Sport w życiu forumowiczów.
Ja całe życie byłam zdecydowanie przeciw sportowi. Za czasów szkolnych, ze wszystkich przedmiotów najbardziej nie mogłam zdzierżyć WF: zawsze najsłabsza, najwolniejsza, dziurawe ręce, fatalna koordynacja, wf-iści podciągali mi ocenę posiłkując się słowami, że chociaż nie tak sprawna jak reszta, to chociaż strój zawsze ma
W życiu bym nie pomyślała, że tak się uzależnię od biegania(sprinter ze mnie oczywiście żaden, ale mam zadatki na długodystansowca ). Najbardziej podoba mi się to, że gdy biegnę odpływam myślami gdzieś daleko jednocześnie porządkując w sobie rozmaite sprawy i myśli. Mam też dziką satysfakcję z pokonywania samej siebie:): gdy zaczynałam biegać, wysiadałam po wcale nie szybkim przebiegnięciu marnego dystansu( ok 200 -250 m), teraz biegam ok 30-40 min zanim zdecyduje się na przerwę
Mam nieśmiałe marzenie o ukończeniu maratonu w przyszłości.
Bardzo lubię pływać ale od 4 lat nie miałam takiej możliwości, wielbiłam wycieczki rowerowe ale rower się "rozkraczył" na amen... chyba muszę zadziałać w tej sprawie.
Do jogi próbowałam się przekonać, ale nie dałam rady
Jeżeli do sportu zaliczyć taniec, to mnie marzy się kurs tańca brzucha na razie kręcę biodrami po amatorsku.
W życiu bym nie pomyślała, że tak się uzależnię od biegania(sprinter ze mnie oczywiście żaden, ale mam zadatki na długodystansowca ). Najbardziej podoba mi się to, że gdy biegnę odpływam myślami gdzieś daleko jednocześnie porządkując w sobie rozmaite sprawy i myśli. Mam też dziką satysfakcję z pokonywania samej siebie:): gdy zaczynałam biegać, wysiadałam po wcale nie szybkim przebiegnięciu marnego dystansu( ok 200 -250 m), teraz biegam ok 30-40 min zanim zdecyduje się na przerwę
Mam nieśmiałe marzenie o ukończeniu maratonu w przyszłości.
Bardzo lubię pływać ale od 4 lat nie miałam takiej możliwości, wielbiłam wycieczki rowerowe ale rower się "rozkraczył" na amen... chyba muszę zadziałać w tej sprawie.
Do jogi próbowałam się przekonać, ale nie dałam rady
Jeżeli do sportu zaliczyć taniec, to mnie marzy się kurs tańca brzucha na razie kręcę biodrami po amatorsku.
Mnie do biegania nigdy nie ciągnęło i zawsze podziwiam tych wszystkich długodystansowców i maratończyków. Z wfu może nie byłam najsłabsza, ale jak mieliśmy iść do lasu na sprint albo na boisko za szkołą na bieg kilometrowy, to od razu miałam dośćLibra pisze: W życiu bym nie pomyślała, że tak się uzależnię od biegania(sprinter ze mnie oczywiście żaden, ale mam zadatki na długodystansowca ). Najbardziej podoba mi się to, że gdy biegnę odpływam myślami gdzieś daleko jednocześnie porządkując w sobie rozmaite sprawy i myśli. Mam też dziką satysfakcję z pokonywania samej siebie:): gdy zaczynałam biegać, wysiadałam po wcale nie szybkim przebiegnięciu marnego dystansu( ok 200 -250 m), teraz biegam ok 30-40 min zanim zdecyduje się na przerwę.
Nie znosiłam też rzutu piłeczką xD Lepiej wychodziły mi gry zespołowe typu siatka i kosz, no i gimnastyka - wymyki na drążku, układy ze staniem na rękach bez asekuracji, skok przez kozła, przez skrzynię itp. Gdyby ode mnie to zależało, to 45 minut skakałabym przez kozła
A swoją drogą gdzie Ty Libro biegasz? Bo jak sobie wyobrażę bieg w okolicach mojego domu albo w lesie, to od razu czuję zęby tych wszystkich puszczonych samopas psów w moich łydkach i pośladkach.
