Stowarzyszenie Aseksualnych...
Stowarzyszenie Aseksualnych...
Czy zastanawialiście się nad tym, by osoby aseksualne miały własne stowarzyszenie?
Taka organizacja, oprócz zrzeszania osób, które czują się aseksualne, mogłaby zająć się bardziej zorganizowaną promocją w mediach oraz zająć się edukacją aseksualną poprzez zbieranie i publikowanie w serwisie internetowym artykułów naukowych i prasowych, dotyczących tego zagadnienia.
Prawna forma organizacji ponadto daje możliwość pozyskiwania finansów na projekty ze źródeł publicznych, a także zbierania składek członkowskich.
Piszę o tym, ponieważ pracuję na co dzień w jednej organizacji pozarządowej i mam dobre rozeznanie w tematyce organizacji III sektora (sektora organizacji społecznych). Choć nie zarządzam taką organizacją, wiem, że nie jest to takie trudne.
By stowarzyszenie miało osobowość prawną wystarczy zebrać 15 osób i zorganizować Zebranie Założycielskie, na którym nastąpiłoby uchwalenie Statutu Stowarzyszenia. Można również wybrać Władze, choć nie jest to konieczne, ponieważ może to nastąpić później, podczas Walnego Zgromadzenia. Potem wystarczy stowarzyszenie zarejestrować w Krajowym Rejestrze Sądowym. Nie wiąże się to z żadnymi kosztami.
Jakie jest wasze zdanie?
Taka organizacja, oprócz zrzeszania osób, które czują się aseksualne, mogłaby zająć się bardziej zorganizowaną promocją w mediach oraz zająć się edukacją aseksualną poprzez zbieranie i publikowanie w serwisie internetowym artykułów naukowych i prasowych, dotyczących tego zagadnienia.
Prawna forma organizacji ponadto daje możliwość pozyskiwania finansów na projekty ze źródeł publicznych, a także zbierania składek członkowskich.
Piszę o tym, ponieważ pracuję na co dzień w jednej organizacji pozarządowej i mam dobre rozeznanie w tematyce organizacji III sektora (sektora organizacji społecznych). Choć nie zarządzam taką organizacją, wiem, że nie jest to takie trudne.
By stowarzyszenie miało osobowość prawną wystarczy zebrać 15 osób i zorganizować Zebranie Założycielskie, na którym nastąpiłoby uchwalenie Statutu Stowarzyszenia. Można również wybrać Władze, choć nie jest to konieczne, ponieważ może to nastąpić później, podczas Walnego Zgromadzenia. Potem wystarczy stowarzyszenie zarejestrować w Krajowym Rejestrze Sądowym. Nie wiąże się to z żadnymi kosztami.
Jakie jest wasze zdanie?
Ale po co? Mam się stowarzyszać, bo nie działa na mnie sex...? Przepraszam, ale to wydało mi się dość śmieszne...
Promocja? Czego...?
Finanse? Na jakie projekty? Ach...! Finanse... - i wszystko jasne...
Ludziom to już chyba się w głowach przewraca...
Jestem na NIE.
Swoją drogą, ciekawe, co pozostali forumowicze o tym myślą.
Promocja? Czego...?
Finanse? Na jakie projekty? Ach...! Finanse... - i wszystko jasne...
Ludziom to już chyba się w głowach przewraca...
Jestem na NIE.
Swoją drogą, ciekawe, co pozostali forumowicze o tym myślą.
Omnia mea mecum porto...
Daję "nie wiem".
Nie musimy walczyć o prawa (przecież chyba nikt nikogo do seksu nie pędzi? A jesli nawet to to się nazywa "molestowanie" i jest na to paragraf), nikt nas nie dyskryminuje...
Rozumiem jeszcze gdyby istniała konieczność walki o prawo do życia wg własnych zasad (np związana z od czasu do czasu wypływającymi koopami typu pomysł na "bykowe"), ale bez tego?
No chyba że ja tu czegoś nie wiem.
Z drugiej strony jak to mówią, jeden lubi jak mu Cygan na skrzypkach gra, a drygi lubi jak mu trampki walą.
