Hmm, ja byłam na wyjeździe z mężczyzną-nieasem i jakoś nie skończyło się to seksem ani nawet propozycją seksu. Drugi mieszkający wtedy z nami seksualny kolega też niczego mi nie proponował Oczywiście mogę przypuszczać, że po prostu byłam dla nich nieatrakcyjna seksualnie, ale z drugiej strony wolę jednak myśleć, że mężczyźni - nawet seksualni - używają mózgu i mają na uwadze drugą osobę i jej potrzeby (bądź ich brak).urtika pisze:- nie byłam co prawda z mężczyzną-asem na wyjeździe, ale wydaje mi się, że ktoś taki na pewno nie uważa, że wspólny wyjazd z noclegiem = sex ( tak po koleżeńsku), i nie usłyszę od niego kazania, jaka to jestem purytańska, pruderyjna, nienowoczesna, zacofana i oziębła, bo nie mam ochoty iść z nim do łóżka.
Pewnie znowu wyjdzie na to, że coś komuś wytykam