksem i szybko się rozstały.(...)
No bo to uważanie trudno osiągalnego/nieosiągalnego za najbardziej atrakcyjne dotyczy tylko pewnego typu osób.
takasobie

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: takasobie »

Przypomniał mi się cytat wybitnego pedagoga :lol: docenta Mariana Wolańskiego: "Moim zdaniem przyjaźń między mężczyzną a kobietą jest możliwa, ale tylko erotyczna" :D .
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: AlaZala »

Scadrial pisze: 6 cze 2018, 19:20 To narzuca pewne ograniczenie manewru w Twojej obecności. Tym samym osoby z otoczenia mogą czuć się skrępowane, wiedząc, że mogą Cię urazić takim lub innym podejściem, które nie zmieści się w "przecięciu zbiorów zachowań". Może lepiej nie patrzyć na to jak na dyskryminację, a starać się mieć dystans do ludzkiego zachowania względem siebie. Wyjdzie na zdrowie.
Nie mam nic przeciwko temu, żeby seksiści czuli się skrępowani w mojej obecności. A egalitaryści z pewnością nie będą czuli się skrępowani, bo będą potrafili z dużą dokładnością sami wyznaczyć ten zbiór zachowań, których bycie adresatką jest dla mnie komfortowe.
Scadrial pisze: 6 cze 2018, 19:20 Co do wymazywania płci kulturowej, uważasz, że zjawisko to będzie dobre dla wszystkich, czy tylko dla osób w Twojej sytuacji? Dobrze przemyślałaś skutki tego procesu? Uznajesz, że wszelkie różnice płci poza fizycznymi są efektem konstrukcji kulturowej?
Wymazanie płci kulturowej będzie korzystne dla wszystkich osób, które nie utożsamiają się w pełni ze wszystkimi cechami płci kulturowej odpowiadającej ich płci biologicznej dominującej w kulturze, w której żyją, zaś będzie obojętne dla osób w pełni utożsamiających się z płcią kulturową odpowiadającą ich płci biologicznej dominującą w kulturze, w której żyją. Płeć kulturowa nie jest do niczego potrzebna, gdyż wszystkie jej elementy, które danej jednostce odpowiadają, jednostka ta może przenieść ze sfery tożsamości płciowej do sfery tożsamości indywidualnej. Jednocześnie unikniemy wtedy przypisywania stereotypowych cech tożsamości płciowej osobom, które nie zdecydowały się przenieść tych cech do swojej tożsamości indywidualnej.

Tak, uważam, że cechy niefizyczne człowieka są konstruktem kulturowym.
panna_x pisze: 7 cze 2018, 09:14 Moje poglądy wynikają z mojego mizoandryzmu. Ale nie wiem, na czym miałaby polegać jego szkodliwość dla innych. Nie nauczam swoich poglądów w szkole czy na uczelni, nie mam dzieci, więc ich nie wychowam w tym przekonaniu, a jedynie przedstawiam swoje poglądy na forum w necie, gdzie mamy wolność słowa i dyskutuje się z dorosłymi ludźmi. Nie używam obraźliwych, wulgarnych słów, nikogo nie wyzywam itd. Po prostu ich nie lubię, nie utrzymuję z nimi prywatnych kontaktów, żyję sobie bez nich i tyle. Komu to mogłoby szkodzić.
Mizoandria (mizoandryzm) nie bez powodu zawiera w sobie greckie słowo mîsos oznaczające nienawiść. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego nienawiść jest zła. Najpierw pojawiają się teoretycy nienawiści, którzy w zasadzie nie robią nic złego, tak jak Ty. Opowiadają tylko ludziom w swoim otoczeniu, dlaczego nie lubią mężczyzn, Żydów, czarnoskórych lub innych grup społecznych. Robią to kulturalnie i merytorycznie. Mieliśmy takiego polityka Romana Dmowskiego, takiego prymasa Augusta Hlonda i wiele innych postaci, które dziwnym zbiegiem okoliczności w okresie międzywojennym były teoretykami nienawiści wobec Żydów. Ich opowieści trafiają co jakiś czas na podatny grunt - ludzi, którzy albo nadal będą teoretykami nienawiści, ale do wysłuchanych wyjaśnień dodają jeszcze swoje i rozbudują koncepcję teorii nienawiści, albo staną się praktykami nienawiści - zaczną popełniać przestępstwa lub nawet zbrodnie tą nienawiścią motywowane. I tutaj należy zastanowić się, czy Roman Dmowski i August Hlond mogą nie byli częściowo odpowiedzialni za zbrodnię w Jedwabnem? Czy nie byli jej inspiratorami, choć sami przecież uprawiali tylko teorię nienawiści, ale jej nie praktykowali?
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 To dyskusja czysto akademicka, bo do tego zjawiska nie dojdzie nigdy z prostego powodu - ludzi myślących jak Alazala jest jakiś promil i nie bierze się ich pod uwagę, myśląc o zmianach obyczajowych. Zmiany te zaś zachodzą z myślą np. o równouprawnieniu, ale nie spotkałem dotąd nikogo, kto uważałby za korzystne całkowite zniesienie wszystkich różnic.
Społeczeństwo demokratyczne powinno być szczególnie wrażliwe na przestrzeganie praw i szacunek dla mniejszości.
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 ja z kolei nie wierzę w przyjaźń z asem, bo przyjaźń oznacza m.in. swobodną wymianę myśli, a trudno o coś takiego, gdy rozmawia się z osobą, która nie rozumie albo nie chce rozumieć różnych podtekstów, aluzji itp. związanych z seksem :P
A ja mam wrażenie, że w rozmowach na tematy związane z seksem radzę sobie lepiej od dużej części moich seksualnych znajomych, którzy w chwili pojawienia się tematu seksu w rozmowie zaczynają się nerwowo uśmiechać i brnąć w tak dziwne eufemizmy, że ich wypowiedź staje się całkowicie niezrozumiała...
Awatar użytkownika
Scadrial
mASełko
Posty: 107
Rejestracja: 9 lut 2018, 06:25

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Scadrial »

Decadente pisze: 6 cze 2018, 19:32 Studiuję kierunek (tak naprawdę to nie, ale specjalizacja, która się cieszy największym zainteresowaniem już tak), który jest bardzo powiązany z weterynarią, ochroną środowiska oraz zwierząt. U nas 90% ludzi jest wege.
No widzisz, trzeba było tak od razu. :> Zapewne jest tam także przewaga kobiet, hmm? W dyskusji między panną_x, a resztą można doszukać się konfliktu generalizacji z negacją korelacji. Jedna strona twierdzi, że skoro większość x'ów zdaje się należeć do zbioru A, to można ignorować x'y nienależące do A. Co oczywiście jest błędne, dodając do tego prawdopodobnie brak (znajomości) rzetelnych badań wskazujących rzeczywisty odsetek.
Druga strona natomiast neguje korelacje, wskazując, że nie ma zależności pomiędzy byciem x, a zbiorem A. Może zastosować dowód anegdotyczny przeciwko twierdzeniu, że poza zbiorem A nie ma x'ów, natomiast nie zadziała to w przypadku twierdzenia, że istnieje pewna przewaga.

Dla przeciwwagi polecam przejrzeć statystyki youtuberów. Ile kanałów z topki jest tworzonych przez mężczyzn, a ile przez kobiety. Jaki jest zakres tematyczny kanałów męskich (prowadzonych przez faceta), a jaki kanałów kobiecych. Poza modą, zdrowiem i urodą posucha.
Konstrukt kulturowy? Poniekąd, choć w dzisiejszych czasach coraz trudniej się tym zasłaniać. Nie twierdzę, że to efekt tylko ograniczoności zainteresowań kobiet, bo dochodzi kwestia siły przebicia, śmiałości, nowatorstwa, inicjatywy, ale też mniejszego lęku przed ośmieszeniem i świadomości własnej kompromitacji, wyższej podatności na efekt Krugera-Dunninga.
Decadente pisze: 6 cze 2018, 19:32 W tych sprawach jestem trochę wykluczona przez moje środowisko, bo mimo iż nie jem mięsa to posiadam węża, którego karmię myszami
<3 Za węża szanuję mocno :ciasto:

No tak, obrońcy zwierząt i inne pięknoduchy odczuwają konflikt myśląc o zwierzęcych drapieżcach. W takim razie co powiedzieliby na zjadanie innych drapieżców? Jeżeli uznają, że bycie drapieżcą jest złe, to pewnie logicznie (choć niepraktycznie) byłoby uznawać, że im mniej drapieżców tym lepiej. Jeśli jest tu jakiś weganin, niech mi odpowie, czy gdybym postanowił całość produktów zwierzęcych uzyskiwać z polowań na dzikich drapieżców, to czy moja postawa moralna jest dobra/zła/neutralna zakładając, że stać mnie na pełen weganizm (jak nie będzie odzewu to zapytam w odpowiednim temacie).
Decadente pisze: 6 cze 2018, 19:32 Haha, ja nie oceniam a nawet za pomysłowość podziwiam
Heh, uważaj, bo ta pomysłowość bywa przerażająca. Nie takie rzeczy kreatywni PUAs wymyślają.

