Aski i bobaski ;)
Re: Aski i bobaski ;)
Nic, tylko życzyć powodzenia w bezwarunkowo-kochającym stresowaniu dziecka, które odbije sobie na stresowaniu swojego dziecka, które odbije sobie na stresowaniu swojego dziecka, ktore odbije sobie na stresowaniu swojego dziecka itd. itp. I w ten sposób największy cel życia człowieka zostanie osiągnięty.
Re: Aski i bobaski ;)
Tak, warto, żeby każdy miał własne zdanie.
Re: Aski i bobaski ;)
Tom napisał bardzo rozsądnie. Z taką postawą ma szansę zostać wzorowym ojcemtom pisze:A ja wielokrotnie podkreślałem, że lubię dzieci i na pewno chciałbym mieć.
Oczywiście bywają bachory okropne. Ofiarny bezstresowego wychowania i braku wyobraźni rodziców.
Ale są też i takie, które są fajne. Można znimi pogadać, nie zawsze infantylnie.
Poza tym, komuś trzeba to wszystko przekazać.
Doświadczenie, dystans, ciapciakowatość, wyrozumiałóść.
Bardzo chciałbym uczestniczyć w kształtowaniu takiego młodego człowieka.
Ale kochałbym go lub j ą, niezależnie od tego jakieby nie było.
Bowiem dzieci kocha się miłością bezwarunkową.
I ja naprawdę czuję się do tego przygotowany psychologicznie.
To głównie wychowanie kształtuje dziecko i "okropne bachory" to efekt "braku wyobraźni rodziców". Rozpieszczanie jest prostą drogą do skrzywienia charakteru, co później trudno wyprostować. Rozsądne wychowanie to kwestia dojrzałości, odpowiedzialności i poświęcenia dziecku maksimum uwagi. Jeśli ktoś nie ma czasu i powołania, niech nie decyduje się na rodzicielstwo! Ja obserwując dzisiejszych rodziców często mam wrażenie, że nie traktują swoich potomków jak przyszłych dorosłych ludzi, których trzeba odpowiedzialnie ukształtować. Dziecko to albo słodka zabaweczka, albo domowy tyran, któremu dla świętego spokoju trzeba ulegać, albo - niechciany dopust boży...
A w miłości bezwarunkowej, jak w każdej miłości, chodzi o akceptację tego, na co nie ma się wpływu, czy czego zmienić się po prostu nie da
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Re: Aski i bobaski ;)
Dziękuję za miłe słowa.
Fajnie, że są na naszym forum osoby o podobnej wrażliwości, .
Mimo pozorów skorup, które wokół siebie umiejętnie i zawzięcie budujemy
Fajnie, że są na naszym forum osoby o podobnej wrażliwości, .
Mimo pozorów skorup, które wokół siebie umiejętnie i zawzięcie budujemy
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Re: Aski i bobaski ;)
Niekoniecznie 1 raz wystarczy .Czasami to 100x musi być,nim nastąpi urodzenie dziecka.Nie ma reguły,jedni wcześniej inni później dopiero mogą nacieszyc sie faktem,że kobieta jest w ciąży i niedługo dziecko na świat wyda.NAIRIN pisze:Ciekawe jakie podejście do prokreacji mają ASy... Seks - nie, ok, a dzieci? Bo zasadniczo jedno z drugim nie ma wiele wspólnego (poza tą jedną chwilą, kiedy trzeba tego bobaska zrobić ). Ja się nie będę wychylać, bo mam córeczkę. Ale jak na to patrzycie? Czy jednorazowy seks, żeby mieć dziecko, wchodzi w rachubę? Czy potrzeba prokreacji wygasa równocześnie, kiedy wygasa zainteresowanie którąkolwiek z płci?
Na marginesie, w zasadzie wszyscy, prędzej czy później, myślą o dzieciach. I osoby hetero i homo (bi pewnie również), a co z Wami ASy? Myślicie o tym?
I wcale nie każdy myśli o posiadaniu dzieci a jedynie ci,co chca mieć dzieci a to różnica.
Re: Aski i bobaski ;)
Osobiście nie będę mieć dzieci. Nie pasuję do temperamentu dzieci w przedziale wiekowym 1-14 lat. Ze starszymi dziećmi się dogaduję. Z młodszymi pomimo starań nie mam dobrego kontaktu. Nie umiałabym mniejszemu dziecku zapewnić odpowiedniej rozrywki. A sadzanie przed grą komputerową, czy przed tv mija się z celem.
