Czy...

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
Gizmo
Strażnik TeksASu
Posty: 1064
Rejestracja: 13 cze 2006, 11:15
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Czy...

Post autor: Gizmo »

Wendy, czemu negujesz slowa Agnieszki? :? Tylko dlatego, ze sama nigdy nie doswiadczylas checi pocalowania kogos tak po prostu, chcac wyrazic swoja sympatie/milosc, bez slow? I w porzadku, ale niektorzy tak maja.
Znam jak najbardziej seksualne kobiety, ktore unikaja kontaktow fizycznych z przyjaciolmi, rodzina, bardzo tego nie lubia - wszelka potrzebe "czulosci" realizuja z partnerem.
Z drugiej strony sa "pieszczochy", takie jak ja :mrgreen: , ktore uwielbiaja sie przytulac do wszystkich kochanych osob, lubia je calowac.
Potrzeba dotyku nie dotyczy sfery seksualnej, ludzie sa po prostu rozni. Z czego to wynika - to juz inny temat /swoja droga bardzo mnie to ciekawi, jezeli znacie jakies artykuly to prosze o linki/.
Filmy nieme to troche takie muzyczne ich troje, raczej kicz dla mas niz sztuka.
..Dajmy na to takie badziewie jak "Nosferatu" F.W. Murnau'a - Wiśniewskiego niemieckiej kinematografii.. :lol:
De gustibus non est disputandum.
WendyKroy
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 27 sty 2006, 20:18

Re: Czy...

Post autor: WendyKroy »

Nie neguje tylko zwyczajnie nie wierze.
We are the nobodies
we wanna be somebodies
when we're dead,
they'll know just who we are
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Re: Czy...

Post autor: Agnieszka »

WendyKroy pisze:
W takim razie moze nie jestes osoba aseksualna? Skoro K. wpadla to moze Ty wpadniesz lada dzien, miesiac, rok? Dlaczego mamy przyac tylko jedna sluszna teorie a potem nagle wpadka i teoria legla w gruzach... Roznie moze byc.
No właśnie, dlaczego mamy przyjąć tylko jedną słuszną teorię, czytaj: Twoją? To że Ty uważasz, że jak ktoś całuje osobę, którą kocha, nie jest aseksualny - a skąd wiesz, że tak jest? Ja wiem, że jestem osobą aseksualną i tyle. Wiem, bo w przeciwieństwie do Ciebie, mam dostęp do tego, co dzieje się w mojej głowie i w moim sercu (aby nie ulegało wątpliwości: pisząc 'w przeciwieństwie do Ciebie, mam na myśli to, że Ty nie wiesz, co dzieje się w mojej głowie). Nie rozumiem słowa 'wpadka' w tym kontekście - mi to kojarzy się z zajściem w niechcianą ciążę :P
WendyKroy pisze:Ja mialam wychowanie raczej zwyczajne ale mysle, ze z wieksza dawka milosci ze strony mamy niz to jest tak przecietnie, chociaz ciezko tutaj uznac cos za przecietnosc. Takze to nie jest przyczyna takiego mojego podejscia na pewno.
Pisząc o zimnym wychowie nie miałam na myśli tego, że Ty tak byłaś wychowana, tylko że sposób okazywania uczuć, o jakim piszesz, jest zimnym wychowem. Ostatnio czytałam parę publikacji na temat wpływu przytulania dzieci przez rodziców na ich późniejsze życie - udowodniono, że kontakt fizyczny (w sensie przytulenia, pogłaskania, całusa) rodzica z dzieckiem jest istotną formą okazywania miłości. Ja przekładam to na relacje partnerskie - kocham kogoś, to go przytulam.
A powiedz - czy Twoja mama Cię przytulała? Jeśli tak, to czy uważasz, że czułabyś się równie mocno kochana, gdyby tego nie robiła? A jeśli Cię nie przytulała - to w jaki sposób okazywała tę większą dawkę miłości, o której piszesz?
WendyKroy pisze:Filmy nieme to troche takie muzyczne ich troje, raczej kicz dla mas niz sztuka.
Hmm, pewnie dlatego ich twórcy już nie żyją - wszyscy popełnili samobójstwo, bo przecież nie mogli żyć dalej z takim piętnem, tak ograniczani przez zbyt wolny rozwój techniczny i technologiczny, który uniemożliwiał im nakręcenie filmów z dźwiękiem. Prawdę powiedziawszy filmy nieme w wielu przypadkach są o niebo lepsze niż to, co przez ostatnią dekadę serwują nam producenci - a przecież serwują filmy z dźwiękiem.
Zresztą pewnie dlatego tak fascynuje mnie kino japońskie, w szczególności dzieła Kitano - bo przypominają kino nieme - minimum dźwięku, jedynie muzyka podkreślająca nastrój - a tak właśnie wyglądały filmy nieme, jedynym towarzyszącym im dźwiękiem była muzyka grana na żywo przez taperów.
WendyKroy pisze:
Uczucia nie przestaną istnieć tylko dlatego, że Ty w nie nie wierzysz
Jest wlasnie w 100% odwrotnie, dlatego uwazam, ze nie ma pocalunkow bez uczuc takze tych seks. dlatego osoba aseksualna sie nie caluje.
Co jest dokładnie odwrotnie? Uczucia przestaną istnieć, bo w nie nie wierzysz? :P A dzisiaj powiem rodzicom, żeby już mnie nie całowali, bo przecież jak mnie całują, to znaczy, że chcą seksu. "Tak mi Wendy powiedziała."
WendyKroy
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 27 sty 2006, 20:18

