Metroseksualnych - lubie ten wyraz, codziennie metrem do pracy pospieszam - tam pelno chlopa jest i pewnie o seksie mysla non stop Ale nie roztrzasam tutaj definicji...Czy masz na mysli metroseksualnych ? Jesli tak, to ja nie dziele zniewiescialy, czy nie, metroseksualny czy nie, blondyn, szatyn... Jak poznam bede wiedziec czy dogadujemy sie czy nie, lubimy czy nie, odpowiadamy sobie itp.
Mialem na mysli mezczyzn, ktorym nie koniecznie marzy sie silownia po pracy, rabanie drewna na opal, robienie zakupow, wozenie zony po sklepach = takich "mietkich" mezczyzn mam na mysli.
Ale to nie wnosi nic nowego do tematu "zycie we dwoje", ukazuje tylko, ze to nie ma znaczenia czy ktos jest metro, w kapciach, czy sam altanki sklada (uklony dla -Viki-).
Jezeli sie boisz samotnosci, to nie ma bata - musisz sprobowac jak to jest z druga osoba - wtedy sobie porownasz.
Ja "sam" juz probowalem (czujecie podwojne znaczenie tej wypowiedzi ?) - wychodzi mi lepiej w pojedynke