Rodzice
Ciekawy temat... z zainteresowaniem czytałem wszelkie poprzednie posty licząc że znjade jakiś wspólny mianownik. Niestety
W dziecinstwie nienawidzilem ojca, probowal wyszkolic mnie na swoje podobienstwo, sporty, szkolenia, nauka, niestety przy osobnikach o silnej woli takie eksperymenty nie wychodza zwlaszcza przy glebokim przesadyźmie. Latami nie odzywalismy sie do siebie. Teraz bez rewelacji rozmawiamy o niczym, potrafimy sie posmiac z niczego ale to nic wielkiego.
Z matka zawsze dobrze, potrafimy porozmawiac na kazde tematy. Lecz obydwoje mamy silna wole wiec czesto sie spieramy przy czym zawsze uzywajac logiki, probujac nawzajem przekonac sie do swoich racji.
W dziecinstwie nienawidzilem ojca, probowal wyszkolic mnie na swoje podobienstwo, sporty, szkolenia, nauka, niestety przy osobnikach o silnej woli takie eksperymenty nie wychodza zwlaszcza przy glebokim przesadyźmie. Latami nie odzywalismy sie do siebie. Teraz bez rewelacji rozmawiamy o niczym, potrafimy sie posmiac z niczego ale to nic wielkiego.
Z matka zawsze dobrze, potrafimy porozmawiac na kazde tematy. Lecz obydwoje mamy silna wole wiec czesto sie spieramy przy czym zawsze uzywajac logiki, probujac nawzajem przekonac sie do swoich racji.
mam podobne doświadczenia jak dorosłe dziecko i hamster. nigdy nie mówiłem nikomu co myślę o rodzicach, więc pozwólcie, że się trochę wyładuję:
moja matka to znerwicowana psychopatka która dostaje szału kiedy tylko ktoś nie odgadnie jej myśli, kiedy ktoś rozmawia w jej obecności nie z nią, kiedycokolwiek ją zaskoczy, a najczęścij po prostu dostaje szału. w tych momentach "gów... śmierdzące" to komplement. w przerwach między jednym szałem a drugim robi się sztucznie serdeczna. wmusza w ludzi słodycze, wyciąga na spacer itd. a spróbuj tylko odmówić...! a poza tym jest kuchenną feministką. siedzi w kuchni przy telewizorze, gapi się na dyskusje polityczne i wrzeszczy żeby przeprowadzić aborcję, eutanazję, cytologię i adopcję u wsystkiego co się rusza i że kobiecie wszystko się należy "jak psu zupa". to taki jej wytrych językowy, dużo o niej mówi moim zdaniem. na szczęćsie od kilku lat jakoś nie używana mnie kabla od żelazka, nawet nie grozi że będę miał "pręgi jak tygrys". może się boi, że skoro jestem już dorosły to mogę jej oddać
ojciec jest zgorzkniałym dewotą. potrafi cały dzień przespać na kanapie albo na działce, wstaje tylko do pracy, do jedzenia i do kościoła. ze studiów szybko go wylali bo nigdy nie wiedział, kiedy i gdzie są zajęcia i egzaminy. odtąd naprawia pompy w elektrowni. jeśli w ogóle ze mną rozmawia to kończy słowami "zginiesz synu, zginiesz w życiu, ty w ogóle nie wiesz czy żyjesz". po nocach nie może spać bo śnią mu się diabły. gada przez sen albo wyje. we własnym mniemaniu jest bohaterem solidarności (fakt, że działał). założył stoważyszenie kreacjonistów polskich czy jakoś tak, mimo że nigdy nie interesował się biologią (bo biologia kłamie). ostatnio chwali się obaleniem swojego dyrektora siłą modlitwy. o ile wiem wysyłał anonimowe donosy do inwestorów, może zawierały modlitwy?
mam też brata ale nic do niego nie mam. chyba też jest asem. możliwe, że to skutek "wychowania"
ogólnie życie rodzinne polega u nas na ukrywaniu się w odległych kątach i wrzeszczeniu na siebie przez ściany. nie wiem jakim cudem jesteśm z bratem aż tak normalni.
