co u ginekologa? :/
A jeśli dla kogoś jest to sprzeczne z przekonaniami, religią... z jakiegokolwiek powodu... - nie można ludzi zmuszać do takich rzeczy... A poza tym, jak już w tym wątku wczesniej pisałam, dlaczego tylko kobiet ma dotyczyć ten obowiązek...? Co, mężczyźni nie umierają na raka prostaty?
Nie życzę sobie, żeby mnie ktoś do czegokolwiek zmuszał i to pod groźbą utraty pracy!
Nie życzę sobie, żeby mnie ktoś do czegokolwiek zmuszał i to pod groźbą utraty pracy!
Omnia mea mecum porto...
Bodajże badanie prostaty też ma być obowiązkowe.. (?)
Czy kobiety, które nie chcą się badać, chcą umrzeć na raka? Nie, one się nie badają, bo.. nie mają czasu, nie lubią lekarzy, badanie jest dla nich krępujące, uważają, że im się żadna choroba nie przytrafi.
Jasne, zawsze ktoś może protestować, że nikt mu nie będzie zabraniał umrzeć. Niestety widziałam parę osób umierających na nowotwór i jakoś żadna się z tego nie cieszyła.
Czego nie chce? Żeby go ratowali?Koni pisze:Jakoś nie pasuje mi ratowanie życia na siłę. Jak ktoś nie chce- po co zmuszać?
Czy kobiety, które nie chcą się badać, chcą umrzeć na raka? Nie, one się nie badają, bo.. nie mają czasu, nie lubią lekarzy, badanie jest dla nich krępujące, uważają, że im się żadna choroba nie przytrafi.
Jasne, zawsze ktoś może protestować, że nikt mu nie będzie zabraniał umrzeć. Niestety widziałam parę osób umierających na nowotwór i jakoś żadna się z tego nie cieszyła.
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Koni, masz rację kobito.
Gizmo, z reguły ludzie jak umierają, to się nie cieszą.
A wracając do badań. Szczerze? Zwisa mi to, czy będzie obowiązek, czy nie. Tylko mnie szokuje jedno, co człowiek musi zrobić, żeby dostać pracę. Oprócz badań okresowych trzeba teraz mieć zaświadczenie z sądu o niekaralności, a nasz rząd nie kończy na tym. Do tego zaraz dojdzie ginekolog, a może zaświadczenie czy mam garba, kiłę, platfusa, czy mówię przez sen i czy mi włosy wypadają. Ależ to żenada. Nie mają na co naszej kasy wydawać. Bulwersuje mnie to, że państwo decyduje, jakie badanie mi zrobią. Niech nie wymyślają mi chorób, tylko leczą to, co mam. Dlaczego do dermatologa - onkologa muszę czekać w kolejce miesiąc? Niech mnie nikt nie uszczęśliwia na siłę!
A dlaczego, skoro wszyscy nauczyciele mają nerwicę, to nie zagwarantuje im się co jakiś czas wizyty u psychologa/psychiatry?
Gizmo, z reguły ludzie jak umierają, to się nie cieszą.
A wracając do badań. Szczerze? Zwisa mi to, czy będzie obowiązek, czy nie. Tylko mnie szokuje jedno, co człowiek musi zrobić, żeby dostać pracę. Oprócz badań okresowych trzeba teraz mieć zaświadczenie z sądu o niekaralności, a nasz rząd nie kończy na tym. Do tego zaraz dojdzie ginekolog, a może zaświadczenie czy mam garba, kiłę, platfusa, czy mówię przez sen i czy mi włosy wypadają. Ależ to żenada. Nie mają na co naszej kasy wydawać. Bulwersuje mnie to, że państwo decyduje, jakie badanie mi zrobią. Niech nie wymyślają mi chorób, tylko leczą to, co mam. Dlaczego do dermatologa - onkologa muszę czekać w kolejce miesiąc? Niech mnie nikt nie uszczęśliwia na siłę!