Re: Czy...

Post autor: WendyKroy »

Aga upraszczasz i przeinaczasz.
No właśnie, dlaczego mamy przyjąć tylko jedną słuszną teorię,
czytaj: Twoją?
Wlasnie nie moja dlatego ciagle zachecam do dyskusji. Wcale bym sie nie zdziwila jakbysmy przyjeli takie stanowisko (o ile w ogole musimy przyjmowac), ze jakies 2-3 teorie moga byc prawdziwe bez negacji 100% przynajmniej ja jestem na to otwarta bowiem ten sam gest w wielu kulturach znaczy co innego wiec nie zawsze mozna sie trzymac czegos non stop, tym bardziej, ze owa kultura tez sie zmienia, np. calowanie sie publiczne w Japonii jest wyrazem wyjatkowego braku wychowania bowiem dla nich calowanie to wstep do seksu, w kulturze europejskiej jest to dzis bardziej liberalne ale to jeszcze nic nie znaczy.
Wiem, bo w przeciwieństwie do Ciebie, mam dostęp do tego, co dzieje się w mojej głowie i w moim sercu
Aha rozumiem, ze ja nie mam dostepu :D to ci nowosc :lol:
A powiedz - czy Twoja mama Cię przytulała? Jeśli tak, to czy uważasz, że czułabyś się równie mocno kochana, gdyby tego nie robiła? A jeśli Cię nie przytulała - to w jaki sposób okazywała tę większą dawkę miłości, o której piszesz?
Tak robila to ale dla mnie to bez znaczenia. Dlaczego to ma miec takie znaczenia w ocenie czy ktos kocha czy nie kocha? :shock:
Co jest dokładnie odwrotnie? Uczucia przestaną istnieć, bo w nie nie wierzysz?
Jak mozna nie wierzyc w uczucia skoro jest dawno udowodnione ze one istnieja? Gubisz sie Aga coraz bardziej w tych teoriach.

I na koniec genialny cyt. polaczony z absurdem :shock:
A dzisiaj powiem rodzicom, żeby już mnie nie całowali, bo przecież jak mnie całują, to znaczy, że chcą seksu.
Jaki jest zwiazek miedzy tym co napisalas a nasyzm tematem? Najpierw mieszalas male dziecko i misia, potem mlodziez a teraz nagle obywateli ktorzy dawno maja za soba igraszki i te sprawy. Dzis ich pocalunek to kwestia zapewne przyzwyczajenia i takiego zycia od dawna. To troche tak jak kobieta bita przez faceta od niego nie odchodzi, coz ma bidulka zrobic skoro mowi, ze "kocha" pojdzie w cholere i co z nia dalej? Ludzie sa dlugo ze soba z przyzwyczajenia, albo dla dzieci.
We are the nobodies
we wanna be somebodies
when we're dead,
they'll know just who we are
Awatar użytkownika
Gizmo
Strażnik TeksASu
Posty: 1064
Rejestracja: 13 cze 2006, 11:15
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Czy...

