Takie Twoje "coming out".
Hehe, Saphiriss - jesteśmy blisko, bo Dimgraf wymięka.
Nie, członkiem sekty w żadnym wypadku bym nie została. Raz, że z zasady nie poddaję się zasadom , a po drugie, hm...
Przekonania takie jak wspomniane duma i honor, ale co jeszcze? Wolność, poszanowanie granic w relacjach międzyludzkich?
Ja dla drugiej osoby z pewnością nie zrezygnowałabym nawet z tej odrobiny wolności, którą udało mi się dotychczas osiągnąć.
Bzdury (Ex Czy dla drugiej połówki byłbym gotów na... ?)
Niech ten "szpieg z krainy deszczowców"(a wiedziałam, że to to - Karrramba ) zajrzy do tematu Charakter pisma. Pozwoliłam sobie zinterpretować jego pismo, a teraz czuję się tak, jak gdybym nie dostała premii...
Co do wolności - to każdy związek narzuca pewne ograniczenia. Ale czy ograniczenia muszą być takie złe?
Co do wolności - to każdy związek narzuca pewne ograniczenia. Ale czy ograniczenia muszą być takie złe?
Jak pisałem nie zdradzę czym się zajmuje ale jak wypali mi pomysł to będę chyba pierwszym asem z tego forum którego ustalenie danych personalnych zajmie tyle co wpisanie w google zapytania więc cierpliwości.
Co do ograniczeń to zależy o jakich mowa:P
Co do ograniczeń to zależy o jakich mowa:P
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Taka wielka "suprise"?
Ograniczenia takie jak: załóż szalik, bo się przeziębisz. Jutro nigdzie nie wychodzisz, bo przychodzą do nas goście i trzeba kolację przygotować.
Myślę, że takie ograniczenia (bo przecież możemy nie lubić noszenia szalików, a jutro chcemy wyjść na piwo z kumplami) nie są takie straszne. To kompromis.
Natomiast ograniczenia typu: kiedy będziesz w domu? (komórka dzwoni co pięć minut, aż szału można dostać), nie chcę, abyś spotykał się/spotykała się ze swoimi znajomymi, to zwykłe zniewolenie, próba dominacji w związku. Moim zdaniem związek powinien opierać się na zasadach partnerstwa i zaufania.
Ograniczenia takie jak: załóż szalik, bo się przeziębisz. Jutro nigdzie nie wychodzisz, bo przychodzą do nas goście i trzeba kolację przygotować.
Myślę, że takie ograniczenia (bo przecież możemy nie lubić noszenia szalików, a jutro chcemy wyjść na piwo z kumplami) nie są takie straszne. To kompromis.
Natomiast ograniczenia typu: kiedy będziesz w domu? (komórka dzwoni co pięć minut, aż szału można dostać), nie chcę, abyś spotykał się/spotykała się ze swoimi znajomymi, to zwykłe zniewolenie, próba dominacji w związku. Moim zdaniem związek powinien opierać się na zasadach partnerstwa i zaufania.