he he.., rozmowa o zdrowiu idzie dalej..

ok - widze, ze Gizmo jest bardziej ostroznie nastawiona do tematu zdrowie wlasne, kontrolowanie i badanie organizmu itd. -> to z pewnoscia bardzo rozsadnie, i naturalnie masz racje.

przyznam jednak, ze ja osobiscie nie przykladam do tego duzej uwagi czy jestem naprawde calkowicie zdrowy, czy tez gdzies "glebiej" we mnie jakis nowotwor czy tez cos innego powoli rosnie - po prostu jest mi to jakos calkowicie obojetne...

moze i wlasnie to nawiazuje tez troszeczke do mojej aseksualnosci; jestem sam, nikt sie o mnie nie musi "martwic" (nie mam zony, dzieci, no chyba ze rodzice - lecz to nie to samo), to tylko ja odpowiadam za moje zycie i moje zdrowie. brzmi to z pewnoscia troche madralsko gdy powiem: gdyby sie kiedys milao skonczyc, to jest mi to obojetne w jaki sposob "sie przewroce" - kazdego to spotka i koniec...
z drugiej strony zas, mam jako takie negatywne nastawienie do szpitali, lekarzy, calego "systemu zdrowotnego" itd. (zdrowotnego?). dlaczego?: bo - mam teraz 33 lata, i mogl bym powiedziec, ze w moim calym zyciu bylem tak zadko chory, ze nawet nie moge sobie przypomniec na co (jestem tym wzorowym pracownikiem, ktory nigdy nie jest chory

). nigdy nic nie zlamane, wybite czy tez szyte. nic. naprawde; nie wiem, czy jestem tak niezwykle odporny przeciw chorobom i ostrozny przed skaleczeniami, czy tez to zwykly przypapek, ze nie mialem kontaktu z innymi od ktorych bym sie mogl na co kolwiek zarazic.

zdaje sobie naturalnie z tego sprawe, co znaczy "ciezko zachorowac" na chorobe, z ktora sobie "sam nie dam rady"; i dlatego tez probuje robic wszystko, zeby conajmniej jak najdluzej zyc zdrowym, poprzez zdrowe jedzenie, witaminy, sport, nigdy nie palilem, nigdy nie pilem itd.
a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jedna rzecz: owszem, wlasnie GDY te pare razy z niewielu bylem chory (grypa, ucho...), a zaszlem do lekarza, to bylem tam prawie zawsze traktowany jak symulant - lekarze, specjalisci, wyuczeni i niewiadomo jeszcze co, nie mogli mi pomoc, bo nie wiedzieli co ze mna jest - badali mnie, poprzeswietlali, "nasmolili" mi jakichs tam fachowych bzdur, z wynikiem takim ze mi to nic nie dalo i dalej bylem chory - w koncu wyleczylem sie prawie zawsze sam, bez specjalnych tabletek i innych "swinstw"

. moze nie uwiezycie, lecz mleko, miod, warzywa i owoce (kiwi bardzo dobrze mi pomaga, witamina C), no i wygzac sie w lozku mi zazwyczaj wystarcza zeby szybko wyzdrowiec (Zibi mi nie uwiezy

). nie wiem, jak juz napisalem; jakos nie mam przekonania do dzisiejszej medycyny; zazwyczaj nie jestesmy dzis pacjentami - liczy sie tylko czy i jak dobze jest ktos ubezpieczony, i jak szybko za "leczenie" mozna kase zrobic. no i na koniec: jako as nie nawidze sie dac obmacywac i dotykac.
(na serio - mam znajomego, starszy czlowiek, byl zawsze zdrowy jak "kon" - poszedl kiedys do doktora, ten go zbadal i przepisal mu kupe tabletek; od tego czasu jest chory..)
magellan
