Status Partnera
Witam.
Pare dni temu otrzymalem od jednego z forumowiczow prywatna wiadowmosc, co tez po dlugim czasnie mojej nieobecnosci tutaj sklonilo mnie do poczytania (przy okazji) troche waszych wypowiedzi na rozne tematy, i zatrzymalem sie wlasnie tutaj; jest to (przynajmniej dla mnie) jeden z najciekawszych tematow, na ktore chyba jeszcze nikt w innym aven nie rozmawial - przynajmniej sie nie spotkalem z takim.
Dlaczego:
Poruszyliscie temat, ktory jak najbardziej dotyczy sie czegos, co sam przezylem, z czym mialem do czynienia. Szukacie odpowiedzi na pytania, na ktore osobiscie moge oferowac odpowiedziedzia jako przyklad, gdy do calej tej tematyki wlaczymy nasza aseksualnosc.
Moj osobisty status - jestem osoba aseksualna, status majatkowy opisal bym jako "wyzszy". Po co jednak o tym pisze...
Pare lat temu poznalem kobiete "seksualna" (bylo to zejscie przypadkowe - tak jak to w zyciu bywa). Kobieta ladna, ambitna, madra, jednak pochodzaca z ubogiej rodziny, nigdy nie miala mozliwosci kontaktu z tym "wyzszym statusem". Na poczatku naszej znajomosci nie wiedzielismy wogole o naszych zapleczach finansowych, jak i ona nie wiedziala o istnieniu czegos, co nazywamy aseksualnoscia. Z czasem jednak, poznawalismy sie coraz blizej - wytlumaczylem jej dokladnie kim jestem, i czym jest aseksualnosc. Poruszylem czesto ten temat, ze moim zdaniem tak wlasciwie zwiazek miedzy osoba aseksualna i seksualna narazony jest na duzo przeszkod, ktore moga spowodowac jego upadek w tak szybkim czasie, w jakim tez powstal. Zakladam, ze powody takiego upadku sa nam, osoba aseksualnym, znane lub przewidywalne. Pewego dnia, gdy kobieta dowiedziala sie o moim "bardziej obfitym" stanie finansowym jak i materialnym, kontakt sie nagle zerwal - nie wiedzialem, co sie stalo, myslalem ze powodem do tego bylo nasze o 180 stopni odwrocone podejscie do seksualnosci. Jednak po jakims czasie dowiedzialem sie od niej, ze ona nie watpila w nasza orientacje seksualna, tylko myslala, ze to JA jej nie bede chcial dalej poznawac, iz ona "nic nie ma" - a ja bycmoze szukam kobiety "bogatej". Dlaczego?.. no tak - bogaty szuka bogatej, a biedny... ? Tak... Uczucia sie czasem nie licza - niestety, w dziwnym spoleczenstwie zyjemy.
Po dluzszych rozmowach z nia na tematy finansowe i ponownie na temat o mojej aseksualnosci, doszlismy do porozumienia ze oczywiscie jest to obojetne kto ile czego ma (przynajmniej ja tak uwazam), bowiem dla mnie liczy sie "wartosc czlowieka" - jako osoba aseksualna, inne wartosci nigdy nie mialy dla mnie znaczenia. Tak ze, powinnismy jednak moze sprobowac dac sobie "szanse w zyciu". Po czym wszystko wydawalo sie po tych rozmowach byc w pozadku, kontynuowalismy nasz rozwoj przyjazni w sposob, jakby nigdy nic sie nie stalo. Co najwazniejsze jednak - to ja nie zauwazylem wtedy, ze robie straszny blad w zyciu. Dlaczego...
Mozna miec niewiadomo jak gruby portfel, kupowac tej najkochanszej wszystko co sobie zazyczy. Jednak - tego najwazniejszego, czego osoba seksualna oczekuje od partnera i od zycia, nie da sie po prostu w owej sytuacji "dac". Doswiadczylem, ze jest to strasznie uciazliwe dla obu stron wiedzac, ze "czegos" brakuje (jej brakowalo, mnie oczywiscie nie). I wlasnie to czego brakowalo, probowalem byc moze tak jakby "wyrownac finansowo" - dzisiaj wiem, ze tego nie powinno sie robic. Po 6 miesiacach nasz "pseudo-zwiazek" rozlecial sie na zawsze, powstaly rany ktore tak naprawde nigdy sie nie zagoja. Pieniadz ulatwia zycie - owszem. Jednak zaden dobrobyt nie zlaczy tak naprawde tego, co do siebie po prostu nie pasuje.
To wszystko, co chcialem napisac do owego tematu.
(Dla tych, ktorych tu nigdy nie poznalem - prosze wybaczyc za moj "prosty/zly" jezyk polski - od dziecinstwa mieszkam za granica)
mag
Pare dni temu otrzymalem od jednego z forumowiczow prywatna wiadowmosc, co tez po dlugim czasnie mojej nieobecnosci tutaj sklonilo mnie do poczytania (przy okazji) troche waszych wypowiedzi na rozne tematy, i zatrzymalem sie wlasnie tutaj; jest to (przynajmniej dla mnie) jeden z najciekawszych tematow, na ktore chyba jeszcze nikt w innym aven nie rozmawial - przynajmniej sie nie spotkalem z takim.
Dlaczego:
Poruszyliscie temat, ktory jak najbardziej dotyczy sie czegos, co sam przezylem, z czym mialem do czynienia. Szukacie odpowiedzi na pytania, na ktore osobiscie moge oferowac odpowiedziedzia jako przyklad, gdy do calej tej tematyki wlaczymy nasza aseksualnosc.
Moj osobisty status - jestem osoba aseksualna, status majatkowy opisal bym jako "wyzszy". Po co jednak o tym pisze...
Pare lat temu poznalem kobiete "seksualna" (bylo to zejscie przypadkowe - tak jak to w zyciu bywa). Kobieta ladna, ambitna, madra, jednak pochodzaca z ubogiej rodziny, nigdy nie miala mozliwosci kontaktu z tym "wyzszym statusem". Na poczatku naszej znajomosci nie wiedzielismy wogole o naszych zapleczach finansowych, jak i ona nie wiedziala o istnieniu czegos, co nazywamy aseksualnoscia. Z czasem jednak, poznawalismy sie coraz blizej - wytlumaczylem jej dokladnie kim jestem, i czym jest aseksualnosc. Poruszylem czesto ten temat, ze moim zdaniem tak wlasciwie zwiazek miedzy osoba aseksualna i seksualna narazony jest na duzo przeszkod, ktore moga spowodowac jego upadek w tak szybkim czasie, w jakim tez powstal. Zakladam, ze powody takiego upadku sa nam, osoba aseksualnym, znane lub przewidywalne. Pewego dnia, gdy kobieta dowiedziala sie o moim "bardziej obfitym" stanie finansowym jak i materialnym, kontakt sie nagle zerwal - nie wiedzialem, co sie stalo, myslalem ze powodem do tego bylo nasze o 180 stopni odwrocone podejscie do seksualnosci. Jednak po jakims czasie dowiedzialem sie od niej, ze ona nie watpila w nasza orientacje seksualna, tylko myslala, ze to JA jej nie bede chcial dalej poznawac, iz ona "nic nie ma" - a ja bycmoze szukam kobiety "bogatej". Dlaczego?.. no tak - bogaty szuka bogatej, a biedny... ? Tak... Uczucia sie czasem nie licza - niestety, w dziwnym spoleczenstwie zyjemy.
Po dluzszych rozmowach z nia na tematy finansowe i ponownie na temat o mojej aseksualnosci, doszlismy do porozumienia ze oczywiscie jest to obojetne kto ile czego ma (przynajmniej ja tak uwazam), bowiem dla mnie liczy sie "wartosc czlowieka" - jako osoba aseksualna, inne wartosci nigdy nie mialy dla mnie znaczenia. Tak ze, powinnismy jednak moze sprobowac dac sobie "szanse w zyciu". Po czym wszystko wydawalo sie po tych rozmowach byc w pozadku, kontynuowalismy nasz rozwoj przyjazni w sposob, jakby nigdy nic sie nie stalo. Co najwazniejsze jednak - to ja nie zauwazylem wtedy, ze robie straszny blad w zyciu. Dlaczego...
Mozna miec niewiadomo jak gruby portfel, kupowac tej najkochanszej wszystko co sobie zazyczy. Jednak - tego najwazniejszego, czego osoba seksualna oczekuje od partnera i od zycia, nie da sie po prostu w owej sytuacji "dac". Doswiadczylem, ze jest to strasznie uciazliwe dla obu stron wiedzac, ze "czegos" brakuje (jej brakowalo, mnie oczywiscie nie). I wlasnie to czego brakowalo, probowalem byc moze tak jakby "wyrownac finansowo" - dzisiaj wiem, ze tego nie powinno sie robic. Po 6 miesiacach nasz "pseudo-zwiazek" rozlecial sie na zawsze, powstaly rany ktore tak naprawde nigdy sie nie zagoja. Pieniadz ulatwia zycie - owszem. Jednak zaden dobrobyt nie zlaczy tak naprawde tego, co do siebie po prostu nie pasuje.
To wszystko, co chcialem napisac do owego tematu.
(Dla tych, ktorych tu nigdy nie poznalem - prosze wybaczyc za moj "prosty/zly" jezyk polski - od dziecinstwa mieszkam za granica)
mag
Mam bardzo mieszane odczucia po przeczytaniu Twojego postu. Nie za bardzo wiem skąd się on bierze, ale po kolei. To, że związki nas -asów z (tymi złymi ) seksualnymi, w wielu przypadkach, mogą zakończyć się niepowodzeniem jest rzeczą jasną. To zupełnie tak jak u par gdzie jeden z partnerów ma odrębne potrzeby - chce mieć dziecko, dostaje nowa pracę, nie dysponuje wystarczającą ilością czasu, mają różne priorytety - jednym słowem wszystko może spowodować rozłam. Pieniądze - „o dziwo” - mogą także, przeszkadzać u seksualnych.
A co do postu. Podczas przeglądania forum natknąłem się na Twoje posty - oki każdy może mieć swoje zdanie, ale chwalenie się, bo tak to odebrałem, proszę o upomnienie jeśli tak nie jest, zawartością portfela jest wg mnie nie na miejscu - obojętnie jaka by nie była tego intencja. Ja nie podkreślam w każdym poście, że mam udokumentowane pochodzenie szlacheckie od XVI w. - a kuźwa mam
PS. co do używania prostego języka spowodowanego mieszkaniem za granicą, uwaga potrzebna była przy 1 poście, a nie przy ponad 500, chyba, że miała na celu potwierdzenie zawartości portfela. Jak na razie sugeruję zakup słownika i może jakiś kurs
A co do postu. Podczas przeglądania forum natknąłem się na Twoje posty - oki każdy może mieć swoje zdanie, ale chwalenie się, bo tak to odebrałem, proszę o upomnienie jeśli tak nie jest, zawartością portfela jest wg mnie nie na miejscu - obojętnie jaka by nie była tego intencja. Ja nie podkreślam w każdym poście, że mam udokumentowane pochodzenie szlacheckie od XVI w. - a kuźwa mam
PS. co do używania prostego języka spowodowanego mieszkaniem za granicą, uwaga potrzebna była przy 1 poście, a nie przy ponad 500, chyba, że miała na celu potwierdzenie zawartości portfela. Jak na razie sugeruję zakup słownika i może jakiś kurs
Krzyż? Najlepiej płonący...
Prosty człek już Cie nie lubićProzak pisze: Ja nie podkreślam w każdym poście, że mam udokumentowane pochodzenie szlacheckie od XVI w. - a kuźwa mam
Dla mnie status nie ma żadnego znaczenia, ale przez swoje preferencje jestem w gorszej sytuacji. Już tu gdzieś pisałam że lubie starszych facetów od siebie, a nawet dużo starszych, a to niestety zawsze budzi jakieś podejrzenia (wszyscy zaraz myślą o sponsoringu i innych takich tematach które wogóle nie wchodzą w grę)- ale cóż zrobić, mam gust jaki mam i nie zamierzam go zmieniać tylko dlatego żeby ktoś był zadowolony i przestał gadać ( co i tak nierealne bo zawsze znajdzie się ktoś kto będzie roznosił różne głupoty).
