ASki w związku? Ale po co...?
ASki w związku? Ale po co...?
Witam
Tak się zastanawiam ile z ASek (tak nas dziewczyny ) chce być w związku?
Osobiście byłam w 2 związkach, oba były z dziewczyną (z oboma dziewczynami do dzisiaj mam zaj*bisty kontakt). Ale w obu się męczyłam i wiem, że już następnego związku nie chcę. I jestem ciekawa ile z was ma tak, że nie chce nikogo na bliższym stopniu niż przyjaciel.
Tak się zastanawiam ile z ASek (tak nas dziewczyny ) chce być w związku?
Osobiście byłam w 2 związkach, oba były z dziewczyną (z oboma dziewczynami do dzisiaj mam zaj*bisty kontakt). Ale w obu się męczyłam i wiem, że już następnego związku nie chcę. I jestem ciekawa ile z was ma tak, że nie chce nikogo na bliższym stopniu niż przyjaciel.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: ASki w związku? Ale po co...?
A panowie też mogą? Bo akurat Asek jest więcej od Asów I to one tutaj najwięcej ogłoszeń dają i mają problem ze znalezieniem z powodu małej liczby facetów.
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Mnie to związek nie jest do szczęścia potrzebny.
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Ja jestem w związku, ale samej też było mi dobrze.
mam problem. często bywam wesoła, ale nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłam szczęśliwa.'
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Póki co dobrze mi samej i wątpię, żeby w najbliższym czasie coś się zmieniło w tej kwestii.
-
- łASuch
- Posty: 155
- Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Ja nie wiem, czego chcę. Na pewno nie chcę seksu na tym etapie życia, bo drastycznie by mi zaburzył rozwój emocjonalny, więc typowy związek nie wchodzi w grę. Czuję do niektórych mężczyzn pociąg sensualny, emocjonalny i intelektualny. Zobaczymy. Co bym nie nawyrabiała i tak nie zmieszczę się w definicji.
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Ja też nie, a najgorsze jest to że ja się panicznie boję że zostanę kiedyś zupełnie sama ale z kimś też nie umiem być. No i kto by wytrzymał z taką nieogarniętą osobą?satyamevajayate pisze:Ja nie wiem, czego chcę
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: ASki w związku? Ale po co...?
mimo, że to was dotyczy to ja się też pod tym podpisuję jako facet. O tym to by trochę pisaćmarisaxyz pisze:Ja też nie, a najgorsze jest to że ja się panicznie boję że zostanę kiedyś zupełnie sama ale z kimś też nie umiem być. No i kto by wytrzymał z taką nieogarniętą osobą?satyamevajayate pisze:Ja nie wiem, czego chcę
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Bo tu płeć chyba nie ma znaczenia
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
- chochol
- pASsé
- Posty: 1965
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
- Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Podzielam, choć w związku nie jestem.zazu24 pisze:Ja jestem w związku, ale samej też było mi dobrze.
Po co mi druga osoba? Po to by mieć w nim/niej wsparcie, dzielić się wszystkim, mieć przy kim zasypiać i ogrzewać się w chłodne noce, towarzyszyć w życiu itd.
Trzeba trafić na swego, kto będzie odczuwał i rozumował podobnie, a jeśli nie to wykazywał chęci zrozumienia.marisaxyz pisze:Ja też nie, a najgorsze jest to że ja się panicznie boję że zostanę kiedyś zupełnie sama ale z kimś też nie umiem być. No i kto by wytrzymał z taką nieogarniętą osobą?
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"
"chochoł = feminoasozołza"
"chochoł = feminoasozołza"
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Jeżeli związek, to na pewno bez współżycia pod żadną postacią. Chciałabym mieć kogoś, komu mogę zaufać bardziej niż sobie, kto będzie mnie rozumiał i akceptował, kto będzie chciał uczestniczyć w moim życiu i wpuści mnie w takim samym stopniu do swojego. W perspektywie bardzo odległej być może wspólne mieszkanie i dzielenie codzienności, tej najbardziej prozaicznej, czasem przykrej. Obawiam się jednak, że nigdy nie spotkam osoby, która zgodziłaby się na związek wg mojej popapranej definicji i z którą naprawdę chciałabym spędzić resztę życia.
