AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
Bella Wildrose
łASuch
Posty: 174
Rejestracja: 6 lip 2010, 20:42
Lokalizacja: Grudziądz
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Bella Wildrose »

Właściwie masz rację. Są to osoby w pewnym stopniu seksualne, a w pewnym aseksualne - możemy dyskutować o tym czy ta szklanka jest do mniej więcej połowy pełna czy pusta. I tak rzeczywiście jest, te osoby jakby nie zgadzają się ze światem seksualnym - bo on się nie zgadza z ich pragnieniami. Niektórzy identyfikują się jako osoby seksualne, niektórzy jako osoby aseksualne, a jeszcze inni mówią, że są dokładnie pomiędzy.
Obrazek
Obrazek
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Winkie »

Tak czytam to co napisałaś Bella Wildrose i zastanawiam się: na co to komu? Nie wygodniej przyjąć, że ludzie są seksualni, a aseksualność to stan (nie orientacja, lub jej brak), innymi słowy - wypadowa dla każdej z orientacji typu: homo, hetero czy bi, w którą każda z nich może przechodzić? Ciągle pojawiają się tu słowa "przyjmijmy", "przyjmijmy dla zasady". Jeżeli zatem istnienie tych "podkategorii" zależy od wewnętrznej umowy między członkami pewnej grupy osób, to znak, że istnieje tylko dla tej grupy osób. Poza nią nie funkcjonuje, zatem może lepiej tłumaczyć to jak najprostszym językiem, bez tekstów z fragmentami w stylu:
Takie osoby są w stanie również czerpać zadowolenie z seksu w takim wypadku, ale tylko w takim wypadku, czyli inaczej mówiąc, są w stanie (indywidualnie: częściej lub rzadziej lub przyjmijmy dla zasady, że również cały czas) uprawiać seks z tymi konkretnymi i tylko z tymi osobami, bo jeśli chodzi o inne osoby, to mają takie samo podejście jak aseksualni. Czyli oni jakby przeskakują z jednej orientacji na drugą. Są jednoczeście aseksualni i seksualni (mówiąc ogólnikowo) lub nie są ani aseksualni, ani seksualni.
:roll: Istnieje też coś takiego jak seks z miłości, i o dziwo "nawet" pośród seksualnych...
Awatar użytkownika
Bella Wildrose
łASuch
Posty: 174
Rejestracja: 6 lip 2010, 20:42
Lokalizacja: Grudziądz
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Bella Wildrose »

Mówiąc "przyjmijmy dla zasady", miałam na myśli "osobiście nie sądzę, ale każdy człowiek to oddzielne indywiduum i nie mogę być pewna czy takowe indywiduum też gdzieś nie istnieje". Mówiłam o nieczepianiu się słówek.

Dobrze, można uprawiać seks z miłości, ale seksualni już przed tym, jak kogoś pokochają, wiedzą, że kiedyś będą chcieli tego seksu z miłości. A kogoś, kto jest "w połowie seksualny", taka idea odrzuca. Poza tym, okej, seks nawet u seksualnych może być z miłości i wystąpić za dwa lata, ale pytanie kiedy pojawia się sama ochota na seks - już niekoniecznie za te dwa lata. Podczas kiedy demiseksualni faktycznie przez ten cały czas mogą nic nie czuć i dopiero za rok czy dwa może się pojawić podniecenie, a może się wcale nie pojawić. I również, idąc dalej, demiseksualny może raz uprawiać seks i nie mieć na niego ochoty przez kolejne dwa lata. Wydaje się być jasne, że w seksualnym związku nie będzie się dobrze czuł, bo przecież "w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało na raz", a tutaj jest trudno o to. Greye po prostu są seksualni (lub mogą być - bo każdy jest osobną indywidualnością), ale tylko gdy zachodzą pewne warunki i zdecydowanie nie tak często jak seksualni.

Reasumując, mogę powiedzieć, że jestem seksualna, mimo że utożsamiam się z aseksualnymi, ale okej, mogę powiedzieć - i co dalej? Wejdę z kimś w związek i co? Powiem: "ej sorry, ja tak zasadniczo to jestem seksualna, ale sorry, nie chcę seksu, tak jakoś mam dziwnie, że mnie to nie bawi, no sorry, może jakbyśmy tak ze sobą pomieszkali ze dwa lata, to to by przyszło, ale niczego nie gwarantuję". Z kolei osobie aseksualnej nie musiałabym niczego tłumaczyć, bo mogę spokojnie z nią funkcjonować. Reasumując, tak naprawdę nie wadzi mi dwutorowy podział, tylko to, że jeśli mam należeć do seksualnej grupy, to mi się to nie zgadza wewnętrznie - po prostu.

To, że coś jest trudne do opisania albo nikt tego nie zauważa, nie rozróżnia, nie wyróżnia, to nie znaczy, że to nie funkcjonuje wśród ludzi.

wild.lilith pisze:Czesc! jestem bardzo zaskoczona , w pozytywnym sensie tym wszystkim co przeczytalam w watku. To dla mnie niezmiernie ciekawa postawa, zupelnie odmienny punkt widzenia niz to, z czym spotkalam sie dotychczas. Z mojego doswiadczenia to ludzie raczej promuja seksualnosc, i jesli ktos jest aseksualny to jest cos nie tak. Przydazylo mi sie kilka razy zmusic sie do uprawiania z kims seksu, chociaz nie mialam na to ochoty. Tlumaczylam sobie, biedny facet juz sie podniecil to nie moge go tak zostawic bez happy end. Nie wiem co, gdzie i kiedy. Kto wbil mi do glowy, to, zeby zachowywac sie w ten sposob? Cierpialam i cala sie zobojetnilam. Zeby przestac czuc obrzydzenie przestalam czuc co kolwiek, czyli tez przyjemnosc. I w zasadzie to takie dosyc smutne... Bylam takim obojetnym kamieniem. Potem przez przypadek sie zakochalam i teraz ucze sie od nowa i seks zaczyna mi sprawiac przyjemnosc jak nigdy i to bardzo piekne. I jest to powiazane z przyjaznia i zaufaniem jakim darze mojego partnera a on mnie. Gdy tego polaczenia nie ma, to wtedy jest aseksualnosc.
Temat "Czego nie lubicie w seksie?" w Kontrowersjach.
Obrazek
Obrazek
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Winkie »

Bella Wildrose pisze:Dobrze, można uprawiać seks z miłości, ale seksualni już przed tym, jak kogoś pokochają, wiedzą, że kiedyś będą chcieli tego seksu z miłości.
Niekoniecznie. Z drugiej strony sami aseksualni "typu grey czy tam demi" (powiedzmy) zapoznając się z osobą seksualną przyjmują, że będą z nią uprawiać seks. "Poświęcać się", aby czy to dzieci płodzić, aby Wielka Miłość "bye" nie powiedziała. Nie sądzę również, aby fakt iż ktoś woli rzadziej (ale jednak) seks uprawiać czynił z niej osobę aseksualną, lub aseksualną "okresowo". Po prostu, powinna poszukać osoby z podobnymi preferencjami seksualnymi, o zbliżonym poziomie libido i sprawa załatwiona.
Nie powiedziane jest, że osoba, którą tu "demi" mianem określana jest, czuć będzie się źle w związku z osobą seksualną - o ile jest to związek prawdziwie partnerski, bez uprzywilejowania któreś ze stron jako "roszczeniowej". I jak wyżej - dopasowani są pod tym względem, obydwie strony idą na kompromis.
Awatar użytkownika
Bella Wildrose
łASuch
Posty: 174
Rejestracja: 6 lip 2010, 20:42
Lokalizacja: Grudziądz
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Bella Wildrose »

Znaczy tu niekoniecznie chodzi o chęć uprawiania seksu. To bardziej coś jak aseksualny typ C. Jak najbardziej taka osoba może czuć się dobrze w związku z osobą seksualną - nie można tego wykluczyć, bo każdy jest inny.

Tylko co do tego kompromisu - jeśli czujesz się aseksualnie, to nie chcesz iść na ten kompromis. Jesteś w stanie ewentualnie tylko wtedy, kiedy tak poczujesz, czyli na moment wejdziesz w ten tryb, no a to się zdarza rzadko i w dodatku jest rozczarowanie, bo seks nie był przyjemny i czuje się, że przyjemniej było tylko się podniecać ;)
Obrazek
Obrazek
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Winkie »

Wydaje mi się, że AVEN już jakiś czas temu odeszła od typów A, B, C i D, jednakże chyba przez wzgląd na przyzwyczajenie jakieś tam części aseksualnych pojawiają się one nadal podczas rozmów o aseksualizmie. Pewnie na tej samej zasadzie działają "greye" - które są wynikiem swoistej nadinterpretacji i zbytniego rozdrobnienia.
Bella Wildrose pisze:Tylko co do tego kompromisu - jeśli czujesz się aseksualnie, to nie chcesz iść na ten kompromis.
Ale "demi" i "greye" to nie osoby aseksualne, lecz seksualne, toteż jako osobom seksualnym nic nie stoi im na drodze temu, aby owy kompromis wypracowały. Jeżeli ktoś pokocha nie tylko ze względu na ciało i na seks, ale też i np. ze względu na osobowość, czy umysł, to i stać go będzie na różne poświęcenia, aby utrzymać związek.
Awatar użytkownika
Bella Wildrose
łASuch
Posty: 174
Rejestracja: 6 lip 2010, 20:42
Lokalizacja: Grudziądz
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Bella Wildrose »

Greye:

1. normalnie nie odczuwają pociągu seksualnego, ale odczuwają go czasami, dużo rzadziej niż przeciętnie.

2. odczuwają pociąg, ale nie tak silnie, żeby uprawiać seks, dużo słabiej niż przeciętnie.

3. odczuwają pociąg tylko wtedy, kiedy zajdą pewne określone warunki, w wyjątkowej sytuacji.

4. odczuwają podniecenie, ale mimo to, chcą mieć obok siebie osobę aseksualną i stworzyć platoniczny związek, ponieważ uważają, że tak po prostu można, że masz wybór i możesz zdecydować czy uprawiać seks w związku czy nie, nie jest on dla nich konieczny, nie odczuwają takiej konieczności, więc dlatego tak uważają.

Owszem, czasami demiseksualni podkreślają, że taki stan rzeczy absolutnie nie skreśla ich jako osoby seksualne. Inni twierdzą, że to nie skreśla ich jako potencjalnych kandydatów do aseksualnego związku. Tak więc, chodzi mi właśnie o to, że gdyby przyjąć tylko podział na S i AS, to właściwie nie wiadomo gdzie ich wrzucić - obojętnie czy z racji wykonywania jakichś czynności, czy też tego, co czują. Teoretycznie mogą funkcjonować zarówno w S, jak i AS związku. Tylko, że według mnie, osobiście, związki z seksualnymi pozostawiają wiele do życzenia. Byłam w paru takich związkach i to ciągłe dążenie do bliskości fizycznej, pomimo rozmów na ten temat, mnie dobijało. To nie ja sama, ale właśnie seksualny świat przekonał mnie do tego, że ja tam zupełnie nie pasuję - tam, gdzie uprawianie seksu czy dotykanie się to jest normalne, kiedy się jest ze sobą. Mnie interesowała taka jakby wieczna przyjaźń z odrobiną czułości od czasu do czasu, a nie namiętność z krótkimi przerwami na rozmowę przykładowo. Jak im się przyjrzysz, to oni właśnie tak żyją. Te wszystkie spotkania, kino, jakieś wyjście czy cokolwiek, mają na celu wypracować sytuację seksualną. Jak rozmawiają o spotykaniu się z kimś, to zaraz leci temat zabezpieczania się i takich tam. Czyli pomimo odczuwania pociągu w jakiś sposób (już nieważne jaki, kiedy i w jakiej fazie księżyca), szczerze wybrałabym związek aseksualny, ponieważ ciężko, żeby ktoś zmienił swoje zachowania (obojętnie w jakim stopniu) - kiedy prawie wszystko jest nie tak, trzeba by zmienić mentalność, a po co ktoś ma się zmieniać i męczyć w związku ze mną, po co ma żałować, że mógł wybrać sobie kogoś "normalnego" i uprawiać seks co wieczór albo przynajmniej raz w tygodniu? Ja mogę się poświęcić, tylko że po paru takich poświęceniach, jakby odkochuję się, tracę zainteresowanie tą osobą, kiedy idę na kompromisy odnośnie seksu. Poza tym, staję się rozdrażniona, wszystko mi siada. I to nie dlatego, że mam jakiś uraz do seksu czy wstręt. Nie mam nic przeciwko takim rzeczom, ale pod warunkiem, że mnie się do nich nie namawia, bo ja tego nie czuję i nie jestem w stanie wypracować sobie tego, że raz w miesiącu będę, w ramach kompromisu budującego związek, ochoczo zabierać się za seks. Dla mnie to nawet za często, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że nie mieszkamy ze sobą i nie widujemy się codziennie, ale przykładowo raz na tydzień. W dodatku zwykle to nie ja nie trzymam się umowy, kompromisu, tylko druga, seksualna osoba, która tłumaczy, że przecież to normalne.