Post autor: Gizmo »

Najpierw mieszalas male dziecko i misia, potem mlodziez a teraz nagle obywateli ktorzy dawno maja za soba igraszki i te sprawy. Dzis ich pocalunek to kwestia zapewne przyzwyczajenia i takiego zycia od dawna.
Czyli: caluje ludzi, bo tak mnie wytresowali rodzice? :) No tak, rowniez mowie i mysle, bo tak mnie wytresowano. Wendy, rozumiem, ze chcesz nas sklonic do refleksji, ale troche dziwnie sie z Toba dyskutuje :wink: To Ty przeciez laczylas pocalunek doroslych ludzi tylko i wylacznie ze sfera seksualnosci albo obyczaju. Agnieszka zazartowala, wyolbrzymiajac Twoje teorie.
To troche tak jak kobieta bita przez faceta od niego nie odchodzi, coz ma bidulka zrobic skoro mowi, ze "kocha" pojdzie w chol... i co z nia dalej?
:shock: Co tu robi ten przyklad? Przeciez to patologia.. Nie nadazam za Twoim tokiem myslenia, mozesz wyjasnic troche szerzej?
WendyKroy
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 27 sty 2006, 20:18

Re: Czy...

Post autor: WendyKroy »

Gizmo czytaj ze zrozumiemien, rodzica caluja z przywyczajenia a nie dziecko ! Przeceiz to fundamentalna roznica! Zbieram sie teraz wieczorem dokoncze mysl o ktorej zaczal Gizmo.
We are the nobodies
we wanna be somebodies
when we're dead,
they'll know just who we are
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Re: Czy...

Post autor: Agnieszka »

WendyKroy pisze:Aga upraszczasz i przeinaczasz.
Odbijam piłeczkę :)
WendyKroy pisze: np. calowanie sie publiczne w Japonii jest wyrazem wyjatkowego braku wychowania bowiem dla nich calowanie to wstep do seksu, w kulturze europejskiej jest to dzis bardziej liberalne ale to jeszcze nic nie znaczy.
Zdziwisz się zapewne, ale zależy od Japończyka :P
WendyKroy pisze:
Wiem, bo w przeciwieństwie do Ciebie, mam dostęp do tego, co dzieje się w mojej głowie i w moim sercu
Aha rozumiem, ze ja nie mam dostepu :D to ci nowosc :lol:
Z Twoich wypowiedzi wynika, że jednak nowość, bo zakładasz, że wiesz, co czuje i myśli osoba aseksualna, która całuje drugą osobę.
WendyKroy pisze:Tak robila to ale dla mnie to bez znaczenia. Dlaczego to ma miec takie znaczenia w ocenie czy ktos kocha czy nie kocha? :shock:
Jak już napisałam w poprzednim poście, są badania, z których wynika, że fizyczny dotyk rodziców ma wpływ na późniejsze życie ich dzieci. PRZEPRASZAM, że nie napisałam wyraźnie, że również na to, czy czują się kochane, czy też nie. Podkreślam słowa FIZYCZNY DOTYK RODZICÓW, WPŁYW NA DZIECI, UCZUCIA.
WendyKroy pisze:
Co jest dokładnie odwrotnie? Uczucia przestaną istnieć, bo w nie nie wierzysz?
Jak mozna nie wierzyc w uczucia skoro jest dawno udowodnione ze one istnieja? Gubisz sie Aga coraz bardziej w tych teoriach.
Sorry Wendy, ale chyba zapominasz sama, o czym piszesz.
Najpierw napisałam "Uczucia nie przestaną istnieć tylko dlatego, że Ty w nie nie wierzysz". Ty na to odpisujesz: "Jest dokładnie odwrotnie", na dokładkę cytując moje zdanie - nie widzę, do czego innego może odnosić się ta wypowiedź.
WendyKroy pisze:Jaki jest zwiazek miedzy tym co napisalas a nasyzm tematem? Najpierw mieszalas male dziecko i misia, potem mlodziez a teraz nagle obywateli ktorzy dawno maja za soba igraszki i te sprawy. Dzis ich pocalunek to kwestia zapewne przyzwyczajenia i takiego zycia od dawna. To troche tak jak kobieta bita przez faceta od niego nie odchodzi, coz ma bidulka zrobic skoro mowi, ze "kocha" pojdzie w chol... i co z nia dalej? Ludzie sa dlugo ze soba z przyzwyczajenia, albo dla dzieci.
Eeee, najpierw piszesz: "Nie ma pocałunków bez uczuć także tych seksualnych", z czego wynika, że w pocałunkach zawierają się również uczucia seksualne - nie napisałaś oczywiście, że chodzi Ci tylko o pocałunki partnerskie - więc logicznie rzecz biorąc określiłaś pocałunki ogólnie - każdego rodzaju, między każdego rodzaju uczestnikami. Stąd moja uwaga.
A propos mieszania obywateli, którzy dawno mają za sobą te igraszki - przepraszam, ale o kim to? Bo ja pisałam o swoich rodziców i z tego co wiem, nie są jeszcze trupami, ani nawet stuletnimi dziadkami, więc nie mają 'tych igraszek' za sobą. Nie wiem, skąd bierzesz teorie o tym, że ludzie są ze sobą długo z przyzwyczajenia albo dla dzieci - jeśli z bliskiego otoczenia, to współczuję. Może zdarzają się takie przypadki, ale nie są regułą. Moi rodzice po 29 latach małżeństwa na szczęście się sobie nie opatrzyli - często chodzą ze sobą za rękę, okazują sobie miłość itp.

A propos - też czytaj ze zrozumieniem Wendy - dlaczego pisałaś o pocałunku między rodzicami, skoro ja napisałam, że powiem, to co powiem, jak MNIE pocałują :P

PS. Gizmo - no chociaż Ty zrozumiałaś mój żarcik :)
Awatar użytkownika
Gizmo
Strażnik TeksASu
Posty: 1064
Rejestracja: 13 cze 2006, 11:15
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Czy...

Post autor: Gizmo »

:arrow: Agnieszka
Tak sobie mysle, ze cokolwiek bysmy nie napisaly o tym wyrazaniu uczuc pocalunkiem, to bedzie jak opisywanie slepemu kolorow :wink:
rodzica caluja z przywyczajenia a nie dziecko ! Przeciez to fundamentalna roznica
Ah, te fundamentalne roznice, ktorych nie czuje.. Chodzi mi o dziwna teorie, ze pocalunek moze stac sie nawykiem.
WendyKroy
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 27 sty 2006, 20:18

Re: Czy...

Post autor: WendyKroy »

Ok Aga przeczytalam dokaldnie Twoj wpis, nie mam uwag. Gizmo mysle, ze tak wlasnie jest, rutyna powoduje, ze zaczynamy robic pewne rzeczy automatycznie.
We are the nobodies
we wanna be somebodies
when we're dead,
they'll know just who we are
WendyKroy
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 27 sty 2006, 20:18

Re: Czy...

Post autor: WendyKroy »

Jestem po rozmowie z psychologiem i filozofem na ten temat a dokladnie calowanie jako erotyzm, ze tak ujme. Doszlismy do wspolnych wnioskow. Nie bede wiele pisala ale zadam takie pytanie i niech kazdy sam we wlasnym sumieniu sobie odpowie.

Wyobrazcie sobie sytuacje, ze macie zone/meza i dowiadujecie sie, ze owa druga polowa calowala sie z innym i co? przechodzicie do porzadku dziennego? nic sie nie stalo? to nie pewne forma zdrady? nie czujecie zlosci? skoro calus nie ma podtekstu to jaki problem?
We are the nobodies
we wanna be somebodies
when we're dead,
they'll know just who we are
Awatar użytkownika
Gizmo
Strażnik TeksASu
Posty: 1064
Rejestracja: 13 cze 2006, 11:15
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Czy...

