Języki obce
Re: Języki obce
Zawsze uciekałem przed niemieckim, chyba mam jakiś irracjonalny uraz, nie wiem, po prostu za nic nie mogę się do tego języka przekonać, a jego znajomość ułatwiłaby sporo...
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: Języki obce
Niemiecki nie jest zły Nawet w miarę łatwy, chociaż gramatyka... Nadal nie ogarniam końcówek, a uczę się niemieckiego od... no z 12 lat jak nic Może inaczej - 7 lat kursów, ale języka nadal używam i ciągle mam z nim styczność.
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
-
- gimnASjalista
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2014, 20:54
Re: Języki obce
Nauka języków obcych to zdecydowanie najlepsza i najpiękniejsza część ludzkiego życia.
Niestety za młodu bardzo mnie skrzywdzono, przydzielając mnie w szkole do grupy z językiem niemieckim, zamiast angielskiego. Dopiero w liceum zetknęłam się z angielskim, ale to niemiecki był językiem wiodącym, więc nic na nim nie robiliśmy. W rzeczywistości nie robiliśmy nic ani na jednym, ani na drugim, bo moja klasa była wyjątkowo odporna na wiedzę językową i w kółko robiliśmy podstawy.
Po skończeniu szkoły już w ogóle nie miałam kontaktu z żadnym językiem i dopiero od paru miesięcy uczę się na własną rękę angielskiego, niemieckiego i rosyjskiego i chyba jeszcze nigdy nic nie dawało mi takiej frajdy, jak właśnie nauka języków.
W ciągu najbliższych dwudziestu lat planuję jeszcze opanować arabski, hebrajski, łacinę, esperanto, francuski... i 15 innych języków, z migowym włącznie.
Choć oczywiście gdzieś z tyłu głowy miga czerwona lampka, że już trochę za późno, w końcu im się jest starszym, tym trudniej przyswajać języki, ale kto mi zabroni marzyć
Niestety za młodu bardzo mnie skrzywdzono, przydzielając mnie w szkole do grupy z językiem niemieckim, zamiast angielskiego. Dopiero w liceum zetknęłam się z angielskim, ale to niemiecki był językiem wiodącym, więc nic na nim nie robiliśmy. W rzeczywistości nie robiliśmy nic ani na jednym, ani na drugim, bo moja klasa była wyjątkowo odporna na wiedzę językową i w kółko robiliśmy podstawy.
Po skończeniu szkoły już w ogóle nie miałam kontaktu z żadnym językiem i dopiero od paru miesięcy uczę się na własną rękę angielskiego, niemieckiego i rosyjskiego i chyba jeszcze nigdy nic nie dawało mi takiej frajdy, jak właśnie nauka języków.
W ciągu najbliższych dwudziestu lat planuję jeszcze opanować arabski, hebrajski, łacinę, esperanto, francuski... i 15 innych języków, z migowym włącznie.
Choć oczywiście gdzieś z tyłu głowy miga czerwona lampka, że już trochę za późno, w końcu im się jest starszym, tym trudniej przyswajać języki, ale kto mi zabroni marzyć
- dziecko nieba
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 27 sie 2014, 12:39
- Kontakt:
Re: Języki obce
U mnie oczywiście angielski i francuski (te dwa najlepiej), japońskiego wciąż się uczę, indonezyjski w stopniu podstawowym (przedstawię się, zrobię zakupy, zapytam o drogę itp.) i nie wiem, czy do niego wrócę, z niemieckiego dużo rozumiem, ale nie mówię (nauka porzucona po podstawówce). Jeszcze była łacina w liceum, ale to dawno było. Może na studiach wrócę, bo mnie interesuje.