Aseksualność to brak popędu do obu płci. W przypadku demiseksualnych, jeśli występuje pociąg, to de facto nie do płci, tylko do człowieka, do określonego człowieka. Ciało nie odgrywa tutaj żadnej roli, filmy erotyczne czy inne dodatki nie pomogą, ani to że partner się rozbierze i będzie tańczył dziki taniec.

Tak właściwie to jestem otwarta i chętnie spróbowałabym kolejnego seksualnego związku - ot tak, żeby się przekonać, bo może faktycznie trafiałam na hiperseksualnych idiotów - związku z osobą "starannie dobraną" :D Pytanie tylko kto by się poświęcił jako królik doświadczalny na tego typu eksperymenty :) żeby potem jak coś zostać na lodzie.
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Silencio
AS gaduła
Posty: 406
Rejestracja: 27 paź 2011, 19:36
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Silencio »

Ludzie z niskim libido - normalnie nie odczuwają pociągu seksualnego, ale odczuwają go czasem, rzadziej niż przeciętnie. Nie zawsze, ale może się tak zdarzyć, u jednych niskie libido jest "zawsze", że to tak określę, u innych, niskie libido jest efektem na przykład przyjmowania jakichś leków, czy stresów, czegokolwiek w tym stylu. A jak mówię, są tacy, co tak mają "z natury" i nic w tym dziwnego. Co znaczy odczuwać pociąg na tyle silnie, by uprawiać seks? Nie jesteśmy zwierzętami, nawet odczuwając pociąg, jesteśmy w stanie się powstrzymać, mamy wolną wolę, możemy chcieć coś robić, lub nie chcieć, niezależnie od naszej seksualności czy też aseksualności, więc znów - ten argument zupełnie do mnie nie trafia. Jak jest odczuwanie pociągu seksualnego, to jest seksualizm. Odczuwają pociąg w wyjątkowej sytuacji? :) Hm... Są tacy panowie, którzy na przykład podniecają się tylko wtedy, gdy ktoś obcy ogląda ich nago (najczęściej wyskakują zza jakiegoś krzaczka), albo tacy, których podnieca konkretny strój, słowa, czynności... Podejrzewam, że chodziło ci jednak o odczuwanie podniecenia przy bliższych relacjach, a to nie jest nic niezwykłego i nie wiem, czemu miałabym część z moich znajomych uznawać za greyów - bo nie chodzą do łóżka z każdym, nie staje im, czy cokolwiek tam jeszcze, na widok kogoś atrakcyjnego, niewiele osób uznają za atrakcyjne? Odczuwanie podniecenia, a chęć posiadania aseksualnego partnera znowu NIJAK ma się do aseksualności. To tak jakby powiedzieć, że gej, który chce mieć hetero żonę, jest już trochę hetero. Bez sensu. Wybór ma każdy i o tym napisałam powyżej. Jedni z nas są silniej kierowani przez nasze instynkty, inni słabiej. Nie widzę w tym nadal żadnego dowodu, a może raczej powodu, na wyróżnianie takiej podkategorii.
Ale seksualny też nie jest skreślony jako kandydat do aseksualnego związku :P. Czyż nie było na tym forum takich historii? Owszem, może być trudno, ale nie każdy seksualny ma tak duże potrzeby (co zresztą tu omawiamy już od jakiegoś czasu), by chcieć regularnego współżycia, a może nawet, by chcieć współżycia wcale. Rozumiem twoje doświadczenia i twoje poczucie odrzucenia, ale nijak ma się to do tematu naszej rozmowy. Ja też byłam w związku z osobami seksualnymi, bywało różnie, ale nie czułam się nigdy w tej sprawie otwarcie naciskana. Owszem, presja jakaś tam była, bo wiadomo, że w pewnym momencie dochodzi do tego, że "normalni" ludzie się do siebie jakoś tam zbliżają, ale nie było tak, że z kimś jestem i od razu ktoś ode mnie żąda, żebym z nim nie wiadomo co wyrabiała.