Jeśli ktoś chce się udzielać publicznie, wystąpić może w Rozmowach w Tłoku, odwiedzić Jakub Powiatowego czy inszą Kawę na Ławę, obnosić się z tym jakiż on to jest cudownie aseksualny i jak mu z tym dobrze (albo i niedobrze) - to jego problem. I jak chce, to niech zakłada stowarzyszenie i zostaje prezesem yego na zdrowie.
Nie musimy walczyć o prawa (przecież chyba nikt nikogo do seksu nie pędzi? A jesli nawet to to się nazywa "molestowanie" i jest na to paragraf), nikt nas nie dyskryminuje...
Rozumiem jeszcze gdyby istniała konieczność walki o prawo do życia wg własnych zasad (np związana z od czasu do czasu wypływającymi koopami typu pomysł na "bykowe"), ale bez tego?
No chyba że ja tu czegoś nie wiem.
Z drugiej strony jak to mówią, jeden lubi jak mu Cygan na skrzypkach gra, a drygi lubi jak mu trampki walą.
Jeśli ktoś chce się udzielać publicznie, wystąpić może w Rozmowach w Tłoku, odwiedzić Jakub Powiatowego czy inszą Kawę na Ławę, obnosić się z tym jakiż on to jest cudownie aseksualny i jak mu z tym dobrze (albo i niedobrze) - to jego problem. I jak chce, to niech zakłada stowarzyszenie i zostaje prezesem yego na zdrowie.
Zastanawiałam się nad odpowiedzią przez dłuższą chwilę.W statucie stowarzyszenia trzeba wpisać jego cele i sposoby ich realizacji. Jednym z celów byłaby niewątpliwie edukacja aseksualna,która pozwoliłaby zapoznać się społeczeństwu z zagadnieniem i na pewno zwiększyłoby to wzrost świadomości w społeczeństwie. Jednak słowo promocja już mi się żle kojarzy. Zaraz pojawił by się zarzut,że promujemy aseksualizm. Moja ostateczna odpowiedz brzmi -nie. Takie stowarzyszenie jest zupełnie niepotrzebne. O nic konkretnego nie walczymy,a wzrost tolerancji przyjdzie z czasem.
Zresztą jak ktoś chce to może zakładać sobie zwykłe stowarzyszenia,bo tam wystarczą tylko trzy osoby,a statut zastępuje regulamin.Jednak stowarzyszenie zwykłe nie może liczyć na przyjmowanie darowizn,spadków,zapisów oraz otrzymywać dotacji,a także korzystać z ofiarności publicznej. Pozdrawiam.
Zresztą jak ktoś chce to może zakładać sobie zwykłe stowarzyszenia,bo tam wystarczą tylko trzy osoby,a statut zastępuje regulamin.Jednak stowarzyszenie zwykłe nie może liczyć na przyjmowanie darowizn,spadków,zapisów oraz otrzymywać dotacji,a także korzystać z ofiarności publicznej. Pozdrawiam.
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Czuję się zupełnie niezrozumiany. Doszukuję się w tym mojej winy, gdyż bardzo pobieżnie wyjaśniłem powód, dla jakiego miałoby powstać takie stowarzyszenie.Urania pisze:Ale po co? Mam się stowarzyszać, bo nie działa na mnie sex...? Przepraszam, ale to wydało mi się dość śmieszne...
Promocja? Czego...?
Finanse? Na jakie projekty? Ach...! Finanse... - i wszystko jasne...
Ludziom to już chyba się w głowach przewraca...
Jestem na NIE.
Swoją drogą, ciekawe, co pozostali forumowicze o tym myślą.
Chciałbym jednak na początku zapewnić, że dokładnie przejrzałem forum, zanim wysnułem taką propozycję.
Na początku, przejrzałem dokładnie tematy "Aseksualność mediach". Przyczytałem tam niekończące się narzekania nt. niekompetencji dziennikarzy, którzy przede wszystkim piszą o aseksualnych jako o cierpiących na dysfunkcje lub niedojrzałych emocjonalnie. Moim zdaniem, jest to wynik tego, że dziennikarze nie mają, skąd czerpać informacje. Zadaniem takiego stowarzyszenia byłoby przygotowanie notatki prasowej lub odpowiadanie na pytania mediów. Oczywiście, zwróciłem uwagę na wątek "Asy do mediów - warsztat", ale jest to jedynie luźny wątek, gdzie znajdują się luźne przemyślenia.