moja matka to znerwicowana psychopatka która dostaje szału kiedy tylko ktoś nie odgadnie jej myśli, kiedy ktoś rozmawia w jej obecności nie z nią, kiedycokolwiek ją zaskoczy, a najczęścij po prostu dostaje szału. w tych momentach "gów... śmierdzące" to komplement. w przerwach między jednym szałem a drugim robi się sztucznie serdeczna. wmusza w ludzi słodycze, wyciąga na spacer itd. a spróbuj tylko odmówić...! a poza tym jest kuchenną feministką. siedzi w kuchni przy telewizorze, gapi się na dyskusje polityczne i wrzeszczy żeby przeprowadzić aborcję, eutanazję, cytologię i adopcję u wsystkiego co się rusza i że kobiecie wszystko się należy "jak psu zupa". to taki jej wytrych językowy, dużo o niej mówi moim zdaniem. na szczęćsie od kilku lat jakoś nie używana mnie kabla od żelazka, nawet nie grozi że będę miał "pręgi jak tygrys". może się boi, że skoro jestem już dorosły to mogę jej oddać
ojciec jest zgorzkniałym dewotą. potrafi cały dzień przespać na kanapie albo na działce, wstaje tylko do pracy, do jedzenia i do kościoła. ze studiów szybko go wylali bo nigdy nie wiedział, kiedy i gdzie są zajęcia i egzaminy. odtąd naprawia pompy w elektrowni. jeśli w ogóle ze mną rozmawia to kończy słowami "zginiesz synu, zginiesz w życiu, ty w ogóle nie wiesz czy żyjesz". po nocach nie może spać bo śnią mu się diabły. gada przez sen albo wyje. we własnym mniemaniu jest bohaterem solidarności (fakt, że działał). założył stoważyszenie kreacjonistów polskich czy jakoś tak, mimo że nigdy nie interesował się biologią (bo biologia kłamie). ostatnio chwali się obaleniem swojego dyrektora siłą modlitwy. o ile wiem wysyłał anonimowe donosy do inwestorów, może zawierały modlitwy?
mam też brata ale nic do niego nie mam. chyba też jest asem. możliwe, że to skutek "wychowania"
ogólnie życie rodzinne polega u nas na ukrywaniu się w odległych kątach i wrzeszczeniu na siebie przez ściany. nie wiem jakim cudem jesteśm z bratem aż tak normalni.
Przykro mi. Przeczytałem większość postów i jest mi po prostu przykro.
Kiedyś też uważałem, że mam beznadziejnego ojca, a tylko mama jest wspaniała. To nieprawda. Czasem przekreślamy człowieka kiedy wady zdają się przesłaniać dobre strony. Trudno było mi dostrzec coś pozytywnego w człowieku, który mnie poniżał, zastraszał i znęcał się psychicznie. Udało się. I chociaż nie zawsze jest jak w bajce - cieszę się, że zechciałem go zrozumieć.
Kiedyś też uważałem, że mam beznadziejnego ojca, a tylko mama jest wspaniała. To nieprawda. Czasem przekreślamy człowieka kiedy wady zdają się przesłaniać dobre strony. Trudno było mi dostrzec coś pozytywnego w człowieku, który mnie poniżał, zastraszał i znęcał się psychicznie. Udało się. I chociaż nie zawsze jest jak w bajce - cieszę się, że zechciałem go zrozumieć.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
U mnie super, oczywiście nie zawsze było i jest soczyście kolorowo ale generalnie jestem barrrdzo do nich przywiązana.