Jak im się przyjrzysz, to oni właśnie tak żyją.
Tak się składa, że ja się im przyglądam, bo ja wśród nich żyję. Nie izoluję się i nie mam takiej potrzeby. Moi rodzice też są seksualni, nie zauważyłam, żeby robili krótkie przerwy na rozmowę, no wybacz. Sprowadzasz związki seksualnych do tego, że uprawiają seks - i tyle. Nie widzisz nic więcej. Myślę, że z tego to wynika. Fajnie jest czuć się wyjątkowym i stwierdzić, że świat wokół jest taki nieudany, że wszyscy myślą tylko o jednym, a moja szlachetna dusza szuka czegoś więcej ;). Ano może i szuka, ale szukają także i osoby seksualne i naprawdę, pisanie, że ich życie kręci się tylko i wyłącznie wokół czynności seksualnych, jest grubą przesadą.
Może przyczyną szybkich odkochań są zbyt szybkie zakochiwania, a może problem z samą definicją miłości? Tylko znowu mówimy tutaj o twoim przypadku, o twojej "wygodzie" wynikającej z tego, że wolałabyś osobę aseksualną, bo nie ma wtedy nacisku na seks, który nie jest dla ciebie najważniejszy. Ale mogłabyś i nawet w niektórych warunkach, chciałabyś uprawiać seks, o ile nie byłabyś do tego zmuszana - i jest to zrozumiałe, osoba seksualna też nie chciałaby być do tego zmuszana, a czasem taki nacisk nawet w związkach seksualnych istnieje. Ale czy to jest dowód na istnienie, a raczej znów - powód istnienia takiej podkategorii? No nie wiem. To raczej naturalne, że jeśli się nas do czegoś zmusza, to nam to nie odpowiada.
Och, boziu. Osoby, które nie podniecają też filmy erotyczne, nie podnieca nagi taniec kochanka, ale na przykład podnieca to, że ten kochanek jest brunetem, że ubiera się w skórę albo lubi samobiczować, to też jakaś nowa kategoria seksualnych - między asem a s? Nie, to seksualni, z pewnymi odchyłami, tak to nazwijmy. Demiseksualizm też jest seksualizmem, jeśli osoba jest w stanie odczuwać pociąg seksualny. Niezależnie od tego, czy do kobiety, mężczyzny, do kobiety i mężczyzny, czy rozróżnia płcie, czy jest jej to obojętne (jak mnie, a demiseksualną się nie nazywam), czy lubi czerwony, czy sinokoperkowy, to naprawdę bez znaczenia, jeśli analizujemy to patrząc na samą seksualność lub jej brak.
Może problem jest właśnie w tym "próbowaniu" ;). Związków się nie aranżuje i nie wchodzi się w nie, by "spróbować". W związku się jest, bo poznało się drugą osobę, a ona jest interesująca, są jakieś emocje, są uczucia. To jest właściwa kolej rzeczy. Ktoś, kto zaczyna od drugiej strony, a później się dziwi, że coś nie wychodzi, dziwić się bynajmniej nie powinien. To znaczy pięknie to wygląda w filmie, gdy ona musi poślubić jego, a później się w sobie nagle zakochują, bo okazują się tacy dla siebie stworzeni, ale rzeczywistość to nie film, i tutaj lepiej jednak najpierw się zakochać, a później decydować na związek.
Awatar użytkownika
Bella Wildrose
łASuch
Posty: 174
Rejestracja: 6 lip 2010, 20:42
Lokalizacja: Grudziądz
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Bella Wildrose »

Swoją drogą, faceci mają lepiej. Bo oni po prostu jak nie są podnieceni, to nie mogą i już. A u kobiet nikt nie zwraca uwagi na to, czy ona ma chcicę czy nie, bo to jest nieważne, bo fizycznie może i już. To trochę niesprawiedliwe.

