Co złego jest w wybaczaniu? I po co tak naprawdę wybaczamy?Toż to jakiś sekciarski bełkot Scared Thumbs down
Szkoda że jeszcze od razu nie wciskają że "trzeba wybaczyć" albo może od razu "zaakceptować" Very Mad
kochana rodzina
Uważam, że macie rację. Mam na myśli, że też nie lubię wrzucać ludzi do jednego worka i kategoryzować ich aż w takim stopniu.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Czasami odnoszę wrażenie, że mamcia moja kochana przykułaby mnie najchętniej łańcuchem do kaloryfera, innych mieszkańców bloku wysiedliła i dookoła bloku fosę wykopała.
Jestem dobrym dzieckiem. Grzecznym. Ostatni raz na dyskotece byłam w 2 klasie gimnazjum i to tylko dlatego, że obecność była obowiązkowa. Prócz obżarstwa i internetu nałogów brak.
Lubię siedzieć w domu, przed moim kochankiem: komputerem. Kochankiem: Akwarium. Ogólnie, lubię siedzieć w domu.
Czasem zdarzy się tak, że swój tryb samotniczy i domatorski chwilowo przerywam i wproszę się do kuzynki aby ogołocić jej lodówkę. Gdy wracam z takiego wypadu awantura mnie czeka. Wrzask, że traktuje dom jak hotel, że nieodpowiedzialna jestem, że nigdy mnie w domu nie ma(mnie? )
Do dziś mi wypomina powarkując, wypad z koleżanką do kina parę tygodni temu. Jutro mam jechać do innego miasta w pewnych sprawach: już warczy, już psioczy, już gdera.
Dochodzi do tego, że rezygnuję z pewnych planów tylko po to aby gderaniny i kłótni uniknąć.
Te jej warknięcia dotyczą tylko mnie, największego samotnika i domatora z całej jej dziecięcej trójcy. To jakiś syndrom matczynego uwzięcia się na swego najmłodszego potomka?
Jestem dobrym dzieckiem. Grzecznym. Ostatni raz na dyskotece byłam w 2 klasie gimnazjum i to tylko dlatego, że obecność była obowiązkowa. Prócz obżarstwa i internetu nałogów brak.
Lubię siedzieć w domu, przed moim kochankiem: komputerem. Kochankiem: Akwarium. Ogólnie, lubię siedzieć w domu.
Czasem zdarzy się tak, że swój tryb samotniczy i domatorski chwilowo przerywam i wproszę się do kuzynki aby ogołocić jej lodówkę. Gdy wracam z takiego wypadu awantura mnie czeka. Wrzask, że traktuje dom jak hotel, że nieodpowiedzialna jestem, że nigdy mnie w domu nie ma(mnie? )
Do dziś mi wypomina powarkując, wypad z koleżanką do kina parę tygodni temu. Jutro mam jechać do innego miasta w pewnych sprawach: już warczy, już psioczy, już gdera.
Dochodzi do tego, że rezygnuję z pewnych planów tylko po to aby gderaniny i kłótni uniknąć.
Te jej warknięcia dotyczą tylko mnie, największego samotnika i domatora z całej jej dziecięcej trójcy. To jakiś syndrom matczynego uwzięcia się na swego najmłodszego potomka?
Oj, też to przerabiałam. Nieraz siedziało się w domu całymi dniami, a jak raz na jakiś czas było wyjście z koleżanką to był hałas, ze dom stawiam na ostatnim miejscu. I nie ważne, że chodziło się po zakupy obładowanym jak wielbłąd, przekładało się własne plany, bo trzeba było zając się babcia etc. Niestety u mnie w domu zbyt długo wyręczało się dorosłych członków rodziny, role się pozamieniały i dochodzi do tego, że ja wraz z rodzeństwem musimy "podcierać" rodziców w wieku produkcyjnym, za to nieudolnych życiowo. Można by się nie wiadomo jak starać, ale i tak wyjdzie, że gów... się robi dla domu i rodziny.
Libro, może Twoja mama boi się, że wyfruniesz z gniazda?
Libro, może Twoja mama boi się, że wyfruniesz z gniazda?
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
mnie akurat by wyganiali choc pewnie gdy wyjde to odrazu dzwonia czy "wszystko ok?" ze za pozna pora
ja natomiast mniej trzymama sie ziemi wiec mam opiernicz ze zajmuje sie soba i glupotami w domu ale gdyby pozwoili wyjsc tak ze przestana sie o mnie martwic to....
.............
.... gdzie ja wlasciwie mama isc?
bar dyskoteka? beee.....
dla mnie tylko domek jest miejscem bezpiecznym i komfortowym niz grupka jakis tam znajomych
ja natomiast mniej trzymama sie ziemi wiec mam opiernicz ze zajmuje sie soba i glupotami w domu ale gdyby pozwoili wyjsc tak ze przestana sie o mnie martwic to....
.............
.... gdzie ja wlasciwie mama isc?
bar dyskoteka? beee.....
dla mnie tylko domek jest miejscem bezpiecznym i komfortowym niz grupka jakis tam znajomych
W moim przypadku, to tylko tata wypytuje mnie o wszystko. Niemal przed każdym wyjściem z domu czeka mnie ,,przesłuchanie." Nie ukrywam, jest to dość irytujące, ale po części go rozumiem.
Ze strony mamy, mam więcej luzu.
Ze strony mamy, mam więcej luzu.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
He he, już widzę co by siędziało gdyby ktoś mnie tak próbował ustawiać
Teraz to sofciak i miły misiak się zrobiłem (potrafię powiedzieć gdzie mniej/więcej idę lub kiedy planuję wracać, z dokładnością do +/-2h), ale jeszcze nie tak dawno...
"Wychodzę, może kiedyś wrócę. Mam klucz", a każde pytanie dodatkowe kwitowane zalewem czarnego humoru, albo po prostu złowieszczym milczeniem
Rodzinkę trzeba sobie wychować
Teraz to sofciak i miły misiak się zrobiłem (potrafię powiedzieć gdzie mniej/więcej idę lub kiedy planuję wracać, z dokładnością do +/-2h), ale jeszcze nie tak dawno...
"Wychodzę, może kiedyś wrócę. Mam klucz", a każde pytanie dodatkowe kwitowane zalewem czarnego humoru, albo po prostu złowieszczym milczeniem
Rodzinkę trzeba sobie wychować
To po pierwsze, a po drugie zauważyłam, że osoby, ktore rzadko wychodzą- jak już im się to zdarzy to ich rodzice trzęsą się jakby się działo niewiadomo co (choć zazwyczaj psioczą, że ich dziecko się izoluje i siedzi w domu).Lizzy pisze:Bo to jest chyba tak, że rodzicom trudno jest pogodzic się, że dzieci dorastają. I to im (rodzicom) cięzko przeciąc "pępowinę" i wyjśc z roli wiecznego cenzora. Martwic się będą zawsze:-)
Zupełnie inaczej jest jak ktoś wyjścia na dłużej (również całonocne) ma w stałym repertuarze.
(Wnioski z obserwacji- nie z autopsji )
Sex jest przereklamowany...
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca