Pozwolę sobie zacytować:
Źródło: http://supernowosci24.pl/prawdziwi-mezc ... ej-30-lat/Artur z jednej z podkarpackich wsi ma 28 lat. Sam o sobie mówi, że jest “dobrą partią”. – Młody jestem, przystojny, wykształcony, mam pracę – wylicza swoje zalet. Miło, że ma tak wysoką samoocenę. Obiektywnie jednak Artur jest przeciętnej urody, widać u niego wyraźne zaniedbania w wyglądzie, zrobił licencjat na podrzędnej uczelni i pracuje za nieduże pieniądze. Mimo to w stosunku do kobiet, z którymi miałby ochotę się spotykać, jego wymagania są spore. – Po pierwsze ma być młoda, góra 25 lat – zaczyna wyliczankę. – Po drugie, ładna i zadbana. Po studiach musi być, ale nie byle jakich – zastrzega Artur. – Najlepiej, żeby zarabiała tak z 4 tys. złotych, no i żeby też “z domu” biedna nie była – dodaje podkreślając, że u wybranki liczy na mieszkanie, albo dom.
Na sugestię, że może ma zbyt wygórowane oczekiwania przy swoich własnych walorach, Artur się uśmiecha. – Ja jeszcze mogę poczekać, wyszumieć się, a taka panna musi się do trzydziestki wydać – wyjaśnia. – Potem nikt jej nie zechce – przekonuje 28-latek. – Co ja mam do zaoferowania? Mogę się ożenić – deklaruje.
Choć jeszcze nie dobiegam 30 (zostało 3 lata), to za pół roku będę zdesperowana