A dlaczego, skoro wszyscy nauczyciele mają nerwicę, to nie zagwarantuje im się co jakiś czas wizyty u psychologa/psychiatry?
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Czy - w imię naszego rzekomego dobra - chcemy żyć w totalitarnym państwie, które będzie ustawowo narzucało jednostkom zabiegi, badania medyczne w imię ich rzekomego dobra bez pytania o ich wolę? Ja nie chcę żyć w państwie, gdzie będzie się - przykładowo - przymusowo robić transfuzję krwi osobom, którym na to nie zezwalają przekonania religijne w imię - a jakże! - ich rzekomego dobra i wbrew ich woli.
Może jeszcze ustawowo zabronić budowania bloków mieszkalnych większych niż 2 piętrowe, bo każdego roku ileś osób popełnia samobójstwa skacząc z ostatniego piętra bloków 10 piętrowych? Paranoja.
Może jeszcze ustawowo zabronić budowania bloków mieszkalnych większych niż 2 piętrowe, bo każdego roku ileś osób popełnia samobójstwa skacząc z ostatniego piętra bloków 10 piętrowych? Paranoja.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Szwedzi pomiędzy 1934 a 1976 rokiem też zasłaniali się dobrem ludzi i społeczeństwa, realizując program przymusowych sterylizacji osób chorych psychicznie. Przecież chciano po pierwsze odciążyć społeczeństwo, po drugie potencjalnych obywateli, którzy mogliby po rodzicach odziedziczyć choroby psychiczne.
Może porównanie drastyczne i nie do końca trafione, ale idea podobna - tu i tam zastosowano przymus, a naprawdę nie tędy droga. O szwedzkim programie mówi się, że to przejaw totalitaryzmu porównywany z praktykami nazistów, a przecież to, co wymyśliło polskie Ministerstwo Zdrowia to również totalitaryzm.
Wielki Brat u Orwella też przecież działał "dla dobra obywateli", nie?
Naprawdę, nikt mnie nie przekona, że jakiekolwiek przymuszanie społeczeństwa do czegokolwiek ma na celu tylko i wyłącznie dobro obywateli.
To trochę tak jak z porodami w Polsce - czy kobieta tego chce, czy nie, podaje się oksytocynę i nacina krocze, a lekarz naciskając łokciem na brzuch rodzącej wypycha dziecko. Nie dla dobra pacjentki. Nie dla dobra dziecka. Dla swojego dobra, żeby mieć ten poród szybciej z głowy.
Może porównanie drastyczne i nie do końca trafione, ale idea podobna - tu i tam zastosowano przymus, a naprawdę nie tędy droga. O szwedzkim programie mówi się, że to przejaw totalitaryzmu porównywany z praktykami nazistów, a przecież to, co wymyśliło polskie Ministerstwo Zdrowia to również totalitaryzm.
Wielki Brat u Orwella też przecież działał "dla dobra obywateli", nie?
Naprawdę, nikt mnie nie przekona, że jakiekolwiek przymuszanie społeczeństwa do czegokolwiek ma na celu tylko i wyłącznie dobro obywateli.
To trochę tak jak z porodami w Polsce - czy kobieta tego chce, czy nie, podaje się oksytocynę i nacina krocze, a lekarz naciskając łokciem na brzuch rodzącej wypycha dziecko. Nie dla dobra pacjentki. Nie dla dobra dziecka. Dla swojego dobra, żeby mieć ten poród szybciej z głowy.
Niestety dużo naszej kasy idzie właśnie na leczenie zaawansowanych chorób, które mogły być wykryte dużo wcześniej.dziwożona pisze:Oprócz badań okresowych trzeba teraz mieć zaświadczenie z sądu o niekaralności, a nasz rząd nie kończy na tym. Do tego zaraz dojdzie ginekolog, a może zaświadczenie czy mam garba, kiłę, platfusa, czy mówię przez sen i czy mi włosy wypadają. Ależ to żenada. Nie mają na co naszej kasy wydawać.
Agnieszka, to nie jest "przymusowe badanie", tak jak tamte sterylizacje. Przecież nikt nikogo nie będzie na siłę zaciągać do lekarza. Konsekwencje będą, jeżeli ktoś nie przedstawi pracodawcy aktualnych wyników badań. Btw gdybym była pracodawcą, to mnie by takie papierki bardzo interesowały.
Mam ciągle przed oczami te kobiety, które powtarzały, że były głupie i jakoś żaden argument przeciwko badaniom do mnie nie trafia.
Jest o tyle przymusowe, że wchodzi w pakiet obowiązkowych badań wstępnych i okresowych, których brak skutkuje niedopuszczeniem pracownika do pracy. Przymus pośredni (przynajmniej ja to tak widzę).
Rozumiem potrzebę kampanii informacyjnej i propagowanie profilaktyki raka piersi czy raka szyjki macicy, ale tak się zastanawiam, czy można wiązać badania cytologiczne lub mammografię ze zdolnością do pracy.
Istotą badań wstępnych i okresowych jest generalnie ochrona pracownika przed szkodliwymi warunkami pracy, a także ochrona pozostałych pracowników przed ewentualnymi chorobami zakaźnymi, które jeden z zatrudnionych mógłby przenosić na innych. Nie widzę, w jaki sposób cytologia czy mammografia wpasowują się w tę ideę.
A problem kobiet, które się nie badają, a potem cierpią, można rozwiązać w zupełnie inny, całkiem prosty sposób.
Jeśli zachoruje kobieta, która się regularnie nie badała, to powinna płacić za leczenie z własnej kieszeni. Proste i pozostawia wybór w rękach obywateli. No ale państwu przecież nie zależy na tym, że obywatel mógł o sobie decydować, n'est-ce pas?
Rozumiem potrzebę kampanii informacyjnej i propagowanie profilaktyki raka piersi czy raka szyjki macicy, ale tak się zastanawiam, czy można wiązać badania cytologiczne lub mammografię ze zdolnością do pracy.
Istotą badań wstępnych i okresowych jest generalnie ochrona pracownika przed szkodliwymi warunkami pracy, a także ochrona pozostałych pracowników przed ewentualnymi chorobami zakaźnymi, które jeden z zatrudnionych mógłby przenosić na innych. Nie widzę, w jaki sposób cytologia czy mammografia wpasowują się w tę ideę.
A problem kobiet, które się nie badają, a potem cierpią, można rozwiązać w zupełnie inny, całkiem prosty sposób.
Jeśli zachoruje kobieta, która się regularnie nie badała, to powinna płacić za leczenie z własnej kieszeni. Proste i pozostawia wybór w rękach obywateli. No ale państwu przecież nie zależy na tym, że obywatel mógł o sobie decydować, n'est-ce pas?
Wracając do głównego tematu - do tej pory miałam jedną wizytę
u ginekologa (głównie z powodu bolesnych miesiączek, ale też po to, by po prostu się przebadać, jako że moja mama miała nadżerkę)
i byłam badana przez odbyt
Szczęśliwie wcześniej mama mnie o tym uprzedziła, więc byłam gotowa na to psychicznie, ale przyjemnie i tak nie było.
Jak będzie następnym razem, nie wiem, bo w najbliższym
czasie się nie wybieram.
Zależy, na kogo trafię.
u ginekologa (głównie z powodu bolesnych miesiączek, ale też po to, by po prostu się przebadać, jako że moja mama miała nadżerkę)
i byłam badana przez odbyt
Szczęśliwie wcześniej mama mnie o tym uprzedziła, więc byłam gotowa na to psychicznie, ale przyjemnie i tak nie było.
Jak będzie następnym razem, nie wiem, bo w najbliższym
czasie się nie wybieram.
Zależy, na kogo trafię.
"Kiedy wycięte zostanie ostatnie drzewo, ostatnia rzeka zostanie zatruta i zginie ostatnia ryba, odkryjemy, że nie można jeść pieniędzy."
Do licha, nie podoba mi się to, że będę zmuszana do takich badań pod groźbą utraty pracy
Chodzę do onkologa z własnej woli, kiedyś też pewnie pójdę do ginekologa. Na razie nie umiem się przełamać
Chodzę do onkologa z własnej woli, kiedyś też pewnie pójdę do ginekologa. Na razie nie umiem się przełamać
można liczyć gwiazdy, można mierzyć czas
ale trzeba czuć co w życiu ważne
to się nie da zważyć, a gdy szansę masz
aby podbić świat i poznać prawdę
ale trzeba czuć co w życiu ważne
to się nie da zważyć, a gdy szansę masz
aby podbić świat i poznać prawdę
A ja mam przed oczami przykłady kobiet, które popadały w ciężką depresję i włóczyły się od lekarza do lekarza, żegnając się ze światem, bo jakiś specjalista-konował źle postawił diagnozę... Naprawdę rozchorowały się dopiero po wizycie u naszych wspaniałych "profesjonalistów"...Gizmo pisze:Niestety dużo naszej kasy idzie właśnie na leczenie zaawansowanych chorób, które mogły być wykryte dużo wcześniej.dziwożona pisze:Oprócz badań okresowych trzeba teraz mieć zaświadczenie z sądu o niekaralności, a nasz rząd nie kończy na tym. Do tego zaraz dojdzie ginekolog, a może zaświadczenie czy mam garba, kiłę, platfusa, czy mówię przez sen i czy mi włosy wypadają. Ależ to żenada. Nie mają na co naszej kasy wydawać.
Agnieszka, to nie jest "przymusowe badanie", tak jak tamte sterylizacje. Przecież nikt nikogo nie będzie na siłę zaciągać do lekarza. Konsekwencje będą, jeżeli ktoś nie przedstawi pracodawcy aktualnych wyników badań. Btw gdybym była pracodawcą, to mnie by takie papierki bardzo interesowały.
Mam ciągle przed oczami te kobiety, które powtarzały, że były głupie i jakoś żaden argument przeciwko badaniom do mnie nie trafia.
Nie życzę sobie, żeby mi ktoś gwałtem, grożąc utratą pracy, w tyłek zaglądał... Po prostu sobie NIE ŻYCZĘ.
Omnia mea mecum porto...
Część społeczeństwa zaczęłaby się awanturować - jeżeli opłacają ZUS, to czemu ktoś chce ograniczyć im świadczenia. Po drugie, ktoś musiałby sprawdzać, czy kobiety się badają, czy nie - padłoby pewnie na pracodawcę. I byłyby konsekwencje - ograniczenie świadczeń zdrowotnych. Jak dla mnie, spoko - całkiem niezły straszak. Ale to też przymus bezpośredni.Agnieszka pisze:Jeśli zachoruje kobieta, która się regularnie nie badała, to powinna płacić za leczenie z własnej kieszeni. Proste i pozostawia wybór w rękach obywateli. No ale państwu przecież nie zależy na tym, że obywatel mógł o sobie decydować, n'est-ce pas?
Druga sprawa - większości Polek nie byłoby stać na leczenie nowotworu tylko prywatnie, więc odebranie im świadczeń byłoby w wielu przypadkach wyrokiem śmierci.
Ale od takiej źle wystawionej diagnozy się nie umiera.Urania pisze:A ja mam przed oczami przykłady kobiet, które popadały w ciężką depresję i włóczyły się od lekarza do lekarza, żegnając się ze światem, bo jakiś specjalista-konował źle postawił diagnozę
Kiedy człowiek wie, że może umrzeć, to zaczyna inaczej myśleć, granice wstydu nagle się przesuwają bo przeżycie jest priorytetem. Kobieta płacze, że gdyby wiedziała, że to tak będzie, to co miesiąc dawałaby sobie zajrzeć w d...