Właściwie oba są bardzo podobne (gramatyka), a jeśli chodzi o pismo, to koreański prostszy (wbrew pozorom nie jest to pismo typowo ideograficzne).JudytaDragon pisze: W przyszłości myślałam o japońskim i koreańskim.
można poczytać mój taki tam blog
Re: Języki obce
Znam angielski w stopniu mnie satysfakcjonującym. W liceum uczyłam się niemieckiego, ale jedyne co potrafię, to zamówić pizzę z serem i pomidorami oraz spytać gdzie jest bankomat. Niedawno rozpoczęłam naukę francuskiego i trochę ciężko mi to idzie, ale staram się nie zniechęcać. Liczę na to, że będzie coraz lepiej
moja pisanina: masochizm egzystencjalny
Re: Języki obce
Umiem angielski dość dobrze, francuski troszeczkę, ale chciałabym tak jak angielski, ładny jest... I kiedyś chciałabym się nauczyć rosyjskiego, ale nawet alfabetu nie znam XD
- dziecko nieba
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 27 sie 2014, 12:39
- Kontakt:
Re: Języki obce
Wszyscy tu (i w sumie nie tylko tu) pragną się nauczyć francuskiego Czy jestem jedyną osobą, która uważa, że to przereklamowany i trudny język, a gramatyka to oszustwo?
można poczytać mój taki tam blog
Re: Języki obce
No, słaby jest. Zdecydowanie wolę języki typu: niemiecki, norweski czy szwedzki. Francuski jest bardzo przereklamowany (ale w Polsce głównie!), jak zresztą cała Francja (bardzo polski fenomen, przecież w innych krajach aż tak bardzo Francji się nie lubi).
Re: Języki obce
Dla mnie francuski był niemożliwy do nauczenia. Ale może dlatego, że nauczycielka zajmowała się wrzeszczeniem, że nic nie umiem zamiast skupić się na nauce. Do francuskiego na pewno nigdy nie wrócę, trauma, ot co. Ale do niemieckiego chciałabym powrócić. No i kiedyś w końcu muszę się zmobilizować do nauki włoskiego i jednego z języków Skandynawii.
mam problem. często bywam wesoła, ale nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłam szczęśliwa.'
- dziecko nieba
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 27 sie 2014, 12:39
- Kontakt:
Re: Języki obce
Ja też muszę kiedyś wrócić do niemieckiego, ponieważ pamiętam z podstawówki moją wielką miłość do tego języka. Jednak okazji braknie I wciąż nie rozumiem, czemu wiele osób uważa niemiecki za jakiś nieładny (?) czy twardy (?), ponieważ mnie nigdy się taki nie wydawał. Ale może to tylko ja.
Niestety gimnazjum i liceum minęły pod znakiem francuskiego (tak się kończy spełnianie marzeń rodziców), w dodatku na poziomie dwujęzycznym TT^TT. A więc język znam, rozumiem, ale nienawidzę się nim posługiwać. Poważnie pojęcia nie mam, jak udało mi się przetrwać te sześć lat. A Francuzów mam raczej za bufonów.
Niestety gimnazjum i liceum minęły pod znakiem francuskiego (tak się kończy spełnianie marzeń rodziców), w dodatku na poziomie dwujęzycznym TT^TT. A więc język znam, rozumiem, ale nienawidzę się nim posługiwać. Poważnie pojęcia nie mam, jak udało mi się przetrwać te sześć lat. A Francuzów mam raczej za bufonów.
można poczytać mój taki tam blog
Re: Języki obce
W liceum też nic nie kumałam z francuskiego, oby zdać, ale teraz na studiach uczy nas prawdziwa francuska, a nie jakaś rozhisteryzowana babka (bez urazy : x) i nawet fajnie uczy... Choć nadal umiem tylko podstawowe postawy XD
Re: Języki obce
Swój angielski wszędzie określam jako średnio zaawansowany, ale to chyba trochę na wyrost. Dogaduję się po angielsku, ale moja gramatyka leży. Niemieckiego uczyłem się w gimnazjum i jedyne co umiem teraz powiedzieć w tym języku to "Ich habe kein Geld". Tyle pamiętam po trzech latach nauki. Przez pół roku miałem okazję uczyć się włoskiego na Sycylii i udało mi się ogarnąć podstawy tego języka, ale od mojego powrotu do kraju minęły prawie dwa miesiące i... Mam wrażenie, że nic z włoskiego nie pamiętam Chciałbym się jeszcze doszkolić z włoskiego i angielskiego i może kiedyś zacząć się uczyć hiszpańskiego.