Post autor: Gizmo »

Dla mnie - zaden problem. Szczerze - w zyciu nie bylam o nikogo zazdrosna, chociaz rozne sytuacje sie zdarzaly :wink:
Czemu ludzie traktuja zazdrosc jako jeden z objawow milosci? :x

Swoja droga, moze jednak napiszesz wiecej na temat tej rozmowy? Chetnie poczytam.
Awatar użytkownika
Shadow
ASiołek
Posty: 56
Rejestracja: 3 lut 2006, 19:49

Re: Czy...

Post autor: Shadow »

@Wendy

Zakładając, że mam partnerkę, którą darzę uczuciem, i o której dowiaduje się, iż całowała innego, to czy czuje złość/zazdrość/zawód, czy nie? Otóż z pewnością tak. Pytanie tylko czego ma to niby dowodzić? Seksualności??
A jeśli dowiem się, że może i nie całowała lecz lubi z nim rozmawiać i poświęcać mu zbyt dużo (w moim mniemaniu) uwagi, to czy nie będę również odczuwał podobnych emocji? Owszem, będę, zakładając, że zazdrosny ze mnie typ. Okazuje się zatem, że całowanie jest tu jedynie emocjonalną formą zdrady, podobnie jak zbyt długie rozmowy, przesadne komplementy, częste zerkanie itp.
Błędem jest sądzić, że zazdrość o fizyczny kontakt ma podbudowę w prymitywnych żądzach. Nie ważne czy jesteś seksualny(a) czy nie, jakakolwiek zdrada boli gdyż rani uczucia i pokazuje, że uczucia zdradzającego(jej) do zdradzanego(nej) nie są wcale zgodne z oficjalnymi deklaracjami.

Gdyby chodziło jedynie o seks a nie o uczucia, to w czym problem? Wszyscy mogli by się wymieniać partnerami dla rozrywki, byłoby wiele radości i nikt nie czół by się zdradzany. Jak się zatem dobrze przyjrzymy, to znów wychodzi na to, że całowanie/przytulanie nie musi wcale mieć z seksem nic wspólnego. Zazdrość o całusa też.
Awatar użytkownika
alicja
ciAStoholik
Posty: 375
Rejestracja: 13 sie 2005, 22:04
Lokalizacja: Małopolska
Kontakt:

Re: Czy...

Post autor: alicja »

Chyba Shadow dotknął sedna sprawy :)
Zazdrość istnieje powszechnie, nie ma co do tego wątpliwości; bywa się zazdrosnym nie tylko o partnera, widywałam też zazdrość o przyjaciół, i wiele innych jej rodzajów (np. rodzeństwo często bywa zazdrosne o względy rodziców). I wcale niekoniecznie chodzi tu o podłoże seksualne.
Według mnie, zazdrość przede wszystkim dotyczy uwagi, jaką druga osoba (na której mi zależy) poświęca komuś innemu - zamiast mnie. Jeśli dotyczy to związku opartego na seksie, to oczywiście zazdrościć się będzie zachowań seksualnych. Ale jeżeli dotyczy związku opartego na jakiejś innej bliskości, uczuciowej czy intelektualnej (taka też bywa :)), to zazdrościć się będzie własnie rozmów, porozumienia, wszelkich kontaktów.
I tutaj chyba wchodzimy w to zagadnienie, które forsuje Wendy. Owego przyzwyczajenia. Zgadzam się, że pewne formy okazywania uczuć są konwencjonalne. Np. ten nieszczęsny całus, czy jakieś poklepanie po ramieniu, czasem nawet zwykły uśmiech. To słowa swoistego fizycznego języka, który jest przyjęty w danej kulturze/ społeczności; te wszystkie gesty i zachowania coś znaczą. Dlatego owszem, można być o nie zazdrosnym.
Ale tutaj z kolei dotykamy jeszcze innej sprawy. Jeśli założyć, że jakieś uczucie zawiera także zazdrość... co to świadczy o tym uczuciu, i o osobie doświadczającej go? Jest taka obiegowa opinia, że zazdrość jest nieodłączna od miłości. Ale ja się z tym raczej nie zgadzam. Wydaje mi się, że zazdrość pojawia się wtedy, gdy nie jest sie do końca pewnym tej drugiej osoby (albo nie ma się pełnego do niej zaufania, albo nie wypowiedziało się wszystkiego, i pewne sprawy pozostają w domyśle), a także, może, własnego uczucia.
Dojrzałe uczucie, moim zdaniem, zawiera w sobie przede wszystkim pragnienie szczęścia tej drugiej osoby; a w mniejszym stopniu pragnienie zaspokajania własnych pragnień. A czym jest zazdrość, jak nie przejawem własnych pragnień ("mieć ją/jego tylko dla siebie")? Zazdrość jest bardziej egoizmem niż wyrazem uczucia.
Oczywiście, to tylko uproszczenie; są też kwestie wzajemnego szacunku, a także szacunku do samego siebie. Brak zazdrości nie powinien oznaczać, że pozwala się lubianej/ kochanej osobie na robienie czegokolwiek. Czasem te zachowania, o które można być zazdrosnym, są po prostu objawem braku szacunku. Ale to inna kwestia.

