<m4tt> wiesz.. 67% dziewczyn nie uzywa mozguclouds clear pisze:Wiekszosc panien za rzadko mysli Moze to jakis wirus
<funky_girl> ja naleze do tych 13 %
<m4tt> wiesz.. 67% dziewczyn nie uzywa mozguclouds clear pisze:Wiekszosc panien za rzadko mysli Moze to jakis wirus
W tym temacie moge sie wypowiedziec bo chodzilem z pewna kolumbijka przez kilka lat. Jej pelne nazwisko brzmialo Albaracin (nazwisko ojca) - Castanieda (nazwisko matki). Jednak gdyby nasze chodzenie skonczylo sie slubem, wtedy nasze dzieci byly nazwane Kowalski (nie prawdziwe nazwisko) - Albaracin (nazwisko matki). Nazwisko panienskie babci w tym wypadku by przepadlo.Qwerty pisze:No tak, ale co w sytuacji, gdy takie dziecko dorasta i samo bierze ślub? Jakie nazwisko ma zostawić? Które tradycje rodzinne kontynuować? Który ród ma trwać, a który zostać skazany na wieczne zapomnienie? A może 3 nazwiska wtedy będzie nosić? A potem dzieci kolejne dołożą, itd., itp. Ot problem. Więc chyba lepiej jest tak, jak teraz... A nazwisko zawsze można przybrać po mężu/żonie i w ten sposób nie zaginie ono...Ardelia pisze: panowal zwyczaj nadawania dziecku obydwu nazwisk rodzicow
Nigdy nie potrafilbym sie zmusic do przyjecia nazwiska zony. Gramatyce angielskiej obca jest idea rodzaju meskiego i zenskiego, wiec musialbym sie nazywac Kowalska gdybym przyjal nazwisko zony. Taka opcja opada, spalalbym sie ze wstydu za kazdym razem jakbym sie przedstawial rodakowi. Jeden ze znajomych zolnierzy (gosc nie wiedzial ile generacji temu jego rodzina przyplynela z Polski) nazywal sie Nowakowska. Nie bylem w stanie nie powstrzymac poblazliwego usmiechu za kazdym razem jak go wolalem.Qwerty pisze:Ale dla wykazania, że każda opcja jest używana: znam rodzinę, gdzie mąż przyjął nazwisko żony i dzieci też noszą takie - i wcale nie było to spowodowane "śmieszną" lub "brzydką" formą nazwiska tegoż męża - ot, po prostu pełny kompromis.
Wlasnie cos takiego zdarza sie w naszej rodzince. Moja luba czasami lubi sie przytulic, cmoknac w policzek, a ja kurcze nie jestem w stanie nie reagowac na to podnieceniem, i chcialbym isc dalej, ona najzwyczajniej tylko tego cmokniecia w policzek potrzebuje... Dlaczego akurat ja?Dezember pisze:Ktos wyzej poruszyl watek dotyku/pieszczot itp. Więc jeszcze o tym- tak, o dziwo, tego czasem mi potrzeba. Ale nie seksualnego macania. Lubiłam sie przytulac do mojego byłego , dac cmoka w policzek .. A on niestety zwykle reagowal podnieceniem i chcial isc dalej, Na to ja- stop! On- dlaczego? nie rozumiem? Ile tak mozna? No wlasnie, ile tak bylo mozna?
witajciemagellan pisze:hi seksualna
jesli o mnie chodzi, to juz gdzies indziej napisalem, co mysle o dotykach, pieszczochach itp. nie zaprzeczam:czuje sie/wiem ze jestem taki jaki jestem calkiem normalny(jak i inni as na pewno tez), nie ptrzebuje zadnego specjalisty ani terapeuty. widze ten swiat troche z nauko-technicznej strony - jesli chodzi o seks, to jest to cos dla mnie co czlowiek moze praktykowac, ale nigdzie nie pisze ze musi. dla mnie przedstawia to troche jakby celem do rozmnazania sie - nic przyjemnego w tym nie widze...ze strony naukowej jest to na pewno jakies "zaburzenie w naszym mozgu" - bo co innego to moze byc...
magellan
Ludzie jako gatunek są naprawdę beznadziejni, powinno się nas eksterminować, w szczególności facetów za chamstwo i wulgarność.ewutek pisze:Tylko trzy określenia nt. mojej urody mnie zabolały, a padły już jakiś czas temu:
1. Tylko czekać, aż to monstrum zacznie do domu chłopaków sprowadzać (autor: ciocia),
2. Patrz, obojniaki idą (komplement zasłyszany na spacerze z przyjaciółką, autorstwa dwóch chłopaków na rowerach),
3. Ale jesteś brzydka... (autor: jakiś mężczyzna, który akurat mijał mnie na ulicy).
ewutek pisze:Tylko trzy określenia nt. mojej urody mnie zabolały, a padły już jakiś czas temu:
1. Tylko czekać, aż to monstrum zacznie do domu chłopaków sprowadzać (autor: ciocia),
2. Patrz, obojniaki idą (komplement zasłyszany na spacerze z przyjaciółką, autorstwa dwóch chłopaków na rowerach),
3. Ale jesteś brzydka... (autor: jakiś mężczyzna, który akurat mijał mnie na ulicy).
Może i są wszędzie, tylko jakoś wśród facetów jest ich trochę (a raczej dużo) więcej niż wśród kobiet. Czy wam się to podoba, czy nie takie są fakty.kot pisze:Flrustraci sa wszędzie i niema co sie Salomea co czepiać facetów .
Skoro tak zarzadziłas ? . Składam l votum separatum(zdanie odrebne ) wobec tego stwierdzenia .Salomea pisze:Może i są wszędzie, tylko jakoś wśród facetów jest ich trochę (a raczej dużo) więcej niż wśród kobiet. Czy wam się to podoba, czy nie takie są fakty.kot pisze:Flrustraci sa wszędzie i niema co sie Salomea co czepiać facetów .