Lubisz dzieci?
Taka sama ankieta jak na forum AVEN... tylko inne opcje do wyboru.
Więc się powtórzę- uwielbiam dzieci, tylko jak już są troszkę starsze zaczynają pokazywać swój charakter, i niektóre z nich nie przypadają mi do gustu. W sumie bardziej mnie denerwują rodzice niż dzieci- ciągle się chwalą jakie to wspaniałe są te ich dzieciaki, rozpuszczają je, a potem z dzieciaków wyrastają zadufani w sobie egoiści, a takich nie trawię.
Pozdro
Więc się powtórzę- uwielbiam dzieci, tylko jak już są troszkę starsze zaczynają pokazywać swój charakter, i niektóre z nich nie przypadają mi do gustu. W sumie bardziej mnie denerwują rodzice niż dzieci- ciągle się chwalą jakie to wspaniałe są te ich dzieciaki, rozpuszczają je, a potem z dzieciaków wyrastają zadufani w sobie egoiści, a takich nie trawię.
Pozdro
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
A ja lubię dzieci, oczywiście zależy jakie, bo takie rozpieszczone książątka, mali terroryści którym wszystko wolno powinni dla własnego dobra trzymać się ode mnie z daleka. Ale dobrze wychowane dzieci są wspaniałe, szczere, często mądrzejsze od dorosłych, nawet bardziej logiczne. Bardzo bym chciała mieć dzieci. Oczywiście o ciąży i rodzeniu nie ma mowy, ale w domach dziecka tyle dzieci czeka na rodziców czy choćby jednego rodzica, za parę lat jedno takie dzieciątko stamtąd zabiorę, jeśli będzie dobrze to może nawet dwoje. Narazie to tylko plany, nic pewnego, ale poczekamy - zobaczymy.
*per ASpera ad AStra*
*****
*I nawet kiedy będę sam*
*Nie zmienię się, bo mam swój świat*
*****
*I nawet kiedy będę sam*
*Nie zmienię się, bo mam swój świat*
I takie podejście mi się podobaSelene pisze:w domach dziecka tyle dzieci czeka na rodziców czy choćby jednego rodzica, za parę lat jedno takie dzieciątko stamtąd zabiorę, jeśli będzie dobrze to może nawet dwoje. Narazie to tylko plany, nic pewnego, ale poczekamy - zobaczymy.
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
A mi nie bardzo Lubię dzieci, ale wolał bym wychowywać swoje! I nie chodzi tu o kwestię pokochania "cudzego" dziecka. Po prostu skoro musiał bym się poświęcić wychowywaniu to wolał bym wychowywać swoje DNAKoni pisze:I takie podejście mi się podobaSelene pisze:w domach dziecka tyle dzieci czeka na rodziców czy choćby jednego rodzica, za parę lat jedno takie dzieciątko stamtąd zabiorę, jeśli będzie dobrze to może nawet dwoje. Narazie to tylko plany, nic pewnego, ale poczekamy - zobaczymy.
Samiec Alfa
Kolejny samiec, któremu instynkt każe powielić i przekazać DNA, jak to mówią fachowo: egoizm genów. Dziecko to dziecko, w czym cudze miałoby być gorsze od twojego? Na logike - w niczym. Wszyscy ludzie na świecie mają 99,9% wspólnego DNA, a jeśli adoptować polskie dziecko, to wyjdzie pewnie z 99,99%. Ale oczywiście twoja teoretyczna rodzina - twój wybór, jeśli inny kolor włosów czy oczu to dla Ciebie aż tak duży problem.....
*per ASpera ad AStra*
*****
*I nawet kiedy będę sam*
*Nie zmienię się, bo mam swój świat*
*****
*I nawet kiedy będę sam*
*Nie zmienię się, bo mam swój świat*
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
Ja mam same takie koleżanki, które nie chcą mieć dzieci, nie czują instynktu (dziwny ciągnie do dziwnego) , jedynie wśród wścibskich ludzi któraś powie, że planuje dzieci, ale jeszcze nie teraz... Niektóre z nich marzą o adopcji, a inne nie. Ja na adopcje patrzę tak, że jest to pomoc dla jakiegoś biednego dziecka. Takie dzieci lubię, bo nie są rozwydrzone, ale nie mam z nimi na codzień do czynienia.
Wielu moich kolegów nie chce słyszeć o adopcji. Nawet jeśli ich dziewczyny powiedziały, że rodzić nie zamierzają, to oni i tak wierzą, że kiedyś będą chciały (one wtedy będą miały pewnie 35- 40 lat)
Wielu moich kolegów nie chce słyszeć o adopcji. Nawet jeśli ich dziewczyny powiedziały, że rodzić nie zamierzają, to oni i tak wierzą, że kiedyś będą chciały (one wtedy będą miały pewnie 35- 40 lat)
Agnieszko, ja nie znam Wilczka, jego decyzja będzie dotyczyła jednej z najbardziej osobistych sfer JEGO życia i w żaden sposób na moją sytuację nie wpłynie, więc oczywiście, że mnie to NIE boli. Podtrzymuje - to jego prywatna sprawa. Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego dziecko z innym materiałem genetycznym niż jego miałoby być gorsze. Może nasz Wilczek ma np. trzy ręce i każdą prace wykonuje o 1/3 szybciej, może jest odporny na raka albo na AIDS, może ma jedno płuco i jedno skrzelo, co pozwala mu oddychać i na lądzie i w wodzie, nie wiem. Przypuszczam, że żadne z powyższych, nie widzę sensu powoływać do życia kolejnego dziecka, podczas gdy tysiącami JUŻ powołanych, a więc nie mających wyboru i muszących żyć, nie ma się kto zająć. Zadam brutalne pytanie: gdyby Wilczek (czego mu broń boże nie życze) zmarł przedwcześnie to wolałby, aby jego dziecko zostało adoptowane i obdarzone miłością innych ludzi, czy aby się wychowywało w domu dziecka?