U mnie jeszcze inaczej. Starsi panowie bardzo mnie lubia. Przyznam, ze tez wole starszych, ale w rozsadnych granicach..Dla mnie status nie ma żadnego znaczenia, ale przez swoje preferencje jestem w gorszej sytuacji. Już tu gdzieś pisałam że lubie starszych facetów od siebie, a nawet dużo starszych, a to niestety zawsze budzi jakieś podejrzenia(...)
'Never give up on your adventures and dreams ...'
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Powiem tak: faceta, którego miałabym utrzymywać latami, kopnęłabym w tyłek.
A jak to powiedziała mi kiedyś jedna osoba z tego forum, że ona mogłaby być czyjąś utrzymanką. Zdziwiłam się, ale szybko się wyjaśniło, że nie za seks. (W takim razie, za co?)
Jak nie za seks, to ja też bym mogła.
Pieniądze potrafią bardzo dużo popsuć w relacjach międzyludzkich. Ale ja wierzę, w to, że wszystko jest kwestią indywidualną i zawsze można się dogadać (jeśli jest dobra wola po jednej i drugiej stronie).
A jak to powiedziała mi kiedyś jedna osoba z tego forum, że ona mogłaby być czyjąś utrzymanką. Zdziwiłam się, ale szybko się wyjaśniło, że nie za seks. (W takim razie, za co?)
Jak nie za seks, to ja też bym mogła.
Pieniądze potrafią bardzo dużo popsuć w relacjach międzyludzkich. Ale ja wierzę, w to, że wszystko jest kwestią indywidualną i zawsze można się dogadać (jeśli jest dobra wola po jednej i drugiej stronie).
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
daisy pisze:U mnie jeszcze inaczej. Starsi panowie bardzo mnie lubia. Przyznam, ze tez wole starszych, ale w rozsadnych granicach..Dla mnie status nie ma żadnego znaczenia, ale przez swoje preferencje jestem w gorszej sytuacji. Już tu gdzieś pisałam że lubie starszych facetów od siebie, a nawet dużo starszych, a to niestety zawsze budzi jakieś podejrzenia(...)
Nie miałam na myśli emerytów (aż tak źle ze mną nie jest).
Kiedyś miałam bardzo dobry kontakt z facetem który spoko mógłby być moim ojcem (teraz mieszka po drugiej stronie globu ); dogadywaliśmy się bez problemów, nie było między nami widać tej niby ,,przepaści międzypokoleniowej" jak to niektórzy nazywają, rozumieliśmy się bez problemu, nigdy nie było jakiś zgrzytów, niedomówień i tym podobnych rzeczy w kontaktach z nim czy innymi ,,starszymi" znajomymi, co niestety zawsze mi się zdarza z rówieśnikami, dlatego tak nie lubie zadawać się z ,,chłopcami".
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Ale teraz zrobilas Ja ma 1/4 A moze i 1/6Prozak pisze:Ja nie podkreślam w każdym poście, że mam udokumentowane pochodzenie szlacheckie od XVI w. - a kuźwa mam
A co do utrzymania to najczesciej jest omawaniane przez rodzicow obu stron czy on/ona jest zamozny "ABY" z tym aby to najmocniej naciskane
Co do osob ktore wchodza relacje - para raczej liczy sie zaciekawienie druga osoba czy on/ona mnei czyms zaskoczy czy bedzie mnei adorowac
Status partnera
Tak sobie myślę że kobiecie aseksualnej w ogóle nie zależy na tym, żeby mieć partnera, a nawet jeśli już zdecyduje się, go mieć to najważniejszy jest da niej jego charakter na przykład wyrozumiałość dla jej niechęci do seksu, umiejętność zrozumienia jej.
DZIEWICA8
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
a nawet jeśli już zdecyduje się, go mieć to najważniejszy jest da niej jego charakter na przykład wyrozumiałość dla jej niechęci do seksu
trzeba wziąć też poprawkę, na to, że często liczy się też opinia otoczenia: zwykle warczy się na oglądanie się na innych, ale gdy samemu staje się w takiej sytuacji sprawa już nie jest taka prosta.
