
zgrzeszyłem myślą i mową.
Otoż majac swiadomosc swojej aseksualnosci,bedac zarazem tylko slabym i podatnym na bledy czlowiekiem popadlem w frustracje.
Patrzac na moje kolezanki ze studiow, na przyjaciolki z liceum -szczesliwe w objeciach swoich partnerow,a zarazem (co tu duzo gadac normalne w swym zachowaniu)pomyslalem;"o wy k...y.,strasznie szybkie jestescie,a do tego perwersyjne, na codzien milo sie z wami rozmawia , ale jak pomysle co robicie wieczorami-to mam was dosc."
Oczywiscie do tego wniosku nie doszedlem z dnia na dzien-to ostateczny efekt tego co zbieralo sie we mnie od paru miesiecy.
Stworzylem sobie -taki ideal -kobiete uprawiajaca seks tylko dla celow rozplodowych. Pozostale-robiace to dla przyjemnosci-byly w moich oczach zwyklymi...no wiecie...
to chyba wynika z faktu mojej abstynencji,ale nie mam prawa szkalowac innych za normalne,zdrowe podejscie do seksu.
W tamtym czasie trafilo mi pare razy do rak pismo "Fronda"-strasznie sie nim zachwycilem; krytyka rozwiazlych kobiet(tych wspolzyjacych przed slubem),krytyka stosunku o charakterze nie plciowm
i tak o to zostalem bigotem
jednak 3 dni temu po rozmowie z kims madrym zmienilem swoje podejscie,
a sam zdalem sobie sprawe,ze tapostawa to typowy pies ogrodnika-ja nie,to inni tez nie,(tylko,ze doroilem sobie do tego teorie i uzasadnienia)
jakie jest Wasze stanowisko wobec seksualnych,nie zdarza Wam sie myslec o nich z pogarda gdy zaczynaja tematy zwiazane z seksem?
zwlaszcza gdy opisuja swoje doznania??