Samotnosc...
Mam małą grupę takich naprawdę dobrych koleżanek, przez co samotność aż tak bardzo mi nie doskwiera, co prawda zdaje sobie sprawę z tego, że przecież w końcu założą sobie swoje rodziny i będą mieć coraz mniej czasu dla mnie, jeśli w ogóle.
Szczerzę pisząc, to nie wierzę ażebym kiedykolwiek była z kimś w związku ( i wcale nie dlatego, że bym nie chciała po prostu wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne.
Szczerzę pisząc, to nie wierzę ażebym kiedykolwiek była z kimś w związku ( i wcale nie dlatego, że bym nie chciała po prostu wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne.
-
- ASiołek
- Posty: 64
- Rejestracja: 23 wrz 2009, 07:43
heh chyba wiele osób tak ma, zwykle na forach mam zawsze coś do powiedzenia i nie boję się pisać... natomiast w "realu" otwieram się dopiero w groni bliskich znajomych i generalnie wolę spędzać czas w samotności, czasami mam tyle do powiedzenia a milczę i tylko obserwuję co się dzieje dookoła... W sumie dobrze jest jak jest, samemu ze sobą we własnym pokoju...szarysmok pisze:Ja mruk i odludek w realu jestem, tu tylko cwaniakuję i paszcza mi się nie zamyka.
Trzy! Ja w zależności od moich czarno-białych humorów albo chętnie rozmawiam albo widzę zagładę świata wokół osoby, na którą patrzę i powstającą pustynie po zagładzie gdzie sobie spokojnie podumam.szarysmok pisze:A na tym forum, to przynajmniej juz dwie pozdroheh chyba wiele osób tak ma
Może trochę przesadzam z tą zagładą, ale jeśli nieznana mi osoba zakłóca mi tą wspaniałą cisze i spokój, to robie się bardzo zły. A jeśli osoba jest mi znana to zapewne sprawiam wrażenie "nieobecnego profesora", gdzieś daleko w chmurach.
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Wole sie nie zakochiwac juz nigdy wiecej Lepsze jest cierpienie z powodu samotnosci niz z nieudanej milosci lub plytkiego zauroczenia .
Mam dziwne przekonanie ze lepiej bedzie dla kogos gdy wogole sie we mnie nie zakocha/pokocha niz to zrobi . Nie wiem czemu....
Pewnie z mojej niskiej samooceny .
Ale juz lepsze jest to ze ja bede cierpial niz ktos.... .
Mam dziwne przekonanie ze lepiej bedzie dla kogos gdy wogole sie we mnie nie zakocha/pokocha niz to zrobi . Nie wiem czemu....
Pewnie z mojej niskiej samooceny .
Ale juz lepsze jest to ze ja bede cierpial niz ktos.... .
Ja po wnikliwych analizach stanów emocjonalnych bliskich mi ludzi stwierdzam, że najgorszą formą cierpienia jest te spowodowane samotnością, po tym jak człowiek już raz spróbował jak to jest być z kimś a teraz jest sam. Czasami uważam, ze moje problemy przy problemach innych to pikuś - może przez to, ze działam jak domowa poradnia psychologiczna via sms, a czasem uważam, że nawet nie mam prawa nikomu niczego doradzać.Keri pisze:Wole sie nie zakochiwac juz nigdy wiecej Lepsze jest cierpienie z powodu samotnosci niz z nieudanej milosci lub plytkiego zauroczenia
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Nie do konca ze sprobowal tylko sie zahaczyl o to .formą cierpienia jest te spowodowane samotnością, po tym jak człowiek już raz spróbował jak to jest być z kimś a teraz jest sam.
Ale stwierdzam jednoznacznie ze sie do kontaktow miedzy ludzkich sie nei nadaje . Przyjazni tez nie mam, moze albo: 1 malo sie poswiecam albo: 2 nie znalazlem prawdziwego przyjaciela lub: 3 i napewno jedno i drugie .
Zreszta asowatosc przeszkadza tylko w jednym w kontaktach .Nie lece na skrzydlach gdy jakas "extra" laske obczaje . Wiec milosc jest trudna do zrealizowania i trzeba glupio czekac na druga polowke ktora moze sie nie odnalezc w tym zyciu i co bedzie w moim marnym i mizernym zyciu najprawdopodobniejsze .
Bliski kumpel spytał się kiedyś, czy nie żałuję, że wyjechałem do wawy. Po namyśle stwierdziłem, że lepiej cierpieć z powodu rzeczy, które się zrobiło, niż z powodu rzeczy, których się nie zrobiło. Po pierwsze, podjęcie jakiejkolwiek aktywności i działanie jest - przynajmniej dla mnie - lepsze niż apatia i bierność. Człowiek, który podejmuje próby i zostaje przy tym poraniony ma nie tylko moje współczucie ale zasługuje na szacunek. Że był aktywny i dążył do zmiany. Po drugie, po każdej miłości, nawet bolesnej, zostają wspomnienia. Są dla mnie najcenniejsze i nikt, ani ból, ani czas, nie są mi w stanie odebrać pamięci, która mnie umacnia, jak nic innego już nie ma.Keri pisze:Wole sie nie zakochiwac juz nigdy wiecej Lepsze jest cierpienie z powodu samotnosci niz z nieudanej milosci lub plytkiego zauroczenia .
Wreszcie zadaję sobie pytanie, czy nie jest tak, że czasami my sami wybieramy samotność i się w niej zasklepiamy. Ale w imię czego?
"A na pasie ziemi niczyjej - kwiatów łan, najurodziwszych jakie znam" W. Wysocki