Re: Języki obce
U mnie wygląda to tak:
w podstawówce miałam rosyjski, szedł mi dobrze, lubiłam ten język, kontynuowałam w liceum, choć kontynuacja była tylko na papierze, a to dlatego, że nasza pani niczego nas nie uczyła, głównie opowiadała coś tam z życia na lekcjach, po polsku, nie uczyliśmy się, nie robiła sprawdzianów, nie pytała, a oceny wstawiała z głowy, w sumie jak ktos był aktywny na zajeciach czyli rozmawiał z nią miał 5, a inni, co tylko siedzieli żeby mieć obecność 4. Więc przez liceum zdążyłam zapomnieć, czego sie uczyłam. A potem nie miałam okazji kontynuować. Kurs byłby kosztowny, rodzice powiedzieli, ze nie dadzą na to kasy, bo szkoda jej, na niepotrzebny język, którego nie używa się nigdzie poza jednym krajem. Także chodziłam kiedyś na kurs ang przez 2 lata.
Ang miałam w liceum, źle mi szedł i go nie lubiłam. Potem niestety musiałam go wybrać na studiach, gydż tylko ten był w wersji dla początkujących, niemiecki był dla zaawansowanych. No był jeszcze fran dla początkujących, ale nie chciałam go wybierać, kolejny język od nowa, nie chciało mi się. Poza tym fran jest trudny, wiedziałam to z rodziny, bo moja babcia się go uczyła. No i argument podobny jak z rosyjskim mieli rodzice, po co mi język, któym można się posługiwać w jednym, czy dwóch krajach ( w sumie tylko Francja i może kraje Beneluxu- Belgia, może Holandia). i tak nie wyjadę tam mieszkać czy pracować. Więc już lepiej ten ang.
Ale i tak go nie polubiłam. Po studiach i kursie nie korzystałam z niego w praktyce, także w sumie większość zapomniałam, dla mnie to taki stracony czas i kasa, ta nauka języka. Znam jakieś podstawy, to wszystko.
Na studiach miałam też staro-cerkiewno-słowiański, nieco podobny do ros. Zdałam, ale na zasadzie zakuć, zdać, zapomnieć. Języków nie lubię sie uczyć, i nie zamierzam, chyba, że będę kiedys zmuszona odgórnie do tego.
w podstawówce miałam rosyjski, szedł mi dobrze, lubiłam ten język, kontynuowałam w liceum, choć kontynuacja była tylko na papierze, a to dlatego, że nasza pani niczego nas nie uczyła, głównie opowiadała coś tam z życia na lekcjach, po polsku, nie uczyliśmy się, nie robiła sprawdzianów, nie pytała, a oceny wstawiała z głowy, w sumie jak ktos był aktywny na zajeciach czyli rozmawiał z nią miał 5, a inni, co tylko siedzieli żeby mieć obecność 4. Więc przez liceum zdążyłam zapomnieć, czego sie uczyłam. A potem nie miałam okazji kontynuować. Kurs byłby kosztowny, rodzice powiedzieli, ze nie dadzą na to kasy, bo szkoda jej, na niepotrzebny język, którego nie używa się nigdzie poza jednym krajem. Także chodziłam kiedyś na kurs ang przez 2 lata.
Ang miałam w liceum, źle mi szedł i go nie lubiłam. Potem niestety musiałam go wybrać na studiach, gydż tylko ten był w wersji dla początkujących, niemiecki był dla zaawansowanych. No był jeszcze fran dla początkujących, ale nie chciałam go wybierać, kolejny język od nowa, nie chciało mi się. Poza tym fran jest trudny, wiedziałam to z rodziny, bo moja babcia się go uczyła. No i argument podobny jak z rosyjskim mieli rodzice, po co mi język, któym można się posługiwać w jednym, czy dwóch krajach ( w sumie tylko Francja i może kraje Beneluxu- Belgia, może Holandia). i tak nie wyjadę tam mieszkać czy pracować. Więc już lepiej ten ang.
