Istnieje perspektywa widzenia Ziemi jako organizmu i wszelkich wydarzeń typu ruchy sejsmiczne, wybuchy wulkanow, Ewolucja i wymieranie gatunków jako jej różnych układów. Ziemia sama sobie radzi na jakiejś większej, niezrozumiałej dla nas skali ze swoimi problemami a manifestuje się to jako wydarzenia typu epidemia, epoka lodowcowa itp. Ponieważ nasza cywilizacja jest u typowego dla poprzednich cywilizacji schyłku (przykład- Rzym) czy widzicie własny aseksualizm jako przejaw wymierania naszej cywilizacji? Oczywiście ten 1% na razie niewiele zadziała ale jeśli procent zwiększy się z czasem, może stać się prawdą fabuła filmu „Idiokracja”.
Nawet jeśli nie widzisz Ziemi jako jednolitego organizmu, czy jesteś w stanie zobaczyć siebie, unikatową jednostkę, z perspektywy historii, jako przejaw powolnego samobójstwa cywilizacji?