Nałogi
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nałogi
.
Ostatnio zmieniony 1 sty 2014, 18:43 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Nałogi
a ja jestem uzależniony od kwejków, demotywatorów, mistrzów.org i innych takich
Re: Nałogi
Ja jestem uzależniona od muzyki , dobrego jedzenia i leniuchowania.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Re: Nałogi
W czasie sesji również cierpię na takie uzależnieniemigel pisze:a ja jestem uzależniony od kwejków, demotywatorów, mistrzów.org i innych takich
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
Re: Nałogi
Hahaahahaha, szczególnie podczas sesji XDDDLayla pisze:W czasie sesji również cierpię na takie uzależnieniemigel pisze:a ja jestem uzależniony od kwejków, demotywatorów, mistrzów.org i innych takich
Re: Nałogi
Moim największym nałogiem są słodycze. Ile bym nie kupiła,to zawsze wszystkie zniknął w ciągu max 2h
Ostatnio byłam na odwyku,wytrzymałam dwa tygodnie,później zaczęłam sobie lekko folgować przez kolejne dwa tygodnie,a teraz wróciłam do punktu wyjścia...Przez jeden głupi dzień,kiedy kupiłam sobie czekoladę,żeby świętować zaliczenie projektu!Od dnia następnego miałam wrócić do dyscypliny,ale potrzebowałam cukru,bo zaczynałam chodzić po ścianach (nie dosłownie) i polazłam do sklepu tylko po to,żeby nabyć jakieś słodycze O.o I znów sobie obiecuję,że jutro to ostatni dzień,kiedy szamam słodycze
Ostatnio byłam na odwyku,wytrzymałam dwa tygodnie,później zaczęłam sobie lekko folgować przez kolejne dwa tygodnie,a teraz wróciłam do punktu wyjścia...Przez jeden głupi dzień,kiedy kupiłam sobie czekoladę,żeby świętować zaliczenie projektu!Od dnia następnego miałam wrócić do dyscypliny,ale potrzebowałam cukru,bo zaczynałam chodzić po ścianach (nie dosłownie) i polazłam do sklepu tylko po to,żeby nabyć jakieś słodycze O.o I znów sobie obiecuję,że jutro to ostatni dzień,kiedy szamam słodycze
- Artistisch
- starszASek
- Posty: 33
- Rejestracja: 20 sty 2013, 00:39
- Lokalizacja: Piekło lub głowa Sherlocka Holmesa.
- Kontakt:
Re: Nałogi
No jak to?! A ja tak liczyłem na wsparcie! Zniszczyłaś moje wszystkie marzenia....marisaxyz pisze:takie nałogi się nie licząArtistisch pisze:Przyznaję się - jestem winien zbrodni. Mam obsesje na punkcie muzyki i książek. Próby odwykowe: żadnych. Nikt też nie podjął się poddawać mnie jakiemuś na siłę; nie żeby mnie to nie cieszyło. Nałogowo także ignoruję ludzi i świat wokół mnie. Nałogowo także jestem sobą.
No to naprawdę współczuję Twojemu portfelowi. Za to ja mam słodyczowstręt i jedynym łakociem, który czasami jest w stanie mi posmakować to rafaello. A i to w niezwykle ograniczonych ilościach.ainaki pisze:Moim największym nałogiem są słodycze.
Trust yourself. Love yourself. Be yourself.
Re: Nałogi
ależ masz moje wsparcie! to są tak szlachetne rzeczy że nie śmiem je nazywać nałogamiArtistisch pisze:No jak to?! A ja tak liczyłem na wsparcie! Zniszczyłaś moje wszystkie marzenia....marisaxyz pisze:takie nałogi się nie licząArtistisch pisze:Przyznaję się - jestem winien zbrodni. Mam obsesje na punkcie muzyki i książek. Próby odwykowe: żadnych. Nikt też nie podjął się poddawać mnie jakiemuś na siłę; nie żeby mnie to nie cieszyło. Nałogowo także ignoruję ludzi i świat wokół mnie. Nałogowo także jestem sobą.