Mówisz o tym, że każdy ma wybór, chociaż osobie seksualnej w związku z osobą aseksualną może być ciężko. Ja mówię właśnie o tym, że nie byłoby ciężko w związku z osobą aseksualną, bo tłumacząc z polskiego na nasze, nawet jeśli jest pociąg, to nie taki, aby stawiać w gotowości (jak patrz wyżej), czyli gdybym miała penisa, to by mi nie stawał :P Już nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć :) W moim wypadku, to po prostu bardziej ekscytacja drugą osobą.

Hej, nie sprowadzam związków seksualnych tylko do seksu. Staram się tylko powiedzieć, że taka średnia częstość występowania stosunków seksualnych u seksualnych ludzi to dla mnie stanowczo za często. Poza tym, każdy ma jakieś potrzeby, prawda? Moją potrzebą jest mieć pewność, że jeśli ktoś spędza ze mną czas, to spędza go dla spędzania tego czasu, a nie toruje sobie drogi do łóżka. To nie jest tak, że ja szukam czegoś więcej. Ja szukam czegoś innego. A druga rzecz, to zastanów się. Co się dzieje w seksualnym związku, gdy partnerzy nie uprawiają seksu powiedzmy przez pół roku czy choćby dwa miesiące? To, że praktycznie rzecz biorąc, ich świat się wokół tego nie kręci, to mentalność jest taka, a nie inna.

Co do reakcji na zmuszanie, to muszę się całkowicie zgodzić, tylko że ciężko to jakby zsynchronizować. Widzisz, idąc tym tropem, ja też mogę uprawiać seks tylko wtedy, kiedy mentalnie przechodzę w stan gotowości (tak jak faceci przechodzą fizycznie) i dlatego nie widzę siebie w kompromisach. Ale nie wyodrębniam takiej kategorii z tego powodu, że nie lubię być zmuszana. Wyodrębniam ją dlatego, że czuję się aseksualna, a aseksualni mówią mi, że jestem seksualna, więc jakby nie chcę im wciskać kitu, według ich kryteriów ;)

Tak, zgodzę się, że demiseksualizm też jest seksualizmem - oczywiście, że tak - w jakimś stopniu i właśnie o stopniowaniu tutaj mówimy - i wypada mniej więcej po środku.

Hej, ja nigdy nie wchodziłam w związki, aby próbować. Nie dopisuj mi tego. Mówiłam właśnie o tym, że może warto spróbować (w dodatku z lekkim sarkazmem) i pytałam kto by się poświęcił, bo wiadomo, że to nie wypali. Tylko że właśnie zwykle mam tak, że jestem w związku, nie chcę seksu i nagle druga osoba dziwi się WTF?! Zaraz pewnie zacznie mnie wysyłać do lekarza. Więc co mam jej powiedzieć? Słuchaj, wszystko ze mną w porządku, jestem seksualna, tylko po prostu nie chcę seksu?

Ta definicja, jak była mowa w pierwszym poście, obejmuje właśnie osoby, które nie czują się seksualne, a jednocześnie nie pasują do aseksualizmu. I koło się powoli zamyka. Każdy pozostał przy swoim zdaniu. Każdy ma jakiś pogląd na ten temat. I każdy ma do tego prawo.
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Silencio
AS gaduła
Posty: 406
Rejestracja: 27 paź 2011, 19:36
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Silencio »

To trochę niesprawiedliwe.
Czy ja wiem... Ochota ochotą, a organizm, ciało, reaguje czasem "automatycznie". Więc sprawa molestowania panów, z czego tak często ludzie się śmieją (jeśli chodzi o kobiety molestujące mężczyzn) jest całkiem możliwe i wcale nie dziwne.

