Więc związek " z jajem" to taki, w którym jedna osoba jest uzależniona a druga współuzależniona? Z pewnością mocnych wrażeń w takim związku nie brakuje No i faktycznie wymaga on mega poświęcenia, z tym że jest zazwyczaj tak, że jedna osoba się poświęca a druga to zwyczajnie wykorzystuje. No, ale jeśli kogoś coś takiego bawi, to powodzenia.Aga pisze: Kurde ludzie, a co z miłością? Czy kiedy widzisz tą osobę, wiesz z góry czy jest ona seksualna czy jest ćpunem, alkoholikiem czy maminsynkiem? Nie, wiesz o tym człowieku mało, a on może posiadać cechy, których wydaje ci się, że nie jesteś w stanie znieść. A jednak - jest miłość. A ona wymaga mega poświęcenia. Chyba, że my naprawdę jesteśmy na płaszczyźnie takich, ot związków bez jaja, że tak to ujme...
Jakbyście wyjaśnili pojęcie aseksualizm...
Quirkyalone
Gizmo, ja proponuję zacząć wątek (nasz) od nowa bo już nie kumam;)
Nie, związek z jajem to taki, w którym jest chemia, a później- miłość. Przeraża mnie to , że wciąż słyszę tu dyskusje o seksie (na forum dla ASów), ale jeszcze nie widziałam wątku, który by traktował o czymś najistotniejszym w związku - miłości. Wiem, że aseksualność sprawia problem w relacjach z osobami seksualnymi, ale kurde czy da się w ogóle zakochać, szukając tego kogoś w tak zamkniętej grupie? Z całym szacunkiem, ale moją wielką wyobraźnię przerasta możliwość poszukiwania ''drugiej połówki'' w jakieś zamkniętej strefie. Rozumiem, że związki z seksualnymi mogą być trudne, ale czy nie możliwe? Oczywiście, że nie. Skąd w ogóle założenie, że jest to niemożliwe...?
Więc związek " z jajem" to taki, w którym jedna osoba jest uzależniona a druga współuzależniona?
Nie, związek z jajem to taki, w którym jest chemia, a później- miłość. Przeraża mnie to , że wciąż słyszę tu dyskusje o seksie (na forum dla ASów), ale jeszcze nie widziałam wątku, który by traktował o czymś najistotniejszym w związku - miłości. Wiem, że aseksualność sprawia problem w relacjach z osobami seksualnymi, ale kurde czy da się w ogóle zakochać, szukając tego kogoś w tak zamkniętej grupie? Z całym szacunkiem, ale moją wielką wyobraźnię przerasta możliwość poszukiwania ''drugiej połówki'' w jakieś zamkniętej strefie. Rozumiem, że związki z seksualnymi mogą być trudne, ale czy nie możliwe? Oczywiście, że nie. Skąd w ogóle założenie, że jest to niemożliwe...?
Da sięAga pisze:Wiem, że aseksualność sprawia problem w relacjach z osobami seksualnymi, ale kurde czy da się w ogóle zakochać, szukając tego kogoś w tak zamkniętej grupie?
Co do dyskusji o seksie - a co w tym złego? Ostatecznie my tu rozmawiamy na wszystkie tematy, a brak seksu jest równie dobrym tematem, jak jego obecność. A że niechcenie seksu sprawia niektórym problemy w kontaktach interpersonalnych, to się o tym dyskutuje.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Widzisz...
Problemem dla osb aseksualnych jest brak zainteresowania sie druga osoba dla tle seksualnym. Dla mnie zainteresowanie sie druga osoba jest wlasnie ta "chemia" o ktorej wspominasz. Dla wielu osob AS brak zainteresowania sie druga osoba w tych sprawach, a jedynie "duchowo" lub "romantycznie" (platonicznie - w tym sensie) jest utrudnieniem.
W moim przypadku jest tak, ze dla mnie bez pewnego czynnika czyli tej twojej chemi mam problemy zainteresowaniem sie dziewczynami. Lubie z nimi rozmawiac jesli sie dogadujemy i mamy wspolne zainteresowanie i tematy. Jednak wiekszosc dziewczyn i kobiet jest dla mnie obojetna:
1 ze wzgledu ze jestem asem
2 brak tej chemi
Pewnie zaraz zadasz pytanie mi ze sie pewnie kilka razy zakochalem
Otoz ci powiem:
NIE
Moje niby "zakochania" ktore przezylem byly jedynie wynikiem wyobrazenia sobie ksiezniczki (tak jak kobiety wyobrazaja sobie ksiecia z bajki) do obojetnie jakiej osoby ktora temu wizerunkowi PASOWALA . I to nie jest zakochanie i chemia lecz dzialanie mozgu i selekcja mysli.