Setsu pisze: 6 cze 2018, 21:34 Albo robią to po prostu z pasji.
Niewykluczone. Pewnie też stosunkowo dużo tam gejów. Standardowo facet woli zostać trenerem personalnym od ćwiczeń siłowych.
Setsu pisze: 6 cze 2018, 21:34 Nie rozumiem, dlaczego jako facet, stawiasz innych mężczyzn w świetle zdesperowanych napaleńców, którzy choćby mieli stanąć na głowie, to poświęcą wiele, aby tylko przez chwilę pooglądać tyłki kobiet.
Oglądanie to preludium.
Dlaczego? Powiedzmy, że aski nie mają empatycznego zrozumienia pożądania, dlatego mogą być łatwym celem, więc przestrzegam. Pokazuję jakiś wycinek rzeczywistości (napisałem "mogą" nieprzypadkowo) w nadziei, że odbiorcy będą wiedzieć, że to nie cały obrazek. A ten przykład jest bardzo wdzięczny. Praca z kobietami ćwiczącymi w różnych niejednoznacznych pozach, uwzględniająca kontakt fizyczny. Łatwe pole do nadużyć. Jeśli nie jako cel główny, to poboczny. Katalizator rozwoju pasji i podjęcia decyzji, by zostać takim instruktorem. Świadomość, że będzie wokół niego dużo kobiet, zawsze jest jakiś temat do rozpoczęcia rozmowy, pokazania się od strony, w której jest się mocnym.
Setsu pisze: 6 cze 2018, 21:34 Równie dobrze mogliby to robić, jako uczestniczy jogi, zamiast marnować czas na wymyślanie/ uczenie się treningu, bo mieszane grupy to norma
Status, autorytet, pretekst w formie pokazywania ćwiczeń, skupienie uwagi. Byle random nie może się równać z liderem grupy, na którego patrzą wszyscy uczestnicy. Elementy dominacji w grupie przekładają się na atrakcyjność seksualną, u ludzi także.
Setsu pisze: 6 cze 2018, 21:34 Mnie bym tam bardziej zależało na ocieplaniu wizerunku własnej płci i pokazywaniu, że mamy inne uczucia niż te, które kumulują się nam między nogami
Couldn't care less. Nie rozumiem dlaczego miałbym działać na rzecz tak ogromnej grupy jak połowa społeczeństwa ludzkiego. Analogicznie nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby oburzać się z powodu ataków na płeć, do której przynależy, czy też wikłać w wojny płci. Taka przynależność jest zbyt... ogólna, żeby przejmować się, co ktoś powie. Czy to nie wskaźnik wewnętrznego ubóstwa, budować swoją tożsamość w oparciu o rozmytą tożsamość grupową, do której przynależność dotyczy tak świętych jak i zbrodniarzy? Rozróżnię przy tym tożsamość opartą na samym byciu samcem/samicą od tożsamości opartej na jakiejś interpretacji cnót męskości/kobiecości.
Skreślanie jakiejś konkretnej osoby z uwagi tylko na płeć to idiotyzm, na który właściwa reakcja na bezpodstawne zarzuty to ignorowanie, zamiast negatywnych odczuć. Ewentualnie merytoryczna masakra, jeśli ktoś ma ochotę dowodzić oczywistości. Znajdzie się mnóstwo kontrargumentów na zarzuty bez mojej pomocy. Poza tym, czy "ocieplanie wizerunku" nie jest jakąś formą zafałszowywania rzeczywistości? PR, granie pod publiczkę.
panna_x pisze: 7 cze 2018, 09:14 Wszystkich nie poznałam, z racji ilości, więc może byłaby tam i taka, co lubi narty, konie, czy motoryzację, ale ja w realu takiej nie poznałam.
Z 200 czy 150 osób zakładam, że nie poznałaś nawet ćwiartki na tyle dobrze, żeby znać wszystkie ich zainteresowania. "A mniej niż połowę chciałabyś znać choć w połowie tak dobrze jak na to zasługują" :mrgreen:
panna_x pisze: 7 cze 2018, 09:14 I od lat uchodzi to za żeński kierunek, choć mamy wolność wyboru, i nic by nie stało na przeszkodzie, żeby kończyli go mężczyźni.
To z pewnością wina tego, no, opresyjnej płci kulturowej.
panna_x pisze: 7 cze 2018, 09:14 Co ciekawe, wśród kadry prowadzącej było wielu facetów- doktorów, kierowników katedr. Czyżby więc na przestrzeni lat wyławiali te męskie rodzynki i zostawiali tam? Czy faceci mieli większą siłę przebicia?
Rozkład IQ wśród obu płci jest inny, nawet jeśli średnia jest taka sama, lub zbliżona. U mężczyzn bardziej zróżnicowany, przez co więcej jest geniuszy, jak i imbecyli. U kobiet jest to bardziej uśrednione. Innymi słowy jeśli spojrzysz na stosunek procentowy kobiet pośród ludzi przykładowo poniżej 80 IQ, albo powyżej 120 IQ, w obu przypadkach będzie ich mniej. Stąd przewaga na wysokich stanowiskach m.in. naukowych. Kiedyś, jeszcze w pierwszej połowie XX wieku mogło być inaczej, wtedy uznawało się, że limitem naukowej kariery kobiety był doktorat. Tak przynajmniej słyszałem w opowieści o Edith Stein, głowy nie daję.
Proponowane wytłumaczenie ewolucyjne? Do zajmowania się dzieckiem potrzeba pewnej inteligencji, ale za duża jest nadmiarowa i raczej zniechęca do macierzyństwa.

Muszę jednak uczciwie oddać, że nie tylko rozkład normalny inteligencji może być wyjaśnieniem, bo istnieje w kulturze przeświadczenie, że facet musi zarabiać i utrzymywać rodzinę, a kobieta niekoniecznie. Jeśli można się opieprzać, ludzie będą się opieprzać.
panna_x pisze: 7 cze 2018, 09:14 nie oglądam seriali typu M jak miłość, Na wspólnej, Przyjaciółki ( takie seriale miałam raczej na myśli)
Ale... to są seriale dla kobiet w wieku emerytalnym, które nie słyszały o netflixie i nie mają ciekawszych zajęć.
panna_x pisze: 7 cze 2018, 09:14 Instruktorzy to nie wyznacznik, chodzi mi o osoby, które chodzą jako chętni kursanci- to w większości kobiety.
Przecież normalny heteryk woli pójść na siłkę zamiast się wyciągać. Co mu po tym? Może po dość długim treningu będzie mógł sobie obciągnąć?
#FiltrZboczonegoNarcyza
#ZapomnijcieŻeToNapisałem
panna_x pisze: 7 cze 2018, 09:14 Moje poglądy wynikają z mojego mizoandryzmu.
A ten Twój mizoandryzm to z czego wynika?

Nightfall pisze: 7 cze 2018, 11:55 Z moich obserwacji wynika, że żeby nie zostać odrzuconym w towarzystwie studenckim najlepiej być wegetarianinem i ateistą, bo inaczej towarzystwo zje cie za poglądy xD
E tam. Poza specyficznymi kierunkami w Warshafce wege jest niepopularne wśród studentów. Trzeba pamiętać, że to generalnie uboga grupa społeczna, która zje nawet parówki z pasztetem, żeby przeżyć, a są to ponoć produkty pochodzenia jeśli nie mięsnego, to przynajmniej zwierzęcego.


króliczka,
Zgadzam się z Twoim uzasadnieniem wartości przyjaźni żeńskiej dla faceta, przy czym zaznaczam warunek: facet nie powinien być samotny, ani uważać ją za atrakcyjną, bo będzie chciał więcej.
króliczka pisze: 7 cze 2018, 15:06 Osobnik płci męskiej przeważnie nie może liczyć na przytulenie od innego osobnika tej samej płci
Nie fakt, że nie może liczyć ma tutaj znaczenie, lecz to, że sam nie chce się przytulać do innego faceta, bo go to brzydzi i niczego nie daje.* #FiltrStuprocentowegoHeteryka
(pomijam przypadki bratania się pod wpływem)
króliczka pisze: 7 cze 2018, 15:06 a chcąc zwierzyć się mu np. ze spraw uczuciowych (w tym także takiego rodzaju jak - "zmarła mi ciocia"), czy myśli samobójczych naraża się mocno na wyśmianie, czy rady typu: "zabij się, to będzie o jedno gów... mniej" itd., i m.in. z tego powodu niektórzy cenią przyjaźń z kobietą.
Nie no, aż tak strasznie to nie jest. Faceci po sobie jeżdżą, owszem, ale nie na poważanie i nie w takich sytuacjach. A narażają się na utratę pewnego poważania pokazując słabość. Względem kobiet - na utratę atrakcyjności, a dla przyjaciółek nawet nie powinni być atrakcyjni.
króliczka pisze: 7 cze 2018, 15:06 Tak, to też (oczywiście dla niektórych), ale nie tylko o to chodzi. Istnieje pewien (chyba dość rzadko występujący) typ ludzi ( sama należę), u których doświadczenie dużej bliskości fizycznej z osobą w której są zakochani osłabia nawet jeśli nie trwale to na pewien czas uczucia romantyczne.
Ma to jakąś nazwę naukową? Jeśli nie, to daj mi namiary na siebie i tych ludzi, opiszę Was i dostanę wpis na wikipedii.
króliczka pisze: 7 cze 2018, 15:06 A ja w "Masce" Lema.
A tego akurat nie czytałem. Dodaję do kolejki, Lem największym polskim filozofem.

Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 Bez żartów... Jeszcze jakaś kobieta to przeczyta i dojdzie do wniosku, że to dobry pomysł, takie zwodzenie.
Pewnie, że dojdzie, jestem przekonujący...
Kolejny się znalazł, bojownik walki o sprawę męską...

