Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
-
- gimnASjalista
- Posty: 12
- Rejestracja: 10 mar 2009, 22:54
Przyznam, że czasami się czuję, kiedy widzę znajome osoby z ich partnerami i/lub rodzinami. Ale tak sobie myślę... czy aseksualność musi na pewno oznaczać samotność? Myślę, że niekoniecznie...
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Ja dziś nie czuję się samotna z powodu mojego aseksualizmu. Czuję, że w przyszłości mogę żyć sama, nie muszę się z nikim na siłę wiązać, tylko po to, żeby nie być sama. Zupełnie nie rozumiem postępowania niektórych kobiet, które wiążą się z kimś bez miłości tylko po to, żeby nie być samej, żeby nie być starą panną, z obawy, że same sobie nie poradzą. Ja nigdy tak nie myślałam. Mogę być sama, mogę być starą panną nie przesadza mi to. Wierzę, że sama sobie poradzę, gdy tylko będę zdrowa i będę mieć pracę. Nie potrzebuję kogoś kto by mnie utrzymywał lub się mną opiekował.
Nigdy nie czułam się samotna z powodu mojego aseksualizmu. Natomiast kiedyś mnie on przerażał, wprawiał w rozpacz. Jednak to było dawno, zanim w pełni zrozumiałam i zaakceptowałam moją inność, odmienność.
Tak więc w odpowiedzi na pytanie: nie czułam się nigdy samotna z powodu mojego aseksualizmu, ale wystraszona tak - czułam się, ale kiedyś .
Nigdy nie czułam się samotna z powodu mojego aseksualizmu. Natomiast kiedyś mnie on przerażał, wprawiał w rozpacz. Jednak to było dawno, zanim w pełni zrozumiałam i zaakceptowałam moją inność, odmienność.
Tak więc w odpowiedzi na pytanie: nie czułam się nigdy samotna z powodu mojego aseksualizmu, ale wystraszona tak - czułam się, ale kiedyś .
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
-
- gimnASjalista
- Posty: 12
- Rejestracja: 10 mar 2009, 22:54
Zawsze byłem typem samotnika. Nawet gdy nie byłem singlem, a były takie sytuacje, w wielu momentach chciałem być sam. Wkurzało mnie wręcz że ktoś/ta sama i jedna osoba ciągle jest obok.
Często np. na imprezach siadam w miejscu, które jest jakimś tam małym odludziem lub po prostu się nie odzywam będąc wśród ludzi. Czasem powodowało to jakieś problemy u innych czy pytania typu "coś się jemu stało?" etc. Ale po jakimś czasie znajomi się przyzwyczaili i już takie nie jasne sytuacje raczej nie mają miejsca. Często wolę nie brać udziału w dyskusji, zabawie tylko po prostu obserwować, słuchać. Czasem też się wtrącę gdy mnie naprawdę wciągnie czyjaś konwersacja. Mimo wszystko kulminacyjnym momentem i zarazem moim ulubionym jest wychodzenie w angielskim stylu, po cichu nie żegnając się z nikim. Po prostu kierunek: drzwi i tyle. Taka moja natura.
Strachu przed samotnością nie miewałem nigdy. Wręcz uwielbiam czasem w pojedynkę się nudzić i gapić bez celu w ścianę, czy podłogę zawsze też dobrym spędzeniem czasu w samotności jest spanie którakolwiek by to godzina nie była. Przespałbym całe swoje życie z ogromną chęcią
Często np. na imprezach siadam w miejscu, które jest jakimś tam małym odludziem lub po prostu się nie odzywam będąc wśród ludzi. Czasem powodowało to jakieś problemy u innych czy pytania typu "coś się jemu stało?" etc. Ale po jakimś czasie znajomi się przyzwyczaili i już takie nie jasne sytuacje raczej nie mają miejsca. Często wolę nie brać udziału w dyskusji, zabawie tylko po prostu obserwować, słuchać. Czasem też się wtrącę gdy mnie naprawdę wciągnie czyjaś konwersacja. Mimo wszystko kulminacyjnym momentem i zarazem moim ulubionym jest wychodzenie w angielskim stylu, po cichu nie żegnając się z nikim. Po prostu kierunek: drzwi i tyle. Taka moja natura.
Strachu przed samotnością nie miewałem nigdy. Wręcz uwielbiam czasem w pojedynkę się nudzić i gapić bez celu w ścianę, czy podłogę zawsze też dobrym spędzeniem czasu w samotności jest spanie którakolwiek by to godzina nie była. Przespałbym całe swoje życie z ogromną chęcią
Zawsze sama ze sobą się świetnie bawiłam, nigdy ze sobą się nie nudziłam i tak jest do dzisiaj. Towarzystwo jest ok ale w umiarkowanych ilościach.
Nie ukrywam, że marzy mi się ktoś, z kim porozumienie dusz bym miała- nie napotkałam tej osoby, ale za bardzo nad tym nie ubolewam. Gdy czasem dopadnie mnie nastrój smętny natychmiast potrafię przekuć to na coś innego, zagłuszyć.
Nie ukrywam, że marzy mi się ktoś, z kim porozumienie dusz bym miała- nie napotkałam tej osoby, ale za bardzo nad tym nie ubolewam. Gdy czasem dopadnie mnie nastrój smętny natychmiast potrafię przekuć to na coś innego, zagłuszyć.
Samotność to piekło. Tym bardziej, że gdy nie ma sie dobrego kontaktu z ludźmi to człowiekowi koło nosa przechodzą okazje do zarobku i niemożliwe jest podnoszenie swoich kwalifikacji. Cały wysiłek i wykształcenie idzie w niwecz. To jest już groźne dla życia. Tyle mam do powiedzenia na temat mojej samotności. Może materializm przeze mnie przemawia ale tak to widzę i tyle