Natomiast obserwuję moją koleżankę z Łodzi, która samotnie wychowuje dziecko i bardzo dobrze jej to wychodzi. Brzdąc bardzo ją kocha i bardzo szanuje. Podziwiam ją . Bo pomimo dużych kopniaków od życia ma cholerną siłę i samozaparcie. A dziecko samo w sobie jest bardzo sympatyczne, ale z gatunku "żywego srebra". Wczoraj dopiero w samochodzie usnął. Dziwne, że przy moim prowadzeniu samochodu można spać Musiał być bardzo zmęczony po bieganiu na świeżym powietrzu.
Nie mam jakichś awersji do dzieci. Tylko nie potrafię sobie z nimi radzić. Nie każdy nadaje się na rodzica.
Natomiast obserwuję moją koleżankę z Łodzi, która samotnie wychowuje dziecko i bardzo dobrze jej to wychodzi. Brzdąc bardzo ją kocha i bardzo szanuje. Podziwiam ją . Bo pomimo dużych kopniaków od życia ma cholerną siłę i samozaparcie. A dziecko samo w sobie jest bardzo sympatyczne, ale z gatunku "żywego srebra". Wczoraj dopiero w samochodzie usnął. Dziwne, że przy moim prowadzeniu samochodu można spać Musiał być bardzo zmęczony po bieganiu na świeżym powietrzu.
Nie mam jakichś awersji do dzieci. Tylko nie potrafię sobie z nimi radzić. Nie każdy nadaje się na rodzica.
Re: Aski i bobaski ;)
Chciałabym mieć w przyszłości dzieci i chciałabym przekazać swój materiał genetyczny, więc myślę raczej o ciąży niż adopcji. Ale to dopiero za kilka lat, po studiach, jak będę miała pracę...
moja pisanina: masochizm egzystencjalny
Re: Aski i bobaski ;)
Dzisiaj moja stażystka przyniosła na chwile swojego o 19 lat młodszego braciszka, żeby sie ze mną przywitał.
Powiedziałam, że jakby przyprowadziła Rottweilera to chętnie wytarmoszę, ale tej 1,5 rocznej , dwunożnej plujki to się boje i nie dotknę.
Na szczęście nie poczuła się urażona, tylko mnie wyśmiała.
Powiedziałam, że jakby przyprowadziła Rottweilera to chętnie wytarmoszę, ale tej 1,5 rocznej , dwunożnej plujki to się boje i nie dotknę.
Na szczęście nie poczuła się urażona, tylko mnie wyśmiała.
Re: Aski i bobaski ;)
Ja ostatnio zaczęłam mieć wątpliwości co do nieposiadania dzieci. Także obecnie sama nie wiem. Czuję się zawieszona, na takim rozdrożu- może kiedyś sie to wyklaruje, zobaczymy, co będzie.
Dzieci nadal jakoś bardzo nie uwielbiam, ale też nie budzą u mnie skrajnej awersji. zależy też jakie dzieci. Takie zupełnie małe to nie za bardzo lubię. Wolę takie starsze, które już chodzą, mówia, bawią się, można nawiązać z nimi jakiś kontakt, czyli tak od 3, 4 lat w górę, na takie nawet patrzę z sympatią i przyjemnością, gdy widzę na dworze czy placu zabaw. Spodobały mi się dzieci w takim przedziale wiekowym i nawet zaczęły budzić u mnie ciepłe uczucia ( wcześniej były mi obojętne). Niestety, żeby dojść do tego etapu, trzeba przejść przez ten, który na razie jest mi wybitnie nie na rękę. Uwielbiam np. spać, myślę, że takie płaczące po nocach dziecko by mnie doprowadziło do szału, a nie o to chodzi. Poza tym brzydzą mnie różne fizjologiczne rzeczy, więc nie widzę się przy zmianie pieluch, czy coś. no i mam awersję do porodu, nie chciałabym za nic tego przechodzić ( chyba, żeby zrobiono mi cesarkę na życzenie, nic bym nie czuła,wyjęliby dziecko i tyle, ale czy to w ogóle da się załatwić w praktyce?).
Adopcja byłaby fajna, ale po pierwsze, trudno o nia, bo dużo dzieci w domu dziecka nie ejst do adopcji, tylko ma rodziców np. z czasowo zabranymi prawami czy ograniczonymi, czy jak to się nazywa, Po drugie wolą dawać parom niż samotnym. Po trzecie, obawiam się, że nawet gdyby mnie jakoś zakwalifikowali do adopcji, to będą chcieli dać mi takie dziecko, które akurat niekoniecznie by mi odpowiadało ( np. takie powyżej 10 roku życia), a jak odmówię, to będzie źle wyglądało, niby chcę dziecko, a wybrzydzam, czy coś. Tyle, że moje nastawienie jest też dość egoistyczne, nie będę ukrywać przed Wami. Nie jest tak, że bardzo kocham dzieci, nie wyobrażam sobie świata bez nich i zrobiłabym wszystko, żeby mieć Jakiekolwiek dziecko w domu.
