Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?
: 5 mar 2017, 20:42
[quote="Rheda]Różne są role płci w odmiennych kulturach, stąd wynika, że są one dyktowane kulturą. Właśnie to podkreślają i zauważają nauki związane z genderem. [/quote]
To jest akurat zauważane przez ludzkość, zanim jeszcze wymyślono termin "antropologia" i nie jest nowością w żadnym stopniu. Natomiast gender zajmuje się głównie wyciąganiem fałszywych wniosków na podstawie obserwacji poczynionych przez innych badaczy.
Moja niechęć do genderu wynika zaś z faktu, że w tej ideologii jest więcej dziur niż w serze szwajcarskim, a sensu i - co najważniejsze - dowodów brak. Tymczasem są ludzie, którzy kiwają z uznaniem głowami i mówią "Tak, to jest mądre".
Przykład poniżej:
DLATEGO nie lubię genderu.
To jest akurat zauważane przez ludzkość, zanim jeszcze wymyślono termin "antropologia" i nie jest nowością w żadnym stopniu. Natomiast gender zajmuje się głównie wyciąganiem fałszywych wniosków na podstawie obserwacji poczynionych przez innych badaczy.
Oczywiście, że tak; nigdy i nigdzie temu nie zaprzeczyłem.Rheda pisze:Skoro w jednej kulturze uważa się, że mężczyźni "z natury" powinni zajmować się finansami, a w innej, że jednak kobiety, wniosek jest tylko jeden - to nie jest cecha biologiczna.
I znów - to żadna nowość. Muszę tutaj zauważyć błąd w rozumowaniu - to nie jest tak, że role płciowe nie pokrywają się z płcią biologiczną. To jest tak, że w różnych kulturach płciom przypisane są inne role, ale w obrębie danej kultury ściśle pokrywają się z płcią biologiczną. Czyli znów - to płeć biologiczna decyduje o wszystkim.Rheda pisze:Wszyscy badacze doskonale wiedzą, że te role są. Wizja świata bez tych ról to utopia. Tyle tylko, że nie zawsze pokrywają się z płcią biologiczną
Eee... bo są tylko dwie płcie?Rheda pisze:Skoro zaś to ludzie stworzyli w swoich kulturach co najmniej po dwa modele płci, co poza tradycją i przyzwyczajeniem teoretycznie stoi na przeszkodzie, by stworzyć ich więcej?
Ale jedna wynika z drugiej, co zwolennicy ideologii gender uparcie ignorują.Rheda pisze:Wniosek jest taki, że męskość i kobiecość kulturowa jest osobnym wytworem, niż męskość i kobiecość biologiczna.
Porównanie to jest - delikatnie mówiąc - absurdalne i bezsensowne. Stosują je chyba tylko genderyści. I nie dziwię się - zawiera bowiem oczywisty (kolejny już!) błąd sugerujący, że narodowość jest w jakikolwiek sposób uzależniona od biologii, a tak nie jest. Natomiast płeć owszem, od genów.Rheda pisze:Często podaje się tu analogię do narodowości, która przecież również jest konstruktem kulturowym
Skoro się mylę, to czemu zwolennicy tej ideologii, z tobą i Alazalą włącznie, bez przerwy to robią? Chyba że też jesteś taką właśnie amatorką, która coś tam o genderze słyszałaRheda pisze:Natomiast co do tego, że badacze gender nie biorą pod uwagę mentalności i obyczajów panujących w danej kulturze i okresie, to bardziej się chyba nie możesz mylić
Moja niechęć do genderu wynika zaś z faktu, że w tej ideologii jest więcej dziur niż w serze szwajcarskim, a sensu i - co najważniejsze - dowodów brak. Tymczasem są ludzie, którzy kiwają z uznaniem głowami i mówią "Tak, to jest mądre".
Przykład poniżej:
I znów: Uparte ignorowanie faktu, że w obu przypadkach mówimy cały czas o kobietach. To, że żyją w różnych krajach, nie zmienia faktu, że są kobietami. To, że w każdym z tych krajów przypisuje im się tradycyjnie inne zadania, też nie zmienia faktu, że nadal wykonują zadania kobiece i że są kobietami. Ale są ludzie, również na tym forum, którzy uwierzą, że to, co napisała Alazala jest mądre i ma sens. Tym sposobem własna filozofia oparta błędnie interpretowanymi i/lub mniej lub bardziej nieudolnie naginanymi do własnych potrzeb faktami wygrywa z nauką.Alazala pisze:Nie powiesz chyba, że społeczne postrzeganie roli kobiety w Arabii Saudyjskiej jest takie samo, jak społeczne postrzeganie kobiety wśród ludu Ajmarów?
DLATEGO nie lubię genderu.