Dopisywanie

Jak sama nazwa wskazuje
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: Dopisywanie

Post autor: Winkie »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni
Awatar użytkownika
Wicherek
przytulAS
Posty: 774
Rejestracja: 1 wrz 2010, 06:56
Lokalizacja: Pyrlandia

Re: Dopisywanie

Post autor: Wicherek »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: Dopisywanie

Post autor: Winkie »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Re: Dopisywanie

Post autor: chochol »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
Awatar użytkownika
Wicherek
przytulAS
Posty: 774
Rejestracja: 1 wrz 2010, 06:56
Lokalizacja: Pyrlandia

Re: Dopisywanie

Post autor: Wicherek »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: Dopisywanie

Post autor: Winkie »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny
Awatar użytkownika
Wicherek
przytulAS
Posty: 774
Rejestracja: 1 wrz 2010, 06:56
Lokalizacja: Pyrlandia

Re: Dopisywanie

Post autor: Wicherek »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
Awatar użytkownika
Bree
dziubASek
Posty: 13
Rejestracja: 31 lip 2011, 19:43

Re: Dopisywanie

Post autor: Bree »

asio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem
Awatar użytkownika
Wicherek
przytulAS
Posty: 774
Rejestracja: 1 wrz 2010, 06:56
Lokalizacja: Pyrlandia

Re: Dopisywanie

Post autor: Wicherek »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem kropli
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
Awatar użytkownika
DZIEWICA8
zarASek
Posty: 1874
Rejestracja: 6 paź 2006, 09:33
Lokalizacja: z Lublina

Re: Dopisywanie

Post autor: DZIEWICA8 »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem kropli wody
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."

DZIEWICA8
Awatar użytkownika
Wicherek
przytulAS
Posty: 774
Rejestracja: 1 wrz 2010, 06:56
Lokalizacja: Pyrlandia

Re: Dopisywanie

Post autor: Wicherek »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem kropli wody utlenionej
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
Awatar użytkownika
DZIEWICA8
zarASek
Posty: 1874
Rejestracja: 6 paź 2006, 09:33
Lokalizacja: z Lublina

Re: Dopisywanie

Post autor: DZIEWICA8 »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem kropli wody utlenionej służącej
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."

DZIEWICA8
Awatar użytkownika
Mohammed
zASpany krASnoludek
Posty: 174
Rejestracja: 27 sty 2012, 22:31
Lokalizacja: Grudziądz
Kontakt:

Re: Dopisywanie

Post autor: Mohammed »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem kropli wody utlenionej służącej do
Non Omnis Moriar

Obrazek
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Re: Dopisywanie

Post autor: chochol »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem kropli wody utlenionej służącej do odkażania
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
Awatar użytkownika
Wicherek
przytulAS
Posty: 774
Rejestracja: 1 wrz 2010, 06:56
Lokalizacja: Pyrlandia

Re: Dopisywanie

Post autor: Wicherek »

