czy As zakochuje sie?
- Konkwistador
- starszASek
- Posty: 42
- Rejestracja: 5 lip 2008, 18:47
- Lokalizacja: Olsztyn
-
- mASełko
- Posty: 115
- Rejestracja: 3 lip 2008, 15:19
hm, jak więc wytłumaczyć, np. miłość do Boga, którą okazywały święte dziewice, czy one również w podtekście szukały ukojenia seksualnego? Z pewnością nie... więc?Konkwistador pisze:Moim zdaniem zakochanie to chęć uprawiania seksu (podświadoma). Dlatego jak As może się zakochać?
Pamiętaj, że miłość nie jest równoznaczna z pociągiem seksualnym, gdyby tak było stosunki brat-siostra, brat-brat, ojciec-córka itd. byłyby z gruntu uznawane za rodzaj kazirodztwa, nawet gdyby nie doszłoby do stosunku; a miłość do zwierząt, do przyrody, nie wspominając już miłości w wymiarze duchowym... miłość ma wiele aspektów, czy więc od razu traktować ją jako przepustkę do chęci oddania seksualnego(?)
Opisy wizji niektórych "świętych dziewic" i to tych bardzo oficjalnie uznanych za święte to wizje stricte erotyczne. Podobnie zresztą pisma niektórych "ojców kościoła" czy praktycznie cała "nauka moralna" - przy czym ta ostatnia ociera się już bardziej o perwersję, żeby nie powiedzieć pornografię. Daje się po prosu wyczuć że spora część tych ludzi to osoby po prostu oszalałe od niezaspokojonego pożądania. (Z resztą te słynne "nękania diabelskie" to też to samo)
Z drugiej strony zgodzę się z tym że miłość nie wiążąca się z pożądaniem to sprawa całkowicie realna. IMO to najwyższy możliwy do osiągnięcia poziom uczucia.
Z drugiej strony zgodzę się z tym że miłość nie wiążąca się z pożądaniem to sprawa całkowicie realna. IMO to najwyższy możliwy do osiągnięcia poziom uczucia.
-
- mASełko
- Posty: 115
- Rejestracja: 3 lip 2008, 15:19
Najwyższy - w jakim sensie? Czy uważasz, że obecność pożądania zawsze obniża siłę uczucia? Moim zdaniem może być zupełnie na odwrót.Piorun pisze:Z drugiej strony zgodzę się z tym że miłość nie wiążąca się z pożądaniem to sprawa całkowicie realna. IMO to najwyższy możliwy do osiągnięcia poziom uczucia.
- Iluzjonistka
- frikASek
- Posty: 240
- Rejestracja: 20 kwie 2008, 19:34
bzdura.. można czuć bliskość tej drugiej połówki nie tylko przez sex.Konkwistador pisze:Moim zdaniem zakochanie to chęć uprawiania seksu (podświadoma). Dlatego jak As może się zakochać?
ktoś ci sie podoba, jesteś nim zauroczona, pomału sie zakochujesz i masz chęć poprostu z nim być. bez żadnych podświadomych ani tym bardziej świadomych instynktów seksualnych. niektórzy tak potrafią
głupota ludzka mnie przeraża
- Konkwistador
- starszASek
- Posty: 42
- Rejestracja: 5 lip 2008, 18:47
- Lokalizacja: Olsztyn
Wątpię, nie wyobrażam sobie czegoś takiego.Iluzjonistka pisze:bzdura.. można czuć bliskość tej drugiej połówki nie tylko przez sex.
Mówisz o takiej wegetacji we dwójkę by było raźniej?Iluzjonistka pisze:ktoś ci sie podoba, jesteś nim zauroczona, pomału sie zakochujesz i masz chęć poprostu z nim być.
Ja bym tego miłością nie nazwał, bardziej potrzebą stadnej bliskości. To też u niektórych egzemplarzy robi swoje..
Nie możesz wykluczyć działania podświadomości w tym kierunku bo w NORMALNYM związku ona odgrywa dużą rolę. Wymusza płodzenie dzieci w celu podtrzymania gatunku.Iluzjonistka pisze:bez żadnych podświadomych..
Kilka osób z tego forum na pewno. W podstawowych przypadkach nie widzę na to najmniejszych szans. A dlaczego tak mówię? Ano dlatego bo widzę co się dzieje na około mnie..Iluzjonistka pisze:niektórzy tak potrafią
- Iluzjonistka
- frikASek
- Posty: 240
- Rejestracja: 20 kwie 2008, 19:34
może i dla niektórych zakochanie= sex tak samo jak miłość=sex..
ale na świecie są pary aseksualne które coś do siebie czują (czyt. są zakochane) i jakoś nie myślą o seksie.
z reguły tak jest ze asy dlatego są asami bo nie myślą nawet podświadomie o tym ze być z kimś znaczy iść z sobą do łóżka
ale na świecie są pary aseksualne które coś do siebie czują (czyt. są zakochane) i jakoś nie myślą o seksie.
z reguły tak jest ze asy dlatego są asami bo nie myślą nawet podświadomie o tym ze być z kimś znaczy iść z sobą do łóżka
głupota ludzka mnie przeraża
Konkwistador nie ma racji pisząc:
"Mówisz o takiej wegetacji we dwójkę by było raźniej? Ja bym tego miłością nie nazwał, bardziej potrzebą stadnej bliskości."