Wyświadczam Ci przysługę, Viljar. Jako demisex miałbyś większe szanse, gdyby kobiety były bardziej oporne. Zdążyłaby się pierwej nawiązać łączność emocjonalna, zanim zdecydowałyby się na seks, lub zniechęciły zwlekaniem. W dzisiejszych czasach rozpusty uznaję szybkość w "bliższym" poznawaniu partnerów za jedną z głównych przyczyn dużej liczby spieprzonych związków, niezadowolenia z partnera i ogólnej degeneracji. Trzeba kogoś dobrze poznać, żeby mieć podstawy do decyzji o emocjonalnym zaangażowaniu z minimalizacją ryzyka zawodu i przeładowanego bagażu. A i łatwość seksu dewaluuje go jako składnik opartego na miłości związku.
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 A poważnie: Znam pary, które są ze sobą od lat, a na seks zdecydowały się na pierwszej randce. Znam takie pary, które czekały z seksem i szybko się rozstały.
Dowód ane...
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 Tutaj reguły nie ma, ale tendencja jest taka, żeby pierwszy seks z nowo poznaną osobą był w miarę szybko, bo jest uznawany za tak samo ważny element związku, jak wspólne rozmowy.
A co ma piernik do wiatraka? Innymi słowy wszystkie elementy związku powinny szybko wystąpić, żeby związek w ogóle powstał, bez jakiegoś stopniowania?
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 Nawet na pierwszej randce, a nawet zamiast
Osoby, które szukają szybkiego seksu raczej nie szukają związku. Jeśli często widzisz związki wynikłe z takiego podejścia, może to oznaczać także tyle, że osoby nawykłe do takiego stylu życia one-night-standów nie umieją / nie chcą postępować inaczej niż szybko przechodzić do rzeczy, niezależnie od ich zamiarów. Więc kiedy w końcu znajdą sobie stałego partnera, przebiega to w podobny sposób. Przy czym prawdopodobnie przed tym partnerem było kilkanaście, kilkadziesiąt innych partnerów seksualnych, jednorazówki lub chwilówki. Jeśli oboje mają podobne standardy moralne, to tak powstały związek też może się sprawdzić (choć daję mu mniejsze szanse).
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 To dyskusja czysto akademicka, bo do tego zjawiska nie dojdzie nigdy z prostego powodu - ludzi myślących jak Alazala jest jakiś promil i nie bierze się ich pod uwagę, myśląc o zmianach obyczajowych. Zmiany te zaś zachodzą z myślą np. o równouprawnieniu, ale nie spotkałem dotąd nikogo, kto uważałby za korzystne całkowite zniesienie wszystkich różnic.
Takiej odpowiedzi oczekiwałem (choć nie po pytanej), zatem jeśli przeważająca większość nie chce takich zmian, to istnieje duża szansa, że nie będą one dobre i jeszcze większa, że nie wystąpią wcale. Stąd wniosek, że walka na tak straconej pozycji jest właściwie bezcelowa, dodatkowo polaryzuje poglądy innych, którzy wcześniej byli nastawieni neutralnie, ale przez takie naciski nastawiają się negatywnie.
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 Po drugie - ja z kolei nie wierzę w przyjaźń z asem, bo przyjaźń oznacza m.in. swobodną wymianę myśli, a trudno o coś takiego, gdy rozmawia się z osobą, która nie rozumie albo nie chce rozumieć różnych podtekstów, aluzji itp. związanych z seksem
Zatem uważasz, że:
- Do przyjaźnienia się z Tobą konieczne jest rozumienie i właściwa reakcja na podteksty seksualne
- Bez rozumienia podtekstów seksualnych nie ma swobodnej wymiany myśli
- Osoby aseksualne nie czają aluzji seksualnych. All of them.
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 Przy wrocławskiej Hali Stulecia regularnie organizowane są spotkania fitness. Mniej więcej 1/3 uczestników to faceci. Dziwnym zbiegiem okoliczności ustawiają się z tyłu sali
No przecież wyżsi dżentelmeni nie będą paniom zasłaniać (instruktora, samca alfa) :D
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 Ale z drugiej strony, nie obijają się, nie udają, tylko ostro trenują razem z paniami.
Pot i temperatura wzmaga lotność feromonów. #WymuszonyFiltrHeteryka
Obecność ładnych kobiet poprawia wyniki w ćwiczeniach fizycznych - zwiększa poziom testosteronu i adrenaliny, działa motywująco.
Viljar pisze: 7 cze 2018, 15:12 Sprawa jest znacznie łatwiejsza, gdy jedna ze stron jest homoseksualna. Taką przyjaciółkę mam teraz. Chociaż.... Raz powiedziała wprost, że strasznie żałuje, że nie jestem kobietą, bo byłby ze mnie partner idealny, a ja jej - że gdyby była hetero, to też bym się nie zastanawiał.
I to jest dowód, że można trwać w takiej przyjaźni, kiedy chciałoby się więcej, choć to wykluczone. Czy to nie jest niewielką różnicą z jakiego powodu ona Cię nie chce? Jeśli to nie jest prywatna sprawa, możesz powiedzieć czy taki stan rzeczy nie powoduje Twojego cierpienia, lub dlaczego decydujesz się go zachować.

króliczka pisze: 7 cze 2018, 15:29 No bo to uważanie trudno osiągalnego/nieosiągalnego za najbardziej atrakcyjne dotyczy tylko pewnego typu osób.
Nie chcę tutaj popaść w drugą skrajność. Nawet nie chodzi o specyficznych zdobywców himalaistów, a raczej o samo zjawisko psychologiczne, że trzeba włożyć trochę wysiłku, czasu, inwestycji w dane dążenie, żeby spełnienie dało więcej satysfakcji. Przegięcie w drugą stronę i przesada z tym wysiłkiem też nie będzie dobra. Jeśli możesz otrzymać np. 100 tys zł w nagrodzie, to bardziej się zadowolisz, jeśli zapracujesz na to osobiście niż gdy dostaniesz za darmo. Ale jeśli trzeba zapierniczać za długo i za ciężko, uznasz cel za niewarty zachodu lub coś co się należy za pracę jak psu buda, co w przełożeniu na seks nie byłoby dobrą postawą ^^
Jeśli ktoś bez oporu godzi się na seks mimo wątłej znajomości, oznacza to tyle, że najpewniej zrobiłby to z byle kim, że nie jest to wynik naszej wyjątkowości, czy też wyjątkowości tej relacji.
https://youtu.be/ppKbrkac4J0?t=20s

AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 Nie mam nic przeciwko temu, żeby seksiści czuli się skrępowani w mojej obecności. A egalitaryści z pewnością nie będą czuli się skrępowani, bo będą potrafili z dużą dokładnością sami wyznaczyć ten zbiór zachowań, których bycie adresatką jest dla mnie komfortowe.
Zdefiniuj seksistów i egalitarnych, a oszacuję ilu jest jednych i drugich w społeczeństwie. Czy seksistą będzie ten, kto nie uważa jak Ty, że płeć biologiczna wpływa tylko na cechy fizyczne?
AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 Wymazanie płci kulturowej będzie korzystne dla wszystkich osób, które nie utożsamiają się w pełni ze wszystkimi cechami płci kulturowej odpowiadającej ich płci biologicznej dominującej w kulturze, w której żyją
Chyba mało jest takich, którzy utożsamiają się w pełni ze wszystkimi cechami tejże kulturowej płci, pomijając już to, że tyle tych cech jest, co wyobrażeń na temat wzorców męskości lub kobiecości. Ta swoista płynność pozwala dobierać sobie chciane cechy i nie skupiać się na rzekomych brakach. Także nie widzę tutaj pozytywnego aspektu wymazania dla wskazanego przez Ciebie zakresu ludzi.

Widzę natomiast negatywne:
Określenie wzorców płciowych jest korzystne dla istnienia rodzin, czyli najlepszego znanego środowiska dorastania młodych. W heteroseksualnej większości i dopóki trzeba się rozmnażać, żeby społeczeństwo nie zbankrutowało, a cywilizacja nie wymarła na rzecz takich czy innych konkurencyjnych, wzorce i role są w szerszej skali korzystne, nawet jeśli jakaś mniejszość cierpi przez niedostosowanie. Z którym myślę można walczyć poprzez uświadamianie, naukę empatii i kultury osobistej.
Płeć kulturowa podkreśla różnice i potęguje przyciąganie między płciami. Pożądane jest przeciwieństwo w pewnym zakresie, jakiś podział ról, sposobów bycia. Wzajemne uzupełnianie się.
AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 zaś będzie obojętne dla osób w pełni utożsamiających się z płcią kulturową odpowiadającą ich płci biologicznej dominującą w kulturze, w której żyją
Nie dostrzegasz pewnego niuansu:
1. Istnieją osoby utożsamiające się z płcią kulturową...
(Nie uważam, żeby trzeba było się z nią W PEŁNI utożsamiać, żeby taki konstrukt popierać, więc poszerzam kategorię)
2. Hipotetycznie wymazujemy pojęcie płci kulturowej. Ludzie przestają przypisywać płciom jakiekolwiek role, cnoty, cechy, mocne i słabe strony.
3. Osoby, które w poprzednim "systemie" utożsamiłbyby się z płcią kulturową, nie zapoznają się z tym wzorcem. Przez co nie wykształcają cech męskich/kobiecych, które byłyby dla nich dobre. Można to porównać do braku wzorca w postaci ojca, czyli rodzina dysfunkcyjna. Ma to negatywny wpływ na rozwój dzieci płci obojga.
Ostatecznie część (imho większość) ludzi nie rozwija swojego naturalnego potencjału, ponieważ wymazano wzorzec.
AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 Płeć kulturowa nie jest do niczego potrzebna, gdyż wszystkie jej elementy, które danej jednostce odpowiadają, jednostka ta może przenieść ze sfery tożsamości płciowej do sfery tożsamości indywidualnej.
Wzorce są w dorastaniu potrzebne. W czasie, kiedy kształtowany jest człowiek nie tak łatwo o świadomy dobór tego, kim chce się stać, co się ceni i wartościuje. W pewnym wieku, późne lata nastoletnie, wczesne dwudzieste - można znaleźć indywidualne wzorce i je rozwijać, ale psychika jest już dość ukształtowana i jeśli czegoś wcześniej wyraźnie brakowało, to ciężko to nadrobić.
Moim zdaniem trzeba by się raczej skupić na tym, by odpowiednio promować te wzorce męskości i kobiecości, czyli generalnie przekazywać elementy pozytywne. Poprawiać niedoskonałe, zamiast wylewać dziecko z kąpielą.
AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 Tak, uważam, że cechy niefizyczne człowieka są konstruktem kulturowym.
Zapytam dokładniej: czy uważasz, że niefizyczne różnice płci są efektem TYLKO płci kulturowej? Albo że wpływ różnic biologicznych na kwestie niefizyczne jest właściwie pomijalny?
Jeśli tak, to po prostu Twoje poglądy przeczą nauce i zdrowemu rozsądkowi. Skoro nie było naturalnej przyczyny tych różnic, dlaczego w każdej kulturze w mniejszym lub większym stopniu zostały one wypracowane? W takim samym kierunku?
AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 Opowiadają tylko ludziom w swoim otoczeniu, dlaczego nie lubią mężczyzn, Żydów, czarnoskórych lub innych grup społecznych. Robią to kulturalnie i merytorycznie.
Wait wait wait. Jeśli można merytorycznie udowodnić słuszność niechęci do jakiejś grupy, to znaczy, że ta niechęć jest właściwa. Jednak sądzę, że w konstruktywnej debacie takie poglądy by poległy, ponieważ ich merytoryczność okazałaby się pozorna.
AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 Mieliśmy takiego polityka Romana Dmowskiego, takiego prymasa Augusta Hlonda i wiele innych postaci, które dziwnym zbiegiem okoliczności w okresie międzywojennym były teoretykami nienawiści wobec Żydów. Ich opowieści trafiają co jakiś czas na podatny grunt - ludzi, którzy albo nadal będą teoretykami nienawiści, ale do wysłuchanych wyjaśnień dodają jeszcze swoje i rozbudują koncepcję teorii nienawiści, albo staną się praktykami nienawiści - zaczną popełniać przestępstwa lub nawet zbrodnie tą nienawiścią motywowane. I tutaj należy zastanowić się, czy Roman Dmowski i August Hlond mogą nie byli częściowo odpowiedzialni za zbrodnię w Jedwabnem? Czy nie byli jej inspiratorami, choć sami przecież uprawiali tylko teorię nienawiści, ale jej nie praktykowali?
Nie wiem na ile tamci dwaj nie lubili Żydów, ale byłbym ostrożny przy formułowaniu takich wniosków. Twórca nie ponosi odpowiedzialności za głupotę swoich odbiorców, za wypaczenia w ich interpretacji. Jeśli ktoś, powiedzmy, ma jakieś powody, żeby nie darzyć sympatią określonej grupy społecznej, a ktoś inny posuwa się do czynnej nienawiści, to wrzucanie jednego i drugiego do tego samego worka będzie krzywdzące. Konsekwencją tak daleko posuniętej ostrożności w formułowaniu opinii i obrzucania ludzi poczuciem winy i odpowiedzialności zbiorowej, jest cenzura, której nie toleruję.
AlaZala pisze: 7 cze 2018, 17:31 Społeczeństwo demokratyczne powinno być szczególnie wrażliwe na przestrzeganie praw i szacunek dla mniejszości.
Jak również mniejszość w demokracji nie powinna żądać, by jej wola była ważniejsza od woli większości, ad vocem wymazywania czegokolwiek.


Wybaczcie długość i ewentualne przegięcia, inspiracja po piwku.
Obrazek
Kliknij w obrazek, żeby powiększyć.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Viljar »

Alazala pisze: Społeczeństwo demokratyczne powinno być szczególnie wrażliwe na przestrzeganie praw i szacunek dla mniejszości.
Co nie zmienia faktu, że prawa uwzględniają przede wszystkim większość. Zresztą trzeba uważać z takimi postulatami, bo może się w tym momencie włączyć jakiś zielonoświątkowiec i zażądać, żeby zakazać zdobienia ulic miast na Boże Narodzenie, bo to narusza jego uczucia religijne.

Poza tym społeczeństwo demokratyczne musi mieć na uwadze, czy dane postulaty mniejszości są w ogóle możliwe do zrealizowania. W postulowanym przez Ciebie przypadku tak nie jest.
Alazala pisze: A ja mam wrażenie, że w rozmowach na tematy związane z seksem radzę sobie lepiej od dużej części moich seksualnych znajomych, którzy w chwili pojawienia się tematu seksu w rozmowie zaczynają się nerwowo uśmiechać i brnąć w tak dziwne eufemizmy, że ich wypowiedź staje się całkowicie niezrozumiała...
A może to wynika z czego innego? Zauważyłem, że bardzo poważnie podchodzisz do każdego tematu. Może być tak, że ktoś rzuca aluzję, żartobliwą uwagę, a Ty traktujesz to z powagą zupełnie nieadekwatną do sytuacji. W tym momencie zapewne sam zacząłbym się nerwowo uśmiechać, bo czułbym się jak ktoś, kto opowiedział dowcip, a teraz musi go tłumaczyć, bo ktoś nie zrozumiał albo udaje, że nie zrozumiał. Dość irytująca sytuacja. Ale tylko tak sobie "gdybam", może faktycznie trafiasz na ludzi, którzy najwyraźniej nieco nie dojrzeli...
Alazala pisze:Mizoandria (mizoandryzm) nie bez powodu zawiera w sobie greckie słowo mîsos oznaczające nienawiść. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego nienawiść jest zła. Najpierw pojawiają się teoretycy nienawiści, którzy w zasadzie nie robią nic złego, tak jak Ty. Opowiadają tylko ludziom w swoim otoczeniu, dlaczego nie lubią mężczyzn, Żydów, czarnoskórych lub innych grup społecznych. Robią to kulturalnie i merytorycznie.
Tutaj mogę odwołać się do swojego "ulubionego" portalu "Bracia samcy" (trzeba zaciskać zęby, żeby czytać te bzdury bez rzucenia czymś o ścianę). Tam pojawia się wiele wypowiedzi skrajnie mizoandrycznych, ukazujących kobiety jako istoty z natury podlejsze, nie myślące logicznie, a jedynie działające instynktownie, pozbawione zainteresowań i dbające wyłącznie o własną wygodę. Teoretycznie ich teksty są również kulturalne i merytoryczne. Dokładnie takie same, jaka pana Korwin-Mikkego, który domaga się zniesienia praw wyborczych dla kobiet. Co w tym złego?

Ano przede wszystkim to, że powielane są negatywne i krzywdzące stereotypy. Czytając sobie teksty Panny-X wielokrotnie zastanawiałem się, w jak podłym towarzystwem się zadaje, że ma na temat mężczyzn takie właśnie zdanie, a nie inne. Ja w swoim życiu też spotykałem takich "samców", ale to bardzo mała część w porównaniu z innymi. Chociaż nie przeczę, że to może być kwestia środowiska - jak sobie w rodzinnym mieście obserwowałem np. dresiarzy przed domem, to opisana przez Pannę-X postawa przeważała.
Alazala pisze: Nie mam nic przeciwko temu, żeby seksiści czuli się skrępowani w mojej obecności. A egalitaryści z pewnością nie będą czuli się skrępowani, bo będą potrafili z dużą dokładnością sami wyznaczyć ten zbiór zachowań, których bycie adresatką jest dla mnie komfortowe.
W rozmowach z ludźmi, których jeszcze dobrze nie znam, stosuję taką zasadę, że mogę rzucać jakieś uwagi uderzające w stereotypowy wizerunek jakiejś grupy, ale nigdy nie są to uwagi personalne, skierowane do konkretnej osoby ani stawiające daną grupę w wybitnie złym świetle. Chyba że mowa o nacjonalistach, ale tutaj inaczej się nawet nie da...
Scadrial pisze:Pewnie, że dojdzie, jestem przekonujący...
Kolejny się znalazł, bojownik walki o sprawę męską...

Wyświadczam Ci przysługę, Viljar.
Nie, nie dojdzie, bo kobiety wiedzą (przynajmniej ta myśląca część), że taka postawa prowadzi do zniechęcenia mężczyzny i szukania sobie przez niego innej dziewczyny. A za takie "przysługi" to ja dziękuję - wiele takich tekstów pojawia się stronach dość żenujących względem treści, typu "Bracia samcy", których nie da się traktować inaczej, niż tylko w kategorii anegdotycznej. Ci panowie naprawdę nie rozumieją, czemu nie mogą sobie nikogo znaleźć.

Dowodów anegdotycznych nie waż się nikomu zarzucać, bo sam je stosujesz ;)

[quote""Scadrial"]A i łatwość seksu dewaluuje go jako składnik opartego na miłości związku. [/quote]
Nieprawda. Jak napisałem wcześniej - znam pary, które seksiły się na pierwszej randce i istnieją sobie szczęśliwie. Jeśli u obu stron zapala się lampka z napisem "TAK", to po co czekać?
Scadrial pisze: A co ma piernik do wiatraka? Innymi słowy wszystkie elementy związku powinny szybko wystąpić, żeby związek w ogóle powstał, bez jakiegoś stopniowania?
A nie?
Scadrial pisze:Osoby, które szukają szybkiego seksu raczej nie szukają związku.
I znów - nieprawda. To, że człowiek ma dużą ochotę na seks, nie znaczy, że nie szuka kogoś na stałe.
Scandrial pisze:eśli często widzisz związki wynikłe z takiego podejścia, może to oznaczać także tyle, że osoby nawykłe do takiego stylu życia one-night-standów nie umieją / nie chcą postępować inaczej niż szybko przechodzić do rzeczy, niezależnie od ich zamiarów. Więc kiedy w końcu znajdą sobie stałego partnera, przebiega to w podobny sposób. Przy czym prawdopodobnie przed tym partnerem było kilkanaście, kilkadziesiąt innych partnerów seksualnych, jednorazówki lub chwilówki. Jeśli oboje mają podobne standardy moralne, to tak powstały związek też może się sprawdzić (choć daję mu mniejsze szanse).
Masz dwie pary: Jedna jest niedopasowana charakterami, druga - łóżkowo. Zgadnij, która z nich przetrwa dłużej?
A tak w ogóle to co złego w tym, że dwoje ludzi nie zamierza czekać nie wiadomo na co, tylko od razu przechodzą do rzeczy? Jeśli oboje uważają to za dobre, nikomu nie dzieje się krzywda i oboje tego chcą, to wszystko w porządku.
Scandrial pisze:No przecież wyżsi dżentelmeni nie będą paniom zasłaniać (instruktora, samca alfa) :D
Jakiego instruktora? Przy ćwiczeniach fitness zawsze widziałem tylko instruktorki :) Za to widziałem niejednokrotnie mężczyzn - instruktorów jogi.
Scandrial pisze:Jeśli to nie jest prywatna sprawa, możesz powiedzieć czy taki stan rzeczy nie powoduje Twojego cierpienia, lub dlaczego decydujesz się go zachować.
Doskonale się dogadujemy, mamy podobne zainteresowania filmowe, serialowe, książkowe i inne. Poza tym ona się nie dziwi, że uwielbiam konwenty SF, a ja - że ona dla rozrywki rzuca nożami (!). Troszkę się jednak owszem, cierpi, bo drugiej takiej nie znajdę.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Scadrial
mASełko
Posty: 107
Rejestracja: 9 lut 2018, 06:25

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Scadrial »

Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Tutaj mogę odwołać się do swojego "ulubionego" portalu "Bracia samcy" (trzeba zaciskać zęby, żeby czytać te bzdury bez rzucenia czymś o ścianę).
Hahaha, o nich myślałem, pisząc o niższym poziomie forów jednopłciowych (kobiety tam nawet nie mają wstępu poza działem "rezerwat") oraz jako jednym z miejsc, których nie poleciłbym Setsu :wink: Specyficzna gromada sfrustrowanych niepowodzeniami prymitywów, skrajny odłam MGTOW. Zarejestrowałem się raz na ich forum celem rekonesansu i masakrowania. Napisałem kilka postów zgodnie z ich nurtem ideologicznym, to mi dawali lajki. Postanowiłem sprawdzić ich reakcję na krytykę - jeden adresat natychmiast się obraził, a chwilę później wkroczył sam ich admin, znany w niektórych kręgach jako "Cyberguru", Stulejman Wspaniały, człowiek o ograniczonych horyzontach, w tamtym środowisku uznawany za autorytet, któremu co drugi użytkownik forum wchodzi z wazeliną. Dał mi od razu permanentnego bana, wspominając coś o tym, że "nie sra się będąc gościem w cudzym mieszkaniu". Tak się eliminuje wolność słowa na forum, dzięki któremu zarabia, sprzedając swoje produkty i otrzymując donejty. W innym przypadku mi podobni dyskutanci już dawno roznieśliby jego ideologię w drobny mak i nie miałby tylu frajerów.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Tam pojawia się wiele wypowiedzi skrajnie mizoandrycznych, ukazujących kobiety jako istoty z natury podlejsze, nie myślące logicznie, a jedynie działające instynktownie, pozbawione zainteresowań i dbające wyłącznie o własną wygodę.
*Mizoginistycznych. Aha, z grubsza tak to przedstawiają.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Teoretycznie ich teksty są również kulturalne i merytoryczne. Dokładnie takie same, jaka pana Korwin-Mikkego, który domaga się zniesienia praw wyborczych dla kobiet.
Przypomnisz mi dlaczego JKM chciałby zniesienia praw wyborczych dla kobiet, a powiem Ci, czy są to argumenty merytoryczne. O ile dobrze pamiętam, to chciałby całkowitego zniesienia demokracji, a kobietom zabrałby prawo wyborcze w pierwszej kolejności dlatego, że rzekomo kierują się kryterium atrakcyjności fizycznej danego polityka. Jeśli przeprowadzono jakieś sensowne badania na ten temat, dałoby się rozpocząć dyskusję. Jeśli nie, pozostaje to wymysłem pana Korwin-Mikkego i daleko temu do merytoryczności. Nie wspominając już o takich rzeczach jak proporcja, zestawienie z innymi kryteriami wyboru kobiet i mężczyzn, oraz uzasadnieniu, że głupota i jej stopień nasilenia części danej grupy jest podstawą do wykluczenia jej całej.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Nie, nie dojdzie, bo kobiety wiedzą (przynajmniej ta myśląca część), że taka postawa prowadzi do zniechęcenia mężczyzny i szukania sobie przez niego innej dziewczyny.
1. Z tym dochodzeniem to było półżartem. Z drobnym podtekstem. Btw, nie zanegowałeś moich wniosków, co do wagi rozumienia podtekstów, czyli się zgadzają?
2. Stosujesz coś na kształt szantażu emocjonalnego: "myślące kobiety nie posłuchają tamtego".
3. Ale jaka postawa? Krytyka dotyczyła seksu na pierwszej randce lub po prostu łatwości. Sugerujesz, że bez tego facet się zniechęci? No to ktoś tu robi nam heterykom zły PR. Kwestia tego, jaki sobie dziewczyna obierze target. Jeśli facet odrzuca dziewczynę, która od razu mu nie daje, to ja bym na miejscu tych kobiet wcale się tym nie przejmował, a raczej celował w osoby mające większy szacunek do siebie, potencjalnych partnerek i mających poza seksem jeszcze jakieś priorytety. Co kto woli.

