Chyba nie jestem kobietą...
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Pisałam o uwarunkowaniach biologicznych, mając właśnie na myśli hormony i to nadal jest biologia i nic więcej. I nadal twierdzę, że te różnice są bardzo drobne i niemalże niezauważalne . I nadal - z mojego punktu widzenia. Pozwalam ci zachować swój własny, co by nie było, że znowu kogoś sprowadzam na ścieżkę zła XD.
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: Chyba nie jestem kobietą...
hehehe ale widzisz...bo ja cały czas określam to jako subtelna(=drobna) różnica. Ja np.zauważam w mężczyznach więcej agresji niż u kobiet.Sam w sobie nie mam jej wcale więc oczywiście moja indywidualność tak ma.Ale coś gdzieś musi być,że to głównie mężczyźni toczą wojny i zabijają.Jakiś czynnik,który choćby delikatnie podnosi u nich skłonność do tego,choćby ten testosteron może.. tylko kultura?nie sądzę..
Re: Chyba nie jestem kobietą...
No widzisz, w przeciwieństwie do mnie . Agresja panów jest najczęściej na pokaz, na zasadzie, że koledzy patrzą albo dziewczyna wymaga, żeby się zachować "jak mężczyzna". Natomiast jakby odsunąć wymagania i oczekiwania, sprawa wygląda inaczej. Czemu mężczyźni toczą wojny i zabijają...? No cóż, Patryku. To poczytaj sobie o znaczeniu kobiet w historii i zastanów się, czy te damy mogły kogokolwiek do wojny prowadzić, skoro ich przeznaczeniem, celem i sensem życia było rodzenie dzieci . Plus często brak wykształcenia i patriarchat. Jak najbardziej kultura. Moi panowie są tak fantastyczni i delikatni, że nigdy bym ich nie podejrzewała o agresywność i nie chodzi tu bynajmniej o fakt, że mają inną orientację seksualną . Bo podejrzewam, że w "odpowiednich warunkach" też zachowują się tak, a nie inaczej, ale nie liczy się to, jaki człowiek jest w tłumie, ale jaki jest sam w sobie.Ja np.zauważam w mężczyznach więcej agresji niż u kobiet.
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Na Zachodzie TG, jeśli chcą, przyjmują hormony mające ich upodobnić do przedstawicieli płci, do której się poczuwają, wykonują niektóre operacje (np. mastektomię), ale niekoniecznie wszystkie i to ich odróżnia od tru-TS.Silencio pisze:Możliwe, chociaż nie słyszałam nigdy o leczeniu transgenderyzmu i dla mnie jest różnica pomiędzy tym, a transseksualistami.W pewnym sensie sytuacja osób TS i TG jest podobna u źródeł, ale później idą one innymi drogami TS - ku korekcie płci a TG, ewentualnie, ku hormonoterapii lub innym zabiegom, których pragną, czy które uważają za słuszne w zależności od tego, kim się czują.
Coraz częściej uważa się, że zjawisko trans, to pewne spektrum, w którym mieszczą się zarówno transwestyci jak i transseksualiści a całe rozróżnienie opiera się na podstawie nasilenia.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić coś takiego. Nie mam żadnych problemów hormonalnych i mój transgenderyzm na pewno nie ma podłoża w tej kwestii.Na Zachodzie TG, jeśli chcą, przyjmują hormony mające ich upodobnić do przedstawicieli płci, do której się poczuwają, wykonują niektóre operacje (np. mastektomię), ale niekoniecznie wszystkie i to ich odróżnia od tru-TS.
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Im nie chodzi o leczenie hormonalne transgenderyzmu, ale o to, aby z pomocą hormonoterapii upodobnić się do płci, z której genderem się utożsamiają. Robią to osoby konkretnie samookreślające jako tg k/m lub m/k. Wtedy jest to coś na kształt nieoperacyjnego ts.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Ja przez znaczną część swojego życia czułam się jakaś taka inna od reszty kobiet.Dziś wiem skąd to się wzięło.Od zawsze pewna toksyczna osoba z mojej rodziny wmawiała mi ,że ja jestem dziwna,inna i ja po prostu w to uwierzyłam.Jednak z perspektywy czasu myślę ,że mam w sobie wiele kobiecych cech.Lubię zakupy,mogę godzinami rozmawiać o kosmetykach,mogę być na ostrej diecie,bywam delikatna jak i potrafię pokazać pazur.