Mam opracowaną trasę, zwiedzam pół miasta i czasami lasek - odpukać, jeszcze nic mnie nie pogoniło ale w razie takiej sytuacji zawsze mam w ręce gaz pieprzowy. Niby takie malutkie, niepozorne a jakie poczucie bezpieczeństwa dajeAgnieszka pisze: A swoją drogą gdzie Ty Libro biegasz? Bo jak sobie wyobrażę bieg w okolicach mojego domu albo w lesie, to od razu czuję zęby tych wszystkich puszczonych samopas psów w moich łydkach i pośladkach.
Na stadionie gazu bym nie potrzebowała, ale co to za frajda biegać w kółko?
olaboga, ze mnie się śmiali, że powinnam grać w westerach bo wskakuję na kozła z takim rozmachem, jak rewolwerowcy z dzikiego zachodu wskakiwali na konie, gdy ruszali w pościg - NIGDY nie udało mi się przeskoczyć kozła- zawsze siadałam na środkuGdyby ode mnie to zależało, to 45 minut skakałabym przez kozła
Ja zaznaczyłam odpowiedź ostatnią: niczym ciekawym, zdecydowanie za nim nie przepadam. Tak właśnie jest: nie interesuję się sportem, nie oglądam relacji sportowych w telewizji, a nawet złoszczę się, gdy z powodu jakiejś transmisji sportowej nie mogę obejrzeć jakiegoś serialu. Sama też nie uprawiam żadnego sportu. Tak, więc sport mógłby dla mnie w ogóle nie istnieć.
DZIEWICA8
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
- Magda
- bASyliszek
- Posty: 1112
- Rejestracja: 1 sty 2007, 18:26
- Lokalizacja: Gotei13/Seireitei/Soul Society
- Kontakt:
Marzę, żeby zacząć trenować kendo, ale w mojej mieścinie nie ma czegoś takiego, jak treningi kendo (jedynie judo, karate etc.).Van pisze:sport - kendo.
Obecnie najlepszym dla mnie sportem jest oglądanie meczów Manchesteru United w TV , a jak w najbliższym czasie żadnego nie ma, to sportem, jaki preferuję jest wysyłanie SMSów
Dlatego też zaznaczyłam odpowiedź ostatnią.
Liczą się tylko sporty typowe (bieganie i inne kopanie piłki) czy np strzelanie i stosowanie wszelakiej broni dystansowej też?
Bo jeśli tamte też, to powiem że dla mnie taki "sport" to metoda na wyrażenie siebie i się wyżycie
Może być wszystko, od shuriken, przez noże, toporki, łuk, pistolet, na baterii artylerii kończąc.
Ostatnio wziąłem się za tzw procę pasterską (to ta od Dawida )
Zabawa jest super, a kamienie za darmo.
Marzy mi się też szermierka tradycyjna, ale najbliższą mam w Wa-wie (nie liczę dzieciaków bawiących się w rycerzy), a nożownictwa nikt nie chce ze mną trenować
Bo jeśli tamte też, to powiem że dla mnie taki "sport" to metoda na wyrażenie siebie i się wyżycie
Może być wszystko, od shuriken, przez noże, toporki, łuk, pistolet, na baterii artylerii kończąc.
Ostatnio wziąłem się za tzw procę pasterską (to ta od Dawida )
Zabawa jest super, a kamienie za darmo.
Marzy mi się też szermierka tradycyjna, ale najbliższą mam w Wa-wie (nie liczę dzieciaków bawiących się w rycerzy), a nożownictwa nikt nie chce ze mną trenować
Zapomniałam o najważniejszym sporcie, jaki zdarza mi się uprawiać praktycznie zawsze, kiedy korzystam z komunikacji miejskiej.