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
Re: Nałogi
Jestem alhoholikiem-piwnym alkoholikiem. Żłopię tego przesadne ilości, powinienem zakupić sobie "mini browar" ( "mini" mogłoby nie starczyć ) Cieszę się jak dziecko jak wynajdę jakieś dobre piwo na promocji, na chacie zawsze jest odpowiednio dobrze wyposażona szafka z piwnym asortymentem. Próby ograniczenia były i są ale idzie słabo.... może już czas poszukać sobie jakiś ciekawy klub zaczynający się na literę A
Nałóg numer dwa: Pracoholizm. Pytają mnie-"Czy przyjdziesz jutro na nadgodziny?" "Pewnie " To nic, że masz już fizycznie i psychicznie dość, łazisz od tygodnia codziennie do roboty ale jak słyszę słowo "nadgodziny" to mi się morda cieszy
Nałóg numer trzy: Gra World of Tanks. Rok temu założyłem tam konto i zamiast jakoś ciekawej spędzać wolne chwile to godzinami ślęczę nad monitorem, gdzie banda samców morduje się wzajemnie, wyzywa i nie zna litości dla innych
Można by było popracować nad tymi nałogami ale póki co niebawem trzeba sie zbierać do pracy, przed tym ukatrupić paru wirtualnych wrogów a piwo? Dwie butelczyny już czekają na mnie po pracy
Nałóg numer dwa: Pracoholizm. Pytają mnie-"Czy przyjdziesz jutro na nadgodziny?" "Pewnie " To nic, że masz już fizycznie i psychicznie dość, łazisz od tygodnia codziennie do roboty ale jak słyszę słowo "nadgodziny" to mi się morda cieszy
Nałóg numer trzy: Gra World of Tanks. Rok temu założyłem tam konto i zamiast jakoś ciekawej spędzać wolne chwile to godzinami ślęczę nad monitorem, gdzie banda samców morduje się wzajemnie, wyzywa i nie zna litości dla innych
Można by było popracować nad tymi nałogami ale póki co niebawem trzeba sie zbierać do pracy, przed tym ukatrupić paru wirtualnych wrogów a piwo? Dwie butelczyny już czekają na mnie po pracy
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nałogi
.
Ostatnio zmieniony 1 sty 2014, 18:43 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Nałogi
Nieuleczalny pracoholizm przede wszystkim. Nie potrafię zbyt długo leniuchować bo dostaje świra albo popadam niemalże w depresję. Drugi nałóg to czekolada i inne słodycze. Masą ciała na granicy niedowagi udowadniam, że słodycze nie tuczą.
Nie wiem czy kreatywność można nazwać nałogiem ale nieodparta chęć ciągłego tworzenia połączona z pracoholizmem to zabójcze połączenie, które działa na mnie niczym silny narkotyk wywołujący euforię, a z dodatkiem endorfin wytworzonych dzięki czekoladzie to już coś tak wspaniałego, że nie potrafię tego nawet opisać. Ot takie wyznanie "czekoladowego ćpuna" z pracoholizmem.
Nie wiem czy kreatywność można nazwać nałogiem ale nieodparta chęć ciągłego tworzenia połączona z pracoholizmem to zabójcze połączenie, które działa na mnie niczym silny narkotyk wywołujący euforię, a z dodatkiem endorfin wytworzonych dzięki czekoladzie to już coś tak wspaniałego, że nie potrafię tego nawet opisać. Ot takie wyznanie "czekoladowego ćpuna" z pracoholizmem.
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Re: Nałogi
Ja cierpię na chroniczny "leniwizm", więc podziwiam pracusia wyżej;) a tak poza tym to papierosy, papierosy, papierosy, bez których dzień jest udręką, choć wiem, że to niezdrowy nałóg, po prostu bardzo go lubię.
The stuff that dreams are made of.
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: Nałogi
Kawa i czekolada moja codzienna podstawa diety.
Re: Nałogi
Dieta cukrowa?Patryk pisze:Kawa i czekolada moja codzienna podstawa diety.
Ja też nie mogę żyć bez witaminy Cz.dimgraf pisze:Ot takie wyznanie "czekoladowego ćpuna" z pracoholizmem.
