Ja myślę, że taki klub był przyjazny każdemu, kto ma na to ochotę. Sama mam masę koleżanek, które na imprezy nie lubią chodzić, bo po pewnej godzinie roi się od mocno wstawionych panów, którym łapy same latają, a to dla nich nie jest przyjemne. Taki AsKlub gwarantowałby im dobrą zabawę bez takich atrakcji, tak myślę
Zupełnie swoją drogą, ja na swój nie robię żadnych kaming-ałtów, bo... hm, bo ja po prostu nie mówię wprost, ale nie wciskam też nikomu totalnych bajek. Na swój sposób wydaje mi się to dobre, człowiek oswaja się i nie spotkało mnie nigdy nic złego ze strony znajomych, których poglądy są tak różne jak droga na Księżyc i z powrotem. Może mam po prostu szczęście? Mój fart życiowy jest całkiem mocny.