- Wyzwoolona
- mASełko
- Posty: 137
- Rejestracja: 22 kwie 2015, 17:38
- Lokalizacja: Łódź
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Chcąc nie chcąc związek za mną od niedawna->więcej nerwów straciłam niż to warte ale do końca życia być sama bym nie chciała, wydaje mi się, że potrzebuję drugiej osoby...
Z drugiej strony z racji moich dziwnych wizji związku i ciężkiego charakteru też uważam, że szybko mój status nie ulegnie zmianie
Odnosząc się do tematu-dość dziwnie brzmi pytanie PO CO? Jak to po co? Po co tworzy się związek? Po co dwoje ludzi łączy się w pary? Po co dwoje ludzi żyje ze sobą? Najlepszą odpowiedź uzyskasz od osób które w związkach po prostu są.
Z drugiej strony z racji moich dziwnych wizji związku i ciężkiego charakteru też uważam, że szybko mój status nie ulegnie zmianie
Odnosząc się do tematu-dość dziwnie brzmi pytanie PO CO? Jak to po co? Po co tworzy się związek? Po co dwoje ludzi łączy się w pary? Po co dwoje ludzi żyje ze sobą? Najlepszą odpowiedź uzyskasz od osób które w związkach po prostu są.
"...i niech będzie przeklęta wiedźma co uszyła życie..."
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Dziewczyny to zależy jakiego związku chcecie. Dla mnie najgorszy to taki gdzie się układa jakieś plany przyszłościowe, bo to tworzy jakieś mury, w którym obie strony muszą się zamknąć. Związek u większości to jakieś oczekiwanie jaki on ma być i jak ma być życie z 2 osobą. Takie coś mnie przeraża, że ja mam być podległy 2 osobie i ona mnie.
Jak dla mnie za duża ingerencja oraz to, ze pod kimś jesteśmy. Bo jeśli ktoś pozwala na takie zaufanie i bardziej 2 niż sobie a oczekuje też akceptacji.. no to.. Dla mnie to się obie rzeczy mijają. Masomka masz typowe spojrzenie związku, który mnie właśnie przeraża Szacunek dla mnie to to, że szanujemy prywatne życie i sposób w jaki dana osoba żyje. To co proponujesz to wpasowanie się w jakieś ramy. Przestaję żyć tak jak żyłem i ty też i zaczynamy od nowa nowe coś co nagle będzie wspólne. Zanika ta przestrzeń siebie, swobody i nagle mamy stać się nowi i wspólnie żyć. Mimo, że obie strony pod wpływem impulsu zakochania/zauroczenia podejmują decyzje to potem wychodzi codzienność. Bo obie strony wracają to swojego "stylu życia" jaki mieli przed. Czyli zaczynają się konflikty o prozaiczne ***. Bo to nie pasuje, bo tu skarpetki, tu nie tak szczoteczki itd. Zadać trza sobie pytanie i to mnie zawsze gnębi, czy ludzie w ogóle poznają siebie i siebie akceptują w pełni? Bo te maślane oczka blokują trzeźwe i świadome decyzje. Bez tego wybór byłby świadomy, że działasz tak i tak, tak żyjesz, tak się zachowujesz ale wybrałem Ciebie bo mi to właśnie pasuje niż dlatego, że mam maślane oczka i jakoś to będzie. Odrzuca mnie ten cały romantyzm. Bo ni jak ma się do poszanowania i akceptacji. W przyjaźni już jest lepiej pod tym względem.Chciałabym mieć kogoś, komu mogę zaufać bardziej niż sobie, kto będzie mnie rozumiał i akceptował, kto będzie chciał uczestniczyć w moim życiu i wpuści mnie w takim samym stopniu do swojego.
- Wyzwoolona
- mASełko
- Posty: 137
- Rejestracja: 22 kwie 2015, 17:38
- Lokalizacja: Łódź
Re: ASki w związku? Ale po co...?
Chyba się zakochałam
a tak serio Keri to to co opisujesz śmiało mogę porównać do związku działającego na zasadzie Living Apart Together, czyli takiego jaki akurat mnie by mnie najbardziej satysfakcjonował .
a tak serio Keri to to co opisujesz śmiało mogę porównać do związku działającego na zasadzie Living Apart Together, czyli takiego jaki akurat mnie by mnie najbardziej satysfakcjonował .
"...i niech będzie przeklęta wiedźma co uszyła życie..."