Nie rozumiem Cie Nightfall, mogę się jedynie domyślać, że po prostu będziesz bronić praw czy racji osób aseksualnych rękami i nogami, że oburzyła Cię postawa Anny, a Twoje motto to "prawda ponad wszystko". Mogę to zrozumieć, ale najpierw piszesz rzeczy typu "W tej konkretnej sytuacji, to ona jest uwięziona, a partner ułożył sobie życie tak, jak mu pasowało", czy "nie krzywdź siebie", a potem jak autorka przychodzi z "radosną" nowiną o tych samych rzeczach, tak o życiu przed zdradą piszesz "Nie rób z siebie męczennicy" "wina nieudanego związku leży po dwóch stronach" albo że rozumiesz jej emocjonalny styl wypowiedzi, a potem, że to styl niewykształconego człowieka. To dość elastyczne podejście niewyglądające na wypowiedzi osoby kształcącej się w kierunku z tego co pamiętam psychologicznym. Chyba każdy tu widzi "ewentualne cierpienie jej męża, zdradzonej żony i dzieci", ale to jaka jest teraz nie ma wpływu na to jaka była. Dużo gdybasz, ale już raz się przejechałaś jak chciałaś zrobić z niej utrzymankę. Czekanie na powód na obarczenie winą nijak mi również pasuje do tej historii. Wytłumaczeniem jej zachowania to raczej nie jest.
Czy mój mąż jest ASem?
Re: Czy mój mąż jest ASem?
Re: Czy mój mąż jest ASem?
Masz rację.I nie musiał. Ale nasze mózgi lubią generalizować.
To takie moje przemyślenia. Że szkoda tracić nerwy w internecie, bo w "życiu" jest naprawdę dość stresujących sytuacji.
Nie rozumiesz, bo niczego takiego nie robię A przynajmniej nie celowo. Z tego co pamiętam nawet dla autorki zagadką pozostawały motywy męża. Może to as, może gej, może nie była dla niego atrakcyjna, może miał kogoś na boku - wielka niewiadoma. Także chyba nie bronię tu asów. Cokolwiek powodowało tym facetem faktycznie nie było uczciwe i kobieta miała prawo czuć się oszukana. Jednak dla mnie nie jest to usprawiedliwieniem do zdrady. Można zamknąć rozdział w życiu i rozpocząć kolejny. Zapętlanie się w kłamstwach nie jest rozsądne. Prędzej czy później wszystko padnie i to zwykle z wielkim hukiem. Niestety muszę kończyć wypowiedź, bo idzie burza. Może innym razem dokończę tą myśl.Nie rozumiem Cie Nightfall, mogę się jedynie domyślać, że po prostu będziesz bronić praw czy racji osób aseksualnych rękami i nogami
To dość elastyczne podejście niewyglądające na wypowiedzi osoby kształcącej się w kierunku z tego co pamiętam psychologicznym.
Hehe, trochę mnie bawią takie docinki. Praca pracą, a życie życiem. Każdy człowiek ocenia, to naturalna kolej rzeczy. Jednak terapeuta podczas pracy jak najbardziej jest neutralny i nie okazuje klientowi, że ocenia jego poglądy (chociaż pewnie są wyjątki, bo dużo zależy od tego w jakim nurcie prowadzi się terapię). I tak, ta praca wymaga elastycznego podejścia.