Nie wiem na jakiej wsi mieszkasz - w znanych mi okolicach wiejskich nikomu nie przyszłoby do głowy Halloween.Azshara pisze: ↑13 lis 2018, 08:28 O dziwo na wsiach Halloween bardzo fajnie się przyjął, bo starsi ludzie sami kupują słodycze i otwierają drzwi dzieciakom, gdy to właśnie oni powinni być najbardziej przeciwni. Im większa miejscowość i miasto, tym lepiej. Najsztywniej do Halloween podchodzą chyba osoby, które same bardzo wybiórczo przestrzegają własnej religii, ale tego nie widzą, bo jak już wcześniej wspomniałam, mało które z "naszych" świąt jest nasze, ale podczas Bożego Narodzenia nikt nie powie, że choinka oraz prezenty są pogańskie i może lepiej z nich zrezygnować. Jeśli chodzi o narzucanie się, to może niech ludzie wierzący w naszym kraju najpierw zaczną od siebie, żeby później móc wymagać od innych. Tym bardziej że Halloween nikt nam na siłę nie wciskał. Właściwie przyszło przez internet, ludzie zaczęli podłapywać i tak zostało.
Chyba chodzi o to, co jest Treścią - dowolnych świąt, naszego życia, naszej codzienności. Na podstawie tego identyfikujemy oraz oceniamy osobę. Np., treścią świąt może być choinka, prezenty, jajka i zając - wtedy mamy do czynienia z dzieckiem. Osoby dorosłe mają zwykle rozwinięte potrzeby duchowe - ustosunkowania sie do tego "skąd przybyliśmy, kim jesteśmy, dokąd idziemy" - we wszystkich religiach. Temu służy np. święto zmarłych, w naszej kulturze dzień Wszystkich Świętych.
Nie wiem skąd czerpiesz informacje, że ja mam choinkę i uprawiam jakiś kult zająca - ja akurat jestem wrogiem choinek, bo chińskie śmieci zalegają nasz kraj, a żywe choinki są strasznie pryskane. W adwencie - to czas radosny - ustawiam sobie zaraz po Wszystkich Świętych obraz ze sceną Bożego Narodzenia, ewentualnie na spacerze zbieram opadłe gałązki sosen (zbieram z ziemi, nie zrywam!) i wstawiam w domu do wazonu. Choinka to wynalazek niedawny, niemiecki. Słowianie robili z gałęzi stroiki, podłaźniczki itp. Jeśli choinka jest tylko zewnętrznym elementem który pomaga nam stworzyć atmosferę, gdy zbliżamy się do sacrum - popieram. Natomiast Halloweenowe ohydne maski, awantury na ulicach i straszenie dzieci do niczego pozytywnego nie prowadzą. Jaką wewnętrzną Treść to w ludziach rozwija? Smutek, niepewność, zagubienie. To nie jest moje.
Kiedy byłam dzieckiem upominano mnie, żebym na cmentarzu nie biegała, nie krzyczała głośno i nie śmiała się - bo mogę urazić uczucia osób które przyszły na groby zmarłych. Obecnie często widzę, jak dorośli uciszają tak swoje pociechy. Nic nie mówię ale myślę, że zmarłych na pewno cieszy ich bezpośredniość i w ogóle obecność tutaj.
Należy zrozumieć żywych, którzy wspominają swoich bliskich - ich życie, cierpienie, długą chorobę. Często ktoś latami opiekował się chorym leżącym, był świadkiem bólu, rozpaczy a potem agonii. Te rzeczy trzeba potem przepracować w sobie, odbyć żałobę - ale kładą się one cieniem na psychice na długie lata. I to uczucia tych właśnie osób może urażać śmiech i bieganie na cmentarzu. Oni przenoszą się pamięcią w ostatnie pełne cierpienia chwile ich zmarłych. Osoba dorosła powinna okazać - akurat w ten jeden jedyny dzień w roku - trochę empatii. Skoro jesteś tzw. homo ludens i trzeba ciebie bezustannie zabawiać przez 365 dni w roku przyjmij do wiadomości, że nie jesteś na świecie sam.
Scenka z "Mistrza i Małgorzaty" - Woland pyta w parku z przerażeniem, czy to prawda, że w Rosji ludzie obecnie nie wierzą w Boga. Redaktor Berlioz odpowiada z pobłażaniem, że ich nowoczesne społeczeństwo w większości przestało już wierzyć "w bajeczki o Bogu". Dalsza część rozmowy jest bardzo pouczająca; książka Bułhakowa - którą ja czytałam mocno okrojona przez PRL-owską cenzurę - podobno stała się lekturą szkolną, nie wiem. Rozdział ma tytuł "Dowód siódmy" i traktuje o tym, że jak komuś nie wystarcza sześć uznanych dowodów na istnienie Boga, to może mu zostać dostarczony kolejny siódmy dowód - dowód raczej nie do odrzucenia. Miłej lektury.Biała pisze: ↑12 lis 2018, 18:18 A mówienie, że przebieranie się i zbieranie słodyczy przyciąga domniemane demony, w XXI, w cywilizowanym kraju z ust dorosłych ludzi brzmi po prostu żenująco.
I nie popieram ani nie potępiam jednoznacznie żadnego z tych zachodnich świąt, chodzi mi tu tylko o spójność i konsekwencję.
Akcja dzieje się w I poł. XX w. - to wtedy była modna niewiara w Boga. Do nas przyszło to po wojnie i trwało krótko, a przetrwało w niektórych rodzinach. Osobiście nie znam żadnej osoby o poglądach jak redaktor Berlioz. Mamy XXI wiek i takich osób pozostało już niewiele. Ale bardzo szanuję uczciwych wewnętrznie ateistów, którzy często są bliżej Boga niż niektórzy gorliwi katolicy (ateizm to światopogląd, materializm to religia). Poza tym, często jako niewierzący deklarują sią osoby bardzo młode (tj przed 30 r. ż.), które w okresie intensywnego rozwoju po prostu jeszcze się nie definiują i instynktownie odcinają się w ten sposób od wszelkich ram, mogących ewentualnie ograniczyć ich przyszły rozwój.