Może rzeczywiście słowo "promocja" zostało użyte niefortunnie, kojarzy się trochę z "promocją homoseksualizmu". Zwróćmy jednak uwagę, że forum ma tytuł "Sieć Edukacji Seksualnej". Nie zawiera jednak żadnych materiałów edukacyjnych, a przemyślenia osób, które czują się aseksualne lub sympatyzują z takimi osobami. Jest zatem absolutnie subiektywne. W dodatku jest to forum, co znacznie obniża dostęp do wiedzy.
Witryna takiego stowarzyszenia mogłoby zawierać uporządkowane informacje, na przykład, jak zrozumieć osoby aseksualne. Przeglądając podforum "Związki" nie dopatrzyłem się chyba żadnego pozytywnego akcentu czy dowodu zrozumienia osób aseksualnych. Jedyna historia, która mnie bardzo ujęła za serce to ta dotyczące związku geja i aseksualnego chłopaka, któremu zależało na braterskiej miłości.
Uważam, że jest to bardzo nie fair, stwierdzając, że poddałem pomysł stowarzyszenia, bo miałem na myśli korzyści materialne. Według ustawy, stowarzyszenia opierają się na społecznej pracy ich członków. Oczywiście, dopuszcza się by stowarzyszenie zatrudniało pracowników, ale prezes nie może otrzymywać wynagrodzenia za to, że jest prezesem, pełni tę funkcję społeczne. Pozyskane pieniądze można by wykorzystać na utrzymanie forum, serwisu internetowego czy wydania jakiejś symbolicznej publikacji na ten temat.
Przyznaję, że słowa promocja użyłem trochę opacznie, narażając się na krytykę.DAMA pisze:Jednym z celów byłaby niewątpliwie edukacja aseksualna,która pozwoliłaby zapoznać się społeczeństwu z zagadnieniem i na pewno zwiększyłoby to wzrost świadomości w społeczeństwie. Jednak słowo promocja już mi się żle kojarzy. Zaraz pojawił by się zarzut,że promujemy aseksualizm.
Spokojnie można by jednak napisać, że celem stowarzyszenia jest działanie na rzecz edukacji aseksualnej, a cel ten jest realizowany poprzez prowadzenie serwisu internetowego, forum, kontakt z mediami czy wydawanie publikacji.
Amoreoi sama praca społeczna + składki członkowskie to raczej za mało na utrzymanie się stowarzyszenia na skalę ogólnopolską. i stworzenie poważnego majątku takiego stowarzyszenia..Na majątek stowarzyszenia składają się poza pracą społeczną i składkami członkowskimi także darowizny,zapisy,testamenty,ofiarność publiczna....Myślisz,że moglibyśmy liczyć na coś takiego?
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Według badań Stowarzyszenia Klon/Jawor z 2008 roku 25% organizacji pozarządowych w Polsce ma budżet poniżej 1 tys. złotych.DAMA pisze:Amoreoi sama praca społeczna + składki członkowskie to raczej za mało na utrzymanie się stowarzyszenia na skalę ogólnopolską. i stworzenie poważnego majątku takiego stowarzyszenia..Na majątek stowarzyszenia składają się poza pracą społeczną i składkami członkowskimi także darowizny,zapisy,testamenty,ofiarność publiczna....Myślisz,że moglibyśmy liczyć na coś takiego?
Największy udział w budżecie stowarzyszeń mają składki członkowskie, darowizny i dotacje. Przycjód z zapisów, testamentów czy nawiążek jest marginalny, wręcz pomijalny (nie znam żadnego stowarzysznia, które kiedykolwiek miało przychód z testamentu, inaczej ma się sprawa z fundacjami)
Niewątpliwie jest potrzebna edukacja.
I to nie nas, tylko społeczeństwa. Bo mam delikatne wrażenie, że świadomość społeczna zjawiska aseksualizmu jest znikoma. A nawet jeżeli świadomość jest, to często występuje niezrozumienie, głównie mylenie aseksualności z celibatem, itp. Pewnie jestem naiwny, ale może któryś z tandetnych portali w stylu "Onet seks" mógłby podchwycić temat.
