Kolory
Kolory
Jakie kolory najbardziej lubicie a jakich nie lubicie i dlaczego? W ubiorze..., makijażu, w otoczeniu..., mieszkaniu...
Czy kolory mają jakiś wpływ na wasze samopoczucie?
Czy zgadzacie się z tym, że kolor jaki nam się podoba jest w jakiś sposób odzwierciedleniem naszego charakteru?
Temat rzeka.
Czy kolory mają jakiś wpływ na wasze samopoczucie?
Czy zgadzacie się z tym, że kolor jaki nam się podoba jest w jakiś sposób odzwierciedleniem naszego charakteru?
Temat rzeka.
Quirkyalone
Ogólnie uwielbiam kolor czerwony i on dominuje często w moim ubiorze, ale jako kolor mieszkania to najlepiej czuję się otoczona niebieskim. Kiedyś uwielbiałam czarny i to on mnie odzwierciedlał. W zależności od tego jak się zmieniam, zmieniają się moje gusta kolorystyczne.
Czy są kolory których nie lubię - nie wiem. Są po prostu takie którymi staram się nie otaczać, bo nie są mi w jakiś specyficzny sposób bliskie i nie koniecznie czuję się w nich dobrze.
Uważam, że kolory mają wpływ na nasze samopoczucie, tym bardziej, że używa się ich w chromoterapi (terapia kolorem). Jak już wcześniej napisałam są kolory którymi jak się otaczamy czujemy się dobrze i na odwrót.
Czy są kolory których nie lubię - nie wiem. Są po prostu takie którymi staram się nie otaczać, bo nie są mi w jakiś specyficzny sposób bliskie i nie koniecznie czuję się w nich dobrze.
Uważam, że kolory mają wpływ na nasze samopoczucie, tym bardziej, że używa się ich w chromoterapi (terapia kolorem). Jak już wcześniej napisałam są kolory którymi jak się otaczamy czujemy się dobrze i na odwrót.
Ckliwy prestidigitator Todoregaldowerdadero do bufeciku mknie po buteleczkę spirytusiku najwydestylowaniuchniejszego dla reżysera Laubzegi który wyreżyserował przeintelektualizowane, przeliteraturalizowane, przekarykaturalizowane dzieło pod tytułem "Bichum bała bomba buła gochamba"
Zieleń, niebieski, brąz - to moje kolory.
Wszelkie czerwienie, róże i fiolety źle na mnie wpływają - gdy mam je na sobie fatalnie się czuję, zaczyna boleć mnie głowa, gdy są w otoczeniu nie mogę się skupić.
Natomiast w makijażu szaleję - znienawidzony fiolet w połączeniu ze złotym lub żółtym kolorem na powiece nie jest już taki gryzący. Z czerwonym cieniem już tak nie poszaleję bo zaraz wyglądam jak mysz laboratoryjna.
Wszelkie czerwienie, róże i fiolety źle na mnie wpływają - gdy mam je na sobie fatalnie się czuję, zaczyna boleć mnie głowa, gdy są w otoczeniu nie mogę się skupić.
Natomiast w makijażu szaleję - znienawidzony fiolet w połączeniu ze złotym lub żółtym kolorem na powiece nie jest już taki gryzący. Z czerwonym cieniem już tak nie poszaleję bo zaraz wyglądam jak mysz laboratoryjna.
Ja ogólnie najbardziej lubię szeroką gamę niebieskości. Z drugiej strony w wielu aspektach życia nie mam preferencji. Tzn. nic z góry nie określam - jak całokształt wygląda super, to nie ma znaczenia czy pojedyncze kolory wpasowują się w mój gust.
A co do makijażu itp. to jestem za jak największą naturalnością. Natura stworzyła kobietę piękną i moim zdaniem nie warto jej "poprawiać".
A co do makijażu itp. to jestem za jak największą naturalnością. Natura stworzyła kobietę piękną i moim zdaniem nie warto jej "poprawiać".
"Dopóki sen na oślep płynął
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
Absolutnie wszystkie kolory i ich odcienie z wyjątkiem szarego - ten kolor ma silnie negatywny wpływ na moje samopoczucie. W ubiorze i makijażu lubię kolory ciemne i wyraziste. Oczy maluję tylko czarnym cieniem i czarną kredką, szminki używam ciemnoczerwonej, nawet gdybym chciała przerzucić się na delikatniejsze kolory, to i tak wyglądam w nich nieciekawie. Zimą praktycznie nie rozstaję się z czarnymi ubraniami, latem przerzucam się na jaśniejsze kolory, przede wszystkim dużo bieli (ze względu na słońce, wiadomo, w czerni szybko bym się ugotowała), ale mam kilka czarnych letnich sukienek, są na tyle skąpe i zwiewne, że dobrze sprawdzają się nawet w upał. Na najwięcej szaleństwa w doborze barw pozwalam sobie malując - to takie moje małe hobby.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
ja natomiast lubię bawić się w kameleonicę Nie ma to jak zrobić sobie ślepia na tęczowo, machnąć się opalizującym eyelinerem, pobawić kolorami - błyszczeć. Dodatkowo proceder barwnego make upu działa na mnie niesamowicie odprężająco.pogubiony pisze:Natura stworzyła kobietę piękną i moim zdaniem nie warto jej "poprawiać".