Jak mówiłam, polubiłam dzieci w pewnym przedziale wiekowym, i w sumie takie by mnie satysfakcjonowało. zupełnie małych nie lubię. Zaś starszego to też bym nie chciała- po 10 roku życia, najtrudniejszy czas, okres dojrzewania, bunt, humory, hormony plus potencjalne złe ukształtowanie psychiki, które takie dziecko mogło już wynieść do tego czasu ze sobą. poza tym takie małe dziecko można wychowywać od podstaw prawie, a takie 8, 10+ ma już za sobą pewne doświadczenia, ukształtowane postawy, no jest trudniej je wychowywać, zmieniać tę postawę, która może być już mocno patologiczna ( przez dom rodzinny i przez placówkę), generalnie jest trudniej z takimi dziećmi, wiem, bo kiedyś byłam w domu dziecka jako wolontariuszka, tyle że krótko, miałam odpracować tylko 10 czy 15 godzin społecznie ( obowiązek z mojej szkoły).
Także adopcja by mnie interesowała, ale dziecka 3, 4 lata, w takim wieku mniej więcej. Tak na dziś, nie wiem, czy kiedyś mi się nie zmieni,ale tak teraz czuję.
No mógłby byc jeszcze bank nasienia, bo męża chłopaka i związku nie chcę, ale przechodzić ciążę i niemowlaka to średnio chcę.
Dzieci nadal jakoś bardzo nie uwielbiam, ale też nie budzą u mnie skrajnej awersji. zależy też jakie dzieci. Takie zupełnie małe to nie za bardzo lubię. Wolę takie starsze, które już chodzą, mówia, bawią się, można nawiązać z nimi jakiś kontakt, czyli tak od 3, 4 lat w górę, na takie nawet patrzę z sympatią i przyjemnością, gdy widzę na dworze czy placu zabaw. Spodobały mi się dzieci w takim przedziale wiekowym i nawet zaczęły budzić u mnie ciepłe uczucia ( wcześniej były mi obojętne). Niestety, żeby dojść do tego etapu, trzeba przejść przez ten, który na razie jest mi wybitnie nie na rękę. Uwielbiam np. spać, myślę, że takie płaczące po nocach dziecko by mnie doprowadziło do szału, a nie o to chodzi. Poza tym brzydzą mnie różne fizjologiczne rzeczy, więc nie widzę się przy zmianie pieluch, czy coś. no i mam awersję do porodu, nie chciałabym za nic tego przechodzić ( chyba, żeby zrobiono mi cesarkę na życzenie, nic bym nie czuła,wyjęliby dziecko i tyle, ale czy to w ogóle da się załatwić w praktyce?).
Adopcja byłaby fajna, ale po pierwsze, trudno o nia, bo dużo dzieci w domu dziecka nie ejst do adopcji, tylko ma rodziców np. z czasowo zabranymi prawami czy ograniczonymi, czy jak to się nazywa, Po drugie wolą dawać parom niż samotnym. Po trzecie, obawiam się, że nawet gdyby mnie jakoś zakwalifikowali do adopcji, to będą chcieli dać mi takie dziecko, które akurat niekoniecznie by mi odpowiadało ( np. takie powyżej 10 roku życia), a jak odmówię, to będzie źle wyglądało, niby chcę dziecko, a wybrzydzam, czy coś. Tyle, że moje nastawienie jest też dość egoistyczne, nie będę ukrywać przed Wami. Nie jest tak, że bardzo kocham dzieci, nie wyobrażam sobie świata bez nich i zrobiłabym wszystko, żeby mieć Jakiekolwiek dziecko w domu.
Jak mówiłam, polubiłam dzieci w pewnym przedziale wiekowym, i w sumie takie by mnie satysfakcjonowało. zupełnie małych nie lubię. Zaś starszego to też bym nie chciała- po 10 roku życia, najtrudniejszy czas, okres dojrzewania, bunt, humory, hormony plus potencjalne złe ukształtowanie psychiki, które takie dziecko mogło już wynieść do tego czasu ze sobą. poza tym takie małe dziecko można wychowywać od podstaw prawie, a takie 8, 10+ ma już za sobą pewne doświadczenia, ukształtowane postawy, no jest trudniej je wychowywać, zmieniać tę postawę, która może być już mocno patologiczna ( przez dom rodzinny i przez placówkę), generalnie jest trudniej z takimi dziećmi, wiem, bo kiedyś byłam w domu dziecka jako wolontariuszka, tyle że krótko, miałam odpracować tylko 10 czy 15 godzin społecznie ( obowiązek z mojej szkoły).
Także adopcja by mnie interesowała, ale dziecka 3, 4 lata, w takim wieku mniej więcej. Tak na dziś, nie wiem, czy kiedyś mi się nie zmieni,ale tak teraz czuję.
No mógłby byc jeszcze bank nasienia, bo męża chłopaka i związku nie chcę, ale przechodzić ciążę i niemowlaka to średnio chcę.
Re: Aski i bobaski ;)
panna_x
Dlatego śmieszy mnie zawsze, jak ktoś twierdzi, że brak potrzeby posiadania dziecka to egoizm, jeden ze sloganów powtarzanych bez cienia refleksji. Dziecko to taka pułapka mentalna na jakieś 20 lat życia, a potem przeważnie człowiek jest już tak wycieńczony mentalnie, że nie potrafi już się niczym cieszyć, dzieci opuszczają gniazdo, a on zostaje sam ze sobą i z tymi samymi problemami, przed którymi ucieczki szukał w posiadaniu dzieci. Oczywiście są jednostki na których potomstwo nie odcisnęło piętna, ale są to tylko nieliczni szczęśliwcy.
Mieć wyrzuty do siebie, że sie lubi wygodę ? A dlaczego ? Jak ktoś lubi dyskomfort i brak wygody, niech sobie połamie młotkiem nogę i potem niech się zachwyca, jaki to on " nie jest egoistyczny", gdyż sam sobie wprowadził dyskomfort do swojej codziennej egzystencji. Tylko niech nie oczekuje ode mnie, że też się będę zachwycać.
Inna sprawa, że dziecko czy nawet nastolatek nie będzie raczej ciekawym partnerem do rozmowy, do spędzania czasu, to są rzeczy, które niektórzy ludzie nabywają z wiekiem.
Czy brak potrzeby posiadania dziecka jest egoistyczny ? Tym, czym się karmi ego jest właśnie chęć posiadania czegoś. A więc to potrzeba posiadania dziecka jest egoistyczna. Nie posiadając dziecka łatwiej zachować spokój wewnętrzny, nie trzeba ciągle myśleć o tym dziecku, a więc właśnie brak dziecka jest pomocny w rozpuszczaniu ego.moje nastawienie jest dość egoistyczne
Dlatego śmieszy mnie zawsze, jak ktoś twierdzi, że brak potrzeby posiadania dziecka to egoizm, jeden ze sloganów powtarzanych bez cienia refleksji. Dziecko to taka pułapka mentalna na jakieś 20 lat życia, a potem przeważnie człowiek jest już tak wycieńczony mentalnie, że nie potrafi już się niczym cieszyć, dzieci opuszczają gniazdo, a on zostaje sam ze sobą i z tymi samymi problemami, przed którymi ucieczki szukał w posiadaniu dzieci. Oczywiście są jednostki na których potomstwo nie odcisnęło piętna, ale są to tylko nieliczni szczęśliwcy.
Mieć wyrzuty do siebie, że sie lubi wygodę ? A dlaczego ? Jak ktoś lubi dyskomfort i brak wygody, niech sobie połamie młotkiem nogę i potem niech się zachwyca, jaki to on " nie jest egoistyczny", gdyż sam sobie wprowadził dyskomfort do swojej codziennej egzystencji. Tylko niech nie oczekuje ode mnie, że też się będę zachwycać.
Inna sprawa, że dziecko czy nawet nastolatek nie będzie raczej ciekawym partnerem do rozmowy, do spędzania czasu, to są rzeczy, które niektórzy ludzie nabywają z wiekiem.
Ostatnio zmieniony 20 lis 2014, 23:44 przez Indiana, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Aski i bobaski ;)
Indiano, czytaj ze zrozumieniem. Ja nie mówiłam, że brak potrzeby dzieci jest egoistyczny. Mówiłam, że egoistyczne jest moje nastawienie- czyli mogłabym mieć dziecko, ale pewnego określonego typu, co właśnie uważam za egoizm. Człowiek, który naprawdę kochałby dzieci, jako takie, to mógłby mieć każde. A Ty wyskakujesz z wykładem, jakie to straszne życie mają osoby z dziećmi, choć ja nigdzie nie mówię, że jest ono usłane różami.
