Ludzie dzwonili do niej, zatrzymywali ją na ulicy, pisali listy i maile. Większość z nich była zachwycona, ponieważ ”wreszcie ktoś w naszym owładniętym erotomanią społeczeństwie powiedział tę szokującą rzecz: że seks wcale nie jest obowiązkiem”.
”Przez dłuższy czas, choć nie chcę mówić, kiedy to było, ani ile lat trwało, rozmyślnie popełniałam najgorszy chyba występek przeciw naszej kulturze: nie prowadziłam życia seksualnego” – czytamy na samym początku napisanej eleganckim językiem książki Fontanel.
Chętnie poczytam książkę tej pani. Podoba mi się takie podejście. Tylko większość komentarzy pod artykułem jest dennych.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum