Post
autor: panna_x » 12 cze 2017, 09:36
U mnie ojciec ma większa presję na wnuki. Dogaduje, że jestem starą panną, inne potrafiły sobie kogoś znaleźć,a ja ni męża ni partnera albo że może lubię kobiety i żeby tylko nie okazało się, że jestem lesbą( on używa takich określeń), że zostanę sama na starość, nikt mi nie pomoże itd. Że chciałby być dziadkiem, inni są itd. Kiedyś żalił się sąsiadce z bloku, że nie chcę wyjść za mąż, więc jeszcze innych wtajemnicza w moje prywatne sprawy.
To ciekawe, że tak mu zależy, bo instynktu rodzicielskiego specjalnego nie miał. Natomiast mama uwielbia dzieci, jest bardzo opiekuńcza, a nawet nad, a nic nie mówi na ten temat. A pewnie bardziej by się sprawdziła jako babcia. Czasem mówi, że chciałaby mieć wnuki, ale bez presji czy takich komentarzy jak ojciec. Nie mówi, że powinnam sobie kogoś znaleźć,inni mają, że zaraz będę za stara na cokolwiek, tylko czasami ( ale nie jakoś uciążliwie często), że chciałaby, żebym się zakochała, miała partnera, takiego, jakiego bym chciała, że chciałaby, żebym była szczęśliwa. Natomiast ojciec nie mówi o zakochaniu czy szczęściu, czy o tym, co bym czuła, tylko o tym, żeby kogoś znaleźć i mieć, założyć rodzinę i już. Wkurza mnie, jak mówi, że ludzie nie mają dzieci, bo są wygodni, nagle taki poświęcający się zrobił, jak sam był młody, to też przedkładał własne przyjemności nad rodzinę, a teraz najwięcej ma do powiedzenia. Wkurza mnie też, że jest takim szowinistą, ja cierpię na lęk przed porodem, nie chciałabym czuć takiego bólu, on pewnie uznałby to za wydziwianie, skoro inne rodzą i jakoś dają radę. Gdyby to od niego zależało, to pewnie miałby to gdzieś, moje cierpienia by go nie interesowały, ale nie ma takiej mocy sprawczej, by mnie zmusić do urodzenia mu wnuków.
Aktualnie znajome osoby chcą mnie spiknąć z pewnym facetem, gość jest ok, z wyglądu i charakteru, ale uwielbia dzieci, jest bardzo prorodzinny i sam mówi, że dziecko nie powinno być jedynakiem, bo to źle wpływa na rozwój, więc musi być najmniej 2. Tak więc choć pasowałby mi pod wieloma względami, to myślę, jak go delikatnie spławić, no po co to ciągnąć, jeśli mamy odmienne oczekiwania. Ostatnio chciałam się już wykręcić od podwożenia do domu, ale bardzo nalegał i uległam, za co jestem zła na siebie. Na razie jest to niezobowiązujące, zaprosił mnie na kawę czy kilka razy odwiózł do domu, ale widzę do czego to zmierza. lepiej skończyć wcześniej i nie zwodzić go. Poza tym spotykam się z kimś innym, ale też niezobowiązująco, więc nadal uchodzę za singielkę. Nie wtajemniczyłam innych w temat, uważam, że to moja prywatna sprawa, stąd ich chęć spiknięcia mnie z tamtym facetem.