Re: Aski i bobaski ;)
U mnie nawet adopcja nie przejdzie. Jakoś tak mam, że z wiekiem potrzeba rodzicielstwa nie przychodzi, a nawet jeszcze bardziej za dziećmi nie przepadam. Posiadam instynkt kocierzyński.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Re: Aski i bobaski ;)
Ja instynktu macierzyńskiego też nie mam, za bobaskami nie przepadam. Lubię dzieci w wieku okołoprzedszkolnym, ale też nie mam tak, że dziecko byłoby na 1 miejscu dla mnie, jego potrzeby i w ogóle, jestem bardzo egotyczną osobą, więc i tak siebie stawiałabym na 1 miejscu, a nie dziecko.
Kiedyś znajoma potocznie mówiła, że do dziecka potrzeba dużo forsy, bo sobie człowiek może czegoś odmówić, choćby przysłowiowego słodycza, a dziecku nie odmówi. Czyli sobie czegoś nie kupi, a kupi coś dla dziecka.
No, a mnie tknęło, że tak nie mam. Nie postawiłabym dziecka na 1 miejscu, wyżej ode mnie. Wiadomo, ze są rzeczy ważne i mniej ważne, no ubranie dla dziecka byłoby ważniejsze niż np. wycieczka dla mnie. Ale gdyby były to porównywalne rzeczy pod względem ceny i ważności, to niekoniecznie wybrałabym tę dla dziecka.
Zwierząt też nie lubię ( tzn lubię, ale nie na tyle, żeby mieć w domu i się nimi zajmować), wiec by mi nie zrekompensowały dzieciaka. Poza tym wolałabym jednak istotę ludzką, z którą można nawiązać jakiś kontakt, rozmawiać
wiadomo, że ideałów nie ma- nie mamy małych androidów jak z filmu AI, który mogłabym sobie tak zaprogramować, jakbym chciała- żeby nie sprawiał problemów wychowawczych, nie kłócił się, nie buntował, lubił to, co ja i takie formy spędzania czasu ( a chciałabym
Kiedyś znajoma potocznie mówiła, że do dziecka potrzeba dużo forsy, bo sobie człowiek może czegoś odmówić, choćby przysłowiowego słodycza, a dziecku nie odmówi. Czyli sobie czegoś nie kupi, a kupi coś dla dziecka.
No, a mnie tknęło, że tak nie mam. Nie postawiłabym dziecka na 1 miejscu, wyżej ode mnie. Wiadomo, ze są rzeczy ważne i mniej ważne, no ubranie dla dziecka byłoby ważniejsze niż np. wycieczka dla mnie. Ale gdyby były to porównywalne rzeczy pod względem ceny i ważności, to niekoniecznie wybrałabym tę dla dziecka.
Zwierząt też nie lubię ( tzn lubię, ale nie na tyle, żeby mieć w domu i się nimi zajmować), wiec by mi nie zrekompensowały dzieciaka. Poza tym wolałabym jednak istotę ludzką, z którą można nawiązać jakiś kontakt, rozmawiać
wiadomo, że ideałów nie ma- nie mamy małych androidów jak z filmu AI, który mogłabym sobie tak zaprogramować, jakbym chciała- żeby nie sprawiał problemów wychowawczych, nie kłócił się, nie buntował, lubił to, co ja i takie formy spędzania czasu ( a chciałabym
Re: Aski i bobaski ;)
U mnie dzieci to temat otwarty, własne bądź adoptowane. Pytanie tylko jak partner by się zapatrywał na tą kwestię - póki co owego partnera nie ma. Kiedyś nawet chciałam mieć, ale to było parę lat temu, dziś natomiast już nie bardzo. Wystarczy mi jak raz na jakiś czas odwiedzam dzieci rodzeństwa i wystarcza mi rola cioci
A tak mi się przypomniała sytuacja jak raz padło hasło: "a kto się będzie tobą opiekował na starość?" i odpowiedziałam: "siostrzeńce i baratanice będą przyjeżdżały do starej ciotki pomagać, jak będą potrzebowały kasy ". Wtedy powiedziałam to w żartach, a jak teraz sobie myślę, kto wie czy to nie okaże się rzeczywistością...
A tak mi się przypomniała sytuacja jak raz padło hasło: "a kto się będzie tobą opiekował na starość?" i odpowiedziałam: "siostrzeńce i baratanice będą przyjeżdżały do starej ciotki pomagać, jak będą potrzebowały kasy ". Wtedy powiedziałam to w żartach, a jak teraz sobie myślę, kto wie czy to nie okaże się rzeczywistością...
Ciekawość zabiła kota ale satysfakcja przywróciła go do życia
Re: Aski i bobaski ;)
Mi rola cioci już nie wystarcza, obecnie marzy mi się dwójka dzieci I oczywiście żeby jeszcze były do mnie podobne!