Jedno jeszcze chciałam koniecznie zauważyć. Co prawda ktoś już wcześniej to w tym wątku podjął, ale jakoś się rozmyło. Zdaje mi się, że ciągle występuje to nieporozumienie co do słów.
Wendy uparcie mówi "całus" rozumiejąc - jak mi się wydaje - wyłącznie pocałunek ewidentnie erotyczny, tzn. taki "z wymianą płynów". Ale to przecież zafałszowanie słów, i przyczyna nieporozumienia. Przez "całus" większość ludzi chyba rozumie cmoknięcie, w dowolne miejsce, bez określania jakichkolwiek jego podtekstów. Bo też podtekstów, czyli znaczeń, może mieć bardzo wiele.
"Całowanie się" - tak, to jest czynność seksualna :)
ale "całus" wcale niekoniecznie, nawet "pocałunek" ma znaczenie o wiele szersze.
Może warto uściślić terminy :)
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Re: Czy...

Post autor: Agnieszka »

Całus jest formą zdrady - emocjonalnej. W każdym razie ten całus, o którym ja pisałam. Może Ty po prostu utożsamiasz zdradę tylko i wyłącznie z aktem seksualnym. Może nie zetknęłaś się nigdy z pojęciem zdrady emocjonalnej. Moim zdaniem jest bardziej dotkliwa i bardziej boli.

A co do zazdrości - wprawdzie wiem, że to nic dobrego, ale mam z tym niestety problem :oops: Tzn. chorobliwie zazdrosna nie jestem, ale po prostu zazdrosna owszem. Może faktycznie wynika to z jakiejś niepewności, kompleksów czy czegoś tam - ciężko to zwalczyć niestety :x
WendyKroy
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 27 sty 2006, 20:18

Re: Czy...

Post autor: WendyKroy »

Niewazne czy ktos sie lize czy caluje mniej namietnie, ja mowie o pocalunku zwyczajnym, nie dyplomatycznym czy rodzinnym jako o formie zdrady. Moje rozmowy z psychologiem czy filozofem sa rozmowami prywatnymi, oczywiscie moge o nich napisac, mialam na mysli tylko to, ze nie chodze tam jako pacjentka, 50 zl godizna i do widzenia tylko tak po prostu sobie dywagujemy o roznych sprawach. Malo to razy przylapanie partnera/partnerki na pocalunki z kims innym wywoluwal furie, zlosc, czasem doporwadzal do rozwodu? Wiec musi to cos jednak znaczyc w szerszej formie niz to niektorzy pisza.
We are the nobodies
we wanna be somebodies
when we're dead,
they'll know just who we are
ODPOWIEDZ