Zaznaczam, że jeśli nie zgadzam się z jedną skrajnością, to bynajmniej nie znaczy, że wyznaję przeciwną. Tak samo nie polecałbym zwlekać z seksem do nocy poślubnej.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 A za takie "przysługi" to ja dziękuję - wiele takich tekstów pojawia się stronach dość żenujących względem treści, typu "Bracia samcy", których nie da się traktować inaczej, niż tylko w kategorii anegdotycznej.
A jakiś argument? Jakie konkretnie teksty mojego autorstwa porównujesz do braci samców lub innych żenujących stron i na czym polega podobieństwo?
Poza tym nie odniosłeś się do toku rozumowania dlaczego demisex skorzysta na większej oporności. Demi nie odczuwa pociągu, dopóki nie wytworzy emocjonalnej więzi. Jeśli nie tworzy jej niezdrowo szybko, będzie potrzebować czasu.
A może Twoja opinia jest wymówką? Sądzisz, że heteryczki nie zawierają z Tobą związku, bo normą jest, że chcą szybkiego seksu. I każdy idzie swoją drogą osobno, małe szanse na skrzyżowanie. Gdyby okazało się, że jednak istnieje wyraźna grupa takich, które również potrzebują/mogą poczekać dłużej, być może musiałbyś uznać swoją niewystarczalność, której nie zrzucisz na orientację.
Takie tam luźne hipotezy.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Dowodów anegdotycznych nie waż się nikomu zarzucać, bo sam je stosujesz
1. W którym miejscu?
2. Czy morderca nie może stwierdzić, że zabijanie jest złe? W odniesieniu obiektywnym to bez znaczenia kto wypowiada daną tezę, nie zmienia to jej trafności.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Nieprawda. Jak napisałem wcześniej - znam pary, które seksiły się na pierwszej randce i istnieją sobie szczęśliwie.
To nie jest argument przeciwko zacytowanej tezie. Napisałem dalej, że wspomniana postawa nie wyklucza szczęśliwego związku.
Pewna dewaluacja seksu/intymności również go nie wyklucza. Może zmniejszać szanse, osłabiać więź, ale nie wyklucza.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45A nie?
Wskazałem już trochę powodów dlaczego nie. Może wskażesz jakiś dlaczego tak? Tylko nie mów już o swoich znajomościach.

Jest też inny powód. Szybkie wejście w związek odbywa się kosztem rozeznania, czy ma on sens. Dzieje się to pod wpływem narkotycznego efektu zauroczenia, które oślepia na wady drugiej strony. Skutek prosty do przewidzenia, z momentem ustania zakochania, okazuje się, że partner jest o wiele gorszy niż się wydawał, dlatego relacja się rozpada. Zatem nawet gdyby skuteczniejszym pod kątem ilościowym sposobem wejścia w związek był szybki seks i szybkie przywiązanie emocjonalne, niekoniecznie będzie to sposób najrozsądniejszy, jeśli celem nie jest związek dla samego związku, lecz coś trwałego i wartościowego.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45
Scadrial pisze: Osoby, które szukają szybkiego seksu raczej nie szukają związku.
I znów - nieprawda. To, że człowiek ma dużą ochotę na seks, nie znaczy, że nie szuka kogoś na stałe.
1. Dlatego napisałem "raczej", żeby uchronić się przed takimi truizmami. Hasztag NieKażdy.
2. Duża ochota na seks nie jest równoznaczna z szukaniem szybkiego seksu. Przekręcasz moje słowa, żeby bardziej pasowały do Twoich przeciwstawnych twierdzeń.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Masz dwie pary: Jedna jest niedopasowana charakterami, druga - łóżkowo. Zgadnij, która z nich przetrwa dłużej?
W tak skomplikowanych systemach jak relacje międzyludzkie użycie dwóch zmiennych i uproszczenie ich do logiki binarnej nie da satysfakcjonującej odpowiedzi. Innymi słowy nie mam pojęcia z uwagi na zbyt małą ilość danych. Zakładam, że pytasz jak będzie statystycznie. Tego też nie wiem. Nie wiem na czym polegają dokładnie te niedopasowania, jaki jest ich stopień.

Jest jednak coś, co graniczy z pewnością: żaden z tych związków nie przetrwa, bądź nie będzie szczęśliwy, a to chyba jest najważniejszym kryterium. "Jeśli to, co się ma stać, stać się musi, Niechby przynajmniej stało się niezwłocznie."
Łatwiej jest też dopasować się seksualnie niż zmienić charakter. Jedno jest bardziej kwestią praktyki i ewentualnie wpływania na poziom hormonów. Drugie to bardziej kwestia naszej istoty.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 A tak w ogóle to co złego w tym, że dwoje ludzi nie zamierza czekać nie wiadomo na co, tylko od razu przechodzą do rzeczy? Jeśli oboje uważają to za dobre, nikomu nie dzieje się krzywda i oboje tego chcą, to wszystko w porządku.
I to są wszystkie kryteria, jakie decydują o słuszności decyzji?
Co jest złego? Nie mówię, żeby to było złe, wszak napisałem:
"Jeśli oboje mają podobne standardy moralne, to tak powstały związek też może się sprawdzić (choć daję mu mniejsze szanse)."
Sugeruję jedynie, że nie jest to najlepsze rozwiązanie.

Jakie znowu "nie wiadomo na co"? Wiadomo - na rozpoznanie, czy dana osoba nadaje się do związku. Naturalnie dochodzi tu osobnicza kwestia zdolności rozpoznawania i podejmowania właściwych decyzji w oparciu o znajomość siebie i ludzi. Rozpoznanie zaś wymaga trzeźwości umysłu, której seks może w pewnym stopniu pozbawić.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Poza tym ona się nie dziwi, że uwielbiam konwenty SF, a ja - że ona dla rozrywki rzuca nożami (!). Troszkę się jednak owszem, cierpi, bo drugiej takiej nie znajdę.
Kwestia uporu w poszukiwaniach. Nie widzę niczego nadzwyczajnego lub nieakceptowalnego w Waszych zainteresowaniach.
Twoje przekonania zdają się być wymówką, żeby nic z tym nie robić.
Obrazek
Kliknij w obrazek, żeby powiększyć.
AIS_spełniona
starszASek
Posty: 45
Rejestracja: 7 cze 2018, 19:38

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: AIS_spełniona »

Ależ intrygujące i mądre są Wasze wypowiedzi, myślę że niebezpieczne jest formułowanie jakichś generalizmów w tym temacie bo przecież ile kobiet/mężczyzn tyleż albo nawet więcej wariantów takiej relacji, jej ewolucji, czy szansy na przetrwanie itd.

Absolutnie od siebie - doświadczyłam takich relacji przyjacielskich, ba, a nawet skrajnych ich form - co do oczekiwań, które pojawiły się wraz z upływem czasu. Pomimo oczywistego zakłopotania jakie się z tym wiązało nie mogłam mieć pretensji do przyjaciela że coś poczuł, że zaczął inaczej na mnie patrzeć, nie chcąc zranić - starałam się w grzeczny sposób (bo to przecież przyjaciel) ostudzić ewentualny zapał. Zresztą ciężko mieć pretensje do wilka że ugryzł... Była porażka ale i był też sukces.

Aseksualność w tym kontekście wg. mnie nie oznacza agresji/niechęci - sprowadza się ona u mnie do wyrażenia w czytelny, a zarazem życzliwy sposób braku możliwości zaistnienia z mojej strony podobnej emocji zwrotnej.