Jasio wyszedł na miasto, aby sobie uświadomić, jak bardzo boi się wracać do domu. Było już ciemno. Nagle poczuł jak straszne kawki zaczęły latać nad jego głową. Telepatycznie usłyszał zbliżający się statek istot przypominających niebieskie baloniki z odpustu. Uznał to za akcydentalny wpływ pylenia jednego kwiatka o bardzo krystalicznym kształcie przypominającym poszatkowany kalafior. Ogarnąwszy wzrokiem absurdalne cale organicznego świata, padł nieprzytomny niczym karaluch. Akurat szedł tamtędy kot, który go za bardzo interesujący obiekt do podrapania uznał, albowiem cenił sobie manicure. Jasio stracił wszelką szansę na buty z różowymi sznurówkami. W furii ukradziono wiele takich skarbów, jak Posąg przyglądał się pięknej, skrytej wiedźmie.
- Co się tu orzeł pałęta, gdzie gryka jak śnieg biała rośnie, dzięcielina pała elektrycznym najaraniem ponadprzestrzennych dźwięków gitary astrofizykalnej. Czyżby to duch geomorfologicznego stalagnatu z rajskiej doliny szczęśliwości grzybem o nieboskłonie gwiaździstym podszytym tendencyjną abstrakcją. Jednakże owe obsypane spekulacje wojskowych specjalistów - planistów destrukcji totalnej samozwańczej ekspedycji zwieńczającej dzieło korpuskularnej teorii światła ultrafioletowego koziorożca w konwencji haskiej wiosny były może tylko wymysłami ostatniego rządu. Kiedy stało się nieuniknione skonfrontowanie potęg militarnych sił Zachodu z imperialistyczną wizją bełkotu wczesnoromantycznego ośrodka kultu solarnego lampionu ogrodowego zdeponowanego w kazamatach obszaru syberyjskiej tajgi to wydarzyło się coś zwyczajnie nadzwyczajnego. Aby sprecyzować ostatnie tchnienie czosnku chińskiego cesarza dynastii Xia syna młodego zarządcy pól nawadnianych systemem kropelkowym niezliczone połacie czerwonych tulipanów sprowadzonych z Królestwa Polskiego, należałoby uwięzić Mistrza Ceremonii Ślubnej. Porywacze zwęszywszy fetor z rynsztokowej studzienki kanalizacyjnej znajdującej się nieopodal ogromnej elektrociepłowniczej fabryki Willy'ego Wonki, która przebudowana została za późno, co rozwścieczyło Czerwonego Kapturka. Ów mały fiacik 126p z wadliwym układem hamowania stworzonym według tajnej instrukcji niezrównoważonego, zdziecinniałego magistra niewyedukowanego w dziedzinie atomowej bomby ręcznie zmontowanej przez pijanego stróża pilnującego wrót czasoprzestrzennych bez klamki, ale z majestatycznym...
- Przepraszam Państwa, ale wyszło to niestety niezbyt udane, ponieważ tyle nienormalności jak u mnie i u mnie zatem wszystko szlag trafił skarpetki się przetarły i zmechaciły wielokolorowe, palczaste podkolanówki. Pora wyprać majtki reformy obszyte koronkowymi firankami o seksownych wcięciach po samiuśkie kolana, a kabaretki naciągnąć na obie małżowiny uszne. Wszystkie smutki moje poszły się przewietrzyć dymem tytoniowym kłębiącym się w ciemnej otchłani gwiezdnych ciał pławiących się w ekstazie jak na haju. Jasio powoli myślał o wakacjach dłubiąc w pniu spróchniałego kasztanowca. Drzewo zawyło bardzo przenikliwym, szorstkim głosem ponieważ umierało bez nadziei na lepsze czasy. Nie wiedząc jak powinien zachować dystans, Jasio puścił się jak najszybciej do najbliższej karczmy stojącej nieopodal Wisły. Rzeka płynęła zakolami, widać wyraźnie już zmierzała do Zatoki Piratów (czy tam Gdańskiej), gdzie diabelskie mienie rozgrabili piraci. Piraci pili rum sprowadzony od handlarzy nielegalnymi dziełami Rubensa. Nie przypuszczali, że zza Półwyspu Iberyjskiego wyłoni się trójmasztowiec zatopiony salwą Czarnej Armady kapitana Teacha, lecz to było irytujące ponieważ Czarna Armada miała uszkodzony maszt środkowy oraz ster. Kapitan Teach nosił kordelas oraz sekstans. Jego admirał Jack Sparrow nie wiedział, iż wszystko to skrupulatnie obliczył przewidujący pirat, który wyznaczył północ kompasem zwanym nie rzetelnie "biegunomierzem" wskazującym drogę przez zimne Morze Świętego Uśmiechniętego.
-Kapitanie, gdzie jest najbliższy port? - Zapytał kontradmirał chcąc uciąć dalszą konwersację na chwilę przed połknięciem trucizny. Po otrzymaniu odpowiedzi wyzionął niestety ducha, ale wiedział, że żyje w innym wymiarze i w nim powinien pozostać aż do końca swych zaczarowanych dni.
Morze Sargassowe wyrzuciło butelkę jodyny z dodatkiem kropli wody utlenionej służącej do odkażania ran.
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
ODPOWIEDZ