Poprostu chcialem i sobie to mowilem ze tak jest. Na koniec i tak moja rozwaga i trzezwosc umyslu wygrywaly by utwierdzic ze zadna chemia mna nie kierowala.
Chemia to tez pozadanie drugiej osoby wrecz pragnienie jej. Asy nie pragna i nie pozadaja bo to nawet malymi kroczkami sprowadza tylko do jednego.
Widzisz dla mnie zakochanie jest tylko chemia i nie jest "Miloscia" jest pozadanie ktore zaslepia i przez to sa rozczarowania
Milosc to pokochanie osby jaka ona jest czyli zajrzenie i poznanie DUSZY osoby a nie zauroczenie sie jaka "slodka buska"
A co do polowki to powiedzialem o ksiezniczce i ksieciu
To sa nasze wymysly Nasze wyobrazenia ktore przycmiewaja obraz prawdziwej osoby i prawdy o tej osobie.
Jesli nie jasno sie wyobrazilem to przepraszam ale ja pisze troche po filofoficznemu .
Problemem dla osb aseksualnych jest brak zainteresowania sie druga osoba dla tle seksualnym. Dla mnie zainteresowanie sie druga osoba jest wlasnie ta "chemia" o ktorej wspominasz. Dla wielu osob AS brak zainteresowania sie druga osoba w tych sprawach, a jedynie "duchowo" lub "romantycznie" (platonicznie - w tym sensie) jest utrudnieniem.
W moim przypadku jest tak, ze dla mnie bez pewnego czynnika czyli tej twojej chemi mam problemy zainteresowaniem sie dziewczynami. Lubie z nimi rozmawiac jesli sie dogadujemy i mamy wspolne zainteresowanie i tematy. Jednak wiekszosc dziewczyn i kobiet jest dla mnie obojetna:
1 ze wzgledu ze jestem asem
2 brak tej chemi
Pewnie zaraz zadasz pytanie mi ze sie pewnie kilka razy zakochalem
Otoz ci powiem:
NIE
Moje niby "zakochania" ktore przezylem byly jedynie wynikiem wyobrazenia sobie ksiezniczki (tak jak kobiety wyobrazaja sobie ksiecia z bajki) do obojetnie jakiej osoby ktora temu wizerunkowi PASOWALA . I to nie jest zakochanie i chemia lecz dzialanie mozgu i selekcja mysli.
Poprostu chcialem i sobie to mowilem ze tak jest. Na koniec i tak moja rozwaga i trzezwosc umyslu wygrywaly by utwierdzic ze zadna chemia mna nie kierowala.
Chemia to tez pozadanie drugiej osoby wrecz pragnienie jej. Asy nie pragna i nie pozadaja bo to nawet malymi kroczkami sprowadza tylko do jednego.
Widzisz dla mnie zakochanie jest tylko chemia i nie jest "Miloscia" jest pozadanie ktore zaslepia i przez to sa rozczarowania
Milosc to pokochanie osby jaka ona jest czyli zajrzenie i poznanie DUSZY osoby a nie zauroczenie sie jaka "slodka buska"
A co do polowki to powiedzialem o ksiezniczce i ksieciu
To sa nasze wymysly Nasze wyobrazenia ktore przycmiewaja obraz prawdziwej osoby i prawdy o tej osobie.
Jesli nie jasno sie wyobrazilem to przepraszam ale ja pisze troche po filofoficznemu .
Zacznę taką małą dygresją: studiuję filozofię i czytam ''Metafizykę'' Arystoteles i, co ważne, w miarę ja rozumiem, a więc i twoje rozważania, mimo małego chaosu, nie sprawia mi chyba trudności
Pytanie; dlaczego ''chemie'' utożsamiasz z pożądaniem? Może inaczej; mówiąc o chemii, mam na myśli coś raczej płytkiego, co nie jest rzecz jasna żadnym głębszym uczuciem. Ale jeżeli ono już będzie - to wykluczasz możliwość bycia z kimś (kochając tą osobę) mimo, iż jest seksualna? Czy miłość w twoim rozumowaniu nie jest w stanie pokonać tej bariery jaką jest bycie z osobą seksualną?
