czy As zakochuje sie?
czy As zakochuje sie?
moze i to juz bylo na forum - szukalam ale nie znalzlam- jesli tak to prosze o polaczeni etematow?
nurtuje mnie to pytanie- czy mozemy sie zakochac jak seksualni? co wtedy czujecie/emy?
jelsi chodzi o mnie nie wiem czy kiedykolwiek bylam zakochana,moze zauroczona tylko kims?
nurtuje mnie to pytanie- czy mozemy sie zakochac jak seksualni? co wtedy czujecie/emy?
jelsi chodzi o mnie nie wiem czy kiedykolwiek bylam zakochana,moze zauroczona tylko kims?
- Konkwistador
- starszASek
- Posty: 42
- Rejestracja: 5 lip 2008, 18:47
- Lokalizacja: Olsztyn
Nie wiem, każdy z Nas jest inny i chyba powinien mówić wyłącznie za siebie. Mi się zdarzyło zauroczyć ale to uczucie było chwilowe (trwało kilka godzin) i szybko umarło. Bo przecież jak można się zakochać i nie uprawiać seksu? W tym całym zamieszaniu związkowym raczej wyłącznie o to chodzi..Gość pisze:czy mozemy sie zakochac jak seksualni?
Jestem obojętna romantycznie. ASy "romantyczne" właśnie tym się różnią od takich ludzi jak ja, że teoretycznie mogą się zakochać. Cokolwiek to znaczy
Ciekawa rzecz - nierzadko pierwsze zakochanie się bywa momentem przełomowym. Ktoś, kto uważał się za ASa, nagle odkrywa swoją seksualną naturę.
(To pasuje też do mojej teorii, że część ludzi niepewnych swojej aseksualności to osoby seksualne, ale z bardzo niskim libido.)
Ciekawa rzecz - nierzadko pierwsze zakochanie się bywa momentem przełomowym. Ktoś, kto uważał się za ASa, nagle odkrywa swoją seksualną naturę.
(To pasuje też do mojej teorii, że część ludzi niepewnych swojej aseksualności to osoby seksualne, ale z bardzo niskim libido.)
Jestem raczej stabilny uczuciowo i silne uczucia (takie jak miłość czy nienawiść) są mi w zasadzie obce.
Nawet jeśli się pojawiają, natychmiast odpala logika, analizuje je, rozkłada na czynniki pierwsze i sprowadza do poziomu przyjemności/nieprzyjemności.
Jeśli doda się do tego to że jak na razie nie lubię jakiegokolwiek fizycznego kontaktu z innym człowiekiem... I w zasadzie brak przywiązania do ludzi...
Nie wiem czy stan "bardzo fajnie mi się z tobą gada, ale wiem że jeśli zsuniesz się za horyzont zdarzeń o szybko o tobie zapomnę" można przy najlepszych chęciach nazwać zakochaniem
Nawet jeśli się pojawiają, natychmiast odpala logika, analizuje je, rozkłada na czynniki pierwsze i sprowadza do poziomu przyjemności/nieprzyjemności.
Jeśli doda się do tego to że jak na razie nie lubię jakiegokolwiek fizycznego kontaktu z innym człowiekiem... I w zasadzie brak przywiązania do ludzi...
Nie wiem czy stan "bardzo fajnie mi się z tobą gada, ale wiem że jeśli zsuniesz się za horyzont zdarzeń o szybko o tobie zapomnę" można przy najlepszych chęciach nazwać zakochaniem
Możemy, przynajmniej niektórzy - wiem z doświadczenia . Swojego czasu byłem zakochany i nie sądzę, żeby było to uczucie w jakikolwiek sposób słabsze od miłości seksualnej. Co czułem? Sam nie wiem, jak to opisać - myślę, że była to po prostu zwykła miłość bez elementu pociągu do tej drugiej osoby. Być może dla innych "romantycznych" asów wygląda to inaczej.
miłość w połączeniu z sexem istnieje z czego wszyscy dosklonale zdają sobie sprawę, natomiast o miłości bez podtextów sexualnych wie bardzo mało osób. Miłość nie erotyczna często przejawia się w postaci miłości platonicznej kiedy ta zakochana osoba boi się wyznać swoje uczucie drugiej osobie.