Przyjaźń damsko-męska dla mnie to coś jak miłość bez seksu, oczywiście to bardzo duże uproszczenie, aczkolwiek coś w tym jest, życzyłabym sobie takiej przyjaźni po przysłowiowy grób a nawet dłużej i Wam tego życzę ;)
Yagarna
młodASek
Posty: 21
Rejestracja: 1 maja 2018, 00:24

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Yagarna »

Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Doskonale się dogadujemy, mamy podobne zainteresowania filmowe, serialowe, książkowe i inne. Poza tym ona się nie dziwi, że uwielbiam konwenty SF, a ja - że ona dla rozrywki rzuca nożami (!). Troszkę się jednak owszem, cierpi, bo drugiej takiej nie znajdę.
Kobieta rzucająca nożami powiadasz? Hmmm... z jednej strony i tak nie skorzystasz, z drugiej proszenie o kontakt byłoby lekko desperackie, prawda? ;)
Po pierwsze - nie jestem asem :) Po drugie - ja z kolei nie wierzę w przyjaźń z asem, bo przyjaźń oznacza m.in. swobodną wymianę myśli, a trudno o coś takiego, gdy rozmawia się z osobą, która nie rozumie albo nie chce rozumieć różnych podtekstów, aluzji itp. związanych z seksem :P
Touché. Osobiście mam takiego znajomego. Często następuje wymiana doświadczeń jego i moich przeżyć wewnętrznych podczas różnych czynności. Tutaj głównie jego, bo ciężej opisać brak czegoś niż obecność. Dla większości osób jest to obrzydliwe (doprowadziliśmy do tego, że liberalny gej od nas uciekł), ale my uważamy, że tym sposobem dowiadujemy się więcej o innych płciach i seksualnościach. Za swój niebywały sukces uważam nauczenie go, gdzie znajduje się łechtaczka. Podobno większość młodzieńców nie wie. Robię wielką przysługę jego przyszłej partnerce...
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Wybaczcie długość i ewentualne przegięcia, inspiracja po piwku.
Skoro to jest po piwku, to jak piszesz po dwóch? :shock:


Odpowiadając na pytanie zawarte w temacie (i tym samym bezczelnie przerywając wam rozmowę swoim postem): czemu nie? Wszystko zależy od ludzi.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Viljar »

Nie dam kontaktu, bo a) ma dziewczynę, b) jest aktywna seksualnie, a aseksualistów uważa za, cóż, ludzi chorych psychicznie, c) jest dość specyficzną osobą (ultranacjonalistyczna lesbijka to raczej rzadkość) :)
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Yagarna
młodASek
Posty: 21
Rejestracja: 1 maja 2018, 00:24

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Yagarna »

Viljar pisze: 11 cze 2018, 11:56 aseksualistów uważa za, cóż, ludzi chorych psychicznie
Touché. Ponownie. Eh, znasz to uczucie, jak myślisz, że ktoś może być niezwykle fascynującą osobą, a potem dowiadujesz się czegoś takiego i stwierdzasz, że drewniany dinozaur jest jednak dobrym towarzyszem rozmów? Nie?

Zaburzenia hormonalne jeszcze bym uznała, ale jednak chorobę psychiczną wezmę osobiście. Tak z ciekawości, czy ona zdaje sobie sprawę, że homoseksualizm do (stosunkowo) niedawna tak kwalifikowano? Różnicy wielkiej nie ma (znaczy jest, ale tutaj chodzi mi o a) mniejszość seksualną i b) ograniczenia, jeśli chodzi o rozmnażanie. Uznawanie jednego za właściwe, a drugiego niezbyt wydaje mi się śmieszne. Ale, o dziwo, w środowisku LGBT jest sporo osób homoseksualnych, które mają coś przeciwko innym seksualnościom. Głównie obrywają tutaj bi- i transseksualni). Przyczyny asowatości w większej części nie są znane (naukowcy wolą badać miażdżone robaczki od nas :cry: ). Nie jestem specjalistą od biologii, ale napisałam do znajomej, która z kolei sprawdziła jakieś badania, no i w sumie radzę brać to, co teraz napiszę z lekkim przymrużeniem oka.

Bodajże w jakimś badaniu obserwowano wpływ na zmiany zachowań seksualnych wśród myszy w zamkniętym środowisku. Gryzoni przybywało, lecz ilość zasobów i miejsca pozostawała taka sama. Pojawiły się wśród nich osobniki, które rezygnowały z rozmnażania na rzecz innych czynności (nie mam pojęcia co innego mogły robić, więc powiedzmy, biegały sobie w kółko). Było ich około kilku procent, minimalna ilość. Czy podobnie może to wyglądać z ludźmi? Czy to oznacza, że we wcześniejszych latach "suchych" asów było o wiele mniej? Może tak. Może nie. Dalej, ponoć na aseksualizm mogą wpływać hormony, które wpływają na dziecko w łonie matki. Tutaj tak samo z homoseksualizmem: im "dalsze" dziecko tym większa szansa na nie bycie heretykiem (to brzmi lepiej od heteryków, sorry). Zabawny fakt: ten związek odkryto, gdy badano pedofilię w początkowych latach (albo jeszcze chwilę przed) XXI wieku.

Zdaje mi się, że brzmi to w miarę sensownie, ale nie jestem biologiem. Nie mam nawet zielonego pojęcia, może palnęłam tu jakąś głupotę, która jest niewybaczalna.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Viljar »

Touché po raz trzeci: Ona doszła do takiego wniosku po lekturze tego forum :) Wcześniej uważała to po prostu za ułomność będącą wynikiem jakichś zaburzeń hormonalnych. Po prawdzie, bardzo to ja jej się nie dziwię...
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Azshara »

Yagarna pisze: 11 cze 2018, 23:25Tak z ciekawości, czy ona zdaje sobie sprawę, że homoseksualizm do (stosunkowo) niedawna tak kwalifikowano?
To akurat żadna nowość, niektórzy homo mają na ten temat trochę dziwnie poukładane w głowie. Też mnie to na początku bardzo dziwiło, że mniejszość, której zarzuca się choroby psychiczne, posługuję się tą samą bronią wobec innej mniejszości, ale nie ogarniesz. Hipokryzja lvl hard.
Viljar pisze: 13 cze 2018, 08:34Wcześniej uważała to po prostu za ułomność będącą wynikiem jakichś zaburzeń hormonalnych. Po prawdzie, bardzo to ja jej się nie dziwię...
To samo można powiedzieć o niej i mogę się założyć, że niezła awantura by z tego powstała :)
W ogóle nietolerancja asów przez homo od razu kojarzy mi się z rasizmem, który działa tylko w jedną stronę, bo przecież nie istnieje coś takiego jak dyskryminacja białych ludzi. Podobnie ich zdaniem aseksualność to choroba, słyszałam też, że wynaturzenie, ale gdyby nazwać w ten sam sposób homoseksualizm, to zostanę już nietolerancyjnym ignorantem, jeśli założę łagodne wyzwiska :)
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: AlaZala »

Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Dla przeciwwagi polecam przejrzeć statystyki youtuberów. Ile kanałów z topki jest tworzonych przez mężczyzn, a ile przez kobiety. Jaki jest zakres tematyczny kanałów męskich (prowadzonych przez faceta), a jaki kanałów kobiecych. Poza modą, zdrowiem i urodą posucha.
Konstrukt kulturowy? Poniekąd, choć w dzisiejszych czasach coraz trudniej się tym zasłaniać. Nie twierdzę, że to efekt tylko ograniczoności zainteresowań kobiet, bo dochodzi kwestia siły przebicia, śmiałości, nowatorstwa, inicjatywy, ale też mniejszego lęku przed ośmieszeniem i świadomości własnej kompromitacji, wyższej podatności na efekt Krugera-Dunninga.
Dysproporcje płci w różnych zawodach wynikają przede wszystkim ze stereotypów. Linie lotnicze, które zatrudniają samych pilotów-mężczyzn, nie chcą zatrudnić pilotki-kobiety, bo boją się, że pasażerowie nieprzyzwyczajeni do pilotowania samolotu przez kobietę będą bali się lecieć. Więc dla własnej wygody powielają stereotyp i zatrudniają mężczyzn. Tak samo przedszkole zatrudniające same opiekunki-kobiety nie chce zatrudnić opiekuna-mężczyzny, bo boi się, że rodzice nieprzyzwyczajeni do sprawowania opieki nad dzieckiem przez mężczyznę będą bali się zostawić swoje dzieci. W ten sposób stereotypy powiela się, a następnie dopisuje się pseudonaukową teorię, która ma pokazać, że cechy stereotypowo przypisywane osobom danej płci nie wynikają z tego, że dana osoba musiała uwewnętrznić dany stereotyp, aby przeżyć w okrutnym społeczeństwie, ale z ich "naturalnych predyspozycji".
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Powiedzmy, że aski nie mają empatycznego zrozumienia pożądania, dlatego mogą być łatwym celem, więc przestrzegam.
Niektóre aski nie życzą sobie protekcjonalnego przestrzegania!
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 E tam. Poza specyficznymi kierunkami w Warshafce wege jest niepopularne wśród studentów.
To miasto nazywa się Warszawa.
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Nie fakt, że nie może liczyć ma tutaj znaczenie, lecz to, że sam nie chce się przytulać do innego faceta, bo go to brzydzi i niczego nie daje.
Przytulanie się mężczyzn "brzydzi" ich w naszej kulturze ze względu na seksistowskie tabu kulturowe. W krajach islamskich mężczyźni utrzymują ze sobą dużo bliższy kontakt fizyczny.
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Zdefiniuj seksistów i egalitarnych, a oszacuję ilu jest jednych i drugich w społeczeństwie. Czy seksistą będzie ten, kto nie uważa jak Ty, że płeć biologiczna wpływa tylko na cechy fizyczne?
Seksista to ktoś, kto uzależnia sposób traktowania lub postrzegania drugiej osoby od jej płci.
Egalitarysta to ktoś, kto traktuje i postrzega wszystkie nieznane mu osoby w identyczny sposób, a traktowanie i postrzeganie znanych mu osób uzależnia jedynie od znanych mu cech indywidualnych tych osób.
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Określenie wzorców płciowych jest korzystne dla istnienia rodzin, czyli najlepszego znanego środowiska dorastania młodych. W heteroseksualnej większości i dopóki trzeba się rozmnażać, żeby społeczeństwo nie zbankrutowało, a cywilizacja nie wymarła na rzecz takich czy innych konkurencyjnych, wzorce i role są w szerszej skali korzystne, nawet jeśli jakaś mniejszość cierpi przez niedostosowanie. Z którym myślę można walczyć poprzez uświadamianie, naukę empatii i kultury osobistej.
Płeć kulturowa podkreśla różnice i potęguje przyciąganie między płciami. Pożądane jest przeciwieństwo w pewnym zakresie, jakiś podział ról, sposobów bycia. Wzajemne uzupełnianie się.
Czyli propagowanie płci kulturowej ma sprzyjać szerzeniu heteronormatywizmu w społeczeństwie i wpływać na zwiększenie rozrodczości. Rzeczywiście takie podejście w środowiskach konserwatywnych występuje, zwłaszcza takich, które wyrażają głębokie przywiązanie do wartości religijnych i narodowych. Ja jednak uważam takie podejście za obrzydliwe!
Człowiek nie jest, wbrew niektórym spotom reklamowym, królikiem, którego podstawowym celem jest rozmnażanie się! Głęboko wierzę, że życie społeczne nie powinno być budowane według paradygmatu maksymalizacji rozrodczości, zaś według paradygmatu poszanowania jednostki! Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że jest to tylko mój światopogląd, a nie prawda uniwersalna. Jednocześnie jestem gotowa bronić swojego światopoglądu przed ludźmi posiadającymi poglądy wrogie mojemu światopoglądowi!
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Wzorce są w dorastaniu potrzebne. (...)
Moim zdaniem trzeba by się raczej skupić na tym, by odpowiednio promować te wzorce męskości i kobiecości, czyli generalnie przekazywać elementy pozytywne. Poprawiać niedoskonałe, zamiast wylewać dziecko z kąpielą.
Wystarczy jeden ponadpłciowy wzorzec humanizmu - wzorzec człowieka dobrego, uczciwego i gotowego nieść bezinteresowną pomoc innym. Ten wzorzec może przekazać każdemu dziecku rodzic dowolnej płci!
Co dla dziecka jest "dobre" to kwestia dyskusyjna. Ja jestem głęboko przekonana, że dla dziecka dobre jest przede wszystkim nieprzypisywanie cechom osobowości kategorii płciowych!
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Zapytam dokładniej: czy uważasz, że niefizyczne różnice płci są efektem TYLKO płci kulturowej? Albo że wpływ różnic biologicznych na kwestie niefizyczne jest właściwie pomijalny?
Przecież to właśnie napisałam. Jeśli sugerujesz, że płeć kulturowa jest uwarunkowana biologicznie, to chyba zapominasz, że w różnych kulturach występuje zupełnie różne koncepcje płci kulturowej.
Scadrial pisze: 7 cze 2018, 21:55 Twórca nie ponosi odpowiedzialności za głupotę swoich odbiorców, za wypaczenia w ich interpretacji. Jeśli ktoś, powiedzmy, ma jakieś powody, żeby nie darzyć sympatią określonej grupy społecznej, a ktoś inny posuwa się do czynnej nienawiści, to wrzucanie jednego i drugiego do tego samego worka będzie krzywdzące.
Nie chodzi mi o wypaczenie interpretacji twórcy, ale o celowe podżeganie do nienawiści. Teorie nienawiści nie są nieszkodliwymi dziełami, które źli ludzie wykorzystują w niecnych celach. Są one budowane z myślą o tym, aby ktoś je kiedyś wykorzystał do popełnienia zbrodni. Powiedziałabym nawet, że tworzenie teorii nienawiści to popełnienie zbrodni cudzymi rękami.
Viljar pisze: 8 cze 2018, 11:45 Zauważyłem, że bardzo poważnie podchodzisz do każdego tematu. Może być tak, że ktoś rzuca aluzję, żartobliwą uwagę, a Ty traktujesz to z powagą zupełnie nieadekwatną do sytuacji.
Staram się rozpoznawać żarty, ale żart też musi mieścić się w pewnych granicach etycznych.
Awatar użytkownika
Scadrial
mASełko
Posty: 107
Rejestracja: 9 lut 2018, 06:25