Mój nałóg przewodni to muzyka a dokładniej koncerty. Pochłaniają rocznie spore kwoty... często na dojazdy wydaję więcej kasy niż na sam koncert. Uwielbiam i jestem bezsilna
Life is short, eat dessert first!
Re: Nałogi
Moimi nałogami są: muzyka, kawa, papierosy, alkohol i czekolada.
Bez muzyki nie mogę żyć, zawsze coś u mnie leci, a jak mam pod ręką jakiegoś nieszczęśnika, to mogę godzinami o muzyce opowiadać.
Kawa - na każdy początek dnia.
Papierosy - przed wyjściem do pracy wypalam minimum 5. Na "normalny" dzień przypada 1 paczka (29 szt.), a jak mam coś do napisania, bądź idę ze znajomymi na miasto, to "idą" 2 paczki. Rekord zawsze biję u znajomego, z którym rozmawiając tylko o muzyce, możemy wypalić po 3-4 paczki na głowę na dzień. Raz byłem u niego 4 dni, po wypaleniu 14 paczek, wyglądałem jak mumia. Oczywiście rzucam z różnym skutkiem. W tej chwili mnie nie stać na rzucenie palenia. Na papierosy i jedzenie wydają miesięcznie ok. 700 zł - a gdy rzuciłem, to na samo jedzenie w ciągu miesiąca wydałem 1500 zł i przytyłem 10,5 kg.
Alkohol - lubię piwa z małych browarów, szczególnie ciemne, ponadto gin i whisky. Bez alkoholu nie mogę nic napisać, ale wystarczy mały łyczek i już mnie nachodzi wena, a do tego dym papierosowy. Nie piję dużo, tylko tyle by mnie naszła wena, jak za dużo wypiję, to wena odchodzi i piszę głupoty.
Czekolada - robię sobie taką na gorąco, a do niej wrzucam jeszcze kilka tabliczek. Mniaaaam.
Pewnie pod nałogi można także podciągnąć to, że lubię się przytulać, trzymać za rękę (oglądając tv, jadąc samochodem, spacerując) czy patrzeć w oczy. To chyba najgorszy nałóg, a to za sprawą tego, że ciepła ciała drugiej osoby i pięknych oczu nie kupię w sklepie, tak jak kawę, papierosy czy czekoladę.
Bez muzyki nie mogę żyć, zawsze coś u mnie leci, a jak mam pod ręką jakiegoś nieszczęśnika, to mogę godzinami o muzyce opowiadać.
Kawa - na każdy początek dnia.
Papierosy - przed wyjściem do pracy wypalam minimum 5. Na "normalny" dzień przypada 1 paczka (29 szt.), a jak mam coś do napisania, bądź idę ze znajomymi na miasto, to "idą" 2 paczki. Rekord zawsze biję u znajomego, z którym rozmawiając tylko o muzyce, możemy wypalić po 3-4 paczki na głowę na dzień. Raz byłem u niego 4 dni, po wypaleniu 14 paczek, wyglądałem jak mumia. Oczywiście rzucam z różnym skutkiem. W tej chwili mnie nie stać na rzucenie palenia. Na papierosy i jedzenie wydają miesięcznie ok. 700 zł - a gdy rzuciłem, to na samo jedzenie w ciągu miesiąca wydałem 1500 zł i przytyłem 10,5 kg.
Alkohol - lubię piwa z małych browarów, szczególnie ciemne, ponadto gin i whisky. Bez alkoholu nie mogę nic napisać, ale wystarczy mały łyczek i już mnie nachodzi wena, a do tego dym papierosowy. Nie piję dużo, tylko tyle by mnie naszła wena, jak za dużo wypiję, to wena odchodzi i piszę głupoty.
Czekolada - robię sobie taką na gorąco, a do niej wrzucam jeszcze kilka tabliczek. Mniaaaam.
Pewnie pod nałogi można także podciągnąć to, że lubię się przytulać, trzymać za rękę (oglądając tv, jadąc samochodem, spacerując) czy patrzeć w oczy. To chyba najgorszy nałóg, a to za sprawą tego, że ciepła ciała drugiej osoby i pięknych oczu nie kupię w sklepie, tak jak kawę, papierosy czy czekoladę.