Zapisałam się na kurs prawa jazdy w lipcu br. Super mi się jeździło, w auteczku czułam się jak ryba w wodzie. Łuczek pokonywałam bez problemu, wzniesienie również. Ostatnio podeszłam do egzaminu i... czeka mnie poprawka. Oblałam już na placu, nie miałam okazji się wykazać na mieście. Stwierdziłam, że najgorsze, co może zrobić instruktor, to nauczyć nas jazdy na pamięć. Na egzaminie spotkałam się z nieco większym samochodem i szerszym łukiem, a sposób mojego instruktora najzwyczajniej w świecie zawiódł

Podziwiam osoby, które podchodziły do tego egzaminu po kilka razy... Na razie żyję nadzieją, że uda mi się to zdać za drugim podejściem. Trzymajcie kciuki, jeśli mogę prosić...
P.S. Denerwuje mnie to, że teraz na kolejny egzamin trzeba czekać prawie dwa miesiące

To jest chore!
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...