Mówisz o tym, że każdy ma wybór, chociaż osobie seksualnej w związku z osobą aseksualną może być ciężko. Ja mówię właśnie o tym, że nie byłoby ciężko w związku z osobą aseksualną,
No właśnie. MOŻE być ciężko. Ciężko może być też osobie seksualnej z seksualną, aseksualnej z aseksualną i tak dalej. Tylko nadal nijak to niczego nie wyjaśnia. Bo wszystko zależy od potrzeb jednostki i jej oczekiwań. Osoba seksualna, mająca małe potrzeby może bardzo dobrze czuć się w związku z osobą, która takich potrzeb nie posiada nawet wcale. Pomijam już fakt "poświęceń", czyli uprawiania seksu, czy jego nieuprawiania mimo chęci, dla utrzymania związku czy sprawienia przyjemności drugiej stronie. Gdybyś miała penisa, a mimo podniecenia by ci nie stawał, to to chyba zwie się impotencją, nie aseksualizmem :P.
Hej, nie sprowadzam związków seksualnych tylko do seksu.
W tamtej wypowiedzi, owszem, sprowadziłaś. A ja od początku staram ci się powiedzieć, że średnia jest średnią, a rzeczywistość rzeczywistością. Czy ktoś, kto uprawia seks rzadziej niż średnia wskazuje jest już aseksualny? Jest greyem, ma z tym problemy? A może po prostu nie chce/nie ma potrzeby go uprawiać i tyle. Bo nie ma odpowiedniego partnera, albo mając partnera, nie ma na to czasu/chęci/czegokolwiek innego.
Moją potrzebą jest mieć pewność, że jeśli ktoś spędza ze mną czas, to spędza go dla spędzania tego czasu, a nie toruje sobie drogi do łóżka.
Eee... Myślę, że każda osoba, aseksualna czy seksualna, która traktuje poważnie drugą stronę i chcę związku, a nie przygody, ma dokładnie takie same potrzeby i oczekiwania.
A druga rzecz, to zastanów się. Co się dzieje w seksualnym związku, gdy partnerzy nie uprawiają seksu powiedzmy przez pół roku czy choćby dwa miesiące?
Zależy od związku. Absolutnie nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi, niektórym wieku w pewnym momencie życia "przechodzi ochota", inni, jak wspominałam, mają małe potrzeby, więc jak się dobiorą dwie takie osoby i nie ma frustracji seksualnej, to nic złego stać się nie musi, o ile pozostaje bliskość emocjonalna. Jeśli natomiast komuś tego bardzo brakuje, jego potrzeby są duże, prowadzi to do frustracji, zdenerwowania, braku rozładowania i tym podobne, to oczywistym jest, że w końcu coś pęknie - albo coś w sferze uczuciowej, albo się rozstaną, albo nastąpi zdrada. Ale tak jest ze wszystkim, nie tylko z seksem. Jeśli dobiera się dwóch partnerów, którzy mają względem siebie zupełnie inne oczekiwania i nie mogą pójść na kompromis, albo nawet nie mogą przedstawić jasno swoich potrzeb, to niestety, w pewnym momencie ich drogi się rozchodzą, nawet, jeśli pozornie wciąż ze sobą są. To jest przyczyna rozpadu wielu małżeństw albo po prostu obojętności wśród małżonków, którzy nie chcą się rozwodzić "bo po co?", ale już nie ma między nimi tego, co wcześniej. Nie zgadzam się więc z tym, że "taka jest mentalność".
Wyodrębniam ją dlatego, że czuję się aseksualna, a aseksualni mówią mi, że jestem seksualna, więc jakby nie chcę im wciskać kitu, według ich kryteriów ;)
Liczy się to, czy jesteś aseksualna, czy nie jesteś, a nie to, co ktoś ci mówi. Kategoria "grey" jest dla mnie o tyle niezrozumiała, że wręcz nielogiczna. Trochę aseksualny brzmi absurdalnie, bo trochę aseksualny znaczy też i seksualny, a jeśli jest trochę seksualny, to pojawia się pociąg fizyczny i/lub potrzeba, a to z aseksualizmem nie ma nic wspólnego. Oczywiście, możemy sobie dorabiać definicję, dopisać typ D, E, F i tak dalej, ale w gruncie rzeczy jak są potrzeby, to są, a jak ich nie ma, to ich nie ma. Ustaliliśmy prędzej (no, prawie wszyscy ;)), że aseksualni też uprawiają seks z różnych przyczyn.
Tak, zgodzę się, że demiseksualizm też jest seksualizmem - oczywiście, że tak - w jakimś stopniu i właśnie o stopniowaniu tutaj mówimy - i wypada mniej więcej po środku.
Pośrodku czego? Pośrodku seksualizmu? Okej, bo seksualizm można stopniować, natomiast aseksualizmu absolutnie nie. Nie ma czegoś takiego jak pół aseksualizmu. Nie mogę być aseksualny w jednej czwartej, albo aseksualny w trzydziestu procentach. Albo tam, albo tu.
Tylko że właśnie zwykle mam tak, że jestem w związku, nie chcę seksu i nagle druga osoba dziwi się WTF?!
Może warto najpierw wspomnieć (przed wchodzeniem w związek), że jest się aseksualnym? ;) Albo, że jest się greyem, jak wolisz, ale jeśli dobrze rozumiem, greye czasem uprawiają seks, a więc WTF jest całkiem usprawiedliwione i pewnie zareagowałabym tak samo :P.
Słuchaj, wszystko ze mną w porządku, jestem seksualna, tylko po prostu nie chcę seksu?
a) jestem aseksualna - nie mam potrzeb, nie mam ochoty, nie chcę i nie zamierzam. Nie jest to choroba, chcesz ze mną być, to bierzesz mnie taką, jaką jestem, nie chcesz, to widać nie pasujemy do siebie.

