AS mama wita
AS mama wita
Cześć.
Jestem młodą kobietą, studentką i matką.
Ostatni rok spędziłam z synem, wcześniej przez trzy lata "byłam" z jego ojcem (S).
Jestem pogodną osobą, która zasadniczo lubi ludzi i którą ludzie lubią.
Uwielbiam góry i spacery, nie lubię chamstwa i błędów ortograficznych.
Na razie tyle, pozdrawiam
Jestem młodą kobietą, studentką i matką.
Ostatni rok spędziłam z synem, wcześniej przez trzy lata "byłam" z jego ojcem (S).
Jestem pogodną osobą, która zasadniczo lubi ludzi i którą ludzie lubią.
Uwielbiam góry i spacery, nie lubię chamstwa i błędów ortograficznych.
Na razie tyle, pozdrawiam
- clouds clear
- golAS
- Posty: 1288
- Rejestracja: 4 wrz 2006, 13:36
- Lokalizacja: ZIELONA GóRA
Oj nie... zdecydowanie typ domowy. Lubię usiąść przy komputerze wieczorami jak synek już śpi i pisać projekty do pracy. Informatyka ma bardzo dużo wspólnego z matematyką, tylko taką trochę bardziej nowoczesną. Ale i tak na początku wszystko opracowuję na kartce. A najbardziej lubię jak już wszystko się na kartce zgadza. Wtedy szybko wklepuję potrzebne rzeczy do kompa i mam wynik
Potrafię rozłożyć komputer, naprawić lub przynajmniej zdiagnozować, zmienić koło lub żarówkę w samochodzie, złożyć meble i takie inne głupotki ale nie czuję do tego powołania. Uważałam kiedyś, że powinnam umieć to robić
Ale tak naprawdę lubię spokój domowego zacisza, kieliszek dobrego wina i książkę. Druga możliwość: samotny spacer po Bieszczadach, przez cały dzień spotkać zaledwie kilkoro ludzi (dojść do schroniska, dosiąść się do jakichś obcych i powiedzieć im wszystko to, co nazbierało się przez cały dzień ) Trzecia możliwość: wybrać się z synem do parku.
Nie chcę być światową kobietą bo to nie na moje nerwy. A co do czasu poświęcanego na to wszystko: teraz wakacje więc odpadają studia, a dziecko i pracę pogodzić łatwo. Zwłaszcza, że pracuję w domu. A jak jeszcze były studia to byłam niedawno po rozstaniu z S. I nagle zrobiło mi się tak dużo czasu, że po raz pierwszy od początku studiów zdałam sesję w pierwszym terminie
A tak nie na temat: związek z S nie ma sensu i zajmuje bardzo dużo czasu. Stwierdziłam tak po 3 latach "udawania normalności".
Urywane zdania i urwane myśli, mam nadzieję, że wybaczycie bo w przerwach między pisaniem tego postu pracuję
Potrafię rozłożyć komputer, naprawić lub przynajmniej zdiagnozować, zmienić koło lub żarówkę w samochodzie, złożyć meble i takie inne głupotki ale nie czuję do tego powołania. Uważałam kiedyś, że powinnam umieć to robić
Ale tak naprawdę lubię spokój domowego zacisza, kieliszek dobrego wina i książkę. Druga możliwość: samotny spacer po Bieszczadach, przez cały dzień spotkać zaledwie kilkoro ludzi (dojść do schroniska, dosiąść się do jakichś obcych i powiedzieć im wszystko to, co nazbierało się przez cały dzień ) Trzecia możliwość: wybrać się z synem do parku.
Nie chcę być światową kobietą bo to nie na moje nerwy. A co do czasu poświęcanego na to wszystko: teraz wakacje więc odpadają studia, a dziecko i pracę pogodzić łatwo. Zwłaszcza, że pracuję w domu. A jak jeszcze były studia to byłam niedawno po rozstaniu z S. I nagle zrobiło mi się tak dużo czasu, że po raz pierwszy od początku studiów zdałam sesję w pierwszym terminie
A tak nie na temat: związek z S nie ma sensu i zajmuje bardzo dużo czasu. Stwierdziłam tak po 3 latach "udawania normalności".
