COVID-19
Re: Jestem hepi, bo...
To tak jak ja, Nightfall. Ciężko przeszłam,nawet bardzo ciężko.
Życzę wszystkim zdrowia i odporności,żeby Was to dziadostwo nie dopadło.
Życzę wszystkim zdrowia i odporności,żeby Was to dziadostwo nie dopadło.
Re: COVID-19
Współczuję. Szczęście w nieszczęściu, że najgorszy etap choroby już przeszłyście. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Sam mieszkam w niewielkim mieście, ale koronawirus niestety rozprzestrzenia się szybko. Wczoraj dowiedziałem się, że choruje moja ciotka i jej bliscy (nie widziałem się z nimi już dawno). Sam martwię się o moich bliskich, nie wiem jak długo da się uniknąć wirusa.
GG: 3498837
- Małgorzata95
- ciAStoholik
- Posty: 337
- Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
- Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania
Re: COVID-19
Jakie były objawy? Jak długo trwały?
Zanim potępisz człowieka za jego inność,
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.
Re: COVID-19
Ja na szczęście w domu, choć momentami myślałam, że zahaczę o szpital.Chorowałyście w domu czy w szpitalu?
Miałam tak: najpierw pojawiło się takie ogólne zmęczenie. Wracałam z pracy do domu, miałam plany na różne aktywności, ale byłam zmęczona i szłam się położyć. Był to mało specyficzny objaw - myślałam, że to tylko zmęczenie pracą. Każdego dnia było gorzej. Najpierw straciłam węch i smak, a później pojawiły się silne bóle pleców. Trwa to już z 3 tygodnie i dopiero zaczynam wychodzić na prostą. Koleżanka z pracy, która zachorowała w tym samym czasie ma obecnie drgawki. Lekarz powiedział jej, że niestety to normalne objawy po przejściu covid.Jakie były objawy? Jak długo trwały?
Przy takiej liczbie zarażonych jaka jest raczej trzeba się spodziewać, że padnie na każdego. Ale życzę Wam, żebyście przeszli lekko
Re: COVID-19
U mnie też na szczęście dom.
Trochę zahaczyłam o szpital przy diagnostyce- bite 10 godzin, koszmar. Ale co tam się dzieje Karetki co 5 minut, mnóstwo starszych osób z niewydolnością oddechową. Jak zobaczyłam, chciałam od razu uciekać. Na szczęście pozwolili iść do domu , ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
U mnie zaczęło się od gorączki i dreszczy,potem ucisk w klatce piersiowej i nagłe duszności- z godziny na godzinę gorzej.Ból łba- nie do opisania. Czaszkę mi dosłownie rozsadzało. Już wiedziałam,że to covid. To był piątek - ledwo z pracy do domu dojechałam. W sobotę miałam problem ze wstaniem z łóżka i przejściem trzech kroków. W niedzielę pojechałam do szpitala , nałykawszy się uprzednio leków p/gorączkowych- żeby jakoś dojechać( żaden transport medyczny nie chciał przyjechać, radź sobie człowieku sam). No i tam właśnie te 10 godzin spędziłam z pełnoobjawowym covidem. Toż to porażka .Ale tomograf zrobili , to pomyślałam,że chociaż tyle.
Potem leżałam w domu - całe 10 - dni dziadostwo nie odpuszczało- duszności, kaszel i gorączka - tak na okrągło. Dosłownie głowy nie mogłam z poduszki podnieść.
Teraz jest już lepiej, ale dalej kiepsko oddycham. Właśnie tych powikłań najbardziej się obawiałam . Jak się okazało słusznie.
Trochę zahaczyłam o szpital przy diagnostyce- bite 10 godzin, koszmar. Ale co tam się dzieje Karetki co 5 minut, mnóstwo starszych osób z niewydolnością oddechową. Jak zobaczyłam, chciałam od razu uciekać. Na szczęście pozwolili iść do domu , ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
U mnie zaczęło się od gorączki i dreszczy,potem ucisk w klatce piersiowej i nagłe duszności- z godziny na godzinę gorzej.Ból łba- nie do opisania. Czaszkę mi dosłownie rozsadzało. Już wiedziałam,że to covid. To był piątek - ledwo z pracy do domu dojechałam. W sobotę miałam problem ze wstaniem z łóżka i przejściem trzech kroków. W niedzielę pojechałam do szpitala , nałykawszy się uprzednio leków p/gorączkowych- żeby jakoś dojechać( żaden transport medyczny nie chciał przyjechać, radź sobie człowieku sam). No i tam właśnie te 10 godzin spędziłam z pełnoobjawowym covidem. Toż to porażka .Ale tomograf zrobili , to pomyślałam,że chociaż tyle.
Potem leżałam w domu - całe 10 - dni dziadostwo nie odpuszczało- duszności, kaszel i gorączka - tak na okrągło. Dosłownie głowy nie mogłam z poduszki podnieść.
Teraz jest już lepiej, ale dalej kiepsko oddycham. Właśnie tych powikłań najbardziej się obawiałam . Jak się okazało słusznie.
- Małgorzata95
- ciAStoholik
- Posty: 337
- Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
- Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania
Re: COVID-19
Gdzie mogłyście/mogliście się zarazić?
Zanim potępisz człowieka za jego inność,
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.
Re: COVID-19
Wszędzie.
Tyle ludzi jest chorych i nie wie, albo wie i nie chce siedzieć na kwarantannie bo się boją utraty dochodu, że to jest wszędzie.
Ja najprawdopodobniej przechodzę teraz. Węchu jeszcze nie straciłam, ale mam ucisk na klatce i wszystko mi podśmierduje hmm.. octem? Siedzę w domu na kwarantannie.
Mój tata nie żyje. Chodził tylko do sklepu i do apteki.
Tyle ludzi jest chorych i nie wie, albo wie i nie chce siedzieć na kwarantannie bo się boją utraty dochodu, że to jest wszędzie.
Ja najprawdopodobniej przechodzę teraz. Węchu jeszcze nie straciłam, ale mam ucisk na klatce i wszystko mi podśmierduje hmm.. octem? Siedzę w domu na kwarantannie.
Mój tata nie żyje. Chodził tylko do sklepu i do apteki.
Re: COVID-19
Najprawdopodobniej zaraziłam się w pracy, ale któż to wie przy tylu zarażonych.
Dokładnie, zwłaszcza jak toś pracuje na zlecenie lub własną firmę prowadzi.albo wie i nie chce siedzieć na kwarantannie bo się boją utraty dochodu, że to jest wszędzie.
Wyrazy współczucia, czy tata zmarł na covid?Mój tata nie żyje. Chodził tylko do sklepu i do apteki.
Re: COVID-19
Tak
Przez 2 tygodnie odbijaliśmy się o teleporady. Zmarł po 2 dniach w szpitalu.
Był obciążony(cukrzyca i pochp).
Przez 2 tygodnie odbijaliśmy się o teleporady. Zmarł po 2 dniach w szpitalu.
Był obciążony(cukrzyca i pochp).
Re: COVID-19
@Libra, nie znamy się, ale przykro mi z powodu taty - trzymasz się jakoś mam nadzieję.
Ja wróciłam do domu na resztę semestru. I w ogóle nie wiem - w ciągu wakacji miałam tyle okazji, żeby zarazić się covidem, że wątpię, żebym miała się teraz zarazić, ale kto wie? Przypadków jest naprawdę dużo, ciężko stwierdzić, czy po prostu miałam bezobjawowo, czy miałam niewyobrażalnego farta i nic nie złapałam do tej pory. Nadal zadziwiają mnie ludzie, którzy nie wierzą w koronawirusa.
Jednocześnie uważam, że równie poważnym problemem - jeśli nie bardziej - jest wpływ pandemii na ludzi psychikę. Izolacja —> samotność —> depresja + strach i lęki. Przecież i bez tego społeczeństwo (na skali świata/zachodu) było na skraju normalności. A teraz ludzie czuja się jeszcze gorzej.
Ja wróciłam do domu na resztę semestru. I w ogóle nie wiem - w ciągu wakacji miałam tyle okazji, żeby zarazić się covidem, że wątpię, żebym miała się teraz zarazić, ale kto wie? Przypadków jest naprawdę dużo, ciężko stwierdzić, czy po prostu miałam bezobjawowo, czy miałam niewyobrażalnego farta i nic nie złapałam do tej pory. Nadal zadziwiają mnie ludzie, którzy nie wierzą w koronawirusa.
Jednocześnie uważam, że równie poważnym problemem - jeśli nie bardziej - jest wpływ pandemii na ludzi psychikę. Izolacja —> samotność —> depresja + strach i lęki. Przecież i bez tego społeczeństwo (na skali świata/zachodu) było na skraju normalności. A teraz ludzie czuja się jeszcze gorzej.
Nie wiem jak działają awatary więc jak coś ukradłam to przepraszam
“Science is similarly interpreted, as a new language through which man has tried to explore himself and nature; and a similar conclusion is reached, that once again man attributed to abstractions an independent existence."
“Science is similarly interpreted, as a new language through which man has tried to explore himself and nature; and a similar conclusion is reached, that once again man attributed to abstractions an independent existence."
-
- bobASek
- Posty: 1
- Rejestracja: 6 lut 2021, 19:05
Re: COVID-19
U mnie w pracy po przypadku zachorowania na covid postawili automat do dezynfekcji rąk. Wiadomo, że nie uchroni przed zachorowaniem, ale zawsze łatwiej i szybciej można zdezynfekować ręce.
Re: COVID-19
Współczuję
Ja przeszłam na przełomie października i listopada. Cztery tygodnie w domu, w tym tydzień gorączki prawie 40 stopni, kolejny tydzień ogromnego bólu pleców, że do wstania z łóżka czy położenia się na nim potrzebowałam pomocy. Cały czas suchy kaszel, brak sił, ból w okolicy mostka, problemy ze snem. Trzech różnych lekarzy ze mną rozmawiało, żaden nie wysłał na testy. Ale jestem pewna, że to covid, bo nigdy w życiu żadnej choroby nie przechodziłam tak ciężko, a byłam chorowitym dzieckiem. Ostatni tydzień to było zbieranie sił, żeby wytrwać w pracy (praca na kasie w markecie).
Miesiąc po chorobie miałam osłabienie prawej dłoni i przykurcz małego palca. Po tygodniu przeszło, ale zaczęły mi włosy lecieć. Teraz trochę lepiej.
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła.
Ursula Kroeber Le Guin Pieśń o stworzeniu Éa (Czarnoksiężnik z Archipelagu)
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła.
Ursula Kroeber Le Guin Pieśń o stworzeniu Éa (Czarnoksiężnik z Archipelagu)