Pytanie; dlaczego ''chemie'' utożsamiasz z pożądaniem? Może inaczej; mówiąc o chemii, mam na myśli coś raczej płytkiego, co nie jest rzecz jasna żadnym głębszym uczuciem. Ale jeżeli ono już będzie - to wykluczasz możliwość bycia z kimś (kochając tą osobę) mimo, iż jest seksualna? Czy miłość w twoim rozumowaniu nie jest w stanie pokonać tej bariery jaką jest bycie z osobą seksualną?
Z całym szacunkiem, skoro studiujesz filozofię i czytasz "Metafizykę" Arystotelesa, to jakim cudem nie kumasz wątku dyskusji z Gizmo? Coś tu nie graAga pisze:Zacznę taką małą dygresją: studiuję filozofię i czytam ''Metafizykę'' Arystoteles i, co ważne, w miarę ja rozumiem, a więc i twoje rozważania, mimo małego chaosu, nie sprawia mi chyba trudności
W moim rozumowaniu nie jest. Załóżmy, że weszłabym w związek z osobą seksualną, bo - znowu załóżmy - stałby się cud i zakochałabym się w tej osobie. No i co dalej? On ma zrezygnować z seksu, czy ja mam angażować się w czynności, które dla mnie są tak samo obojętne i zbędne jak wkładanie różnych przedmiotów do nosa? Myślisz, że facetowi jest przyjemnie, kiedy jego dziewczyna (która - jak twierdzi - go kocha) seks uprawia na zasadzie "przekopię ten ogródek, a potem może w końcu będę mogła wrócić do tego, co mnie interesuje"? Wątpię. No chyba że mamy niczym aktorki z wieloletnim stażem odstawiać szopkę pt. "Kochanie, tak mi dobrze!". Ale w tym momencie facet może zacząć myśleć, że dziewczyna może wcale nie jest aseksualna, skoro jej 'dobrze'. I zacznie podejrzewać, że jednak go nie kocha i nie pożąda, tylko wymyśliła sobie przykrywkę pt. 'aseksualność' - no bo skoro jej 'dobrze', to czemu nie inicjuje zbliżeń?Aga pisze:Czy miłość w twoim rozumowaniu nie jest w stanie pokonać tej bariery jaką jest bycie z osobą seksualną?
Poza tym do tego dochodzi kolejne poświęcenie polegające na faszerowaniu się środkami antykoncepcyjnymi, które niestety nie dają stuprocentowej pewności.
Nie wiem, czy miłość to wszystko pokona. Szczerze mówiąc wątpię - wiele razy widziałam, jak tzw. miłość znikała, gdy pojawiały się znacznie mniej poważne przeszkody i trudności.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Pierwsze i najwazniejszeAga pisze:Pytanie; dlaczego ''chemie'' utożsamiasz z pożądaniem? Może inaczej; mówiąc o chemii, mam na myśli coś raczej płytkiego, co nie jest rzecz jasna żadnym głębszym uczuciem.
Chemia to nic innego jak to wszystko co sie dzieje w twoim organizmie. Wszystkie czynniki pobudzajace wlaczajac w to pozadanie ktore dla asow jest wlasnie obojetne. Badano ze zapach odgrywa duza role w wybieraniu partnerow a to chemia (gruczoly wydzielajace ten zapach)
Uczucie a chemia to dwie rozne rzeczy.
Zauroczenie zakochanie jest wynikiem chemi, lecz milosc z tego jest wynikiem nie chemi lecz czasu spedzonego z ukochana osoba. Moze to ci troche rozswietli w umysle
Tak jak Agnieszkaczy miłość w twoim rozumowaniu nie jest w stanie pokonać tej bariery jaką jest bycie z osobą seksualną?
nie
bo ta milosc jak wczesniej powiedzialem jest utozsamiana przeze mnie jako zakochanie, wplyw chemi.
Milosc to uczucie nie emocje nie chemia. Akceptujemy te osobe taka jaka jest, wrecz kazdy czas spedzony z ta osoba bo jest taka a nie inna sprawia ze jestesmy szczesliwi. A to juz nie chemia tylko poznanie drugiej osoby.
Dlatego mamy kolko zamkniete bo dla nas liczy sie poznanie i glebsze uczucie. Wrecz prawdziwe a nie iluzyjne stworzone przez seksualnych.
