Nuśka pisze: ↑11 mar 2018, 18:27
Miłość nie musi wiązać się z podnieceniem, ale zakochanie to czysta namiętność, pragnienie fizycznego kontaktu i towarzyszy mu pobudzenie fizjologiczne. Relacje platoniczne, a romantyczne to co innego.
Definicje bywają różne. Znałem parę, która poznała się przez internet. Najpierw długo ze sobą pisali, później rozmawiali przez skype'a. Bez jakichś seks kamerek, fotek, pokazywania ciała. Kiedy zapytałem kiedy się zakochali, twierdzili, że byli sobą zafascynowani/zauroczeni jeszcze zanim się zobaczyli. Oczywiście można stwierdzić, że był to efekt niepełny, zauroczenie wobec wyobrażenia czyjejś osoby, dopowiedzenie do tekstu. Natomiast byli pewni już na etapie rozmów vis-à-moniteur, chociaż jedno i drugie obawiało się to wyznać. Dopiero później zobaczyli się z bliska w taki sposób, że mogło wystąpić podniecenie seksualne. Zakochanie nie musi być czystą namiętnością, może wiązać się z silnymi emocjami związanymi z powtarzającymi się rozmowami, dzieleniem się przeżyciami, wysokim poziomem zrozumienia i zaawansowania komunikacji. Można dywagować czy taki stan jest pełnoprawnym zakochaniem, skoro nie ma się o drugiej osobie pewnych zdawałoby się podstawowych informacji, doświadczeń z nią. Efekty psychiczne i fizjologiczne właściwe dla zakochania są jednak w stanie wystąpić. Tamten kolega mówił mi też, że gdy z nią rozmawiał niekoniecznie myślał o niej w sposób erotyczny, w sensie chciałby ją dotknąć, pocałować, przytulić - podobała mu się, gdybał nt. seksu, ale jeszcze nie było typowego pożądania. Dopiero jak się spotkali.
A takich historii jest więcej. Na ich kanwie nachodzi mnie pytanie, czy zakochany as reagowałby w podobny sposób. Fascynacja, pragnienie bliskości emocjonalnej, fizycznej też w stopniu wykluczającym seks. To by się zgadzało.
Nuśka pisze: ↑11 mar 2018, 18:27Do tego większość asów Ci powie że przecież może być fizycznie zdolna do seksu, ale nadal nie będzie czuć pociągu seksualnego(tutaj raczej widmo :p), że nie pragną seksu.
Fizyczną zdolność można zmierzyć czy krew napływa do odpowiednich miejsc plus nawilżenie ze strony żeńskiej. Mały chłopczyk też dostaje erekcji, ale masturbacja nie musi sprawiać mu przyjemności ( a przynajmniej w mniejszym stopniu niż po osiągnięciu pewnego wieku).
Nuśka pisze: ↑11 mar 2018, 18:27
Sęk w tym, że romantyki chyba to lubią. Podejrzewam, że necking może nie być im obcy, no a jak as może chcieć lub być w przyjemnej relacji erotyczno-seksualnej? Przecież zaspokajanie tak swojego pożądania to nawet coś więcej niż sam pociąg seksualny. Większość takich osób powie, że pocałunki ok tylko nie francuskie, ale seksualne osoby też tak mówią i czują.
Seksualność bywa płynna i wykracza poza twarde kategorie. O ile dużo ludzi jest całkowicie heteroseksualnych, tak w przypadku asów różnorodność zdaje się być większa. Wypadałoby raczej posługiwać się modelem na wzór skali Kinseya, tyle że do stopnia aseksualności. Zresztą punkty pośrednie bywały już określane. Teraz nachodzi pytanie na ile można to leczyć, lub jak kto woli modyfikować. Przynajmniej w tych przypadkach, gdzie za dużo jest elementów seksualnych by mówić o ace'ach.
Nuśka pisze: ↑11 mar 2018, 18:27
Sami się określają jako osoby niepotrzebujące/nie chcące seksu, który mogą zastąpić masturbacją, a jednocześnie się zakochujące, czujące motyle w brzuchu.
Ale że wszyscy? Precyzuj. Są też przypadki ludzi, którzy mają kompletnie wywalone na przytulanki, osoby immunokochliwe. Pozostali niejako się podpięli, już to z potrzeby przynależności, już to z braku świadomości.
Nuśka pisze: ↑11 mar 2018, 18:27
Szczerze powiedziawszy ja nie wiem czego więcej potrzeba do seksualizmu i jakiego uczucia oni by oczekiwali na początek przed rozpoczęciem jakichkolwiek kontaktów erotycznych.
Uczucia pożądania, prostego, oczywistego, nie podlegającego różnicom w interpretacji.
