Brzydkie slowa...
Brzydkie slowa...
Ostatnio bardzo czesto spotykam sie z opiniami sprzecznymi na temat naduzywania wulgaryzmow, zwlaszcza przez kobiety. Do ktorej grupy nalezycie - do inkwizycji, reformacji, czy swobodnych uzytkownikow? Osobiscie, bedac juz i tak szczera, musze przyznac, ze naleze do tej trzeciej. Jednak nie uzywam wciaz, na pewno nie w rozmowie z kazdym i rzadko mi sie zdarza wykorzystywanie kobiety lekkich obyczajow w charakterze przecinka
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Re: Brzydkie slowa...
W miejscach publicznych nigdy nie przeklinam, to wychodzi mi raczej naturalnie, gdy widzę innych ludzi, to automatycznie się powstrzymuję. Za to kiedy jestem sama, ewentualnie ze znajomymi to różnie bywa, jak się zirytuję to potrafię kilka „brzydkich” wyrazów z siebie wyrzucić.
- maneki neko
- ciAStoholik
- Posty: 306
- Rejestracja: 15 wrz 2006, 21:14
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Brzydkie slowa...
Bo to zalezy od kontekstu, uzycie brzydkich slow Jako przerywnik nie podoba mi sie, ale jako ekspresja emocji sa idealne, albo jak cos ma smiesznie zabrzmiec.
Re: Brzydkie slowa...
nie uzywam ich wcale - nie podoba mi sie to, obojetnie czy po niemiecku czy tez po polsku..
magellan
magellan
Re: Brzydkie slowa...
Zwykle przejmuje styl rozmowcy, jezeli on jest "swobodnym uzytkownikiem" to ja tez zaczynam klac. Kiedy rozmowa jest bardziej kulturalna, nie cisna mi sie na usta zadne wulagryzmy.
A kiedy sie zdenerwuje.. Oj, ma sie ten temperamencik...
A kiedy sie zdenerwuje.. Oj, ma sie ten temperamencik...
- clouds clear
- golAS
- Posty: 1288
- Rejestracja: 4 wrz 2006, 13:36
- Lokalizacja: ZIELONA GóRA
Re: Brzydkie slowa...
Czasem trzeba sobie ulżyć Chociaż głównie zdarza mi się to w domowym zaciszu natomisat razi mnie "kwieciste " do bólu słownictwo, tzw" młodszej młodzieży".Gdyby większość zdań ocenzurować, pewnie by zostały same znaki interpunkcyjne.
Mam na roku koleżankę, która nie dość , że mówi bardzo głośno , to w dodatku ma nawyk wtykania popularnych przerywników gdzie tylko się da.Rozmowa z nią przy większym audytorium jest dla mnie dość krępująca.
Mam na roku koleżankę, która nie dość , że mówi bardzo głośno , to w dodatku ma nawyk wtykania popularnych przerywników gdzie tylko się da.Rozmowa z nią przy większym audytorium jest dla mnie dość krępująca.
Re: Brzydkie slowa...
Publicznie nie przeklinam, ale w domu, jak mnie coś zdenerwuje (tzn. przeważnie denerwuje mnie komputer, który nie chce współpracować lub niedziałający internet) zdarza mi się. Najśmieszniejsze jest to, że używam praktycznie dwóch tylko zwrotów (w rzeczonych momentach wzburzenia): "do ch.... wafla" oraz "do k.... nędzy" - obydwa przejęłam od kumpla (który, co ciekawe, przeklina tylko na gg - na żywo jeszcze nie słyszałam) Ale zdecydowanie poza własnym pokojem nie zdarzyło mi się przekląć ani razu - no chyba żeby uznać 'do stu tysięcy diabłów' lub 'motyla noga' za przekleństwa
Przekleństwa w ustach innych osób mi nie przeszkadzają.
Przekleństwa w ustach innych osób mi nie przeszkadzają.
Re: Brzydkie slowa...
Nie przeklinam raczej. Czasami tylko używam kaszubskiego „diachle joo” , ale to zwykle w żartach .
Kiedyś drażniło mnie przeklinanie, ale już się chyba oswoiłam. Na Uniwersytecie mamy jednego wykładowcę, Serba, dla którego podczas rozmowy ze studentami zwroty typu: k... mać, wku... się itp. są jak najbardziej naturalne. Zresztą wulgaryzmy są w dużej mierze sprawą kultury, w jakiej się wychowaliśmy. W języku serbskim wulgaryzmy są takimi elementami języka jak każde inne słowa, są naturalne i POTRZEBNE do wyrażania emocji – niezależnie od tego, jaki poziom wykształcenia i kultury się reprezentuje.
Kiedyś drażniło mnie przeklinanie, ale już się chyba oswoiłam. Na Uniwersytecie mamy jednego wykładowcę, Serba, dla którego podczas rozmowy ze studentami zwroty typu: k... mać, wku... się itp. są jak najbardziej naturalne. Zresztą wulgaryzmy są w dużej mierze sprawą kultury, w jakiej się wychowaliśmy. W języku serbskim wulgaryzmy są takimi elementami języka jak każde inne słowa, są naturalne i POTRZEBNE do wyrażania emocji – niezależnie od tego, jaki poziom wykształcenia i kultury się reprezentuje.
Re: Brzydkie slowa...
Ha, komputer zlom + kiepskie lacze - to wlasnie dzieki niemu nauczylam sie klac
Teraz glownie we wlasnym gronie pozwalam sobie na slowna rozpuste (ale bez przesady, wyjatkiem sa sytuacje, kiedy slucham o nowych pomyslach politykow LPR, PiS-u i spolki z.o.o.), poza tym zalezy z kim sie rozmawia - wiadomo, z kim na co mozna dac sobie upust.
Natomiast przychylam sie tu do zdania Serbow, o ktorym wspomniala Żabka... Czyli uwazam, ze kazde slowo do czegos nalezy, wiec jesli chce sie w pelni uzyc jezyka polskiego, to trzeba zaakceptowac fakt, iz powszechna k... jest slowem staropolskim W zasadzie brzmi nawet lepiej, niz jakies bezsensowne zangielszczenia
Teraz glownie we wlasnym gronie pozwalam sobie na slowna rozpuste (ale bez przesady, wyjatkiem sa sytuacje, kiedy slucham o nowych pomyslach politykow LPR, PiS-u i spolki z.o.o.), poza tym zalezy z kim sie rozmawia - wiadomo, z kim na co mozna dac sobie upust.
Natomiast przychylam sie tu do zdania Serbow, o ktorym wspomniala Żabka... Czyli uwazam, ze kazde slowo do czegos nalezy, wiec jesli chce sie w pelni uzyc jezyka polskiego, to trzeba zaakceptowac fakt, iz powszechna k... jest slowem staropolskim W zasadzie brzmi nawet lepiej, niz jakies bezsensowne zangielszczenia
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Re: Brzydkie slowa...
Ja kiedy ich widzę, też mam ochotę kląć, chyba nikt mnie tak ostatnio nie irytuje jak nasza władza.trujaca pisze:Teraz glownie we wlasnym gronie pozwalam sobie na slowna rozpuste (ale bez przesady, wyjatkiem sa sytuacje, kiedy slucham o nowych pomyslach politykow LPR, PiS-u i spolki z.o.o.)
- maneki neko
- ciAStoholik
- Posty: 306
- Rejestracja: 15 wrz 2006, 21:14
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Brzydkie slowa...
Ja czesto uzywam slowa fak, a co mi tam, po(k)fakac sobie nie mozna? XD