Mam rodzeństwo, same baby , w dzieciństwie często odbierałam coś w rodzaju żalu od ojca... że nie jestem chłopakiem.Bolało, później niejednokrotnie próbowałam udowodnić, że jestem lepsza od chłopaków, ten rodzaj najeżenia na płeć przeciwną został mi to chyba do dziś: ostatnio musiałam przesunąć ciężki regał, ochoczo zabrałam się do pracy a tu kolega zaoferował mi się z pomocą mówiąc, że sama nie dam rady... zagotowało się we mnie i mało co go nie pogryzłam. Regał przeciągnęłam sama
Mam rodzeństwo, same baby , w dzieciństwie często odbierałam coś w rodzaju żalu od ojca... że nie jestem chłopakiem.Bolało, później niejednokrotnie próbowałam udowodnić, że jestem lepsza od chłopaków, ten rodzaj najeżenia na płeć przeciwną został mi to chyba do dziś: ostatnio musiałam przesunąć ciężki regał, ochoczo zabrałam się do pracy a tu kolega zaoferował mi się z pomocą mówiąc, że sama nie dam rady... zagotowało się we mnie i mało co go nie pogryzłam. Regał przeciągnęłam sama
Jakbym czytała o sobie Też wszystkie meble upieram się targać sama, własnoręcznie przekopuję ogródek, i co trzeba naprawić to sobie dam radę sama, o ile nie trzeba przy tym już jakiegoś fachowca... W sumie to tak zostałam wychowana, bo mama mnie wiecznie przeganiała z domu, a tato wiecznie potrzebował pomocy. Efekt jest taki, że prac typowo kobiecych typu pranie, gotowanie uczyłam się dopiero na studiach...Libra pisze:w dzieciństwie często odbierałam coś w rodzaju żalu od ojca... że nie jestem chłopakiem.Bolało, później niejednokrotnie próbowałam udowodnić, że jestem lepsza od chłopaków, ten rodzaj najeżenia na płeć przeciwną został mi to chyba do dziś: ostatnio musiałam przesunąć ciężki regał, ochoczo zabrałam się do pracy a tu kolega zaoferował mi się z pomocą mówiąc, że sama nie dam rady... zagotowało się we mnie i mało co go nie pogryzłam. Regał przeciągnęłam sama
Co do moich rodziców obecnie mam z nimi dość dobre stosunki, a przeszłości czasem wręcz pamiętać nie chcę, bo nie było różowo. Ze strony ojca nieraz pojawiało się bicie, wyzywanie i poniżanie. Jak na ironię, kiedyś przez niego chciałam uciec z domu, a teraz jest to osoba do której jestem najbardziej przywiązana na świecie. Najwyraźniej oboje musieliśmy dorosnąć by nawzajem zrozumieć siebie i swoje postępowanie.
Ogólnie, rodzice popełnili mnóstwo błędów wychowawczych odnośnie mojej osoby (wszystkie eksperymenty to się w końcu próbuje na pierworodnym dziecięciu), ale wierzę, że chcieli dobrze i nie mam zamiaru im tego wypominać...
Oj, u mnie nie jest dobrze i nie było dobrze. Ojciec - alkoholik nie było z nim o czym gadać jak się nie napił. Zdarzało mu się pytać ile mam lat, albo do której klasy chodzę. W domu różnie się działo. Najbardziej męczące udawać, że w naszych czterech kątach żyje normalna rodzina. Sytuację ratował brat, który wcielał się w rolę ojca. Mama 30 lat patrzyła jak ojciec rujnuje jej życie. Zresztą nie tylko jej, bo całej rodzinie. Nie zrobiła nic w kierunku poprawy sytuacji. Dopiero teraz sprawa rozwodowa jest w przygotowaniach. Trochę późno. Z nią też nie mam dobrych relacji. Teraz ma takie stany, które podchodzą pod depresję. Do tego jej wyuczona bezradność i postawa cierpiętnicy. Nie można z nią normalnie pogadać , bo albo zaraz z byle powodu się obrazi, albo mówi jakimiś dziwnymi hasłami i jest zła, że się drąży temat. Poza tym nie umie mówić o tym czego potrzebuje, co czuje, co planuje. Później jest zła jak coś nie idzie po jej myśli. Zachowuje się często tak, jakby każdy potrafił czytać w jej myślach. Każda próba rozmowy kończy się kłótnią. A krzyczeć i oskarżać to potrafi i to jej wychodzi. Zaczęła tez wymyślać bzdury o naszych sąsiadach. Wygaduje o nich naprawdę przykre rzeczy. Potrafi dopaść ich na klatce i wyzywać. Dom wariatów jednym słowem. Każdy z nas powinien iść na osobną terapię. Matka oczywiście uważa, że ona nie ma ze sobą problemów. I bądź tu normalny.