Dzisiaj jestem błyszcząco turkusowo-granatowa, dolna powieka pociągnięta na złoto, ale na codzien to się tak nie ciapię. Kręcą mnie kolorki, oj tak.
To podobnie jak ja, zwłaszcza jeśli chodzi o czarny, brązowy i niebieski kolor Ale oprócz tego lubię jeszcze kolory:Esmeralda Szpetna pisze:Czarny, przede wszystkim Czarny . Nastepnie kocham: brązy, ciemne i ciepłe, dlatego właśnie że są aksamitnie ciepłe. Bardzo lubię kolor czerwony i bordowy. Zieleń chłonę najchętniej w przyrodzie i w roślinach, prawdziwych i żywych. Nie mogę sie obejść bez niebieskiego. Blue w rozmaitych odcieniach i stopniach, najchętniej nieba. Natomiast róż naturalny czyli wyłącznie jako kwiaty.
1) pastelowe - przede wszystkim seledynowy, błękitny, brzoskwiniowy itp.;
2) srebrne (albo czarny kolor z dodatkiem srebrnego) i trochę też oliwkowe.
Najbardziej lubię wszystkie odcienie zieleni, co wyjaśnia, dlaczego ubieram się wyłącznie na czarno.
A poważnie - na zieleń jestem tak wyczulony, że np. widzę różnice w odcieniach barw liści czy ździebeł trawy nawet z dużej odległości.
A poważnie - na zieleń jestem tak wyczulony, że np. widzę różnice w odcieniach barw liści czy ździebeł trawy nawet z dużej odległości.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- hello_kitty
- mASełko
- Posty: 114
- Rejestracja: 3 sty 2011, 18:18
- Lokalizacja: Dolnośląskie
I <3 pink :*
I ewentualnie szary-w połączeniu z różowym.
Wszystko co jest różowe kojarzy mi sie tak dobrze, optymistycznie i dodaje chęci do życia
Moja obsesja na punkcie tego koloru jest taka wielka, że nawet włosy miałam niedawno różowe, ale zmył się kolor :<
Innych kolorów nie lubie ! Jak mam coś nie-różowego czuje sie jakbym udawała kogoś kim nie jestem lub nie była sobą, wiem jestem dziwna ! ^^
I ewentualnie szary-w połączeniu z różowym.
Wszystko co jest różowe kojarzy mi sie tak dobrze, optymistycznie i dodaje chęci do życia
Moja obsesja na punkcie tego koloru jest taka wielka, że nawet włosy miałam niedawno różowe, ale zmył się kolor :<
Innych kolorów nie lubie ! Jak mam coś nie-różowego czuje sie jakbym udawała kogoś kim nie jestem lub nie była sobą, wiem jestem dziwna ! ^^
Chyba nie potrafię powiedzieć, że nie chciałabym Ciebie mieć.x3
A tam od razu dziwna. Nie wiem, czy wiesz, że w latach 50-tych ubiegłego stulecia różowy był bardzo popularnym kolorem w Stanach. To dzięki żonie prezydenta Eisenhowera, która nie tylko ubierała się na różowo, ale i otaczała tym kolorem. Prawie cały Biały Dom ozdobiła w tym kolorze, tak że aż dziennikarze nazywali go Pink Palace. Ściany, meble, nawet kibelek i kosz na śmieci były różowe. No i z pałacu prezydenckiego moda na róż przeszła na cały kraj. Ot, taka ciekawostka.hello_kitty pisze: Innych kolorów nie lubie ! Jak mam coś nie-różowego czuje sie jakbym udawała kogoś kim nie jestem lub nie była sobą, wiem jestem dziwna ! ^^
A mówią, że to stare panny są zdziwaczałe, hehehe
Według chromoterapii zaś różowy wzbudza optymizm, uspokaja emocje, leczy choroby serca i krążenia (np. arytmię), przynosi ulgę w astmie i pobudza apetyt. Może pomóc osobom spragnionym miłości, zainteresowania i współczucia. Nie jest wskazany dla osób niedojrzałych emocjonalnie, które może przytłaczać.
Quirkyalone
Ja również nie widzę wielkiej ekstrawagancji w otaczaniu się ulubionym kolorem, obojętnie, jaki by nie był. To przez stereotypy miłośników czerni uważa się za ponuraków, heavymetalowców i gothów ( no dobra, czasami to rzeczywiście są metalowcy i ghoci ) a miłośników różu za osoby dziecinne i puste. Jedna z najinteligentniejszych kobiet jakie znam uwielbia róż i biel z perłowym połyskiem, ale, z uwagi na jej wygląd, wielu myśli, że to typ słodkiej idiotki. Ostrożnie z ocenami.
Zapomniałam w poprzednim poście dodać, że moimi ulubionymi kolorami włosów są odcienie od jasnopomarańczowego, po głęboki burgund, ale w szafie z ubraniami zdecydowanie unikam tych barw. Miałam kiedyś rudy sweterek - czułam się w nim okropnie, tylko przez ten kolor. Bez żalu oddałam go siostrze.