Urywane zdania i urwane myśli, mam nadzieję, że wybaczycie bo w przerwach między pisaniem tego postu pracuję
Reprezentujesz całkowicie odmienny typ odemnie tak przynajmniej stwierdziłem poza lampką wina i dobrą książką zamiast spokojnego spracerowania po bieszczadach ja wolę przechadzkę po ruchliwej ulicy gdzie pełno ludzi i hałasu, no ale to już tak na marginesie. Zauważyłem również (chociaż mogę się mylic) że co do pracy to robisz to co naprawdę cię fascynje i to się liczy.
Przyznam, że też jestem pod ogromnym wrażeniem, że jesteś tak dobrze zorganizowana i potrafisz pogodzić pracę, studia i wychowywanie dziecka. Gdybym ja miała prowadzić taki tryb życia, chyba bym już dawno wykitowała. Czy Ty w ogóle nie czujesz się zmęczona? A ile godzin na dobę zajmuje Ci sen? Godzinę? Dwie? Jeśli można wiedzieć...
Quirkyalone
Można wiedzieć. Śpię jak każdy normalny człowiek po 6-7 godzin. Nie jestem zmęczona tylko czasem nie chce mi się rano wstać ale to chyba normalne?
Co do przechadzki po ruchliwej ulicy - NIGDY!! nie cierpię smrodu spalin, papierosów i nadmiaru ludzi
I podziwiam tych, którzy potrafią to lubić bo to znaczy, że w pełni dostosowali się do wymagań współczesnego świata.
A moją pracę lubię bardzo. Zwłaszcza lubię widzieć jej efekty
Co do przechadzki po ruchliwej ulicy - NIGDY!! nie cierpię smrodu spalin, papierosów i nadmiaru ludzi
I podziwiam tych, którzy potrafią to lubić bo to znaczy, że w pełni dostosowali się do wymagań współczesnego świata.
A moją pracę lubię bardzo. Zwłaszcza lubię widzieć jej efekty
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
Witam!
Wg. mnie pogodzenie tylu rzeczy naraz to nie lada osiągnięcie. Zawsze mnie dziwiło, jak niektórzy to robią... Pamiętam, że jak zaczęłam pracować w biurze od 8 do 16 , to jak wracałam do domu, to byłam w stanie zająć się tylko sobą: na początek napad na lodówkę- przyrządzanie posiłków, zmywanie itd zajmowało mi tyle czasu, że była juz prawie 19, wliczając także 40 min dojazd do domu i wyjście na krótki spacer z psem- nie miałam nawet siły, by w ładną pogodę iść na dłużej ani np. spotkać się ze znajomymi. O 21 szłam już spać, by wstać o 6.00 a i tak cały dzień byłam niewyspana. Studia zaoczne prawie zawaliłam. Albo jestem tak leniwa albo nudna praca to sprawiała albo ciśnienie znacznie poniżej normy... Na szczęście teraz pracuję gdzie indziej i mam więcej czasu wolnego, ale i tak tylu obowiązków bym nie pogodziła. Jedynie zorganizowana potrafię być, kiedy chodzę po górach- wtedy potrafię rano wstać, a wysiłek fizyczny sprawia, że nie chce mi się spać, a gdy wracam po 10iu godz, to jestem tak szczęśliwa, że mam siłę na domowe sprawy, no ale góry to hobby, a nie obowiązek.
Wg. mnie pogodzenie tylu rzeczy naraz to nie lada osiągnięcie. Zawsze mnie dziwiło, jak niektórzy to robią... Pamiętam, że jak zaczęłam pracować w biurze od 8 do 16 , to jak wracałam do domu, to byłam w stanie zająć się tylko sobą: na początek napad na lodówkę- przyrządzanie posiłków, zmywanie itd zajmowało mi tyle czasu, że była juz prawie 19, wliczając także 40 min dojazd do domu i wyjście na krótki spacer z psem- nie miałam nawet siły, by w ładną pogodę iść na dłużej ani np. spotkać się ze znajomymi. O 21 szłam już spać, by wstać o 6.00 a i tak cały dzień byłam niewyspana. Studia zaoczne prawie zawaliłam. Albo jestem tak leniwa albo nudna praca to sprawiała albo ciśnienie znacznie poniżej normy... Na szczęście teraz pracuję gdzie indziej i mam więcej czasu wolnego, ale i tak tylu obowiązków bym nie pogodziła. Jedynie zorganizowana potrafię być, kiedy chodzę po górach- wtedy potrafię rano wstać, a wysiłek fizyczny sprawia, że nie chce mi się spać, a gdy wracam po 10iu godz, to jestem tak szczęśliwa, że mam siłę na domowe sprawy, no ale góry to hobby, a nie obowiązek.