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Scadrial »

AIS_spełniona pisze: 8 cze 2018, 23:35 Przyjaźń damsko-męska dla mnie to coś jak miłość bez seksu, oczywiście to bardzo duże uproszczenie, aczkolwiek coś w tym jest, życzyłabym sobie takiej przyjaźni po przysłowiowy grób a nawet dłużej i Wam tego życzę
Tym samym zrównujesz związki asów heteroromantycznych z przyjaźnią damsko-męską. A to chyba jednak coś innego. Wówczas osoby w związku nie mogłyby mieć takich przyjaciół przeciwnej płci, bo byłoby to zdradą emocjonalną.

Yagarna pisze: 10 cze 2018, 19:29 Skoro to jest po piwku, to jak piszesz po dwóch?
Wielka Improwizacja Konrad ft. Stonoga.



Szkoda, że Viljar odpadł z dyskusji...
Viljar pisze: 11 cze 2018, 11:56 b) jest aktywna seksualnie, a aseksualistów uważa za, cóż, ludzi chorych psychicznie, c) jest dość specyficzną osobą (ultranacjonalistyczna lesbijka to raczej rzadkość)
Pewnie o to chodziło w słowach "drugiej takiej nie znajdę" :P Czy można świetnie dogadywać się z ultranacjonalistą, nie będąc nacjonalistą?
Viljar pisze: 13 cze 2018, 08:34 Ona doszła do takiego wniosku po lekturze tego forum Wcześniej uważała to po prostu za ułomność będącą wynikiem jakichś zaburzeń hormonalnych. Po prawdzie, bardzo to ja jej się nie dziwię...
Nom, tylu tu wariatów, a te 2,5 tysiąca postów wynika z zamiłowania do przebywania wśród dziwaków i prowadzenia własnych badań.

Yagarna pisze: 11 cze 2018, 23:25 Eh, znasz to uczucie, jak myślisz, że ktoś może być niezwykle fascynującą osobą, a potem dowiadujesz się czegoś takiego i stwierdzasz, że drewniany dinozaur jest jednak dobrym towarzyszem rozmów?
A znasz uczucie, kiedy z rozczarowaniem odkrywasz, że jedna niezwykle ceniona cecha u kogoś wcale nie musi pociągać pozostałych cenionych cech, ani wykluczać tych niechcianych?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_pierwsze%C5%84stwa
Yagarna pisze: 11 cze 2018, 23:25 Bodajże w jakimś badaniu obserwowano wpływ na zmiany zachowań seksualnych wśród myszy w zamkniętym środowisku. Gryzoni przybywało, lecz ilość zasobów i miejsca pozostawała taka sama. Pojawiły się wśród nich osobniki, które rezygnowały z rozmnażania na rzecz innych czynności (nie mam pojęcia co innego mogły robić, więc powiedzmy, biegały sobie w kółko). Było ich około kilku procent, minimalna ilość. Czy podobnie może to wyglądać z ludźmi? Czy to oznacza, że we wcześniejszych latach "suchych" asów było o wiele mniej?
Miałoby to sens. Co do ograniczenia przestrzeni i zasobów wystarczyłoby zbadać ilość asów lub homo w jakichś slumsach. Ubogie dzielnice dużych miast, rodziny wielodzietnie.
Yagarna pisze: 11 cze 2018, 23:25 Tutaj tak samo z homoseksualizmem: im "dalsze" dziecko tym większa szansa na nie bycie heretykiem (to brzmi lepiej od heteryków, sorry).
O tym też słyszałem, dokładniej im więcej chłopiec ma starszych braci.
Ale znaczeniowo nie pasuje. Heretyk kojarzy się ze wszystkimi orientacjami poza hetero.

AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Dysproporcje płci w różnych zawodach wynikają przede wszystkim ze stereotypów.
A kobiety na yt nie zajmują się ciekawymi tematami, bo boją się, że nikt baby nie będzie chciał słuchać? ;) rozumiem, że poziom śmiałości i przebojowości jest inny, ale powód marny.
Podałaś dość skrajne przypadki. Jest mnóstwo zawodów (podobnie z kierunkami studiów), które nie zależą od opinii ludzi (popytu klientów na daną płeć), opierając się na wynikach, a wciąż mało w nich kobiet. Często tych dobrze płatnych, przez co później feministki trąbią o rzekomej różnicy płac spowodowanej samą płcią.
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Niektóre aski nie życzą sobie protekcjonalnego przestrzegania!
A niektórzy heretycy nie lubią ingerencji w wolność wypowiedzi i sugerują nie przejmować się opiniami z internetu.
Nie mówię o niektórych askach, tylko statystycznie. Poza tym to obiektywny fakt, że aseksualni nie wiedzą empirycznie czym jest pożądanie, mogą sobie co najwyżej wyobrażać z mniejszym lub większym przybliżeniem.
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Przytulanie się mężczyzn "brzydzi" ich w naszej kulturze ze względu na seksistowskie tabu kulturowe. W krajach islamskich mężczyźni utrzymują ze sobą dużo bliższy kontakt fizyczny.
Czy ma tutaj znaczenie przyczyna? Rozpatrując od drugiej strony, może kultura muzułmańska oswoiła naturalną niechęć. Pytanie też w jakim stopniu bliższy ten kontakt, w jakim kontekście sytuacyjnym.
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Seksista to ktoś, kto uzależnia sposób traktowania lub postrzegania drugiej osoby od jej płci.
Egalitarysta to ktoś, kto traktuje i postrzega wszystkie nieznane mu osoby w identyczny sposób, a traktowanie i postrzeganie znanych mu osób uzależnia jedynie od znanych mu cech indywidualnych tych osób.
Czyli można być jednym i drugim jednocześnie. Dość pojemne to pojęcie egalitarysty. No bo wiesz, nawet takie rzeczy jak płeć i wykonywany zawód to cechy indywidualne. Wychodzi, że nieznane osoby to co najwyżej jakieś nicki w internecie, widziane po raz pierwszy. Można też być takim egalitarystą elitarystą, jeśli np. jedne cechy uznaje się za wyznacznik bycia lepszym od innych.

Co do seksisty, jeśli chodziłoby o jakikolwiek wpływ płci na traktowanie lub postrzeganie, to taki na pewno istnieje u znakomitej większości. Jeśli zaś ktoś nadawałby przesadne znaczenie przynależności do takiej grupy (lub jakiejkolwiek innej), byłoby to nieracjonalne i zgodzę się z takim określeniem.
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Czyli propagowanie płci kulturowej ma sprzyjać szerzeniu heteronormatywizmu w społeczeństwie i wpływać na zwiększenie rozrodczości. Rzeczywiście takie podejście w środowiskach konserwatywnych występuje, zwłaszcza takich, które wyrażają głębokie przywiązanie do wartości religijnych i narodowych. Ja jednak uważam takie podejście za obrzydliwe!
Nope, chodzi o sam aspekt pragmatyczny. Chciałabyś dostać emeryturę? Albo chciałabyś widzieć osoby starsze umierające na ulicach?
"żeby społeczeństwo nie zbankrutowało"
Chciałabyś móc dalej wyznawać swoje poglądy i cieszyć się swoimi swobodami?
" a cywilizacja nie wymarła na rzecz takich czy innych konkurencyjnych"
Potrzebna jest odpowiednia liczba urodzeń, czy Ci się to podoba czy nie. Od tego zależy, czy dana cywilizacja i jej dorobek przetrwają, czy gospodarka będzie się rozwijać, czy dostaniesz emeryturę, czy trzeba będzie przyjmować imigrantów.

Fakt, że ograniczeni ludzie przywiązują do tego elementy religijne i narodowe nie ma tu nic do rzeczy. Możesz je odrzucić. Swoją drogą, czy to Twoje skojarzenie nie opiera się na podobnej zasadzie co seksizm? Wiążesz jakąś cechę/pogląd z przynależnością do danej grupy, mimo że nie ma tutaj kwantyfikatora dużego: "każde x jest w zbiorze y".