A dziś znalazłam taki fajny cytat,który mnie rozśmieszył:
KOBIETA-myśli jedno,robi drugie,mówi trzecie,czwarte wie,piate przeczuwa
A dziś znalazłam taki fajny cytat,który mnie rozśmieszył:
KOBIETA-myśli jedno,robi drugie,mówi trzecie,czwarte wie,piate przeczuwa
- Cure Smile
- starszASek
- Posty: 30
- Rejestracja: 14 lip 2013, 22:28
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Nie rozumiem tej pogoni za cechami przypisanymi dla płci. Przecież pewne rzeczy nie dyskwalifikują kogoś jako kobiety czy mężczyzny, ważne jest to kim się czujemy i trochę istotne jest to co "tam" mamy. Generalnie ja się nie czuję związana z żadną płcią i jest mi z tym tak strasznie dobrze, że nie zamierzam tego zmieniać nigdy. Oczywiście posiadam cechy obu płci, nigdy nie liczyłam których więcej, bo przypisywanie cechy np. "lubię samochody" jako cecha męska jest głupie.
Re: Chyba nie jestem kobietą...
U mnie to trochę inaczej wygląda. Czułam się długo kobieco mimo, że makijaż był na mojej twarzy raz na rok albo dwa, buty na obcasie pierwsze w życiu miałam na studniówkę, nosiłam bojówki i luźne bluzki i bluzy. spódnice nosiłam na dyskoteki szkolne, albo jak było przeraźliwie gorąco na dworze. Później zauważyłam że to jaka jestem sprawia, że w oczach mężczyzn nie jestem kobieca - traktowali mnie jak równego sobie faceta. Też temu trochę przypisywałam moje pierwsze nieudane związki.
Obecnie różnie się noszę, raz glany i babciowy sweter, a raz szpilki i makijaż. Jednak to nic nie zmieniło na studiach tylko nieliczni mnie przepuszczają w drzwiach i darują sobie żarty o seksie (zazwyczaj Ci z którymi nie rozmawiałam nigdy, albo Ci których znam z widzenia). Więc nie wiem na czym polega kobiecość. Związku musiałąm sobie szukać poza kręgiem znajomych ze szkoły czy uczelni bo tam nikt mnie nie chciał (pewnie brzmiałam dla kolegów jakbym była gejem, co próbuje się z nimi umówić).
Biust mam, tyłek też, nawet zgrabna jestem, powalająco ładna nie jestem, ale można rzec że 4.5-5 na 10. Więc nie rozumiem tego do tej pory.
Obecnie różnie się noszę, raz glany i babciowy sweter, a raz szpilki i makijaż. Jednak to nic nie zmieniło na studiach tylko nieliczni mnie przepuszczają w drzwiach i darują sobie żarty o seksie (zazwyczaj Ci z którymi nie rozmawiałam nigdy, albo Ci których znam z widzenia). Więc nie wiem na czym polega kobiecość. Związku musiałąm sobie szukać poza kręgiem znajomych ze szkoły czy uczelni bo tam nikt mnie nie chciał (pewnie brzmiałam dla kolegów jakbym była gejem, co próbuje się z nimi umówić).
Biust mam, tyłek też, nawet zgrabna jestem, powalająco ładna nie jestem, ale można rzec że 4.5-5 na 10. Więc nie rozumiem tego do tej pory.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Chyba nie jestem kobietą...
.
Ostatnio zmieniony 22 gru 2013, 12:50 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Chyba nie jestem kobietą...
To dlatego, że mężczyźni wolą kobiety, które są pewne siebie.wyrwana_z_kontekstu pisze: Nie podobają mi się moje rysy, włosy, zawsze czuję się też jakoś nie tak ubrana. Czuję się też niedowartościowana, bo nikomu się nie podobam i nie podobałam. Niska ocena dotyczy nie tylko wyglądu, z innych dziedzin też leżę i kwiczę, chyba nawet bardziej.
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Chyba nie jestem kobietą...
.
Ostatnio zmieniony 22 gru 2013, 12:50 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Ależ dziękuję, kłaniam się swej perfekcyjnościwyrwana_z_kontekstu pisze:Cieszę się, że przynajmniej Ty nie masz do siebie zastrzeżeń i jesteś bezkrytyczna. Gratuluję.Wicherek pisze: To dlatego, że mężczyźni wolą kobiety, które są pewne siebie.
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
Re: Chyba nie jestem kobietą...
Kiedyś też byłam pewna siebie i czułam się piękna, ale powodzenia i tak nie miałam, a kolejne nieudane związki z facetami poznanymi (najczęściej) na portalu randkowym obniżały moją samoocenę, aż można powiedzieć że jest bliska zeru
Re: Chyba nie jestem kobietą...
To jest tak. Ja w ogóle nie widzę często wspólnych tematów z innymi... Bo kobiety to o rodzeniu dzieci, chorobach, gotowaniu, ciuchach i imprezach. Faceci o seksie, ile to lasek zaliczyli, o tym ile wypili i tak dalej więc jak przychodzi co do czego to nie mam o czym z ludźmi gadać. Ale myślę że to kwestia z jaką osobą się gada bardziej, a nie to jakiej jest płci.