Czy potrzeba do tego wszystkiego stowarzyszenia - nie mam zdania.
I to nie nas, tylko społeczeństwa. Bo mam delikatne wrażenie, że świadomość społeczna zjawiska aseksualizmu jest znikoma. A nawet jeżeli świadomość jest, to często występuje niezrozumienie, głównie mylenie aseksualności z celibatem, itp. Pewnie jestem naiwny, ale może któryś z tandetnych portali w stylu "Onet seks" mógłby podchwycić temat.
Czy potrzeba do tego wszystkiego stowarzyszenia - nie mam zdania.
Wybacz, moją ironię, ale to wynik pewnych życiowych doświadczeń i obserwacji, które nauczyły mnie, że bezinteresowne działania zdarzają się bardzo rzadko... Tylko tyle.amoreoj pisze:Czuję się zupełnie niezrozumiany. Doszukuję się w tym mojej winy, gdyż bardzo pobieżnie wyjaśniłem powód, dla jakiego miałoby powstać takie stowarzyszenie.Urania pisze:Ale po co? Mam się stowarzyszać, bo nie działa na mnie sex...? Przepraszam, ale to wydało mi się dość śmieszne...
Promocja? Czego...?
Finanse? Na jakie projekty? Ach...! Finanse... - i wszystko jasne...
Ludziom to już chyba się w głowach przewraca...
Jestem na NIE.
Swoją drogą, ciekawe, co pozostali forumowicze o tym myślą.
Chciałbym jednak na początku zapewnić, że dokładnie przejrzałem forum, zanim wysnułem taką propozycję.
Na początku, przejrzałem dokładnie tematy "Aseksualność mediach". Przyczytałem tam niekończące się narzekania nt. niekompetencji dziennikarzy, którzy przede wszystkim piszą o aseksualnych jako o cierpiących na dysfunkcje lub niedojrzałych emocjonalnie. Moim zdaniem, jest to wynik tego, że dziennikarze nie mają, skąd czerpać informacje. Zadaniem takiego stowarzyszenia byłoby przygotowanie notatki prasowej lub odpowiadanie na pytania mediów. Oczywiście, zwróciłem uwagę na wątek "Asy do mediów - warsztat", ale jest to jedynie luźny wątek, gdzie znajdują się luźne przemyślenia.
Może rzeczywiście słowo "promocja" zostało użyte niefortunnie, kojarzy się trochę z "promocją homoseksualizmu". Zwróćmy jednak uwagę, że forum ma tytuł "Sieć Edukacji Seksualnej". Nie zawiera jednak żadnych materiałów edukacyjnych, a przemyślenia osób, które czują się aseksualne lub sympatyzują z takimi osobami. Jest zatem absolutnie subiektywne. W dodatku jest to forum, co znacznie obniża dostęp do wiedzy.
Witryna takiego stowarzyszenia mogłoby zawierać uporządkowane informacje, na przykład, jak zrozumieć osoby aseksualne. Przeglądając podforum "Związki" nie dopatrzyłem się chyba żadnego pozytywnego akcentu czy dowodu zrozumienia osób aseksualnych. Jedyna historia, która mnie bardzo ujęła za serce to ta dotyczące związku geja i aseksualnego chłopaka, któremu zależało na braterskiej miłości.
Uważam, że jest to bardzo nie fair, stwierdzając, że poddałem pomysł stowarzyszenia, bo miałem na myśli korzyści materialne. Według ustawy, stowarzyszenia opierają się na społecznej pracy ich członków. Oczywiście, dopuszcza się by stowarzyszenie zatrudniało pracowników, ale prezes nie może otrzymywać wynagrodzenia za to, że jest prezesem, pełni tę funkcję społeczne. Pozyskane pieniądze można by wykorzystać na utrzymanie forum, serwisu internetowego czy wydania jakiejś symbolicznej publikacji na ten temat.
Argumenty do mnie nie przemawiają, zupełnie nie widzę potrzeby powoływania takiego stowarzyszenia... Osobiście bym się tam nie zapisała, bo generalnie mam niechęć do rozmaitych zrzeszeń, zgromadzeń, stowarzyszeń... etc.
Pozdrawiam.
Omnia mea mecum porto...
