Uluru pisze:Ja osobiście twierdzę, że każdemu człowiekowi przysługuje prawo do wolnego wyboru i decyzji o swoim istnieniu. Jestem, na szczęście wolna od zakazów i nakazów religii, więc nie poczytuję samobójstwa za grzech lub winę, chyba, że winę otoczenia, które przeoczyło sygnały kryzysu samobójcy.
O, dokladnie
![Neutral :|](./images/smilies/icon_neutral.gif)
Niestety prawie zawsze takie mysli wywolane sa choroba - bo, nie ma co ukrywac, depresja i inne podobne zaburzenia to jest choroba - jednak zazwyczaj malo kto z otoczenia potrafi to zauwazyc. A moze po prostu nie chce, bo prawde mowiac czesto symptomy sa bardzo wyrazne, tylko zwyczajnie ciezko jest przyjac do wiadomosci cos, czego motywow sie nie rozumie. Z drugiej strony, kiedy z czlowiekiem jest serio zle, to nie zawsze jest poczytalny - wewnetrzny bol przekracza po prostu mozliwosci danej osoby w tym konkretnym momencie - dlatego ja rozpatruje to moze nie jako wine, ale na pewno odpowiedzialnosc otoczenia, ktore zwyczajnie pozwala samobojcy zdechnac.
W liceum mialam obsesje samobojstwa. Chcialam sie zabic, planowalam, probowalam - na szczescie jedyne, co z tego wyszlo to psychotyczno-makabryczne opowiadania, ostatecznie i tak podarte na strzepy i wyrzucone do totalety
Od kilku lat nie mysle o tym, by sie zabic, a wrecz panicznie boje sie smierci - ze skrajnosci w skrajnosc
Nie, zdecydowanie nie chce sie zabijac... Choc w obecnej sytuacji ten stan chyba nie potrwa dlugo ;D