Jak zatem określisz "bycie ze sobą" ludzi w podeszłym wieku ? Seks w ich przypadkach nie gra roli... więc co ? przywiązanie ? a może coś w rodzaju "starczej miłości" opartej na pomaganiu sobie nawzajem, opiekowaniu się itd.
Prawdziwa miłość ma większe szanse na utrzymanie związku, niż budowanie go w oparciu o seks który osłabia moc związku.
Zixx
"Mówisz o takiej wegetacji we dwójkę by było raźniej? Ja bym tego miłością nie nazwał, bardziej potrzebą stadnej bliskości."
Jak zatem określisz "bycie ze sobą" ludzi w podeszłym wieku ? Seks w ich przypadkach nie gra roli... więc co ? przywiązanie ? a może coś w rodzaju "starczej miłości" opartej na pomaganiu sobie nawzajem, opiekowaniu się itd.
Prawdziwa miłość ma większe szanse na utrzymanie związku, niż budowanie go w oparciu o seks który osłabia moc związku.
Zixx
- Konkwistador
- starszASek
- Posty: 42
- Rejestracja: 5 lip 2008, 18:47
- Lokalizacja: Olsztyn
Zawsze? Przecież wszystko zależy od tego, na jakich podstawach została zbudowana znajomość. I co jest dla obu stron najważniejsze - bo to właśnie może związek zniszczyć, lub utrwalić.Konkwistador pisze:Ale zgadzam się z tym iż u hetero seks osłabia bądź też niszczy związek..
Mało to związków rozpada się, bo jedna ze stron nie zupełnie nie podziela zainteresowań drugiej osoby? Mało par jest razem przez długie lata, właśnie dlatego, że mają wspólną pasję?
Nie kumam, czemu część as-ów uważa seks tylko za element niszczący 'romantyczne' relacje. A co my o tym możemy wiedzieć?
Miłość bezinteresowna - to jest dla mnie np. miłość matki do dziecka.Piorun pisze:Gizmo, nie uważam że pożądanie obniża siłę uczucia - ale zmienia, a w zasadzie obniża jego jakość - chociaż by z tego powodu że wyklucza miłość bezinteresowną
W przypadku miłości romantycznej, nawet aseksualnej - zdaje mi się, że kiedy ktoś jest zakochany, to z reguły pragnie tego samego od drugiej osoby. Jeżeli tego nie otrzyma, cierpi i powoli "leczy się" z tych uczuć. Czy to jest bezinteresowność?
Taka prawdziwa miłość to chyba zdarza się tylko nielicznym...
Mnie tam zdarzyło się przeżyć różne zauroczenia i fascynacje osobnikami odmiennej płci. Takie fajne uczucie euforii. Dzięki temu raz nawet udało mi się przeżyć bezstresowo najgorszą sesję. Przed jednym z egzaminów panowała wśród ludzi na roku straszna panika, niektórzy wręcz dosłownie trzęśli portkami ze strachu, a ja tymczasem na luzie, cała w skowronkach, gdyż po egzaminie miałam umówioną randkę z obiektem moich westchnień.
Na szczęście wszystko pozdawałam i to nawet w terminie, pomimo że chodziłam wtedy z głową w chmurach.
Wtedy wydawało mi się, że jestem zakochana po uszy; dziś z perspektywy czasu uważam to tylko za zauroczenie. Ten chłopak fascynował mnie intelektualnie i prócz tego był przystojny, taki akurat w moim typie. Ale nie miałam najmniejszego zamiaru zaciągnąć go do łóżka.
Mnie tam zdarzyło się przeżyć różne zauroczenia i fascynacje osobnikami odmiennej płci. Takie fajne uczucie euforii. Dzięki temu raz nawet udało mi się przeżyć bezstresowo najgorszą sesję. Przed jednym z egzaminów panowała wśród ludzi na roku straszna panika, niektórzy wręcz dosłownie trzęśli portkami ze strachu, a ja tymczasem na luzie, cała w skowronkach, gdyż po egzaminie miałam umówioną randkę z obiektem moich westchnień.
Na szczęście wszystko pozdawałam i to nawet w terminie, pomimo że chodziłam wtedy z głową w chmurach.
Wtedy wydawało mi się, że jestem zakochana po uszy; dziś z perspektywy czasu uważam to tylko za zauroczenie. Ten chłopak fascynował mnie intelektualnie i prócz tego był przystojny, taki akurat w moim typie. Ale nie miałam najmniejszego zamiaru zaciągnąć go do łóżka.
Quirkyalone