Tak szczerze mówiąc, to moje pierwsze wrażenie nie było najgorsze - odnośnie tego, co mówi. Niestety, to przykre, ale takie jest właśnie zdanie osób z "zewnątrz" - to znaczy spoza miejsc takich jak to forum - o nas, aseksualistach. W ich umysłach to urasta niekiedy wręcz do formy jakiejś sekty, stowarzyszenia, którym nowa osoba jest zafascynowana i się wtapia w ten temat. Jeśli spróbujecie komuś ze swoich bliskich czy znajomych powiedzieć o tym forum i jeśli nie natraficie akurat na osobę otwartą, to sami się o tym przekonacie. Facet natomiast skomentował to tak, że każdy ma prawo zrzeszać się w dowolny sposób, więc jakby odniósł się do tej opinii - chociaż wygląda na to, że jest to również jego własna opinia.
Z pewnością irytujące jest jego stwierdzenie o tym, że "to nie jest orientacja", bo w tym momencie większość na pewno zrozumie to w ten sposób, że nie ma prawa istnienia. Jednak w pewnym sensie, ma rację. Wiele osób aseksualnych przykładowo nie lubi tej opcji "Interesują mnie..." na Facebook'u
ponieważ jest to dla nich absurdalne - być zorientowanym na kobiety lub mężczyzn. Oczywiście zorientowani mogą być, ale nie w sposób seksualny. Tak więc, faktycznie ciężko mówić o orientacji seksualnej, bo to jakby oksymoron.
"Popęd seksualny jednak się odnajduje" - nic dziwnego, bo wszyscy mamy
jakieś libido. Tylko u osób aseksualnych to libido jest jak bardzo cicha muzyka. Trzeba się w nią wsłuchać, żeby ją usłyszeć. Jeśli się nie wsłuchujemy, tylko ona po prostu sobie gra, a my jesteśmy pochłonięci czymś innym, to przestajemy ją słyszeć. Aseksualizm to nie jest jakiś stały punkt - zerowy. Więc trochę racji miał, że można jakąś cząstkę tego odnaleźć, ale oczywiście wykazał się brakiem profesjonalizmu, bo przeciętny widz pomyślał zapewne, że skoro jakoś mamy gdzieś tam to znikome libido, to zawsze to może przeobrazić się w, mówiąc prosto, nie wiadomo co! A tak raczej nie będzie.
Negatywne jest to, że mówił tak, jakby zalecał leczenie. I znowu tylko odrobina racji, bo jeśli ktoś jest z tym nieszczęśliwy i mu niedobrze i też chciałby być seksualny, to dlaczego miałby nie próbować farmakologii? Może to złe samopoczucie z aseksualizmem faktycznie jest tylko i wyłącznie jakimś problemem i wtedy OK. Tylko szkoda, że nie doszedł do wniosku, że po co leczyć osobę, która czuje się z tym szczęśliwa. OK, skoro jego zdaniem, coś gloryfikujemy i jesteśmy z tego dumni, to chyba nie jest nam źle i nie jest to oznaką choroby psychicznej czy jakichś psychicznych uchybień. Jesteśmy zatem jakimiś szczęśliwymi wariatami, którzy nie dają sobie "pomóc"? Taką "pomocą" można tylko wyświadczyć niedźwiedzią przysługę (jak w poście powyżej).
Reasumując, niby mądry człowiek, ale zjeał strasznie ten swój performens. Nie wspominając już o tym przejęzyczeniu o czwartej płci - bo to chyba
było przejęzyczenie? Jeśli nie, to facepalm