Amoreoj a jak członkowie stowarzyszenia będą żądać wynagrodzenia za swoją działalność i pracę w stowarzyszeniu ? W końcu prawo nie zabrania,a wręcz potwierdza,że stowarzyszenie może zatrudniać pracowników.Jedynie tak jak napisałeś prezes nie może w stowarzyszeniu pobierać nawet tak zwanego funkcyjnego( inaczej jest w fundacji).Często tylko na początku taka działalność ma charakter czysto bezinteresowny ( dla idei, żeby się coś działo),bo to jest istotą stowarzyszenia -realizowanie wspólnego celu,praca społeczna. Jednak póżniej sprawa zaczyna przybierać inny obrót. Na początku owszem gdy stowarzyszenie się rozwija wystarczy tylko praca społeczna i zaangażowanie ma wymiar społeczny.Jednak póżniej potrzebne jest nie tylko włączanie się w akcje,ale i zajęcie się mnóstwem spraw,do których wymagane są już umiejętności specjalistyczne.
Ok ....śmieję się sama do siebie kiedy to piszę ,bo próbuję Ci pokazać te wszystkie problemy,które mogłyby się pojawić. To absolutnie nie jest żadna krytyka Twojej propozycji ( długo się zastanawiałam żeby ostatecznie powiedzieć nie)Szczerze mówiąc coś takiego niewątpliwie "rozkręciło" by się z czasem i przy dużym zaangażowaniu....Jednak nie widzę potrzeby zakładania stowarzyszenia i powtórzę za moim przedmówcą,że do " zwiększania świadomości w społeczeństwie nie jest potrzebne żadne stowarzyszenie" Pozdrawiam
Ok ....śmieję się sama do siebie kiedy to piszę ,bo próbuję Ci pokazać te wszystkie problemy,które mogłyby się pojawić. To absolutnie nie jest żadna krytyka Twojej propozycji ( długo się zastanawiałam żeby ostatecznie powiedzieć nie)Szczerze mówiąc coś takiego niewątpliwie "rozkręciło" by się z czasem i przy dużym zaangażowaniu....Jednak nie widzę potrzeby zakładania stowarzyszenia i powtórzę za moim przedmówcą,że do " zwiększania świadomości w społeczeństwie nie jest potrzebne żadne stowarzyszenie" Pozdrawiam
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Zaznaczyłam opcję „nie”, bo nie wiem czemu miałoby to służyć.
Nie zależy mi na uświadomieniu reszty społeczeństwa – nie czuję się dyskryminowana i nie obchodzi mnie co myślą inni, natomiast nie wiem, jak czułabym się z przylepioną etykietką. Podzielam w większości zdanie Uranii, Pioruna i Damy.
Pozytyw jest jeden - gro osób poczułoby przynależność do „naszej” grupy, i szybciej pojawiłaby się choćby tu, na tym forum.
Chociaż „nie”, to zawsze chętnie zapoznam się z projektem statutu, czy regulaminu. Jeśli uznam celowość, niewykluczone, że zmienię zdanie.
Kwestie finansowania, w ogóle uważam za drugorzędne (i przedwczesne).
Nie zależy mi na uświadomieniu reszty społeczeństwa – nie czuję się dyskryminowana i nie obchodzi mnie co myślą inni, natomiast nie wiem, jak czułabym się z przylepioną etykietką. Podzielam w większości zdanie Uranii, Pioruna i Damy.
Pozytyw jest jeden - gro osób poczułoby przynależność do „naszej” grupy, i szybciej pojawiłaby się choćby tu, na tym forum.
Chociaż „nie”, to zawsze chętnie zapoznam się z projektem statutu, czy regulaminu. Jeśli uznam celowość, niewykluczone, że zmienię zdanie.
Kwestie finansowania, w ogóle uważam za drugorzędne (i przedwczesne).
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia
Moje argumenty za NIE są takie same jak Uranii,Pioruna i Damy.Forum po prostu nie ma charakteru edukacyjnego i to należy zmienić ( baza rzetelnej,profesjonalnej wiedzy).Stowarzyszenie- zupełnie niezrozumiały dla mnie pomysł. Zresztą jest już AVEN,a stowarzyszenie to coś " na siłę" i szukanie dziury w całym.