Jeżeli nie ma pożądania to kontakty seksualne są... nieodpowiednie? Jakaś forma gwałtu na sobie, poświęcanie się dla partnera. O ile nie ma w tym jakiejkolwiek przyjemności.
Setsu pisze: ↑12 mar 2018, 14:43Mało jest asów, którzy są "czyści" do tego stopnia, że rączki grzecznie na kołderce, zero zbereźnych myśli i brak jakichkolwiek potrzeb.
= mało jest asów wśród asów. Z tej perspektywy może chodzić o jakąś poważniejszą dysfunkcję seksualną, której asy nie chcą nazywać w ten sposób, bo źle się kojarzy. Nie widzę jednak powodu, żeby obawiać się takiego określenia, bycie asem ma dość plusów, a przypadłości nie są wszak czymś, co czyni człowieka mniej wartościowym (przynajmniej nie tego typu).
Setsu pisze: ↑12 mar 2018, 14:43
Oznacza to posiadanie popędu seksualnego, który jednak chcemy zaspokoić sami ze sobą, ponieważ wchodzenie w interakcje seksualne z inną osobą nas nie interesują i przede wszystkim nie podniecają/pociągają.
Archetyp Narcyza? Przydatny byłby eksperyment myślowy, czy gdyby mieli bliźniaka jednojajowego, to czy byliby skłonni uprawiać z nim seks, pomijając aspekt kazirodczy. Lub dla bardziej kreatywnych, czy gdyby byli wstanie podzielić się na 2 jednakowe ciała połączone jednym umysłem, lecz z podzielną percepcją, to czy tenteges i nie z samej ciekawości.
Setsu pisze: ↑12 mar 2018, 14:43
Tutaj cię może zaskoczę, ale są też asy, których wyobrażenie uprawiania seksu podnieca jak najbardziej, ale kończy się na masturbacji, ponieważ niczym więcej nie są zainteresowani.
Pewnie Cię nie zaskoczę, jeśli powiem, że to nie asy.
Setsu pisze: ↑12 mar 2018, 14:43
Mogłabym napisać, że lubię oglądać, gdy ktoś maluje obrazy i sprawia mi to przyjemność, oczywiście nie seksualną, ale nigdy nie chciałabym robić tego sama.
Ciekawe porównanie, choć nie wiem czy trafne. Malowanie obrazu to ciężka praca, która daje piękny efekt, możliwy do podziwiania przez innych. W seksie "praca" i "efekt" są w zasadzie jednym, przyjemność jest natychmiastowa, choć oczywiście jej szczyt przypada na moment orgazmu. Jeśli pokusić się o dokładniejsze rozróżnianie między "chceniem", a "lubieniem", czyli element motywujący i hedoniczny. W seksie głównie działa element motywujący, orgazm zaś jest już typowo hedonicznym. W przypadku malowania efekt motywujący też może wystąpić, ale nie w tak oczywistej postaci.
Zaś lubienie oglądania seksu dla samego oglądania chyba nieco wykracza poza kwestię seksualną. Estetyka, emocje, pasja... akrobacje? Dzieci, które mimowolnie będę porównywał z asami jeśli chodzi o stosunek do seksu, na ogół pornolami się brzydzą, jeśli odsunąć na bok element zainteresowania nieznanym. Dorosły as brzydzić się nie będzie, a element zainteresowania nieznanym... no cóż, w pewnym okrojonym sensie może się uchować. Nieznana przyjemność i pragnienie.
Setsu pisze: ↑12 mar 2018, 14:43
Jednakże tak samo jest z osobami seksualnymi, bo nie ma jednej poprawnej definicji. Ilu ludzi, tyle preferencji. Niektórzy lubią seks bez orgazmu, ponieważ uważają, że seks sam w sobie jest wystarczająco dobry.
Niezupełnie. Preferencje dotyczą głównie "szczegółów" takich jak fizjonomia partnera, czy pozycje seksualne,co nie zmienia ogólnej zasady pragnienia seksu z płcią przeciwną. Wspomniałem o skali Kinseya, ale jako analogia odnośnie asów; wyniki obserwacji tego gościa nie są w żadnym stopniu wiarygodne, zawyżał grubo skłonności homoseksualne w społeczeństwie.
Co do tego drugiego, wygląda mi na racjonalizację kobiet, które mają problem z osiąganiem orgazmu lub przypadki silniejszej depresji postkoitalnej, która poprzez warunkowanie zniechęca do orgazmu.
Setsu pisze: ↑12 mar 2018, 14:43
Tutaj mamy dopiero odchylenia, ale dlaczego nikt nie nazwie ich zdrowotnymi?
A czemu nie? Jeśli można to udowodnić, a przynajmniej sensownie uzasadnić, niech każdy nazywa sobie jak chce.