Dluga droga przed toba
A co do filozofi to nie trzeba byc bieglym w cytowaniu slawnych cytatow by uwazac sie za filozofa. Ja jestem jak hause lub inny detektwyw ktory lubi analizowac laczy dzielic i dochodzic do wnioskow .
To znaczy, że nie czytałaś zbyt wnikliwie . Takie posty pojawiały się w przeróżnych tematach (ale, faktycznie, nie noszą one tytułów typu: "uwaga, tu się rozmawia o miłości" ).Aga pisze:jeszcze nie widziałam wątku, który by traktował o czymś najistotniejszym w związku - miłości
A kto zakłada, że to niemożliwe?Aga pisze:Rozumiem, że związki z seksualnymi mogą być trudne, ale czy nie możliwe? Oczywiście, że nie. Skąd w ogóle założenie, że jest to niemożliwe...?
Możliwe jest, i - jak już pisałam - szczęśliwe związki as + s istnieją.
Co nie zmienia faktu, że częściej czyta się o związkach, które jednak rozwalił ten cały dysonans seksualny.
I tu powracam do naszej dyskusji - entuzjastyczna wiara w to, że "moc miłości wszystko pokona", charakteryzuje zwykle bardzo młode osoby.
Pożyj jeszcze 10 lat, stwórz związek z seksualną osobą, a potem wróć na forum i pogadamy.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Bardzo mlode osoby ktore utozsamiaja pozadanie z miloscia. Ale widac ze Aga rozumuje jak wiekszosc seksualnych osob. Ja nie musze przezywac tego jak jest w zwiazku bo to rozumiem i bez tego .
Dla mnie wartoscia milosci jest czas spedzania i tego ze jest swiadomosc ze mam u boku osobe ktora mnie rozumie i akceptuje a nie tylko wymaga wciaz ode mnie .
Milosc jest ponad chemia a nie chemia jak wiekszosci to sie wydaje . Chemia moze pomoc ale wielu osobom przeszkadza ona bo dochodzi do rozpadu zwiazkow nawet s +s.
Aga postaw sobie pytanie czym jest dla ciebie milosc i jakie wartosci najwazniejsze ma ona zawierac a potem podyskutujemy .
Dla mnie wartoscia milosci jest czas spedzania i tego ze jest swiadomosc ze mam u boku osobe ktora mnie rozumie i akceptuje a nie tylko wymaga wciaz ode mnie .
Milosc jest ponad chemia a nie chemia jak wiekszosci to sie wydaje . Chemia moze pomoc ale wielu osobom przeszkadza ona bo dochodzi do rozpadu zwiazkow nawet s +s.
Aga postaw sobie pytanie czym jest dla ciebie milosc i jakie wartosci najwazniejsze ma ona zawierac a potem podyskutujemy .
Nie, Keri. Czemu wyskakujesz z tym pożądaniem?
Aga chyba uważa, że jeżeli osoba aseksualna kocha seksualnego partnera (nie: pożąda, no bo niby jak as miałby pożądać?..) z wzajemnością, to ich związek na pewno przetrwa próbę czasu.
Druga sprawa.. Czy to nie Ty pisałeś, że "mózg to czysta chemia"?
/Aktualizacja:
Nie, sorry, to nie Ty. Ty pisałeś, że mózg to sama elektryczność xD
Tak, czy inaczej.. /
Kochasz mózgiem, mimo wszystko.
Aga chyba uważa, że jeżeli osoba aseksualna kocha seksualnego partnera (nie: pożąda, no bo niby jak as miałby pożądać?..) z wzajemnością, to ich związek na pewno przetrwa próbę czasu.
Druga sprawa.. Czy to nie Ty pisałeś, że "mózg to czysta chemia"?
/Aktualizacja:
Nie, sorry, to nie Ty. Ty pisałeś, że mózg to sama elektryczność xD
Tak, czy inaczej.. /
Kochasz mózgiem, mimo wszystko.
Ostatnio zmieniony 29 sty 2010, 16:29 przez Gizmo, łącznie zmieniany 1 raz.
Mózgiem się pożąda, ale nie kocha.
Ja waszego pojęcia ''miłości'' nie rozumiem, jak na mnie kto ''ktoś'' tu wymyślił sobie zasady (zupełnie jak te religijne), które mają nadać formę normalnego życia w społeczeństwie. Bo pisanie non stop o rzekomej chemii, pasuje jedynie do ludzi porządnie zawiedzionych miłością lub osób po kilku nieudanych związkach....