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
To potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi. Coś o tym wiem...Matka oczywiście uważa, że ona nie ma ze sobą problemów.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
miałam napisać wiele, ale wpajane mi od zawsze słowa, iż o rodzinie mówi się tylko dobrze, nie pozwalają mi nawet myślą pokusić się tu o do głębszą refleksję. Napisałam dużo, nie miałam odwagi opublikować. Powiem tylko, że czuję się outsiderem, często samotną osobą ... doceniam to co mam i dziękuję Bogu za wszystko. Ale są też chwile smutku, płaczu w samotności i nerwów, które muszę tłumić. Ot taka widać nasza mentalność i takie relacje społeczne. cieszmy się tym co mamy, "wszędzie dobrze gdzie nas niema"
MS
Kocham moich rodziców, szanuje i podziwiam. Zawsze tak było, ale teraz zyskało jeszcze na sile. Nie znam wspanialszych ludzi, chociaż swoje wady mają
Zawsze darzyłem ich zaufaniem, a oni mnie. Nigdy też nie pozwalali mi na spoufalanie się z nimi, nawet teraz, oni sa dla siebie... a ja grzecznie muszę poczekać. Wszystkie kary i kazania, które w życiu mi dali, zawierały sens i jasny przekaz. Jestem dumny z moich rodziców.
Zawsze darzyłem ich zaufaniem, a oni mnie. Nigdy też nie pozwalali mi na spoufalanie się z nimi, nawet teraz, oni sa dla siebie... a ja grzecznie muszę poczekać. Wszystkie kary i kazania, które w życiu mi dali, zawierały sens i jasny przekaz. Jestem dumny z moich rodziców.
U mnie było tak: ojciec zajęty był wyłącznie sobą i na swój toksyczny, jak to się mówi, sposób probówał (ze skutkiem pozytywnym) wymusić na innych, żeby skakali dookoła niego. Na szczęście w pewnym momencie przyszło opamiętanie. Najpierw matki, a potem, z pewną jej pomocą, moje.
Z matką sprawa jest bardziej skomplikowana. Kiedyś mieliśmy wspólny język, ale odkąd się wyprowadziłem i zacząłem mieć swoje życie, nie może pogodzić się z tym, że do pewnych spraw jej nie dopuszczam. Innymi słowy nie zna słowa "prywatność" w odniesieniu do mojej osoby. Poza tym matka moja jest straszliwie apodyktyczna i ma przykry zwyczaj obrażania się/wydzierania/żalenia itp., kiedy tylko w najmniejszej nawet kwestii ktoś (np. ja) się z nia nie zgadza. Zwracałem jej uwagę na te sprawy (nie tylko ja z tego, co mi wiadomo), ale ona, podobnie jak w wypadku matki jednego z przedmówców - uważa, że problem absolutnie nie leży po jej stronie. Nie przyszło jej nigdy do głowy, żeby nad sobą popracować. Powiedziała mi nawet kiedyś, że nie ma zupełnie takiej potrzeby i że się czepiam.
Ja sam na początku myslałem, że faktycznie się czepiam, ale jak opowiadałem czasami komus o wizycie w domu rodzinnym, to ludzie znienacka pytali, jak ja mogę się dawać traktować jak bezwolny dziesięciolatek. W miarę, jak moje życie, a co za tym idzie, ilość spraw, które matki nie dotyczyły, zaczęła wzrastać, zaczęła też wzrastać ilość i częstość nieporozumień między nami. A w pewnym momencie matka przekroczyła granice i ... Cóż, ja jestem grzeczny, spokojny i miły tylko do czasu
Skutek jest taki, że od Wielkiejnocy się nie widzieliśmy, a od Bożego Ciała nie rozmawialiśmy nawet przez telefon. I wiecie co? Przez ten czas przekonałem się, jak bardzo mi ciążyły jej ciągła chęć kontroli i sposób odnoszenia się do mnie.
Z matką sprawa jest bardziej skomplikowana. Kiedyś mieliśmy wspólny język, ale odkąd się wyprowadziłem i zacząłem mieć swoje życie, nie może pogodzić się z tym, że do pewnych spraw jej nie dopuszczam. Innymi słowy nie zna słowa "prywatność" w odniesieniu do mojej osoby. Poza tym matka moja jest straszliwie apodyktyczna i ma przykry zwyczaj obrażania się/wydzierania/żalenia itp., kiedy tylko w najmniejszej nawet kwestii ktoś (np. ja) się z nia nie zgadza. Zwracałem jej uwagę na te sprawy (nie tylko ja z tego, co mi wiadomo), ale ona, podobnie jak w wypadku matki jednego z przedmówców - uważa, że problem absolutnie nie leży po jej stronie. Nie przyszło jej nigdy do głowy, żeby nad sobą popracować. Powiedziała mi nawet kiedyś, że nie ma zupełnie takiej potrzeby i że się czepiam.
Ja sam na początku myslałem, że faktycznie się czepiam, ale jak opowiadałem czasami komus o wizycie w domu rodzinnym, to ludzie znienacka pytali, jak ja mogę się dawać traktować jak bezwolny dziesięciolatek. W miarę, jak moje życie, a co za tym idzie, ilość spraw, które matki nie dotyczyły, zaczęła wzrastać, zaczęła też wzrastać ilość i częstość nieporozumień między nami. A w pewnym momencie matka przekroczyła granice i ... Cóż, ja jestem grzeczny, spokojny i miły tylko do czasu
Skutek jest taki, że od Wielkiejnocy się nie widzieliśmy, a od Bożego Ciała nie rozmawialiśmy nawet przez telefon. I wiecie co? Przez ten czas przekonałem się, jak bardzo mi ciążyły jej ciągła chęć kontroli i sposób odnoszenia się do mnie.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Szarysmoku, super, ze mozesz tak napisac. Ja moglabym napisac cos podobnego tylko o mojej mamie. Tata sieje zamieszanie, niestety.Kocham moich rodziców, szanuje i podziwiam. Zawsze tak było, ale teraz zyskało jeszcze na sile. Nie znam wspanialszych ludzi, chociaż swoje wady mają
Viljar, czasami trzeba wybrac mniejsze zlo. Dobrze zrobiles, wyglada na to, ze innego wyjscia nie ma.Skutek jest taki, że od Wielkiejnocy się nie widzieliśmy, a od Bożego Ciała nie rozmawialiśmy nawet przez telefon. I wiecie co? Przez ten czas przekonałem się, jak bardzo mi ciążyły jej ciągła chęć kontroli i sposób odnoszenia się do mnie
'Never give up on your adventures and dreams ...'
Zapomniałem dodać, że zdaję sobię sprawę ze szczęścia, którego doświadczyłem i doświadczam. Fajnie, że dostrzegasz pozytywy i swojej sytuacji. A co do negatywów, to różnie w zyciu bywa... może jeszcze będzie tak, że się odmieniSzarysmoku, super, ze mozesz tak napisac. Ja moglabym napisac cos podobnego tylko o mojej mamie. Tata sieje zamieszanie, niestety.
-
- mASełko
- Posty: 148
- Rejestracja: 24 lis 2014, 21:52
Re: Rodzice
Kiedyś miałem bardzo dobry kontakt z matką, z ojcem dobry, ale postępujące skrzywienie mojej psychiki i pewne zdarzenie sprawiły, że zacząłem czuć do rodziców silną wrogość.
Nadmierny dobrobyt szkodzi równie mocno co złe doświadczenia.