Ale i tak go nie polubiłam. Po studiach i kursie nie korzystałam z niego w praktyce, także w sumie większość zapomniałam, dla mnie to taki stracony czas i kasa, ta nauka języka. Znam jakieś podstawy, to wszystko.
Na studiach miałam też staro-cerkiewno-słowiański, nieco podobny do ros. Zdałam, ale na zasadzie zakuć, zdać, zapomnieć. Języków nie lubię sie uczyć, i nie zamierzam, chyba, że będę kiedys zmuszona odgórnie do tego.
Re: Języki obce
Kwestia języków obcych to jedyna rzecz, której w sobie nie lubię. Jestem niewiarygodnym antytalentem językowym.
Angielskiego uczę się większość życia i mam z nim do czynienia, a jednak mówię baaardzo słabo. Dziwne jest to o tyle, że czytam bardzo dobrze, nawet pisma specjalistyczne i w związku z tym nawet pracuję w biurze tłumaczeń Za to ze słuchem jest tak, że dobrze rozumiem EN-US, EN-SA (południowoafrykański), ale np. EN-UK (czyli "angielski angielski") jest dla mnie niezrozumiały. Co w praktyce oznacza, że z Amerykańcem się dogadam, ale z Anglikiem - z trudnością.
Dalej czeski. Powiedzieć umiem ledwie parę słów, a co do czytania - w Czechach mogę nawet gazety czytać. Ze słuchem jest gorzej, ale jeśli ktoś mówi powoli, to trochę zrozumiem.
Z rosyjskim mam odwrotnie niż z czeskim - ze słuchu rozumiem prawie wszystko, ale czytam bardzo słabo, bo nie mogę liter opanować.
Angielskiego uczę się większość życia i mam z nim do czynienia, a jednak mówię baaardzo słabo. Dziwne jest to o tyle, że czytam bardzo dobrze, nawet pisma specjalistyczne i w związku z tym nawet pracuję w biurze tłumaczeń Za to ze słuchem jest tak, że dobrze rozumiem EN-US, EN-SA (południowoafrykański), ale np. EN-UK (czyli "angielski angielski") jest dla mnie niezrozumiały. Co w praktyce oznacza, że z Amerykańcem się dogadam, ale z Anglikiem - z trudnością.
Dalej czeski. Powiedzieć umiem ledwie parę słów, a co do czytania - w Czechach mogę nawet gazety czytać. Ze słuchem jest gorzej, ale jeśli ktoś mówi powoli, to trochę zrozumiem.
Z rosyjskim mam odwrotnie niż z czeskim - ze słuchu rozumiem prawie wszystko, ale czytam bardzo słabo, bo nie mogę liter opanować.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Języki obce
Mnie bardzo pomogło oglądanie filmów/seriali na BBC. Najpierw z napisami polskimi, później z angielskimi. Teraz pracuję z biznesowymi klientami anglojęzycznymi (cały region Europe, Middle East, Africa) i żaden akcent nie ma przede mną tajemnic Chociaż szkocki nadal trochę kłopotów mi sprawia, ale zrozumiem sens wypowiedzi.Viljar pisze: Angielskiego uczę się większość życia i mam z nim do czynienia, a jednak mówię baaardzo słabo. Dziwne jest to o tyle, że czytam bardzo dobrze, nawet pisma specjalistyczne i w związku z tym nawet pracuję w biurze tłumaczeń Za to ze słuchem jest tak, że dobrze rozumiem EN-US, EN-SA (południowoafrykański), ale np. EN-UK (czyli "angielski angielski") jest dla mnie niezrozumiały. Co w praktyce oznacza, że z Amerykańcem się dogadam, ale z Anglikiem - z trudnością.
“Do you think I’ve gone round the bend?”
“I’m afraid so. You’re mad, bonkers, completely off your head. But I’ll tell you a secret. All the best people are.”
― Lewis Carroll, Alice in Wonderland
“I’m afraid so. You’re mad, bonkers, completely off your head. But I’ll tell you a secret. All the best people are.”
― Lewis Carroll, Alice in Wonderland