Rodzina i przyjaciele mogą mieć ogromny wpływ: jeżeli kandydat nie uzyska ich aprobaty, niekiedy [z bólem serca] dana delikwentka może się zdecydować pogonić absztyfikanta w diabły.
Jak każdy nie miałbym nic przeciwko wysokim zarobkom. A jeśli partnerka miałaby wyższe? To tylko się cieszyć. Takie jest moje zdanie.lygrys pisze: A wy chłopaki moglibyście być z kobietą która zarabia od was wiecej czy była by urażona wasza duma?
Ale ja ogólnie jestem z tych co wolą mieć krowę niż żeby zdechła sąsiadom
"Dopóki sen na oślep płynął
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
Życie jest nowelą.
Jestem lepiej ustawiona niż mój Gratis (nie powiem, że połówka - albowiem ja jestem całością), parę ładnych lat ode mnie starszy- choć wcale nie jestem ustawiona dobrze(ale jak na moją aktualną sytuację - zadowalająco i wystarczająco).
Nie jestem pewna czy ten lekkoduch się kiedyś obudzi i ruszy do boju. Prezentuje chęci - a mówi dużo i pięknie- ale nie zaprezentował jeszcze działania.
Rzutuje to na relacje - albowiem Gratis aspiracje ma ślubne( och nie! ), ewentualnie "wspólno-życiowe" i oczyma wyobraźni widzę siebie i Gratisa usiłujących wyżyć z mojej i tylko mojej wypłaty... chyba zacznę oglądać "Szkołę Przetrwania," na discovery, gdzie prowadzący jedzenie znajdzie wszędzie: a to padlinka jakaś, a to korzonki, larwa czasem - i będę się od niego uczyć, aby wiedzieć gdzie szukac jakiegoś fast foodu na czarną godzinę.
Nieatrakcyjny to obraz.
Charakter i względna wyrozumiałość dla braku zainteresowania sprawami łóżkowymi są niewystarczające, jeżeli chodzi o jazdę przez życie.
Jestem lepiej ustawiona niż mój Gratis (nie powiem, że połówka - albowiem ja jestem całością), parę ładnych lat ode mnie starszy- choć wcale nie jestem ustawiona dobrze(ale jak na moją aktualną sytuację - zadowalająco i wystarczająco).
Nie jestem pewna czy ten lekkoduch się kiedyś obudzi i ruszy do boju. Prezentuje chęci - a mówi dużo i pięknie- ale nie zaprezentował jeszcze działania.
Rzutuje to na relacje - albowiem Gratis aspiracje ma ślubne( och nie! ), ewentualnie "wspólno-życiowe" i oczyma wyobraźni widzę siebie i Gratisa usiłujących wyżyć z mojej i tylko mojej wypłaty... chyba zacznę oglądać "Szkołę Przetrwania," na discovery, gdzie prowadzący jedzenie znajdzie wszędzie: a to padlinka jakaś, a to korzonki, larwa czasem - i będę się od niego uczyć, aby wiedzieć gdzie szukac jakiegoś fast foodu na czarną godzinę.
Nieatrakcyjny to obraz.
Charakter i względna wyrozumiałość dla braku zainteresowania sprawami łóżkowymi są niewystarczające, jeżeli chodzi o jazdę przez życie.
Re: Status Partnera
Może być biedniejszy, ale liczy się dopasowanie charakteru oraz dobra wola. Nie zniosłabym utrzymanka. Moze być niezamożny, mniej zarabiac, ale nie tak, ze wcale nie pracuje.
Status moze byc przeszkoda, jesli jedna osoba jest bardzo zamożna a druga nie, bo rodzi sie niepewnosc, czy czasem nie chce tylko pieniedzy drugiej strony.
Status moze byc przeszkoda, jesli jedna osoba jest bardzo zamożna a druga nie, bo rodzi sie niepewnosc, czy czasem nie chce tylko pieniedzy drugiej strony.