b) tak, jestem seksualna, ale mam niskie libido, niewielkie potrzeby i czuję, że powinniśmy się do siebie bardziej zbliżyć/ że powinno minąć więcej czasu / powinna być odpowiednia atmosfera i może wtedy.
Ta definicja, jak była mowa w pierwszym poście, obejmuje właśnie osoby, które nie czują się seksualne, a jednocześnie nie pasują do aseksualizmu.
Ale między "czuciem się", które jest typowo subiektywne, a rzeczywistością bywają spore różnice ;). Jak dla mnie, to można jeszcze wymyślić milion regułek, ale dezorientuje, wprowadza chaos i wcale nie pomaga w zrozumieniu ludziom z zewnątrz.
hellokitty93
ASiołek
Posty: 96
Rejestracja: 15 gru 2011, 22:35
Lokalizacja: Łódż,Poland

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: hellokitty93 »

Ja tam jestem aseksualna aromantyczna i trochę hetero romantyczna dziwne ale tak jest :D skomplikowane
<R>
Awatar użytkownika
Silencio
AS gaduła
Posty: 406
Rejestracja: 27 paź 2011, 19:36
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Silencio »

Ja tam jestem aseksualna aromantyczna i trochę hetero romantyczna dziwne ale tak jest :D skomplikowane
Trochę seksualny, to już nie aseksualny, i trochę romantyczny, to już nie aromantyczny :). Co konkretnie znaczy trochę romantyczny? Bo mnie nie wydaje się to dziwne.
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Winkie »

Silencio pisze:Co konkretnie znaczy trochę romantyczny? Bo mnie nie wydaje się to dziwne.
Może jest to dziwne dlatego iż dzisiaj nie ma już czegoś takiego jak "romantyzm",zatem ludzie którzy są tacy jakby trochę romantyczni są już czymś dziwnym, niespotykanym? :wink:
somebody_else
bobASek
Posty: 2
Rejestracja: 10 cze 2012, 19:17

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: somebody_else »

x
Ostatnio zmieniony 11 lut 2017, 01:49 przez somebody_else, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Silencio
AS gaduła
Posty: 406
Rejestracja: 27 paź 2011, 19:36
Kontakt:

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

Post autor: Silencio »

A kim ja jestem, jeśli ogólnie nic do seksu nie mam, tzn. jest mi w sumie obojętny?
To jest pytanie, na które sama musisz sobie odpowiedzieć, bo żadne z nas nie siedzi w swojej skórze. Są osoby aseksualne (a więc nie odczuwające pociągu płciowego, przyjmijmy umownie), które nie wykluczają uprawiania seksu i do sprawy podchodzą mocno obojętnie. Są też osoby seksualne, które, podobnie jak ty (kobiety szczególnie) seksu nie wyobrażają sobie jako przygody, a jedynie jako elementu wspólnego życia, z ukochanym człowiekiem, w miłości. Nie są nimfomankami ani seksoholiczkami i też mogą uważać (jak niektórzy seksualni ;)), że seks jest przereklamowany.
ODPOWIEDZ