Jeśli promowanie dobrych relacji rodzinnych jest dla Ciebie "obrzydliwym heteronormatywizmem", to co proponujesz w zamian?
Ta dziwaczna szufladka to często poradnik na żywym przykładzie jak być szczęśliwym w skórze hetero, jakich w społeczeństwie jest ponad 95%. Mając dobre wzorce z domu rodzinnego, dziecko potrafi zawierać relacje przyjacielskie i romantyczne. I nie sądzę, żeby oznaczało to z automatu, że jeśli ktoś nie jest straight, będzie mieć z tego powodu przekichane.
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Głęboko wierzę, że życie społeczne nie powinno być budowane według paradygmatu maksymalizacji rozrodczości, zaś według paradygmatu poszanowania jednostki!
Paradygmatu przetrwania, to po pierwsze. Dalej, nie maksymalizacja, bo przeludnienia też nie chcemy - skąd w ogóle bierzesz takie pomysły? Optymalizacja. Dalej, poszanowaniu jednostki nie zagraża promowanie skutecznych dla prosperowania wartości. Jesteś wolna, możesz robić co chcesz. Nikt Cię nie zmusi do rozmnażania.
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Wystarczy jeden ponadpłciowy wzorzec humanizmu - wzorzec człowieka dobrego, uczciwego i gotowego nieść bezinteresowną pomoc innym. Ten wzorzec może przekazać każdemu dziecku rodzic dowolnej płci!
Nie wystarczy. Potrzeba szerokiego spektrum wzorców. Myślisz, że można to tak bardzo uprościć? Załóżmy więc, że Twoja propozycja jest normą w jakimś społeczeństwie. Jakie będą konsekwencje? Zabawmy się w teorię gier.
Jeżeli przeważa model ludzi uczciwych, dobrych i bezinteresownych, powstają najlepsze warunki dla ludzi złych, nieuczciwych, interesownych i pragnących wykorzystywać cudzą bezinteresowność. Przykład z życia: europejskie państwa opiekuńcze a imigranci socjalni. Udawanie potrzeby, żeby otrzymać pomoc, bez intencji odwzajemnienia. Jeśli jest za dużo uczciwych, traci się świadomość zagrożeń ze strony nieuczciwości. A frajerzy są dojeni. Czy jest to złe? Wielu powie, że tak. Inni powiedzą, że będzie to nauczka, albo że jest to naturalne prawo rynku. Że sprawiedliwość nie polega na bezinteresowności, lecz na dawaniu każdemu według zasług i że nie można być ślepym na rzeczywistość, w której zło jest stale obecnym zagrożeniem.

Sprawiedliwość wymaga siły w egzekwowaniu zasad. Wróćmy do naszej gry. Dominacja nieuczciwych prowadzi do nieufności tych, którzy wcześniej byli chętni pomagać. Altruizm nie popłaca, więc każdy zaczyna dbać tylko o siebie. Cierpią na tym rzeczywiści potrzebujący, a więzy społeczne ulegają rozluźnieniu. Zabrakło sprawiedliwości, surowości i tego, co mieli ludzie, którzy wykorzystali ten system - gotowości do użycia siły.

https://www.youtube.com/watch?v=QQ5oqgJWJyw
https://www.youtube.com/watch?v=cdWEgapbl_A
https://www.youtube.com/watch?v=bWYrAU5mmXE
https://www.youtube.com/watch?v=RGafhVucirg

Nie było męskiego wzorca, który wskazuje, że wobec zła należy użyć siły. Archetyp superbohatera, człowiek obdarzony wielką mocą, która nakłada na niego dodatkową odpowiedzialność. Nie może używać jej w złych celach, bo sam stanie się potworem. Miarą moralności takiego bohatera jest to, w jaki sposób korzysta ze swoich przywilejów. A bycie słabym i bezbronnym nie jest cnotą, wręcz przeciwnie. Jest szkodliwe i nierozsądne, a w tym, że nie czyni się zła, jeśli nie ma się w ogóle takiej możliwości nie ma nic moralnego, bo nie było żadnego wyboru. W odpowiednich przypadkach bohater musi być gotowy użyć siły, skrzywdzić, zaatakować, popełnić mniejsze zło, żeby uchronić przed większym. I nieść tego brzemię, wziąć odpowiedzialność za swoje życie i czyny. To jest właśnie męski* wzorzec, którego brakuje w Twojej "humanitarnej" opcji. Bez tego cywilizacja ginie.
* mówiąc męski NIE mam na myśli, że w całej rozciągłości właściwy tylko dla mężczyzn

Dlaczego taki Jordan Peterson zyskał ostatnimi czasy ogromną popularność w internecie? Ponieważ m.in. wskazuje wzorce męskich cnót, jakich zabrakło w kulturze i wychowaniu młodych mężczyzn, którzy czują się zagubieni. To nie jest do końca tak, że jak się da młodemu człowiekowi wybór "przyjmij sobie te wartości, jakie ci się spodobają", to będzie szczęśliwy, wolny i dobrze się rozwinie. Potrzeba też pewnych uniwersalnych nauk, opartych o praktyczne dla życia wartości, zgodne z naturą. Potrzeba pokazania przykładu z bliska, nie gdzieś w teorii.
Do promowania ww męskich wzorców i życia według nich najlepiej z natury nadają się mężczyźni. Niektóre kobiety też by mogły, ale to na zasadzie: w jakiej grupie znajdziemy najsilniejszych trójboistów?
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Ja jestem głęboko przekonana, że dla dziecka dobre jest przede wszystkim nieprzypisywanie cechom osobowości kategorii płciowych!
Na jakiej podstawie masz takie przekonanie?
Co sądzisz o eksperymencie przedszkola Egalia?
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Jeśli sugerujesz, że płeć kulturowa jest uwarunkowana biologicznie, to chyba zapominasz, że w różnych kulturach występuje zupełnie różne koncepcje płci kulturowej.
Napisałem też, że generalnie te koncepcje idą w jednym kierunku, czyli elementy typowo męskie nie łączą się z typowo kobiecymi. Gdyby faktycznie nie dało się wyznaczyć jakiegoś wzorca wzorców płci w różnych kulturach, wtedy mogłabyś powiedzieć, że to koncept czysto kulturowy.
Trzeba też wziąć pod lupę jakość kultury lub cywilizacji o określonych wzorcach. Bogate, przełomowe, ekspansywne, rozwijające się będą te, które posiadają wzorce odpowiednio pasujące do natury człowieka. Więc jeśli gdzieś tam istniał matriarchat, kobiety polowały, a faceci zajmowali się dziećmi, to nie uczą tego w szkołach, bo taka kultura niczego nie osiągnęła.

Dlatego pytam dokładnie o rozróżnienie między uznawaniem, czy niefizyczne cechy płciowe są spowodowane TYLKO jednym czynnikiem, czy generalnie, czy częściowo, połowicznie etc, bo ma to ogromne znaczenie. Ponieważ sam nie twierdzę, żeby cechy te były TYLKO uwarunkowane biologicznie. W uproszczeniu stwierdziłbym, że jest to koniunkcja natury i kultury, czyli jedno i drugie ma wpływ, żadnego nie można bagatelizować. Nie mam podstaw, żeby odrzucić wpływ kultury na pojmowanie płciowości, ani podstaw naukowych, by uznawać płeć za czynnik nieistotny, stąd takie podejście jest obarczone najmniejszym ryzykiem błędu. Dlaczego tak usilnie obstajesz przy całkowitej negacji natury i przyjmowaniu tylko argumentów "wina stereotypów"?

Zakładam, że natura nakłada jakiś zakres zachowań i cech męskich i żeńskich. One się częściowo pokrywają, ale odbiegają w przeciwnych kierunkach. Oczywiście w uśrednieniu, można wszak napotkać samce bardziej kobiece niż przeciętna samica i odwrotnie.
I teraz dochodzi kwestia zakresu kulturowego. Brak jakiegokolwiek zakresu oznacza ten Twój domyślny ideał, w którym w teorii każdy się odnajdzie, a może większość nie będzie nauczona jak żyć we własnej skórze.

Różne kultury wypracowują różne zakresy przynależne każdej płci, stąd właśnie te różnice kulturalne. Jeśli zakres zachowań jest zbyt ciasny, ludzie czują opresję, a wielu się nie mieści. Innymi słowy kultura nie pokrywa się z naturą. Jeśli zakres jest zbyt luźny, ludzie nie mają wzorców, czują się zagubieni. W obu skrajnościach często nie odkrywają własnego potencjału. Ideału nigdy nie będzie, warto natomiast, żeby istniały zakresy pasujące do natury i tolerancja dla tych, którzy się w nich nie mieszczą, bo tacy zawsze się znajdą. Zwykłe ludzkie poszanowanie odmienności. Jeśli jednak odmieńcy chcą walczyć z normalsami, muszą przegrać.

Twierdzenie, że kobieta i mężczyzna niczym się nie różnią poza budową fizyczną jest równie rozsądne, co odrzucanie ewolucji.
Fakt fizyczny, że kobieta rodzi dzieci pociąga za sobą elementy psychiczne. Kobiety rodziły dzieci i się nimi zajmowały, mężczyźni chodzili na polowania i wojny. Ciężko tu rozdzielić własności fizjologiczne od psychologicznych, albowiem zachodzi współoddziaływanie. Podział ról obecny przez tysiąclecia wytworzył zestaw cech psychicznych właściwych dla danej, powtarzającej się aktywności. Kobiety bardziej nadają się do zajmowania się małymi dziećmi, a mężczyźni są przystosowani lepiej do walki, rywalizacji, presji psychicznej. Różnice w rodzajach inteligencji, które wykształciły się w toku powtarzania innych czynności, tak ewoluował mózg. Same hormony wpływają na psychikę, wypróbuj stosowanie androgenowych sterydów anabolicznych, a się przekonasz (nie żebym sam kiedykolwiek stosował, ale już nawet zabawa naturalnymi sposobami wpływania na poziom hormonów daje rezultaty).

Nie odpowiedziałaś na kwestie wymazania płci kulturowej, co poskutkuje brakiem wzorców, które dla większości ludzi byłyby pozytywne, przez co mogą oni nie rozwinąć swojego potencjału. Więc lepiej wymazać wzorzec, przez który nieliczni czują się uciskani, zamiast zachować go dla licznych, którym odpowiada?

(A to wszystko, rzecz jasna, w kontekście przyjaźni damsko-męskiej. Żeby określić czy jest możliwa, trzeba także wyznaczyć różnice i rozważyć czy coś nie koliduje z przyjaźnią)
AlaZala pisze: 13 cze 2018, 14:07 Nie chodzi mi o wypaczenie interpretacji twórcy, ale o celowe podżeganie do nienawiści.
Jeśli znasz intencje autora i wiesz, że był świadom konsekwencji, można potępić w czambuł. Brak przewidywania też, choć w mniejszym stopniu.
Obrazek
Kliknij w obrazek, żeby powiększyć.
ODPOWIEDZ