Wielu ludzi uważa, że własne dzieci łatwiej pokochają, że z biologicznymi łatwiej się dogadają itd., co jest bardzo naiwne. Jestem biologiczną córką mojej matki i wcale nie pomaga nam to w porozumieniu, podczas gdy z żoną mojego wujka dogaduję się świetnie. Porozumienie nie zależy od genów, a umiejętność pokochania dziecka z kolei tylko od nastawienia przyszłych rodziców. A że adoptowane dzieci mają wady to trudno, zaręczam że naturalne też nie są ich pozbawione.
Mniemam, iż materiał genetyczny Wilczka nie jest wcale taki wyjątkowy, jest normalny. Przemawia przez niego tylko instynkt zachowania, przedłużenia gatunku, jeden z pierwotnych instynktów nakazujących przekazanie swojego DNA jakie by ono nie było, jest to instynkt właściwy wszystkim zwierzętom na wszystkich szerokościach geograficznych (także człowiekowi), zapewniający ich trwanie w przyrodzie.
Nie dziw się więc Agnieszko, że użyłam słowa "samiec", bo nie uczyniłam tego by obrazić Wilczka, jeśli tak to wygląda to PRZEPRASZAM WILCZKU, ale kieruje się on instynktem stricte biologicznym, a z punktu widzenia biologii tym właśnie jest - samcem homo sapiens.
Wielu ludzi uważa, że własne dzieci łatwiej pokochają, że z biologicznymi łatwiej się dogadają itd., co jest bardzo naiwne. Jestem biologiczną córką mojej matki i wcale nie pomaga nam to w porozumieniu, podczas gdy z żoną mojego wujka dogaduję się świetnie. Porozumienie nie zależy od genów, a umiejętność pokochania dziecka z kolei tylko od nastawienia przyszłych rodziców. A że adoptowane dzieci mają wady to trudno, zaręczam że naturalne też nie są ich pozbawione.
Mniemam, iż materiał genetyczny Wilczka nie jest wcale taki wyjątkowy, jest normalny. Przemawia przez niego tylko instynkt zachowania, przedłużenia gatunku, jeden z pierwotnych instynktów nakazujących przekazanie swojego DNA jakie by ono nie było, jest to instynkt właściwy wszystkim zwierzętom na wszystkich szerokościach geograficznych (także człowiekowi), zapewniający ich trwanie w przyrodzie.
Nie dziw się więc Agnieszko, że użyłam słowa "samiec", bo nie uczyniłam tego by obrazić Wilczka, jeśli tak to wygląda to PRZEPRASZAM WILCZKU, ale kieruje się on instynktem stricte biologicznym, a z punktu widzenia biologii tym właśnie jest - samcem homo sapiens.
*per ASpera ad AStra*
*****
*I nawet kiedy będę sam*
*Nie zmienię się, bo mam swój świat*
*****
*I nawet kiedy będę sam*
*Nie zmienię się, bo mam swój świat*
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
dzola007 pisze:wole tańsze zamienniki... tzn. zwierzaki
Ja też
Co do adopcji, to znam ok. 6 rodzin, które adoptowały dziecko jedno lub dwoje i zycie tych dzieci przebiegało bez problemów. Niektóre mają już swoje dzieci. Często z rodzonymi dziećmi jest więcej problemu niż z adoptowanymi. To kwestia wielu czynników.
Heh, ja doskonale rozumiem sens adopcji, jej zasadność, zalety etc. Nie rozumiem natomiast uporczywych prób udowodnienia wyższości jednego rodzaju rodzicielstwa nad drugim. To są zupełnie nieporównywalne sprawy - i rodzicielstwo biologiczne, i adopcyjne mają zarówno mnóstwo zalet, jak i wad, więc tak naprawdę bezcelowe jest opowiadanie się za którąkolwiek z opcji, bo to inny ciężar gatunkowy po prostu.
Powiem więcej - rozumiem stanowisko Wilczka, mimo że sama - gdybym chciała mieć jakiekolwiek dziecko (a nie chcę) - prędzej bym adoptowała niż urodziła, bo zdecydowanie i kategorycznie nie chciałabym powielać swojego DNA ;P
I uważam, że zamiast rozważać to, czy lepiej urodzić dziecko, czy adoptować, dobrze byłoby zastanowić się nad tym, jak nie dopuścić do sytuacji, w których niedojrzałe psychicznie bądź emocjonalnie osoby zostają rodzicami (czy to biologicznymi, czy adopcyjnymi).
Powiem więcej - rozumiem stanowisko Wilczka, mimo że sama - gdybym chciała mieć jakiekolwiek dziecko (a nie chcę) - prędzej bym adoptowała niż urodziła, bo zdecydowanie i kategorycznie nie chciałabym powielać swojego DNA ;P
I uważam, że zamiast rozważać to, czy lepiej urodzić dziecko, czy adoptować, dobrze byłoby zastanowić się nad tym, jak nie dopuścić do sytuacji, w których niedojrzałe psychicznie bądź emocjonalnie osoby zostają rodzicami (czy to biologicznymi, czy adopcyjnymi).