Ja waszego pojęcia ''miłości'' nie rozumiem, jak na mnie kto ''ktoś'' tu wymyślił sobie zasady (zupełnie jak te religijne), które mają nadać formę normalnego życia w społeczeństwie. Bo pisanie non stop o rzekomej chemii, pasuje jedynie do ludzi porządnie zawiedzionych miłością lub osób po kilku nieudanych związkach....
Ja nie piszę non stop o chemii. I tego, o czym piszę, nie opieram na własnych przeżyciach, tylko na tym, co widziałam i co czytałam na forach AVEN. Które są pełne osób - zarówno asów, jak i seksualnych - po nieudanych związkach. To smutne, ale taka jest prawda.Aga pisze:pisanie non stop o rzekomej chemii, pasuje jedynie do ludzi porządnie zawiedzionych miłością lub osób po kilku nieudanych związkach....
Muszę dodać, że z moich obserwacji wynika, iż w związku as + s to strona seksualna nierzadko poświęca więcej i bardziej cierpi. Tym bardziej, im bardziej kocha partnera (!).
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Czemu wyskakuje? Bo jest mylone z miloscia a nie z zauroczeniem lub zakochaniem.
Gizmo Gdzie ja napisalem ze "mozg to czysta chemia"? A nawet jesli tak napisalem to swiadomosc i mysli nie sa chemia i nasze decyzje rowniez . Chyba ze to do Agaty bylo to przepraszam .
A jesli chodzi o Agate to nie wiem o co jej konkretnie juz chodzi Milosc to milosc i defincje sa tu zbedne .
I koniec tego tematu chyba ze chcecie przesien go w osobny watek: "rosterkiu Agi" .
Moze i pisze non-stop o chemi ale akurat w tym temacie i w tych dwoch czy 3 postach, a Aga sama to zaczela wiec niech nie ma pretensji do nikogo .
I zreszta Ago to nie my ukladamy zasady tylko reszta spoleczenstwa z ta rzekoma chemia. Ja sie wymaluje z tego "stereotypu milosci". Tak to gadaja moi znajomi o chemi o znalezieniu sobie polowki itp itd.
A pojecia milosci nie ma jako takiego tylko jest jej zle umiejscowienie i rozumienie.
I z tym rozczarowaniami milosnymi lub nie udane zwiazki. Ago Wlasnie o to chodzi by miec ta wiedze. Ja nie przezylem milosci tylko te niby zauroczenia i to mnie wzbogacilo i dalo do myslenia .
Gizmo Gdzie ja napisalem ze "mozg to czysta chemia"? A nawet jesli tak napisalem to swiadomosc i mysli nie sa chemia i nasze decyzje rowniez . Chyba ze to do Agaty bylo to przepraszam .
A jesli chodzi o Agate to nie wiem o co jej konkretnie juz chodzi Milosc to milosc i defincje sa tu zbedne .
I koniec tego tematu chyba ze chcecie przesien go w osobny watek: "rosterkiu Agi" .
Moze i pisze non-stop o chemi ale akurat w tym temacie i w tych dwoch czy 3 postach, a Aga sama to zaczela wiec niech nie ma pretensji do nikogo .
I zreszta Ago to nie my ukladamy zasady tylko reszta spoleczenstwa z ta rzekoma chemia. Ja sie wymaluje z tego "stereotypu milosci". Tak to gadaja moi znajomi o chemi o znalezieniu sobie polowki itp itd.
A pojecia milosci nie ma jako takiego tylko jest jej zle umiejscowienie i rozumienie.
I z tym rozczarowaniami milosnymi lub nie udane zwiazki. Ago Wlasnie o to chodzi by miec ta wiedze. Ja nie przezylem milosci tylko te niby zauroczenia i to mnie wzbogacilo i dalo do myslenia .
Jak to nie ma "pojęcia miłości"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87
I jeśli nie "kocha" się mózgiem, to czym?
Czy jest inny "ośrodek uczuć" w ciele czlowieka?
Ja tu już nic nie rozumiem
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87
I jeśli nie "kocha" się mózgiem, to czym?
Czy jest inny "ośrodek uczuć" w ciele czlowieka?
Ja tu już nic nie rozumiem