W miłości z sexem czy bez niego może układać się wszystko jak najbardziej po linji prostej, ale też może się rozpaść jak mydlana bańka.
Miłość nieerotyczną bnapewno rozumieją osoby zakonne (TE Z POWOŁANIA) które wielbią, kochają świętych, gotowi umrzeć w ich obronie (NIE MÓWIE TU O FANATYKACH). itp itd.
W miłości z sexem czy bez niego może układać się wszystko jak najbardziej po linji prostej, ale też może się rozpaść jak mydlana bańka.
Miłość nieerotyczną bnapewno rozumieją osoby zakonne (TE Z POWOŁANIA) które wielbią, kochają świętych, gotowi umrzeć w ich obronie (NIE MÓWIE TU O FANATYKACH). itp itd.
-
- mASełko
- Posty: 115
- Rejestracja: 3 lip 2008, 15:19
...swego czasu ogóle nie wierzyłem w miłość, choć w pewnym sensie nosiłem ją w sobie... do czasu kiedy poznałem moją pierwszą i jak dotąd jedyną miłość; wówczas dopiero zaznałem czym jest miłość dwojga ludzi, miłość kobiety i mężczyzny, chociaż byliśmy wtedy przecież jeszcze szczeniakami, mającymi po 18 lat... i nigdy w naszym krótkim, jakkolwiek niezwykle przełomowym dla Nas obojga i pięknym związku kwestie natury seksualnej nie grały roli..., do pewnego momentu kiedy oboje, trochę w lęku zdecydowaliśmy się na wspólną noc (a zasadniczo to poranek był); nie żałowaliśmy nigdy tego potem, oboje zgodnie twierdziliśmy że to wiele dla Nas znaczyło i było swego rodzaju pięknym doświadczeniem, ale... też nigdy potem już tego nie robiliśmy, ani nawet nie myśleliśmy... stąd wiem, że życie, budowanie związku, w którym seks ogóle może nie istnieć jest jak najbardziej możliwe, bo jak ktoś słusznie stwierdził... Nasza miłość wynikała z głębokiej przyjaźni i zaufania, którego brakuje jak się tak patrzy zwykłym związkom, ...dla Nas bliskość natury duchowej i emocjonalnej była silniejsza, niż fizyczna strona natury...
trudno przybrać w słowa to uczucie, lecz jest ono niezwykle budujące i oczyszczające przynajmniej mnie od środka...
trudno przybrać w słowa to uczucie, lecz jest ono niezwykle budujące i oczyszczające przynajmniej mnie od środka...
pomogly mi wasze wypowiedzI:0
bo sie tak wlasnie nad soba zastanwialam czy jestem asem ,czy poprostu nie bylam nigdy zakochana- nie wiem czy to milos ci jak to poznac... co sie wtedy czuje
zagmatwane to .zaurocznie a kiedy jest milosc
wkoncu rodzicow tez kochamy a jakos to tak jest naturalne ze sie nie czuje tego...]
noi poszlam tez w druga strone ... mysle sobie czy chcialabym sie spotykac z facetem i wogole nie calowac sie przytulac ... chyba nie... ale sexu nie widze w tym... nie wiem on mnie narazie przeraza i odpycha chyba... z drugiej ciekawa jestem jego... ciekaa jestem co bym czula w sensie emocjonalnym
zagadka...
Braganza... skoro naszla was ochota na sex ,... to jestes aseksualny skoro to zrobiles z chęci?
bo sie tak wlasnie nad soba zastanwialam czy jestem asem ,czy poprostu nie bylam nigdy zakochana- nie wiem czy to milos ci jak to poznac... co sie wtedy czuje
zagmatwane to .zaurocznie a kiedy jest milosc
wkoncu rodzicow tez kochamy a jakos to tak jest naturalne ze sie nie czuje tego...]
noi poszlam tez w druga strone ... mysle sobie czy chcialabym sie spotykac z facetem i wogole nie calowac sie przytulac ... chyba nie... ale sexu nie widze w tym... nie wiem on mnie narazie przeraza i odpycha chyba... z drugiej ciekawa jestem jego... ciekaa jestem co bym czula w sensie emocjonalnym
zagadka...
Braganza... skoro naszla was ochota na sex ,... to jestes aseksualny skoro to zrobiles z chęci?
-
- mASełko
- Posty: 115
- Rejestracja: 3 lip 2008, 15:19
już odpowiadam: nie użyłbym sformułowania "że naszła nas ochota", trudno jest tu przytaczać wszystkie zawiłe okoliczności tego, dlaczego poszliśmy do łóżka; o jednym Cię mogę zapewnić, nie wypływało to z jakiegoś kaprysu, ani też przeświadczenia "a muszę spróbować bo inaczej się nie dowiem..." chociaż coś z tego w tym też było; długo wahaliśmy się, czy zrobić tenże krok i jak mówię nie żałuję, bo znam teraz to doświadczenie i mogę go w pełni konfrontować z uczuciem braku seksu i szczerze powiem, naprawdę nie jest on mi ogóle potrzebny w związku, w życiu...Gość pisze: Braganza... skoro naszla was ochota na sex ,... to jestes aseksualny skoro to zrobiles z chęci?
Poza tym, wiesz, będąc w wieku 17-18 lat człowiek nie do końca jeszcze jest, czy zdaje sobie sprawę z wszystkich aspektów życia seksualnego, i tego kim faktycznie jest w środku; to pewna wypadkowa doświadczeń i emocji przeżywanych w konkretnych sytuacjach; ze swej strony mogę nie mogę powiedzieć jednoznacznie, że owszem jestem aseksualny, ponieważ mam za sobą doświadczenie obcowania seksualnego, ale jednak z biegiem lat odczuwam ogromną potrzebę bycia z kimś i wyłącznie to się liczy, i jeśli mógłbym być z kimś, kto de facto nie odczuwa potrzeby obcowania płciowego, to zgodziłbym się...w żaden sposób nie przeszkadzałoby mi to, bo sam skłonny jestem do tego-proszę tylko bez tekstów...ale i tak facetom jedno w głowie...naprawdę tak nie jest, lecz nie chcę przekonywać nikogo o tym...
- Lucky Strike
- gimnASjalista
- Posty: 13
- Rejestracja: 5 lip 2008, 21:48
- Lokalizacja: Wrocław
To, że aseksualiści maja ochotę czasami się "sprawdzić" pod katem seksualnym wcale nic nie znaczy - moim zdanie,
nie dementuje to w żaden sposób ich ukierunkowania pod katem seksualnym.
Homoseksualiści/heteroseksualiści też czasami probują tego, co ich wewnętrznie nie pociąga
nie dementuje to w żaden sposób ich ukierunkowania pod katem seksualnym.
Homoseksualiści/heteroseksualiści też czasami probują tego, co ich wewnętrznie nie pociąga
łajza jestem, bo z życiem sobie dobrze radzę, śpiewaj mi dalej. Ja zły
Pewnie. Dzisiaj obejrzałam fragment programu (chyba "Miasto kobiet"), w którym wypowiadała się lesbijka, która pragnąc dziecka, współżyła ze swoim dobrym kolegą - gejem. Spróbowali, bo jedno z nich miało w tym interes. Zresztą, inni próbują z innych powodów.Lucky Strike pisze: Homoseksualiści też czasami probują tego, co ich wewnętrznie nie pociąga
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...