Smerfetka pisze: ↑27 paź 2021, 15:18
Lycor pisze: ↑27 paź 2021, 15:06
Smerfetka pisze: ↑27 paź 2021, 13:29
Ja kiedyś próbowałam, ale w sumie to nie wiem po co ludzie to palą bo smaku nie ma żadnego, działania na mnie też nie ma żadnego. To w sumie po co wydawać 15zł, czy ile teraz fajki kosztują xD.
Zależy od fajek. (...) Zdarzały się okresy, w których w ogóle nie paliłam, trwające po kilka miesięcy, a raz nawet rok czasu, ot tak o, nie miałam ochoty palić. (...)
Och, nie, zacytowałaś całą moją wypowiedź i teraz zostanie tu ona na zawsze, a już zauważyłam błąd, który jak zedytuję, to w cytowanej wiadomości wciąż będzie. Pozostaje mi tylko przeprosić wszystkich purystów za użycie pleonazmu (
rok czasu).
Smerfetka pisze: ↑27 paź 2021, 15:18
Troche to smutne, że trzeba sięgać po papierosa aby mieć chwile spokoju. Pewnie i da się taniej wyczaić, jak byłam za granicą to widziałam jak imigranci skręcali papierosy po robocie, więc jakiś sposób mieli aby było taniej.
Mi osobiście nie przeszkadza jak ktoś pali. Mój nowy znajomy mówi że odczuwa ból w klatce piersiowej przez fajki, więc to niezbyt takie zdrowe, trzeba uważać z ilością, żeby całej paczki nie zacząć palić dziennie, bo potem takie nieprzyjemności.
Czy smutne? "Idę zapalić" brzmi lepiej niż "Idę na bok odpocząć od was", nie pozostawia pola do zbędnej nadinterpretacji, bo słysząc to drugie, od razu zastanawiałoby się, jak to chce "odpocząć"? Nie lubi nas? A czasem po prostu ma się ochotę odetchnąć i wrócić z powrotem, lecz tym razem pozytywniej naładowanym i gotowym na dalsze użeranie się, to znaczy spędzanie czasu, z ludźmi. Pewnie, że skręcanie papierosów wychodzi taniej, tak jak tańsze jest gotowanie, aniżeli posiłkowanie się w restauracjach. I tak, trzeba nauczyć się nie przesadzać (i tu nawet nie chodzi tylko o papierosy), a wypalanie całej paczki dzień w dzień nawet dla mnie jest stanowczą przesadą.
Smerfetka pisze: ↑27 paź 2021, 15:52
Szkoda mi ludzi którzy palą. Czytałam ostatnio w książce, że palacz potrafi być nerwowy po 4 godzinach od zapalenia ostatniego papierosa i musi sięgać po kolejnego.
To chyba mowa o uzależnionym palaczu-choleryku. Takich to mi też szkoda. Najważniejsze to mieć jak najmniej okoliczności kojarzących się z paleniem, by nie wpaść w rytuał. Przykładowo, ktoś pali do porannej kawy, potem przed pracą, na przerwie, na kolejnej przerwie - tym razem ,,na dymka", po pracy, na przystanku/w samochodzie, przed domem, po obiedzie, do kawy, przed snem i już znika pół paczki. I tak dzień w dzień przyzwyczaja do tego swój mózg, przez co później nie będzie mógł sobie wyobrazić żadnej z powyższych czynności bez papierosa. Grunt to sobie popalać w kompletnie różnych momentach albo wybrać jak najmniej takich okoliczności żeby nie wpaść w uzależnienie. Tak mi się wydaje, na mnie to działa i po kilku latach takiego okazyjnego palenia nadal nie doszłam do momentu, w którym wypalałabym w jeden dzień całą paczkę.