Podbieganie do autobusu po posiłku i z dwoma ciężkimi torbami na ramieniu
Dzisiaj przykładowo wracałam z centrum Gdańska (akurat obiad zjadłam w GreenWayu, a tam porcje mają spore), w jednej torbie niosąc dokumenty, w drugiej zakupy, a tu nagle w oddali ujrzałam uciekający autobus. Co miałam zrobić, ruszyłam galopem w pogoni za pojazdem, pilnując tylko, żeby mi obiad górą nie wyskoczył
Podbieganie do autobusu po posiłku i z dwoma ciężkimi torbami na ramieniu
Dzisiaj przykładowo wracałam z centrum Gdańska (akurat obiad zjadłam w GreenWayu, a tam porcje mają spore), w jednej torbie niosąc dokumenty, w drugiej zakupy, a tu nagle w oddali ujrzałam uciekający autobus. Co miałam zrobić, ruszyłam galopem w pogoni za pojazdem, pilnując tylko, żeby mi obiad górą nie wyskoczył
Przypomniał mi się od razu stary film z Tchekym Karyo i Peterem Coyotem xD Chyba że inne nożownictwo miałeś na myśliPiorun pisze:a nożownictwa nikt nie chce ze mną trenować Sad
Sport, jako sport mnie nie interesuje. Natomiast sport jako rekreacja, przyjemność i owszem. Kiedyś do upadłego grałam w gumę, potem w siatkówkę i badmintona – do zmierzchu (lotkę, jednie na tle szarego nieba było widać). Uwielbiam pływać i sama się dziwię, czemu tak rzadko sobie funduję tę przyjemność. No i góry..., padam po całym dniu, ale z taką ilością serotoniny, że nic to, że rano nie mogę wstać.
Rower też jest ok. Mój komunijny zakończył był żywot, a przed nabyciem nowego wstrzymuje mnie wizja każdorazowego wciągania go na piętro...
A WF w szkole tolerowałam jedynie ze względu na mądrą nauczycielkę i siatkówkę.
A.. i lubię grać w brydża, ale to chyba się nie liczy
Rower też jest ok. Mój komunijny zakończył był żywot, a przed nabyciem nowego wstrzymuje mnie wizja każdorazowego wciągania go na piętro...
A WF w szkole tolerowałam jedynie ze względu na mądrą nauczycielkę i siatkówkę.
A.. i lubię grać w brydża, ale to chyba się nie liczy
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia
W.F.? Mój ulubiony przedmiot szkolny W swojej uczniowskiej karierze nawet ukończyłam klasę sportową. Tykałam się wszystkiego co miało cokolwiek wspólnego ze sportem poza akrobatyką i aerobikiem
W chwili obecnej uprawiam już tylko siatkówkę i bieganie. Na nic więcej nie mam czasu
Ale pocieszam się, że lato blisko
W chwili obecnej uprawiam już tylko siatkówkę i bieganie. Na nic więcej nie mam czasu
Ale pocieszam się, że lato blisko
Odpowiedz 2,3 i 4. Lubie sport, jednakze zalezy kiedy. Czasami bardzo dlugo i duzo ruszam sie, a czasami nic a nic. Teraz jestem na etapie jezdzenia na rowerze. Smigam, az milo i jestem nieszczesliwa, gdy pada deszcz.
Nie lubie dyscyplin grupowych, wole rower czy piesze wycieczki. Kiedys w porywach checi cwiczylam callanetics, pilates, ale niegdy dlugo nie wytrzymalam w postanowieniu. Od jakiegos czasu jestem zainteresowana joga i... na zainteresowaniu sie konczy. Musialabym chyba wstawac o 6.00 rano, aby pocwiczyc, a az tyle zapalu, to ja nie mam.
Nie lubie dyscyplin grupowych, wole rower czy piesze wycieczki. Kiedys w porywach checi cwiczylam callanetics, pilates, ale niegdy dlugo nie wytrzymalam w postanowieniu. Od jakiegos czasu jestem zainteresowana joga i... na zainteresowaniu sie konczy. Musialabym chyba wstawac o 6.00 rano, aby pocwiczyc, a az tyle zapalu, to ja nie mam.
'Never give up on your adventures and dreams ...'