Chyba Shadow dotknął sedna sprawy
Zazdrość istnieje powszechnie, nie ma co do tego wątpliwości; bywa się zazdrosnym nie tylko o partnera, widywałam też zazdrość o przyjaciół, i wiele innych jej rodzajów (np. rodzeństwo często bywa zazdrosne o względy rodziców). I wcale niekoniecznie chodzi tu o podłoże seksualne.
Według mnie, zazdrość przede wszystkim dotyczy uwagi, jaką druga osoba (na której mi zależy) poświęca komuś innemu - zamiast mnie. Jeśli dotyczy to związku opartego na seksie, to oczywiście zazdrościć się będzie zachowań seksualnych. Ale jeżeli dotyczy związku opartego na jakiejś innej bliskości, uczuciowej czy intelektualnej (taka też bywa
), to zazdrościć się będzie własnie rozmów, porozumienia, wszelkich kontaktów.
I tutaj chyba wchodzimy w to zagadnienie, które forsuje Wendy. Owego przyzwyczajenia. Zgadzam się, że pewne formy okazywania uczuć są konwencjonalne. Np. ten nieszczęsny całus, czy jakieś poklepanie po ramieniu, czasem nawet zwykły uśmiech. To słowa swoistego fizycznego języka, który jest przyjęty w danej kulturze/ społeczności; te wszystkie gesty i zachowania coś znaczą. Dlatego owszem, można być o nie zazdrosnym.
Ale tutaj z kolei dotykamy jeszcze innej sprawy. Jeśli założyć, że jakieś uczucie zawiera także zazdrość... co to świadczy o tym uczuciu, i o osobie doświadczającej go? Jest taka obiegowa opinia, że zazdrość jest nieodłączna od miłości. Ale ja się z tym raczej nie zgadzam. Wydaje mi się, że zazdrość pojawia się wtedy, gdy nie jest sie do końca pewnym tej drugiej osoby (albo nie ma się pełnego do niej zaufania, albo nie wypowiedziało się wszystkiego, i pewne sprawy pozostają w domyśle), a także, może, własnego uczucia.
Dojrzałe uczucie, moim zdaniem, zawiera w sobie przede wszystkim pragnienie szczęścia tej drugiej osoby; a w mniejszym stopniu pragnienie zaspokajania własnych pragnień. A czym jest zazdrość, jak nie przejawem własnych pragnień ("mieć ją/jego tylko dla siebie")? Zazdrość jest bardziej egoizmem niż wyrazem uczucia.
Oczywiście, to tylko uproszczenie; są też kwestie wzajemnego szacunku, a także szacunku do samego siebie. Brak zazdrości nie powinien oznaczać, że pozwala się lubianej/ kochanej osobie na robienie czegokolwiek. Czasem te zachowania, o które można być zazdrosnym, są po prostu objawem braku szacunku. Ale to inna kwestia.
Jedno jeszcze chciałam koniecznie zauważyć. Co prawda ktoś już wcześniej to w tym wątku podjął, ale jakoś się rozmyło. Zdaje mi się, że ciągle występuje to nieporozumienie co do słów.
Wendy uparcie mówi "całus" rozumiejąc - jak mi się wydaje - wyłącznie pocałunek ewidentnie erotyczny, tzn. taki "z wymianą płynów". Ale to przecież zafałszowanie słów, i przyczyna nieporozumienia. Przez "całus" większość ludzi chyba rozumie cmoknięcie, w dowolne miejsce, bez określania jakichkolwiek jego podtekstów. Bo też podtekstów, czyli znaczeń, może mieć bardzo wiele.
"Całowanie się" - tak, to jest czynność seksualna
ale "całus" wcale niekoniecznie, nawet "pocałunek" ma znaczenie o wiele szersze.
Może warto uściślić terminy