Zapomniałam w poprzednim poście dodać, że moimi ulubionymi kolorami włosów są odcienie od jasnopomarańczowego, po głęboki burgund, ale w szafie z ubraniami zdecydowanie unikam tych barw. Miałam kiedyś rudy sweterek - czułam się w nim okropnie, tylko przez ten kolor. Bez żalu oddałam go siostrze.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
To faktycznie jakieś dziwne, nie wiadomo skąd wytrzaśnięte stereotypy. W jednej z moich książek o kolorach jest napisane, że ludzie wyróżniający czarne stroje nie są niewolnikami norm obyczajowych, nie zastanawiają się czy "wypada, czy nie wypada" ( czarna flaga to anarchia), do priorytetów władzy mają filozoficzny i wręcz dyskusyjny stosunek; są myślący, mają zawsze własne zdanie na każdy temat.Weep pisze: To przez stereotypy miłośników czerni uważa się za ponuraków, heavymetalowców i gothów ( no dobra, czasami to rzeczywiście są metalowcy i ghoci ) a miłośników różu za osoby dziecinne i puste. Jedna z najinteligentniejszych kobiet jakie znam uwielbia róż i biel z perłowym połyskiem, ale, z uwagi na jej wygląd, wielu myśli, że to typ słodkiej idiotki.
Natomiast róż to towarzyska osobowość, łatwość nawiązywania kontaktów, komunikatywność i szczerość.
Same pozytywy.
Quirkyalone
Nie wiem, ile prawdy jest w tym, co piszą w tej książce, ale moje ego zostało mile połechtane.urtika pisze: W jednej z moich książek o kolorach jest napisane, że ludzie wyróżniający czarne stroje nie są niewolnikami norm obyczajowych, nie zastanawiają się czy "wypada, czy nie wypada" ( czarna flaga to anarchia), do priorytetów władzy mają filozoficzny i wręcz dyskusyjny stosunek; są myślący, mają zawsze własne zdanie na każdy temat.
Natomiast róż to towarzyska osobowość, łatwość nawiązywania kontaktów, komunikatywność i szczerość.
Same pozytywy.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
- hello_kitty
- mASełko
- Posty: 114
- Rejestracja: 3 sty 2011, 18:18
- Lokalizacja: Dolnośląskie
hehehe XD.
Juz sobie wyobrażam ten dom.. musiał byc śliczny ! Prawie jak mój pokój ^^.
A co do tego, że ludzie kojarza go z kimś pustym, etc. to przekonałam sie na własnej skórze.
Ale nie powinno sie oceniac ludzi po tym jaki kolor lubią i jakiego koloru maja ubrania, włosy, przedmioty, usw. Powinno patrzeć sie na to jacy są w środku. Wielu jest ludzi, co nie przepadają za różem, a są bardziej dziecinni niż ci, co go uwielbiają.
Wg mnie racje ma urtika ale nie dlatego że kocham róż, tylko dlatego że zauważyłam te cechy u siebie i wielu ludzi mi je przypisuje. Oczywiście osoby które mnie nie znają uważają mnie za`słodką idiotkę` jak napisała Weep. Może dlatego że w mediach, internecie i nie wiem gdzie jeszcze ukazują ludzi lubiących róż, właśnie w ten sposób, a jest ich naprawde niewiele.
Tak samo jak Polacy uważani są za złodziei, a oczywiście nie wszyscy nimi są, a by sie wmawiało każdemu Polakowi że nim jest, tylko dlatego, bo jest Polakiem.
To troszke irytujące w jaki sposób wypowiadają się o osobach lubiących róż są puści, dziecinni, i tym podobne, bo lubią róż.
Juz sobie wyobrażam ten dom.. musiał byc śliczny ! Prawie jak mój pokój ^^.
A co do tego, że ludzie kojarza go z kimś pustym, etc. to przekonałam sie na własnej skórze.
Ale nie powinno sie oceniac ludzi po tym jaki kolor lubią i jakiego koloru maja ubrania, włosy, przedmioty, usw. Powinno patrzeć sie na to jacy są w środku. Wielu jest ludzi, co nie przepadają za różem, a są bardziej dziecinni niż ci, co go uwielbiają.
Wg mnie racje ma urtika ale nie dlatego że kocham róż, tylko dlatego że zauważyłam te cechy u siebie i wielu ludzi mi je przypisuje. Oczywiście osoby które mnie nie znają uważają mnie za`słodką idiotkę` jak napisała Weep. Może dlatego że w mediach, internecie i nie wiem gdzie jeszcze ukazują ludzi lubiących róż, właśnie w ten sposób, a jest ich naprawde niewiele.
Tak samo jak Polacy uważani są za złodziei, a oczywiście nie wszyscy nimi są, a by sie wmawiało każdemu Polakowi że nim jest, tylko dlatego, bo jest Polakiem.
To troszke irytujące w jaki sposób wypowiadają się o osobach lubiących róż są puści, dziecinni, i tym podobne, bo lubią róż.
Chyba nie potrafię powiedzieć, że nie chciałabym Ciebie mieć.x3